Skocz do zawartości

Rafał S

Uczestnik
  • Zawartość

    3 097
  • Dołączył

Wszystko napisane przez Rafał S

  1. Rafał, miałeś z Bowersami problem z basem? Sądziłem, że z górą...
  2. Akurat tego Gibbonsa odpuściłem. Mam poprzednią czyli "La Futurę" brodaczy i następną - "The Big Bad Blues". Tej drugiej ostatnio słuchałem. Brzmi u mnie źle. Kompresja dynamiki plus przesadnie (moim zdaniem) zfuzzowana gitara. Nawet chciałem pytać na forum, czy ktoś jeszcze tego słuchał i czy też tak słabo wypadła. Skończyło się na tym, że zabrałem ją do Top HiFi, gdzie poleciała na systemie z Coplandem CSA70 i Proakami, w zaadaptowanej salce. I zabrzmiała równie źle. Bardzo mnie to ucieszyło. Za to gitarzyści fingerstyle nieodmiennie mnie zachwycają na domowym systemie. Z tych bardziej popularnych, ostatnio Leo Kottke. Na pewno znasz
  3. Ja nigdy nie grałem. Próbowałem się uczyć, ale byłem już po 30-tce, palce sztywne, szybko sobie odpuściłem. Z tamtych czasów został mi tani Washburn, wzmacniacz Rolanda i fascynacja instrumentem. Potem moja żona trochę się uczyła, ale po narodzinach Basi (naszej młodszej córki) ona też sobie odpuściła i już do tego nie wróciła. Trzeba będzie kiedyś utworzyć jakiś wątek gitarowy, taki gdzie pasowałyby rzeczy nie całkiem rockowe, jazzowe czy bluesowe. Od fingerstyle, przez płyty czołowych gitarzystów sesyjnych po ostre gitarowe fusion. Pewnie znajdzie się na forum jeszcze paru pasjonatów instrumentu. Piotra Słapy nie znałem. Sprawdzę.
  4. Jak wielkim kretynem trzeba być, żeby w tej sytuacji włączać syreny alarmowe w niedzielny poranek? Dobrze, że chociaż niektórzy prezydenci miast mają więcej rozsądku. https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-w-niedziele-rano-w-polsce-maja-zawyc-syreny-politycy-krytycz,nId,5949253
  5. Z dużym opóźnieniem zabrałem się za "The End of the F***ing World". Odlotowe.
  6. Nie tylko głos. Te organy, fortepian i w ogóle aranże... Byłem na koncercie Procol Harum w Operze Leśnej w Sopocie. Który to był rok - 2000? 2001? W składzie był wtedy Geoff Whitehorn - znany też jako gitarzysta Paula Rodgersa. Zagrali trochę ostrzej, bliżej tego jak brzmieli kiedyś z Robinem Trowerem. Oczywiście pod koniec poleciał Whiter Shade of Pale, pamiętam też, że były ze dwa czy trzy numery z "Grand Hotel" - płyty której wtedy sporo słuchałem. Miłe wspomnienia przywołałeś.
  7. Wczoraj obejrzeliśmy "Wszystkich świętych New Jersey" ("The many saints of Newark") czyli prequel "Rodziny Soprano". Film głównie dla fanów serialu (do których się zaliczam), część atrakcji stanowią odniesienia do późniejszych losów bohaterów. Jeśli po włączeniu szybko zorientujecie się, kto jest narratorem i do której sceny serialu nawiązuje w swej relacji, to dobrze trafiliście. Trochę ślamazarna pierwsza połowa, ale potem akcja się rozkręca. Obsada ratuje słabsze momenty. W tle mamy sporo dobrej muzyki (w tym soul i rock z przełomu lat 60-tych i 70-tych). Jest też element audiofilski. Młody Tony dostaje od wujka kradzione kolumny JBL Lancer 77. Popatrz - mówi wujek - 10-calowe woofery! Potem Tony leży w pokoju z głową między tymi kolumnami i słucha "Never in my Life" Mountain. Leslie West daje czadu! Choćby dla tej sceny warto. Jednak ostrzegam widzów o słabych nerwach (uwaga - spoiler): JBL-e giną później tragiczną śmiercią.
  8. Jeśli będzie na zlocie, to możecie spróbujecie namówić ją do powrotu?
  9. Bowersy z Heglem to chyba połączanie bardziej sportowe niż muzyczne. Ciekawe, czemu nie zagrały z Nadem. A co do akustyki - rozumiem, że to salon na Leśmiana? Nigdy tam nie byłem. Słuchałem w Top Hifi w Sopocie i wydawało mi się, że było ok. Ale oczywiście monitory nie są pod tym względem tak wymagające jak podłogówki. Przy okazji - jak znów będziesz odwiedzał tamten salon na Leśmiana, to zapraszam do siebie - mieszkam w odległości 2.5km - niecałe pół godziny spaceru z salonu, samochodem pewnie 5-10 minut.
  10. John Campbell - ciekawy gitarzysta z niesamowitym głosem. Szkoda, że tak wcześnie odszedł i zdążył nagrać tylko dwie płyty...
  11. Sorry za offtop, ale muszę skomentować. Bardzo dobry zespół. Mam ich drugą płytę - z Arkiem Skolikiem na bębnach i Marcinem Ślusarczykiem na alcie. Świetne granie oparte na hardbopowej tradycji. Nie wiem, w jaką stronę poszli później.
  12. Stanton Moore Trio z Robertem Walterem na Hammondzie (i innych klawiszach) oraz Willem Bernardem na gitarze. Stanton to jeden z moich ulubionych współczesnych bębniarzy. Niepozorny białas z Nowego Orleanu, który daje czadu jak najtwardsi czarni zawodnicy. Znany też z zespołu Galactic (polecam ich wczesne płyty). Muzyka z pogranicza funku i fusion. Uprzedzam, że panowie naprawdę nie biorą jeńców. Tutaj parę kawałków z drugiej (czerwona) i pierwszej (żółta) płyt formacji. Trzecia płyta już nie powstała, bo po Katrinie Robert Walter opuścił Nowy Orlean. A takiego organisty nie da się zastąpić. Zresztą posłuchajcie sami. Moim zdaniem ten skład jest ciekawszy (na pewno bardziej rytmiczny) niż np. Niacin (John Novello, Billy Sheehan i Dennis Chambers).
  13. Może Tobie się spodoba. Ja jakoś nigdy za nią nie przepadałem. Natomiast, z podobnych klimatów do Mad Maxa, parę lat temu ponownie obejrzałem "Ucieczkę z Nowego Jorku" i całkiem nieźle się bawiłem.
  14. Moim zdaniem, po latach tylko dwójka jakoś się broni.
  15. Absolutnie Cię o to nie posądzałem. Zabawne zderzenie dwu filozofii. Chodzi o to, że z zasady nie pożyczam na odsłuch niczego, jeśli nie rozważam na serio zakupu.
  16. Dzięki, ale nie. Obiektywnie może nie są za małe, ale ja lubię duży dźwięk i mocne uderzenie basu. W każdym razie nie planuję wymiany kolumn., które kupiłem raptem w lutym. Ale gdybyś planował wycieczkę w okolice Trójmiasta, to oczywiście zapraszam - z PMC lub bez.
  17. Pytasz niewłaściwą osobę. Jeszcze dwa lata temu mieliśmy kineskopowy telewizor. A tego nowego Samsunga nawet nie podpięliśmy do systemu audio, bo nie lubimy głośnych efektów. Jeśli tylko film się wczytuje, to na resztę praktycznie nie zwracam uwagi. Otóż filmy wczytują się, choć trwa to dobrych kilka sekund. Apka wiesza się, ale niezbyt często. Jest lepiej niż w GO. Zmienili interfejs - teraz to kopia Netfliksa. Pod tym względem chyba wolałem stary z GO, był mniej krzykliwy. Wyszukiwarka czasem głupieje. Zdarzyło się raz, że nie znajdowała filmów po tytułach ang., dopiero po polsku trafiła. Obraz oczywiście lepszy niż w GO. Weź sobie miesiąc za darmo i przekonaj się. A co w tym czasie obejrzysz, to Twoje.
  18. Już mamy HBO Max i zaczęliśmy od "Króla Richarda". Niezłe, chociaż rola Willa Smitha nie była na miarę Oskara. Myślę też, że historia została trochę podkoloryzowana, żeby ładniej wyszło. Trochę taki Disney / Hallmark. Tam musiało być więcej negatywnych emocji. Brak mi w tym buntu obu dziewczyn, zazdrości, rywalizacji itd. W ramach nadrabiania zaległości obejrzeliśmy też wreszcie "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri". I to nazywam prawdziwym kinem. Pomysł, świetny scenariusz i reżyseria, kilkoro doborowych aktorów, klimat... Dyskutowaliśmy potem z żoną, kto nam się najbardziej podobał. Ja oczywiście jestem fanem Woody Harrelsona i uwielbiam go we wszystkim. Ale stwierdziliśmy, że chyba jednak najlepszy był Sam Rockwell.
  19. Nie wiem, czy to granie dla Ciebie. Jeśli wytrzymałeś Wig Wam przez kilka dni, to przy tym pewnie zaśniesz. Instrumentalnie to bardzo wysoki poziom, ale bez popisów, rzecz jest w detalach. Jeśli ktoś chce posłuchać, co naprawdę potrafi Jerry Douglas z kolegami, to polecam jego solowe płyty. Ja gościa uwielbiam, no ale ja w ogóle bardzo lubię dźwięk dobro (czyli gitary rezofonicznej).
  20. Teoretycznie 19m^2, ale w praktyce tylko 17. Dokładnie: 3,80m na 4,50m i z boku mała przylepka 1m na 2m. Do czego zmierzasz?
  21. Też wolałbym, żeby był trochę tańszy. Jak dla mnie, mogli sobie darować całą sekcję cyfrową i zejść z ceny. Jesli ktoś kupuje piecyk za tyle, to zwykle podpina do niego przyzwoitego zewnętrznego DAC-a.
  22. W każdym razie, zgadzamy się, że to Black Sabbath w wersji lite.
  23. Najlepsza ze znanych mi płyt Lyle'a Lovetta. "Step inside This House", 1998 r. Repertuar - piosenki klasyków gatunku. Jednak popowi i rockowi tekściarze mogliby się sporo nauczyć od największych countrowych songwriterów. No i co za skład! Dean Parks, Jerry Douglas, Paul Franklin, Sam Bush, Stuart Duncan, Matt Rollings, Victor Krauss, sama Alison w harmoniach wokalnych... Brzmienie dość jasne, ale mimo to przyjemne. Na początek taki kawałek. Tu akurat jest mało grania, ale za to wdzięcznie zaśpiewany refren. Ciekawe, czy ktoś poza mną słucha tu takich rzeczy. Może @maxredaktor ?
  24. A nie wydaje Ci się, że Brad Wilk zbyt lekko gra na bębnach, albo, że nie został odpowiednio wyeksponowany w miksie? Momentami aż się prosi o bardziej agresywnego, emocjonalnego (może staroświeckiego?) pałkera. Oczywiście to tylko moje zdanie.
  25. Z gitarami to rzadko jest proste. Akurat Knopfler stosuje niewiele efektów - za to ma z czego wybierać, jeśli chodzi o instrumenty i wzmacniacze. https://www.groundguitar.com/mark-knopfler-gear/
×
×
  • Utwórz nowe...