-
Zawartość
661 -
Dołączył
Wszystko napisane przez zolt
-
Że 120 W przy 4 Ohm w warunkach domowych i prądzie w szczycie 30A ma nie dać rady? Ludzie dajcie już spokój z tymi mocami, niemocami. Ogarnie Goldy z palcem w tylnej krypcie. KEFy R3 schodzą do 3.2 Ohma, a Lyngdorf daje radę z nimi jak ta lala bez zająkniecia. Jest to polaczenie wręcz bardzo dobrze oceniane.
-
Nawet orkiestra gra w różnych warunkach danego pomieszczenia. Więc ta sama orkiestra zawsze zabrzmi trochę inaczej w różnych salach koncertowych. Po prostu chyba nie istnieje coś takiego jak wzorzec naturalnego dźwięku. Chyba za dużo zmiennych. Więc i szukanie tego w sprzęcie wydaje się być dążeniem w niewiadomą i jedynie dążeniem do naszego wyobrażenia. No chyba, że ewentualne wzorcem miałaby być komora bezechowa, ale chyba nie.
-
Oj, ciekawe czy estecie przypasują wizualnie Herbatniki. One są takie trochę grubo ciosane. Możesz spróbować popolować na rynku wtórnym na Audium Comp 3. Obudowa zamknięta, podstawki. Bas więc bardzo kulturalny, szybki i nienatarczywy. Kolumny grające żywo w zakresie średnio i wysoko tonowym. Wizualnie oryginalne. Ale może być problem z odsłuchem. No i raczej rynek wtórny. Więc pewnie będzie ciężko i propozycja raczej mało realna. Na oeliksie są też Comp 5, to już podłogówki z bass reflexem.
-
Chłodniejszego, czyli masz na myśli pójście bardziej w wysokie tony kosztem niskich? Bo to też zależy co znaczy chłodniejsze, bo to zawsze zależy od punktu odniesienia. Musiałby być jakiś wzorzec, coś wypośrodkowanego, by w zasadzie określić, że coś idzie w stronę "cieplejszą" lub "chłodniejszą". Moim zdaniem po prostu on nie ingeruje sam z siebie zbyt mocno w odtwarzanie nagrania. Tak jak lampa oddziałuje pewnym swoim charakterystycznym "nalotem" w związku z parzystymi harmonicznymi typowymi dla wzmacniaczy lampowych, tak tu jest po prostu "czysto".
-
Nie narzuca. To moja opinia. Odbieram go jako neutralny i równy i który sam z siebie nie jest ani ciepły, ani zimny. Ja go odbieram jako "przezroczysty" brzmieniowo. Lub jak to napisał Piotr, może po prostu "robi mniej, niż bardziej". Natomiast chętnie poczytam jak Wy uważacie i jak go odbieracie, jaki "ma charakter" i co wnosi od siebie? Czytałem, że konstrukcyjnie to jest to coś jak wysoko prądowy DAC. Przetwarza sygnał cyfrowy PCM na modulowany PWM i sygnał analogowy pojawia się dopiero w kablu prowadzącym do kolumn. A przynajmniej tak czytałem w pewnej dyskusji, jak ktoś mądry pisał w komentarzach odnośnie samej istoty działania tego urządzenia. To tylko propozycja, bo padło wiele. A kolega coś z czegoś chce wybrać. Więc niech ma coś jeszcze poza klasycznymi wzmacniaczami w razie czego. Bo akurat u mnie zaskoczyło i to było to, czego potrzebowałem. Dalej już sam obada sprawę czy Lyngdorf uzna za wartego przetestowania lub pochylenia się czy też nie.
-
Jeżeli kwota oscyluje w okolicy 10 tysięcy, to masz jeszcze możliwość sprawdzić urządzenie, które po testach różnych wzmacniaczy zostało u mnie. A mianowicie Lyngdorf TDAI-1120. Swoimi możliwościami, uniwersalnością "pozamiatał" (ulubione słowo na forum) to, co testowałem. Posiada korekcję akustyki pomieszczenia RoomPerfect, potem dalszą możliwość dopieszczenia brzmienia i budowania krzywej czy jakichkolwiek zmian w domenie cyfrowej, czyli bez zniekształceń typowych dla korekcji analogowych i możliwość zapisu wielu takich ustawień. Można dzięki temu zmodyfikować dźwięk, by był czy to cieplejszy, zimniejszy, uwydatnić średnicę, zaakcentować tylko najwyższe czy najniższe rejestry. Pełna dowolność. Posiada wejścia chociażby optyczne, coaxialne, USB, ARC. Możliwość dołączenia subwoofera i pełnego zszycia go z kolumnami dzięki możliwościom konfiguracyjnym i RoomPerfect. Posiada wbudowany streamer. To urządzenie cyfrowe. W zestawie jest mikrofon i statyw do pomiarów potrzebnych przy kalibracji akustyki pomieszczenia. Też kiedyś szukałem, miałem w jednym momencie 4 wzmacniacze na raz zamówione w domu i wszystkie zostały odesłane. Ostatecznie został właśnie Lyngdorfa. W zasadzie to urządzenie, które nie narzuca swojego charakteru. Raczej użytkownik ma dowolną możliwość wykreowania go i jednoczesną poprawę charakterystyki, modów pomieszczenia dzięki RoomPerfect. Dodatkowo dzięki pre-out w przyszłości to można sobie nawet jak fantazja poniesie podłączyć jakąś lampę, a Lyngdorf może wtedy działać jako przedwzmacniacz wraz z całą paletą zalet jakie daje RoomPerfect i wszelkie inne możliwości modyfikacyjne barwy dźwięku. Także można się i bawić jeżeli ktoś ma na to ochotę. Oczywiście każdy chwali swoje, ale zarzucam tylko możliwość, jaką masz dysponując kwotą około 10 tysięcy złotych na wzmacniacz. Skrobnąłem co nieco, możesz więcej poczytać w necie i "zriserczować" sobie takie urządzenie.
-
A na co tu komu potrzebna ta większa moc? Żaden argument.
-
No te ładnie się prezentują. Prosta konstrukcja, ale zgrabna. Lubię takie.
-
No mi taka oczojebna kolorystyka nie leży. Ale ja ogólnie chyba bardziej wolę klasyczne kształty i paczki. Z kolumnami w tym temacie podobnie, rzadko które z tych ekstrawaganckich do mnie przemawiają.
-
Dokładnie o tym samym pisałem parę postów wcześniej w tym temacie.
-
Czyli generalnie należy się zgodzić i uznać wszystkie głosy mówiące o tym, że "ja słyszę" za niewiarygodne, bo również są to oceny z dużymi ograniczeniami mogącymi mieć wpływ na to, co "słyszą". Czyli stres, ekscytacja, nadmierne oczekiwanie usłyszenia różnicy, niepoprawny odsłuch (np. delikatne przemieszczenie względem pola odsłuchowego), zła adaptacja akustyczna i tak dalej. Mi pasuje!
-
Widzę, że nerwy srogo ponoszą, kiedy okazuje się raz po razie, że ta wiara w kabelki i "wszystko w systemie ma znaczenie" upada. Zaczyna się doszukiwanie, że adaptacja, to tamto, jakieś przeróżne głupoty. A ja widzę na forach gości, którzy "słyszą diametralną różnicę" i też nie mają adaptacji akustycznej. To jakiś cud, że na teście ABX bez adaptacji nie słychać, ale jak sobie audiofil kupił za grube pieniądze jakiś bzdet do pokoju bez adaptacji to nagle "słyszy ogromną różnicę"? Zabawne, jak sobie próbujecie tłumaczyć każde kolejne wyniki i jak to wypieracie. Jestem przekonany zaś, że jeżeli w tym samym pomieszczeniu wymienią element, który faktycznie zmienia brzmienie (np. kolumny), to adaptacja nie będzie przeszkadzać, by wyłapać, że coś się zmieniło. Warunki są takie same w teście, więc jeżeli coś WPŁYWA na brzmienie, to brzmienie się zmieni. Już nie mówiąc, że mało kto ma tu zrobioną adaptację. Wstawione kilka paneli na pałę lub "na ucho" i tyle. Żadna adaptacja.
-
Generalnie postrzegam to wszystko mniej więcej właśnie tak:
-
Niekoniecznie jest stwierdzeniem faktu. Pacuła słyszy rzeczy niesłyszalne z naukowego punktu widzenia, a wciska mity o tym, że słyszy przewody cyfrowe czy dyski twarde. Generalnie wszelkie magazyny audio podobnie. Żaden to fakt. Po prostu dobry cennik recenzencki. Faktem będzie, jeżeli to potwierdzi niezależnym testem. Jaki tu certyfikat wymagany, żeby sprawdzić kwestię kablową? Masz kolumny i wzmacniacz. Przepinane są kable, puszczany wybrany przez oceniającego ulubiony i znany utwór A, B, C lub tylko A, tylko B, lub naprzemiennie. Ile razy chce. To już według uznania oceniającego, w czym czuje się lepiej. I ocenia, która próba to kabel ten za 10 zł, a która tamten za 3000 zł. Skoro uważa, że słyszy różnicę widząc, przepinając samemu i testując, nie powinno być żadnego problemu, żeby stwierdził i wyłapał 50/50 prób. Jak słyszy, to słyszy. Jak wyjdzie wartość zbliżona do 50% to wiadomo jak jest. Tak jest. Podobnie jak ta wydawana na sprzęt i różne gadżety wątpliwej skuteczności. Często regularnie. Rzekome "niuanse" kontra rzeczywista, realna i bardzo duża poprawa.
-
Twierdziłeś, że nie, a tu tego wymagasz. Czyli w zasadzie należy uznać, że wszelkie "słyszę" jest całkowicie niewiarygodne, bo nie ma opracowania naukowego na temat tego, jak to zrobić prawidłowo, kiedy nie jest to ślepym testem. Natomiast jest wiele czynników, które powodują to, że "chce się usłyszeć". Cena, pozycjonowanie marketingowe, prestiż, niedostępność, aspekt wizualny czy nawet sam zakup i uzasadnienie tegoż. Racja. Ale wiadomo o co chodzi.
-
Za to tak bardzo naukowe jest "ja słyszę" wygłaszane tu i ówdzie. Tu nagle nie potrzeba "nauki". A jeszcze kilka tygodni temu widziałem Twój post w jakimś temacie jak rysunkami pokazywałeś, że nie ma sensu wyrównywać głośności i po co i tak dalej. A teraz nagle trzeba naukowej instrukcji do tego, żeby zbadać czy coś słychać czy nie w ślepym teście. Już pisałem. Niech ktoś zwiąże oczy, puści muzykę z Galaxy S10, a potem z jakiegoś zestawu kolumn i wzmacniacza i zobacz czy potrzeba Ci tu badań naukowych do tego, żeby określić czy słyszysz różnicę czy nie. A jeżeli potrzeba tych badań naukowych to tak samo, jak w przypadku przepinania kabelków zasilających i innych ustrojstw, kiedy wiesz, co przepinasz, co podłączasz i jak wiesz, ile to kosztuje. I gdy potem jest klasyczne "zrobiło wyraźnie słyszalną różnicę". Tu nie potrzeba naukowej metodologii? Wyrównywania tego i tamtego? Przecież też może to być zrobione od czapy. Bardzo specyficzny rodzaj mechanizmu obronnego przed testem. Te całe przepychanki tylko pokazują jedno - absolutnie nie warto. Lepiej sobie kupić ustrój akustyczny albo zatrudnić dobrego akustyka, bo tam nie dość, że każdy usłyszy i jest to niepodważalne, to jeszcze będzie się to mieć to na papierze.
-
Ooo, Tool daje radę na tych ATC? Zawsze kojarzyło mi się, że tego typu granie właśnie średnio (że brak wykopu), a świetnie jakieś wokale, małe składy. Aż muszę w takim razie kiedyś przetestować dokładnie te ATC. 🧐
-
Możemy to łatwo sprawdzić. Raz puścimy muzykę z Samsunga Galaxy S10, a raz z Bowers and Wilkins 702 S3 spięty z fajną lampką. Sprawdzimy czy ludzie słyszą różnicę i potrafią wskazać, kiedy gra telefon, a kiedy bowersy... Sprawa jest prosta. Jeżeli słyszysz różnicę, to ją wskażesz. Jeżeli nie słyszysz, to nie wskażesz. Pitolenie o tym, że ślepe testy to to czy tamto. Albo słyszysz, albo nie słyszysz. A jak musisz wiedzieć i widzieć, żeby "słyszeć" to sobie sam odpowiedz.
-
Ale tu są osoby, które twierdzą, że słyszą. Więc problemu nie ma. Niech ten test zaliczy i po ptokach. Nie będziemy na żadnym starcie. Więc osoby "lansujące, że dany element toru gra" mogą udowodnić to, że tak jest. Zwłaszcza Ci, którzy tak mocno twierdzą, że wszystko słyszą. A potem np. w takim małym teście FLAC vs. MP3 nie odróżniają tych dwóch formatów, a jak twierdzą, że odróżniają to potem tłumaczą, że nie potrafią wskazać, co w zasadzie lepiej gra 🤣 co jest chyba w zasadzie jest jeszcze gorsze i zabawne w kontekście wszystkich innych teorii brzmienia i złotych uszu i sprzętów "za miliony" 😂). Ale to żaden problem. Ja jestem nawet zwolennikiem tego, by to robić w pomieszczeniu i na sprzęcie i ulubionych utworach reprezentanta obozu słyszącego "wszystko". Potem właśnie mniej głupich tłumaczeń kiedy wychodzi jak wychodzi. Kiedyś na jakiejś facebookowej grupie proponowałem taki układ, ale wszystko słyszący wymiękli, więc szkoda.
-
Świetnie napisane. 👍 Mam bardzo podobne zdanie.
-
Czy słychać różnicę? Mp3 vs. FLAC i inne ślepe testy
topic odpisał zolt na Kraft w Audiofile dyskutują
Ok, już koniec. Koniec na dzisiaj, bo zmęczony już mocno całym dniem i trochę łeb boli, a te dźwięki nie pomagają. -
Czy słychać różnicę? Mp3 vs. FLAC i inne ślepe testy
topic odpisał zolt na Kraft w Audiofile dyskutują
Ło kuźwa, toć to ile to czasu trzeba siedzieć. -
Czy słychać różnicę? Mp3 vs. FLAC i inne ślepe testy
topic odpisał zolt na Kraft w Audiofile dyskutują
-
Ja tu raczej z postu kolegi TomszTR nie widzę chęci dobrej jakości basu, tylko maksymalnego natężenia jakichkolwiek niskich tonów. Sam napisał "rozlewający się". Więc jakiś niedrogi, duży subwoofer z BR ustawiony w rogu i będzie dudniło i lało się. Tyle, że to będzie bez jakościowy i całkowicie zniekształcony zakres niskich tonów.