Skocz do zawartości

Czego słuchasz??


karp

Recommended Posts

10 godzin temu, Grzesiek202 napisał:

płyta.PNG

Obecnie już stosunkowo rzadko doświadczam jungowskiej synchroniczności. Dużo mniej wolnego czasu na zadumę, więcej niż onegdaj rozpraszaczy. Człowiek słabo obserwuje siebie i otoczenie. Ale oto i ona...

Ostatnio zastanawiałem się gdzie się udać dla odmiany po kilkutygodniowym re-romansie z free jazem lat 70-tych i przypomniałem sobie o Anouarze. Poznałem go dawno temu, jeszcze na pożyczonej od kolegi melomana kopii oryginalnej płyty w czasach gdy o streamie nikt nie słyszał a płyty ECM były trudno dostępne. Zainteresował mnie na tyle, że trafił do poczekalni. Na lepsze czasy.

A teraz jeszcze ta wiadomość od Ciebie. Anouar mnie osacza ze wszystkich stron. Nie będę się opierał... Synchronicity is back!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Fafniak napisał:

Jimmy McGriff

Też lubię Jimmiego McGriffa. Szczególnie z Hankiem Crawfordem na alcie. Sprawdziłem, że tutaj akurat go nie ma, ale jest Jimmy Ponder na gitarze, Randy Brecker na trąbce i Will Lee na basie, więc zacne towarzystwo. Mam kilka późniejszych płyt Jimmiego Pondera nagranych dla HighNote i bardzo go cenię.

Jimmy mcGriff z Hankiem Crawfordem nagrali razem trochę płyt. Trzeba tylko uważać na albumy z lat 80-tych i wczesnych 90-tych, bo zamiast prawdziwego Hammonda Jimmy używał wtedy modelu cyfrowego o plastikowym brzmieniu. Słychać różnicę.

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Adi777 napisał:

Jakich albumów słuchałeś?

Oj wielu. Niektóre po dwa, trzy razy. To i owo odkryłem na nowo. Bo ucho ewaluuje i za każdym razem „wchodzi się do innej rzeki”. Szczególnie  mocno zafascynował mnie wspominany wcześniej John Abercrombie - Timeless, Zbigniew Seifert - Man of the Light, Stańko - Purple Sun, oraz dwie poniższe. (W ogóle Terje Rypdal pukał do moich drzwi od dawna tylko ja byłem oporny… zbyt oporny. Dobrze, że Terje to cierpliwy koleś i chciał czekać aż otworzę)…

 

47AEB4F5-D82B-4BDC-99F3-26A191875204.jpeg

886AACF3-F2B5-49DC-A81A-5DD4661FA4B3.jpeg

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Love, Love jest zajebiste. Pięknie basik tam chodzi, takim notorycznym rytmem. Natomiast Timeless, Man of the Light, czy Love, Love to nie free. Jazz fusion, w skrócie pisząc. Może na Purple Sun są jakieś elementy free, ale nie pamiętam.

Poleciłbym Tobie Kunstkopfindianer z Seifertem, jak dla mnie rewelka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za polecenie, sprawdzę. A granica między free jazz a fusion niekiedy wyjątkowo płynna. Czasem wyraźnie słychać co jest co a czasem nie. Ja bym np. Timeless do fusion nie zaliczył. Ale ja nie zaliczam, nie klasyfikuję. Ja słucham;)

Do mojej listy dodałbym oczywiście wszystkie "wielkie" płyty tego okresu (Miles, Hancock, itp) ale przez ich mnogość i oczywistą przynależność do każdych zestawień top z tego okresu - pominę. Muzyka z tamtych lat ma niewątpliwie ogromy wdzięk i siłę. Czuć pot, pasję, odkrywanie nieznanego. Tego we współczesnym jazzie już (prawie) nie ma. Ale jest coś czego jest w niej więcej: liryzmu. I właśnie ten liryzm, tkliwość i delikatność w wielu współczesnych nagraniach jazzowych pociąga mnie tak bardzo, że stawiam je na równi - pomimo, że często mniej odkrywcze. To może teraz z tych "nowych jazzów" coś co lubię i polecam (zresztą wszystko tego artysty):

obraz_2022-03-25_125718.thumb.png.ec837f334d0ed8cb709e178702a3c4b3.png

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Adi777 napisał:

Ja też słucham, ale myślę, że warto jednak w jakimś sensie dbać o klasyfikację.

Albo bardziej w jakimś stopniu.

To nie jest, i nie powinno być subiektywne. 

Ciekawe, czy podejdzie Ci Kunstkopfindianer. Z równie świetnych płyt jest także Eddie Henderson i płyta Realization.

Tak, wiem, że masz rację. I że czasem klasyfikacja jest ważna aby jakoś nad tym ogromem muzyki zapanować. Trochę się droczę.

Realization sprawdzę. Dzięki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, maxredaktor napisał:

U mnie od rana lecą Foo Fighters... :(

Tę płytę z "Walk" - "Wasting Light", to jeszcze lubiłem. Ale do kolejnych dwu podchodziłem i nie dawałem rady słuchać. Pamiętam jak na HBO pojawił się kiedyś serial o nagrywaniu "Sonic Highways". Pierwszy odcinek w Chicago. Najpierw mówili o historii bluesa, zacząłem się pozytywnie nakręcać: czyżby zamierzali zagrać bardziej tradycyjnie i naprawdę rockendrolowo? Nic z tych rzeczy - to samo co zawsze i chyba nawet trochę gorzej. Nagrywanie każdego numeru w innym studiu to była tylko fanaberia i marketing. Zrobili to, bo było ich stać i liczyli, że się zwróci. Ducha muzyki tych kolejnych miast nie słyszałem tam w ogóle. Obraziłem się na nich wtedy i wciąż im nie wybaczyłem. Zdaje się, że ostatnio zrobili się bardziej rozrywkowi ("Medicine at Midnight", "Hail Satin" nagrane pod szyldem Dee Gees) - warto tego spróbować?

Z innej beczki (system skleja moje posty w jeden):

Dopiero parę lat temu odkryłem Carla. Trochę głupio, zważywszy, że to ścisła gitarowa czołówka i słyszałem go już wcześniej w różnych składach nawet o tym nie wiedząc. Ktoś napisał, że jego muzyka zawiera się między Robbenem Fordem i Erikiem Johnsonem. Podpisuję się pod tą opinią. Album nagrany w 1995 r. ze świetnym bandem. Między innymi Dave Marottana basie i Jim Cox na hammondzie i fortepianie.

Jeszcze jedno. Joe Bonamassa mówi, że ilekroć wydaje mu się, że już umie grać na gitarze, włącza sobie właśnie Carla Verheyena. Wtedy nabiera pokory i wraca do ćwiczeń. :)Nie dziwię się - ależ Carl podciąga te struny...

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, misiek x napisał:

A u mnie dalej Johnny 😉

Solowego Casha nic nie mam, ale nie tak dawno gościli u mnie w odtwarzaczu The Highwaymen. :) No i grały też dwie płyty jego córki - Rosanne. "The List" - z ulubionymi piosenkami Johnny'ego i "The River and the Thread". Obie niezłe, szczególnie ta pierwsza.

A teraz chwilka relaksu na jazzowo. Vinny Valentino na gitarze.

 

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Rafał S napisał:

("Medicine at Midnight", "Hail Satin" nagrane pod szyldem Dee Gees) - warto tego spróbować?

 

To zależy. Ja ich po prostu lubię, jestem zatem mało krytyczny. Myślę, że Tobie niekoniecznie musi podejść. Niemniej jednak jak masz ochotę potańczyć, to ich wykoanie hitów Bee Gees są urocze :) i zdają egzamin. 

 

A Casha też uwielbiam, zwłaszcza jego American Recordings.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...