Skocz do zawartości

Czego słuchasz??


karp

Recommended Posts

10 godzin temu, marcinmarcin napisał:

Ja lubię np Ascenseur, ale BB nie potrafię wytrzymać całej płyty, zmęczy mnie... 🙄

Nie bądź cienias 😁

Nie dziwię się, to nie jest łatwy jazz. Tym bardziej, jak ktoś nie siedzi głębiej w tej muzyce. "In a Silent Way" przerobiłeś?

Jak lubisz muzykę rockową, to teoretycznie Jack Johnson powinien Ci się spodobać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adi777 napisał:

to nie jest łatwy jazz.

Łatwy, niełatwy, jazz, nie-jazz…

Dla mnie niezwykłość tej płyty polega na tym, że nigdy się nie nudzi. Bo ma wiele twarzy. Odkrywamy nowe wraz z rozwojem naszej wrażliwości oraz możliwości przyswajania inności w muzyce. To trochę jak postmodernistyczne kino… Jeden powie: łał, fantastyczne… tyle różnych interpretacji! Drugi: słabe, obejrzałem dwa razy i wciąż nie wiem o co chodzi…

Czy to łatwe? Trudne? Jazz? Nie-jazz? Nie! To po prostu Bitches Brew!;)

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, sonique napisał:

Czy to łatwe? Trudne? Jazz? Nie-jazz? Nie! To po prostu Bitches Brew!;)

Marcin, a nie wydaje Ci się czasem, że jednak w okresie akustycznym Miles i jego współpracownicy komponowali ciekawsze, bardziej nośne utwory? Że w okresie elektrycznym (z BB włącznie) zabawy aranżacyjne i rytmiczne odwracają uwagę od jądra muzyki, które nie jest już tak imponujące? Iluż różnych wersji doczekały się akustyczne klasyki Milesa, Hancocka czy Shortera! Ile z tych numerów żyje własnym życiem! Elektryczne kawałki wypadają słabiej pod tym względem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli spojrzeć na same kompozycje, to nie trudno przyznać Ci rację Rafale. Sam często podchodzę do tego bardzo purystycznie i mam poczucie, że wszelkie dodatki w postaci efektów czy wyszukanego miksu mają na celu jedynie ukryć przeciętny materiał pod grubym make-upem dźwiękowych trików.

Czasem jednak rozum jedno a serce drugie. Na tym chyba właśnie polega sztuka: aby poruszać. Efekt i miks też może stać się w umiejętnych rękach ważnym aktorem w tym teatrze emocji.

Ja lubię Milesa zarówno wcześniejszego i elektrycznego. Nawet jeżeli mam świadomość, że to okres akustyczny sprawił, że jest legendą. Okres elektryczny zaś wyłącznie ugruntował jego pozycję jako wszechstronnego eksperymentatora i geniusza. A może nawet jazzowego świra;)

A do Bitches Brew mam słabość. Przesłuchałem ją po raz pierwszy mknąc samochodem przez czerń nocy i gdyby nie pasy to spadłbym z fotela. Siła rażenia tego materiału jest duża. Nawet dzisiaj, po wielu przesłuchaniach tej płyty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś coś z rzeczy zamierzchłych.

Jean Michel Jarre i jego piąty album z 1981 roku. Rok dla wielu bardzo pamiętny, niestety poza muzycznie. Magnetic Fields w wydaniu angielskim. Krążek dotrwał do dziś w stanie niemal niezmienionym. Wysoka dynamika, choć pierwsze wydanie CD z roku 1983 ma dynamikę jeszcze wyższą. Nie miałem do tej pory okazji posłuchać.

obraz.png.dd619517e994b8a9a4a63d4f36f70e97.png

Zapraszam do przypomnienia sobie.

Edytowano przez Highlander_now
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Highlander_now napisał:

Jean Michel Jarre i jego piąty album z 1981 roku.

Magnetic Fields (1981) to taka wprawka do Zoolook (1984). W roli głównej protoplasta samplerów Fairlight CMI. Najambitniejszy okres w twórczości artysty. Warto nadmienić, że między obiema płytami, Jarre wydał bardzo dobry koncert w Chinach oraz hobbystyczną perłę, album Music For Supermarkets, wydany tylko w jednym egzemplarzu  na płycie winylowej - wyraz sprzeciwu artysty wobec komercjalizacji muzyki. Taśma matka została celowo zniszczona a płyta za zgodą artysty została odtworzona tylko raz w Radio Luxembourg…

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Adi777 napisał:

Nie bądź cienias 😁

Nie dziwię się, to nie jest łatwy jazz. Tym bardziej, jak ktoś nie siedzi głębiej w tej muzyce. "In a Silent Way" przerobiłeś?

Jak lubisz muzykę rockową, to teoretycznie Jack Johnson powinien Ci się spodobać.

To nie chodzi o łatwy/trudny - nie podoba mi się estetyka kakofoni - a mam czasem wrażenie że spora część  zachwytów nad BB jest od osób które gdzieś wewnątrz czują presję, że musi im się podobać...

Silent way bardziej, ale moja ulubiona płyta Milesa to ta co podałem... 😊

JJ to nie moje klimaty niestety

3 godziny temu, Highlander_now napisał:

Zapraszam do przypomnienia sobie.

Staram się o nim pamiętać :) 

Edytowano przez marcinmarcin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adi777, niespecjalnie. Tak zwaną „muzykę elektroniczną” wyraźnie dzielę na dwa gatunki: el muzykę - czyli mniej więcej to co można było posłuchać u Jerzego Kordowicza w PR3, oraz muzykę graną na instrumentach elektronicznych i tylko dlatego zwaną elektroniczną (np. Chemical Brothers, etc). Ta druga mnie niezbyt interesuje. Brak jej pierwiastka romantycznego i tajemniczości związanej z rozważaniami o miejscu człowieka we wszechświecie i samego Uniwersum. Nowoczesna „elektronika” jest dla mnie bezrefleksyjna. Ot, zbieranina jakiś dźwięków i pulsów.

27 minut temu, marcinmarcin napisał:

a mam czasem wrażenie że spora część  zachwytów nad BB jest od osób które gdzieś wewnątrz czują presję, że musi im się podobać…

Masz rację. Zawsze się tacy znajdą. Czy to słuchający Milesa, czy stojący pod obrazem Paula Klee… Świat jest pełen naśladowców.

”Martwe ryby zawsze płyną z prądem”.

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Kraft napisał:

1976 rok. Ciekawe, czy Herbie Hancock tego słuchał.

Rozumiem, że żartujesz. :) Fajny kawałek. Tego akurat Herbie mógł nie słuchać. Natomiast na pewno słyszał wcześniej Urbaniaka z Gulgowskim na klawiszach, bo się dobrze znali i występowali na tych samych festiwalach. Jeśli szukać kierunku inspiracji, to oczywiście Gulgowski od Hancocka i od George'a Duke'a - obaj zdążyli już nagrać sporo elektrycznych rzeczy w funkowych rytmach. W ogóle, 1976 r., to nie było specjalnie wcześnie. WR wydali przecież w tym samym roku "Black Market", a RTF - "Romantic Warrior".

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...