Skocz do zawartości

Rafał S

Uczestnik
  • Zawartość

    5 047
  • Dołączył

Wszystko napisane przez Rafał S

  1. Niestety nie znam CXN v2 ani tego Arcama. Z opisów RingDAC wygląda ciekawie. W każdym razie, R26 jak najbardziej brzmi analogowo, bez podbicia wyższego , czy średniego basu, z lekko zaakcentowaną średnicą, a jednocześnie bez podkreślonego przełomu średnicy i wysokich. Czy kremowo? Nigdy nie rozumiałem tego określenia. Na pewno nie atakuje sopranami, ale są one ładne i otwarte, kiedy trzeba - żywe. W porównaniu z Gustardami delta sigma R26 wydaje się jednocześnie łagodniejszy (przez to, że ma mniej skrajów pasma) i bardziej konturowy - bez rozmycia obwiedni instrumentów. W dobrych nagraniach jazzowych saksofon, czy klarnet są jak wycięte w 3D i otoczone czarnym tłem. Scena lekko wycofana, w formie półokręgu, którego średnica jest tuż przed linią kolumn. Oczywiście zależy to od reszty toru, ale takie wrażenie miałem wtedy z Haiku i Canto od 16Hz, kiedy porównywałem R26 z X26 Pro. X26 Pro budował scenę wyraźnie bliżej słuchacza. Zarówno on, jak i A22, czy A18 grały trochę "na twarz". R26 tego nie robi.
  2. Gwoli ścisłości: myślę, że rozpoznałbym swoją Normę nawet z innymi paczkami, przynajmniej z niektórymi. Natomiast wiem, że odróżniłbym ją od Haiku, gdyby grały w tym samym torze. Oczywiście, byłbym szczęśliwszy wierząc, że moja Norma w ślepych testach zabrzmi niczym Gryfon Diablo. Lecz cóż - nie każdy urodził się ze zdolnością do samooszukiwania.
  3. Monitor Audio i AP to jednak zdecydowanie popularniejsze marki. O Dynaudio nawet na AS pisze się mniej. Może to kwestia ceny samych paczek, może ich wymagań wobec elektroniki - w każdym razie mam wrażenie, że złożenie sensownego systemu z Dynaudio wymaga większych nakładów finansowych i czasowych i nie każdy może, czy chce się w to bawić. Uważam (i mówię to jako posiadacz Dynek i fan marki), że da się łatwiej i taniej dostać brzmienie porównywalne jakościowo, choć oczywiście o innym charakterze. I tu jest sedno sprawy, bo dla niektórych ten charakter jest kluczowy - ważniejszy niż relacja jakość / cena.
  4. W moich warunkach zmiana wzmacniacza wymaga trochę czasu i siły. Nikt inny z domowników nie da rady. Tym bardziej nie ma mowy o przełączaniu na szybko - pisałem Ci już o tym. Do tego niektóre piece stabilizują się termicznie dopiero po kilkudziesięciu minutach grania. Moje podejście do audio zmienia się cały czas. W tej chwili biję się w piersi, że w przeszłości tak rażąco nie doszacowywałem wpływu kabli zasilających na działanie elektroniki - i w konsekwencji - na brzmienie całego systemu.
  5. Prawdopodobnie słuchał każdego z nich na więcej niż jednej parze kolumn. A wtedy da się już wyłapać charakter urządzenia, choć może nie w takim stopniu, jak pisze. Czasem myślę, że rozpoznałbym swój wzmacniacz grający z różnymi paczkami, gdyby reszta toru (włączając w to moje pomieszczenie i kable) pozostawała bez zmian. (W kwestii barwy i zarządzania przestrzenią wzmacniacze potrafią się mocno różnić.) W każdym razie bez problemu odróżniłbym go od dowolnego pieca Haiku. Z dakami byłoby trudniej, ale w przypadku brzmiących skrajnie inaczej też jest szansa, szczególnie jeśli same kolumny reprezentowałyby tę samą szkołę dźwięku.
  6. Może dlatego, że nie budzi takich kontrowersji, jak niektóre tematy / produkty?
  7. Specjalnie na Twoją prośbę zdjąłem to podwójne DVD z półki i sprawdziłem listę nazwisk na pudełku. Chyba jeszcze lepsza niż na poprzedniej edycji festiwalu (też mam), choć i tam były wzruszenia. No, ale to na koncercie z 2007 r. wstąpił Jeff ze swoją supergrupą. Mała Tal Wilkenfeld na basie - rewelacja. Chyba to tam ktoś z kapeli (pewnie Vinnie Colaiuta) nosił ją na barana. (Pamiętam takie video.)
  8. Rewelacyjny skład zespołu. Wszyscy z górnej półki. Gdyby nie ten debilny producent (Simon Climie) i jego programowane bębny w kilku miejscach, to w ogóle byłaby bajka. Ale i tak mamy tu piękne chwile. Dla mnie zawsze perełkami są wykonywane przez Claptona numery JJ Cale'a, tutaj: "Travelin' Light".
  9. Mnie najbardziej złości, że pospolitych malwersantów kreuje się na więźniów politycznych.
  10. Grzesiek, jasne, tylko żartowałem. A serio, to moim zdaniem to kwestia dużej liczby pracowników o różnym stopniu znajomości tematu i podejściu. Nie da się zatrudniać samych ekspertów, bo skąd ich wziąć? Miałeś pecha i trafiłeś na człowieka, który chciał za wszelką cenę coś upchnąć, żeby dobrze wypaść przed szefem - to oczywiście frustrujące. Ja z kolei trafiłem w Q21 na takiego, który po wypożyczeniu przeze mnie wzmacniacza namawiał mnie na sprawdzenie kolejnego przed podjęciem finalnej decyzji. Jeszcze dodam, że moje zwroty były rozpatrywane bezproblemowo i błyskawicznie dostawałem zwrot środków. Może miałem po prostu szczęście, ale skutek jest taki, że myślę o sklepie z sympatią.
  11. A co mieli Ci polecić, skoro MA 1000 nie mieli już w sprzedaży?
  12. Do mnie to trafia, bo przecież dla konsumenta, który nie robi pomiarów wszystko jest względne. Jeśli korzystałem z przewodu, który podbijał zakłócenia i wymienię go na taki, który tego nie robi, to odniosę wrażenie, że zostały one w znacznym stopniu odfiltrowane.
  13. Nikt tak nie twierdzi. Natomiast sklepy audio nie mają metody pozwalającej z całą pewnością stwierdzić, czy dany piec jest neutralny, czy też nie (nie wiem, czy taka metoda w ogóle istnieje). W praktyce określenie "bliski neutralności" jest dla większości wystarczające, bezpieczne i... neutralne.
  14. @Arko55 Powiem szczerze, że nie miałem pojęcia, że kable USB mogą się tak różnić wpływem na brzmienie. Dzięki, dobrze wiedzieć. Na razie nie planuję podpinać żadnych źródeł do DAC-a przez USB, ale w razie czego będę to miał na uwadze.
  15. Ale to chyba oczywiste. Żeby ocenić, czy któryś jest neutralny musielibyśmy mieć neutralną resztę toru i jakiś dźwięk odniesienia do porównania. Jak oceniasz, czy ktoś jest wysoki, niski, czy średniego wzrostu? Zakładam, że na oko (chociaż kto Cię tam wie ). I oni robią to samo. Ocieplony, czyli (w danym torze) brzmiący cieplej od większości pozostałych, ewentualnie cieplej niż jakiś dźwięk, który mamy w głowie i który uważamy za neutralny. Schłodzony - przeciwnie. Bliski neutralności, jeśli znamy z grubsza tyle samo cieplejszych, co chłodniejszych od niego - bliski średniej.
  16. Pytanie do fizyków. Mnie jako konsumenta interesuje wyłącznie finalna satysfakcja z dźwięku. Godzę się ze swoją ułomnością intelektualną i z tym, że nie pojmę wpływu kabla na brzmienie, przynajmniej nie na poziomie wartości liczbowych.
  17. Nie wydaje mi się, żeby to była kwestia binarna: zniwelował / nie zniwelował. Poza tym słyszę tylko efekt końcowy będący funkcją wielu zmiennych. Nie wszystkie kable miałem w tym samym czasie.
  18. Im więcej czytam Twoich wpisów, tym bardziej dochodzę do wniosku, że Twoja definicja wzmacniacza prawidłowo skonstruowanego jest tak wąska, że nie spełnia jej żadne urządzenie, z którym kiedykolwiek miałem do czynienia. (Wszystkie reagowały w jakimś stopniu na zakłócenia z sieci elektrycznej, kable zasilające itd.). Wygląda na to, że świat rzeczywisty nie jest w stanie sprostać Twoim oczekiwaniom w tej kwestii tzn. najprawdopodobniej nie istnieje wzmacniacz prawidłowo skonstruowany w Twoim rozumieniu.
  19. Ja też, tylko zastanawiałbym się które. Obstawiam, że do samej muzyki raczej Gato FM8. A do muzyki i przy okazji filmów - Kef R3. @lukluk71 - mam rację?
  20. Zrobiony już bez udziału Nica Pizzolatto odpowiedzialnego za pierwsze trzy historie. Trzeci sezon był powrotem do formy po słabszym drugim. Jestem ciekaw czwartego. Alaska dobrze wróży, a Jodie Foster - jeszcze lepiej. (Śnieg i policjantka od razu kojarzy mi się z "Fargo".)
  21. U mnie też trąbka: Maynard Ferguson & Big Bop Nouveau - "Brass attitude" (Concord, 1998 r.). Maynard miał tu już 70-tkę na karku, ale wciąż w formie.
  22. Jak to możliwe, że Duda, został prezydentem? Z taką mentalnością??? Mamy nowy rząd, a ja wciąż nie wiem, gdzie jestem. To Europa? Serio???
  23. Artur, bez urazy, ale u Ciebie wszystko zawsze gra tak samo. Od kabli, przez daki i wzmacniacze, aż po kolumny. Tylko pozazdrościć, bo życie jest wtedy prostsze.
  24. Też lubię, choć chyba jeszcze bardziej film. Prosta fabułka, ale jest kilka ujmujących scen, jak choćby koncert Crossa (Miles Davis) z zespołem na lotnisku. Ciekawostka: podobno Miles Davis nie był do końca zadowolony ze ścieżki dźwiękowej, bo Michel Legrand nie pozwolił mu improwizować. Poza tym: w filmie partie głównego bohatera - Johna "Dingo" Andersona (Australijczyka) gra amerykański trębacz sesyjny Chuck Findley, znany między innymi z płyt Steely Dan. Swoją drogą, szkoda, że nie zaangażowano tu jakiegoś jazzmana z Antypodów, np. Jamesa Morrisona, który dopiero co stał się wtedy znany. Może uznano, że Findley jako doświadczony sesyjniak lepiej odtworzy z góry zadane partie?
  25. Od tej strony serialem ostatecznym jest dla mnie "Treme". Tyle grania na żywo nie było i już nie będzie w obrazie fabularnym. Dalej pójść się nie da, bo wyjdzie dokument. "The Eddy" też b. dobry pod tym względem, ale to już nie ta skala i bez jazzmanów tego formatu.
×
×
  • Utwórz nowe...