Skocz do zawartości

SANSUI - moja ulubiona marka


Recommended Posts

Cytat

Cytat

Na starszych modelach wszystko brzmi podobnie i zawsze z podobnym klimatem ....

Panowie - to CD słyszycie nie wzmacniacz ! Ten jedynie pozwala sygnałowi w kompletnie niezniekształcony sposób pojawić się na głośnikach ! Zawsze powtarzałem, że Sansui jest jak otwarte okno - im wyższy i lepszy model tym efekt jest bardziej spektakularny ! Ty nie ma mowy o jakimś przejaskrawianiu , sztucznej konturowości czy detaliczności ... po prostu dokładnie słyszymy materiał - w zależności od tego co jest w stanie wydać z siebie nasze źródło ...



A tu to nie mogę się zgodzić, z tym podobnym klimatem. Właśnie to, co mnie uderzyło najbardziej to fakt, że każda jedna płyta teraz u mnie gra totalnie inaczej. Słychać wszelkie niuanse realizacji, a to jest miecz obosieczny - już wiem, że po niektóre płyty przestanę chętnie sięgać, bo w porównaniu z innymi grają po prostu znacznie gorzej. Plus jest taki, że nawet płyty w nienajlepszym stanie, za to dobrze zmasterowane i wytłoczone dają mnóstwo satysfakcji - ułomności w postaci jakichś tam pyków zwyczajnie giną na skutek skupienia bez reszty na przekazie.




a widzisz ...

Ty na razie dostrzegasz jedynie różnicę pomiędzy Sansui a innymi sprzętami !!!! i oczywiście stwierdzasz fakt o którym było już dziesiątki postów lata temu ! A ja Ci powiem, że ten efekt pokaże jeszcze dobitniejsze oblicze jak posłuchasz materiału na alfie ! Trudno uwierzyć - jak sam widzisz - jak się nie posłucha ale wierz mi - szok w pozytywnym tego słowa znaczeniu - masz jeszcze przed sobą i wtedy sam zauważysz, ze 919-ka jeszce trochę ubarwia rzeczywistość icon_smile.gif Zauważysz też, że tego planktonu to Ty faktycznie w materiale masz jeszcze więcej ! Mało tego na najlepszych modelach poczujesz też powietrze !!! Wszystkie instrumenty rozłożą się w przestrzeni i zyskają trójwymiarową bryłę - odkryjesz muzykę na nowo icon_smile.gif i wtedy napiszesz (bo nie wytrzymasz icon_smile.gif) znawcom z audiostereo gdzie masz ich wiedzę i doświadczenie .... icon_smile.gif

Pozdrawiam peludito i przypominam, ze jak tylko czas pozwoli to zapraszam do siebie na kawę i parę chwil z Sansui z innej półki icon_smile.gif

czubsi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

a widzisz ...
Pozdrawiam peludito i przypominam, ze jak tylko czas pozwoli to zapraszam do siebie na kawę i parę chwil z Sansui z innej półki icon_smile.gif

czubsi



Wierzę, że nowsze i droższe modele brzmią lepiej, niż starsze i tańsze - byłoby dziwne, gdyby było odwrotnie icon_smile.gif Może 919 nie gra idealnie neutralnie, jednak nawet jeżeli ciut słodzi, to mi bardzo pasuje. Nigdy nie dążyłem do klinicznego grania, to nie dla mnie. W moim repertuarze (jazz, stary soul i funk, muza etniczna, wysublimowana elektronika) 517 brzmieniowo sprawdzała się doskonale, 919 sprawdza się jeszcze lepiej. A podejrzewam, że po przeglądzie dopiero usłyszę, na co ją stać, jak panowie poczyszczą wszystko, co trzeba i ustawią prądy. Moja 517 po serwisie zagrała 2x lepiej, z tym pewnie będzie podobnie. Myślę, że mi się trafił relatywnie dobry egzemplarz, choćby po pracy przełączników sprawia wrażenie niewiele używanego - stawiają spory, przyjemny opór. Jedynie ten selektor wejść mnie martwi, nie wiem, czy to jest do uratowania. W jednej z pozycji phono mm coś nie kontaktuje do tego stopnia, że momentami traci część pasma, zaczynają grać same wysokie w prawym kanale, nigdy się z czymś takim nie spotkałem. W drugiej pozycji phono mm jest lepiej, nie gubi sygnału, ale ciche buczenie jest na wszystkich pozycjach phono. Nie mam pojęcia, czy to też może być wina selektora, czy już jakaś lipa w układzie pre gramofonowego.

Dzięki za zaproszenie, chętnie bym usłyszał Twoje rarytasy, ale pewnie nieprędko do tego dojdzie - daleko i czasu brak... bardzo dużo pracuję na te wszystkie moje płyty i fanaberie icon_wink.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

peludito

Ty odbierasz postęp w aspekcie większej precyzji i otwartości jako kliniczność ... Sansui i kliniczność ... hehehe ... no widzisz - to wcale nie idzie w tą stronę !!! Jak już wspomniałem - posłuchaj bo nie dasz rady sobie tego wyobrazić bazując na doświadczeniach z innych sprzętów ! Ja mogę Ci tylko słowami przybliżyć te wrażenia zatem wyobraź sobie , że między Tobą a dźwiękami znika jakakolwiek bariera i nie ma tu mowy wychodzenia dźwięków na "pysk" , darcie ryja i cięcie uszu ! Góra jest tak zwiewna i delikatna, że niuanse fruwają sobie w powietrzu dookoła a reszta instrumentów gra w sposób zbliżony do realnego. Posiadają zbliżoną masę , koloryt i wibracje ! Słychać jak pracuje pudło rezonansowe czy drżenie poszczególnych strun gitary i jest to podane w płynny jednolity i bardzo spójny sposób ....

Pozdrawiam

czubsi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Jakie znaczenie ma rodzaj muzyki i czas jej powstania ??????? Bardziej realistycznie to bardziej realistycznie - tak jak napisał mario - każda zyska ! Słuchanie klasyki na 907 XR czy MR rozwiewa wszelkie wątpliwości co do tej kwestii ... W zasadzie szkoda słów - ja nie znam nikogo kto wymienił alfę na starszy model no chyba , że w ramach poszerzenia kolekcji czy stworzenia drugiego kompletu do sypialni ... natomiast w drugą stronę ze starszego na alfę to ,,,,



Niestety, ale czas powstania muzyki ma znaczenie. Jeżeli ktoś kolekcjonuje oryginalne płyty a nie reedycje. Muzyka lat 60 i 70 na winylach była optymalizowana pod kątem kiepskiego sprzętu, na którym będzie masowo słuchana. Stąd ten cały remastering przy reedycjach.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Cytat

Jakie znaczenie ma rodzaj muzyki i czas jej powstania ??????? Bardziej realistycznie to bardziej realistycznie - tak jak napisał mario - każda zyska ! Słuchanie klasyki na 907 XR czy MR rozwiewa wszelkie wątpliwości co do tej kwestii ... W zasadzie szkoda słów - ja nie znam nikogo kto wymienił alfę na starszy model no chyba , że w ramach poszerzenia kolekcji czy stworzenia drugiego kompletu do sypialni ... natomiast w drugą stronę ze starszego na alfę to ,,,,



Niestety, ale czas powstania muzyki ma znaczenie. Jeżeli ktoś kolekcjonuje oryginalne płyty a nie reedycje. Muzyka lat 60 i 70 na winylach była optymalizowana pod kątem kiepskiego sprzętu, na którym będzie masowo słuchana. Stąd ten cały remastering przy reedycjach.



Muzyka z lat 60 i 70 na winylach lub taśmach NIE BYŁA optymalizowana pod kątem kiepskiego sprzętu tylko jej wydanie na nośniku BYŁO EFEKTEM nagrania i zmasterowania jej przy pomocy kiepskiego wówczas sprzętu. Słabe mikrofony, wzmacniacze, miksery, kable itd. dawły końcowy nierealny brzmieniowo efekt na nośniku. Dalej kupujący odtwarzał tenże nośnik na równie słabym jakościowo sprzęcie domowym bo innych na rynku nie było przecież.
Dlatego jeżeli np. saksofon ma przypominac saksofon na tych starych nagraniach to się je dziś remasteruje. Czyli naprawia się to na co w dawnych czasach nie pozwalała technika audio.
Natomiast twierdzenie że starej daty sprzęt nadaje się do odtwarzania starych nagrań jest zupełnie nietrafione. To tak jakby ktoś powiedział że do odrestaurowanego samochodu z lat 50 -tych lepszy bedzie jednosuwowy hałaśliwy silnik remontowany dziesiątki razy o mocy 30KM niż dobry współczesny dostosowany do takiego antyka by można było nim śmigać cichutko i sprawnie po ulicach wzbudzając podziw i zazdrość miłośników takich cacek.
Puszczając słąbej jakości stare nagranie na sprzecie starej technologii to DWA czynniki osłabiające dźwięk. Puszczając stare nagrania na dobrej jakości sprzęcie to JEDEN czynnik osłabiający dźwięk. Puszczając remasterowane nagranie na dobrej jakości sprzęcie to ZERO czynników osłabiających dźwięk. To bardzo proste!!!!!!!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Muzyka z lat 60 i 70 na winylach lub taśmach NIE BYŁA optymalizowana pod kątem kiepskiego sprzętu tylko jej wydanie na nośniku BYŁO EFEKTEM nagrania i zmasterowania jej przy pomocy kiepskiego wówczas sprzętu. Słabe mikrofony, wzmacniacze, miksery, kable itd. dawły końcowy nierealny brzmieniowo efekt na nośniku. Dalej kupujący odtwarzał tenże nośnik na równie słabym jakościowo sprzęcie domowym bo innych na rynku nie było przecież.
Dlatego jeżeli np. saksofon ma przypominac saksofon na tych starych nagraniach to się je dziś remasteruje. Czyli naprawia się to na co w dawnych czasach nie pozwalała technika audio.
Natomiast twierdzenie że starej daty sprzęt nadaje się do odtwarzania starych nagrań jest zupełnie nietrafione. To tak jakby ktoś powiedział że do odrestaurowanego samochodu z lat 50 -tych lepszy bedzie jednosuwowy hałaśliwy silnik remontowany dziesiątki razy o mocy 30KM niż dobry współczesny dostosowany do takiego antyka by można było nim śmigać cichutko i sprawnie po ulicach wzbudzając podziw i zazdrość miłośników takich cacek.
Puszczając słąbej jakości stare nagranie na sprzecie starej technologii to DWA czynniki osłabiające dźwięk. Puszczając stare nagrania na dobrej jakości sprzęcie to JEDEN czynnik osłabiający dźwięk. Puszczając remasterowane nagranie na dobrej jakości sprzęcie to ZERO czynników osłabiających dźwięk. To bardzo proste!!!!!!!



Łot? Przepraszam, ale z jakich źródeł masz takie informacje? Miałeś kontakt z nagraniami na oryginalnych nośnikach sprzed tych 50 lat? Mam nagrania zrealizowane w latach 50, które brzmią ŚWIETNIE. Dzisiaj słuchałem Almy Cogan, tłoczenie Columbii z 61 roku - jakby przede mną stała, jakość poniewiera. Mam np. reedycję Coltrane z 66 roku, oryginalny Blue Note mono, albo Davisa z podobnego roku. Obie tłoczone w technologii microgroove, obie wagą podobne do obecnych "audiofilskich edycji" 180g. Obie, chociaż daleko im do doskonałego stanu, brzmieniowo zostawiają w tyle połowę dżezu rejestrowanego 30 i 40 lat później. Wcale nie jestem pewny, że jakby zrobić badania, kiedyś faktycznie wychodziło procentowo więcej źle brzmiącego materiału, niż współcześnie. Wiele krajowych płyt z lat 70-80 to sprawa spieprzona na realizacji / masteringu / tłoczeniu, to prawda. Weźmy chociaż kapitalny album Sośnickiej "Moja Muzyka", albo rewelacyjne Alibabki. Ten pierwszy prawdopodobnie zepsuli w Pronicie, ten drugi - przedziwny styl realizacji nagrań, gdzie wszystkie instrumenty melodyczne są totalnie schowane w cień, pozbawione blasku i energii.

Ludzie cenią stare płyty i pierwsze tłoczenia nie przez przypadek - one w większości są jakościowo 17x lepsze od współczesnej lipy płytko bitej na cienkim, miękkim plastiku. Weź do ręki jakiegokolwiek microgroove'a i weź jakikolwiek Pronit. W latach 60 / 70 technika była wystarczająco rozwinięta, żeby projektować i produkować świetnie brzmiące sprzęty audio. Przykłady można mnożyć, nawet nie wychodząc z domu - choćby moje Sansui z lat '70, choćby ESS Performance Series Model 9, z którymi się nie mogę rozstać, chociaż obecnie nie mają gdzie grać. Jakością przekazu, barwą i budową sceny mogą bez wstydu konkurować z dzisiejszymi klockami za tysiące, a podejrzewam je o suche kondensatory w zwrotnicach. Kolumny z lat 70. Obiecuję sobie od dawna, że zbuduję sobie do nich zwrotnice, tak na próbę, bo to proste konstrukcje.

Moim zdaniem dobry, stary sprzęt nadaje się do odtwarzania każdych nagrań, tak jak dobre, stare nagrania można z dobrym skutkiem odtworzyć na dobrym współczesnym sprzęcie. Co do remasteringu, też można podyskutować. Jestem ciekawy, w ilu przypadkach ten super remastering ogranicza się do kompresji i konturu, żeby sprostać gustom gawiedzi obecnie. Teraz jest pompa na wszystkim, ma napi..dalać, nie grać liniowo, bo liniowo "jest nudno". Co do porównań motoryzacyjnych - przecież skądś to się bierze, że ludzie wolą jeździć autami "w oryginale", jak to się mówi. Zamiast wymieniać w autach sprzed 50 lat silniki na świetne, nowe - cierpliwie je remontują i odnawiają. Nie widziałem nigdy miłośnika starych aut, który by się podniecił Mustangiem z '70 wyposażonym w super nowoczesny silnik. Także to wcale nie jest takie proste icon_smile.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prosto jest wówczas gdy się niczego na siłę nie komplikuje. Nie remasteruje się wszystkich starszych nagrań tylko te które tego wymagają.
Nigdy nie widziałem ani nie słyszalem o nikim kto po porównaniu jakiejkolwiek Alphy twierdził że jego model z lat 70 gra lepiej - tak jak nie widziałem nikogo dziś jeżdżącego na remontowanym jednosuwie icon_biggrin.gif Remontuje się konstrukcje wyższe np. Tak. Do Mustanga. Nie znaczy też ze modele Sansui z lat 70 są złe. Są natomiast gorsze od wysokich modeli z lat 90tych.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Peludito

W kwestii pierwszych tłoczeń, to pełna zgoda. Ta muzyka jest nagrana rewelacyjnie. Słuchałem wielokrotnie starych wydań i takiej dynamiki, przestrzeni, energii i ekspresji nie jest w stanie oddać większość dzisiejszego, drogiego sprzętu CD/DAC. Ta muzyka po prostu żyje i oddycha pełną piersią.
Nie zapominajmy, że dawniej czarne płyty miały monopol na dźwięk, były sprzedawane w milionach egzemplarzy na całym świecie i stanowiły koło zamachowe dla całej branży audio. W tamtych czasach każda rodzina miała w domu przynajmniej 1 gramofon, a w bardziej zamożnych drugi egzemplarz stał w pokoju dziecinnym.

Fakty są takie, że dzięki wynalazkowi radia ( przed 1894 Tesla) i fonografu (1877 Edison) powstało całe nasze hobby.
Do lat 60'- 70' poprzedniego wieku inżynierowie mieli blisko 100 lat by usprawnić i udoskonalić oba epokowe wynalazki.

Najgorsze w tym wszystkim jest obecne dążenie do bylejakości i cięcia kosztów. Zasady nowej ekonomi niszczą fundamenty branży audio : trwałość, jakość, niezawodność.

Dawno temu ludzka mentalność, honor i wartości wpajane w procesie wychowania kształtowały jednostki, które nie wyobrażały sobie zjawiska "bylejakości", projektowano urządzenia długowieczne, które realnie wpisują się w dzisiejsze hasła o tzw. "ekologi produkcji" , w przeciwieństwie do dzisiejszych energochłonnych i "jednorazowych produktów" EKO icon_smile.gif.

Wracając do sprawy produkcji płyt, to obecnie brakuje doskonałych, wielkich i ciężkich maszyn, które poszły na żyletki oraz ludzi którzy na nich pracowali, by móc tłoczyć tak samo dobre wydania jak dawniej. Z całego skarbu - parku maszyn na całym świecie zostało zaledwie kilkanaście, które w Europie można policzyć na palcach jednej ręki. Przysłowiowym gwoździem do trumny jest powszechnie stosowana cyfrowa technika zapisu dźwięku, która bezpowrotnie odbiera duszę rejestrowanym nagraniom. Starzy wyjadacze gramofonów wiedzą doskonale o czym piszę.

Pozdrawiam
Pygar

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Cytat

Cytat

Jakie znaczenie ma rodzaj muzyki i czas jej powstania ??????? Bardziej realistycznie to bardziej realistycznie - tak jak napisał mario - każda zyska ! Słuchanie klasyki na 907 XR czy MR rozwiewa wszelkie wątpliwości co do tej kwestii ... W zasadzie szkoda słów - ja nie znam nikogo kto wymienił alfę na starszy model no chyba , że w ramach poszerzenia kolekcji czy stworzenia drugiego kompletu do sypialni ... natomiast w drugą stronę ze starszego na alfę to ,,,,



Niestety, ale czas powstania muzyki ma znaczenie. Jeżeli ktoś kolekcjonuje oryginalne płyty a nie reedycje. Muzyka lat 60 i 70 na winylach była optymalizowana pod kątem kiepskiego sprzętu, na którym będzie masowo słuchana. Stąd ten cały remastering przy reedycjach.



Muzyka z lat 60 i 70 na winylach lub taśmach NIE BYŁA optymalizowana pod kątem kiepskiego sprzętu tylko jej wydanie na nośniku BYŁO EFEKTEM nagrania i zmasterowania jej przy pomocy kiepskiego wówczas sprzętu. Słabe mikrofony, wzmacniacze, miksery, kable itd. dawły końcowy nierealny brzmieniowo efekt na nośniku. Dalej kupujący odtwarzał tenże nośnik na równie słabym jakościowo sprzęcie domowym bo innych na rynku nie było przecież.
Dlatego jeżeli np. saksofon ma przypominac saksofon na tych starych nagraniach to się je dziś remasteruje. Czyli naprawia się to na co w dawnych czasach nie pozwalała technika audio.
Natomiast twierdzenie że starej daty sprzęt nadaje się do odtwarzania starych nagrań jest zupełnie nietrafione. To tak jakby ktoś powiedział że do odrestaurowanego samochodu z lat 50 -tych lepszy bedzie jednosuwowy hałaśliwy silnik remontowany dziesiątki razy o mocy 30KM niż dobry współczesny dostosowany do takiego antyka by można było nim śmigać cichutko i sprawnie po ulicach wzbudzając podziw i zazdrość miłośników takich cacek.
Puszczając słąbej jakości stare nagranie na sprzecie starej technologii to DWA czynniki osłabiające dźwięk. Puszczając stare nagrania na dobrej jakości sprzęcie to JEDEN czynnik osłabiający dźwięk. Puszczając remasterowane nagranie na dobrej jakości sprzęcie to ZERO czynników osłabiających dźwięk. To bardzo proste!!!!!!!



Nie masz pojęcia o czym piszesz. Jak już koledzy pisali powyżej - sprzęt studyjny używany wówczas był znacznie lepszej jakości. Dowód? Zobacz sobie jakie ceny osiągają stare mikrofony konsolety i magnetofony - kupowane nie w celach kolekcjonerskich tylko do realizacji. Nie pisałem przecież o wszystkich wydawanych płytach - oczywiście część była wydawana najlepiej jak było można - szczególnie rzeczy ambitniejsze jakiś jazz czy klasyka. Ale gros muzyki pop i rock był optymalizowany żeby nie pierdział z głośnika gramofonu mister hit. Nikogo też nie namawiałem do słuchania na starym sprzęcie - tyle
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy słusznie napisali że na ówczesne czasy nie oszczędzano na środkach. Robiono najlepiej jak tylko można było bez zbytniego cięcia kosztów.Tak jak powiedział Pygar na przykładzie tłoczenia płyt.Jednak technologicznie wiele rzeczy nie było tak dopracowanych jak dziś a na pewne rzeczy zaczęto zwracać uwagę dopiero 30 - 40 lat temu. Przykładem może byc wysoka jakość przewodów sygnałowych mających wpływ na idealny przesył sygnału.Bez szumów tła. Taki a nie inny dźwięk był tłoczony na płyty w sposób jak najbardziej perfekcyjny A po czasie stwierdzono że można te nagrania odszumić i oczyścić ze zbędnych zanieczyszczeń zniekształcających dźwięk i wymyślono remastering.Kwestia cięcia kosztów to sprawa oczywista dzisiaj więc idealnie by było tego nie robić Ale mowa tu o postępie technologicznym i jeszcze szerszej wiedzy na temat masteringu oraz dopracowania kwestii akustyki w dzisiejszych czasach w studiach nagrań. Dla mne to juz koniec tego tematu.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Peludito



Cięcie kosztów - sama prawda, makdonaldyzacja, elektronika jest obliczona na to, żeby się psuła. Są specjalne oddziały w firmach odpowiedzialne za czas życia produktu. Specjaliści dbają o to, żeby za długo nie działało, to jest szokujące, ale tak jest. Kiedyś tak nie było, wiele firm padło przez to, że produkowały zbyt doskonałe sprzęty i zwyczajnie nie było obrotu. Jeżeli ktoś coś kupił RAZ, to miał do emerytury. Znana jest historia, jak Mercedes prawie upadł przez jeden z modeli, zrobili tak dobre auto, że nie zarabiali ani na serwisie, ani na sprzedaży kolejnych modeli. Nie było po co zmieniać icon_smile.gif

Co do ożenku starych technologii z nowymi - mój wzmacniacz ma, powiedzmy, 35 lat. Kolumny - 8 lat, gramofon - jakieś 25. Nie słyszę w ogóle negatywnych konsekwencji tych wyborów. Niedługo będę miał okazję porównać 919 z ultranowoczesnym, budowanym na zamówienie wzmacniaczem na j-fetach, który uchodzi za niemal doskonały. No podobno taka technologia, że urywa łeb, jestem bardzo ciekawy tego zderzenia. Słyszałem go przed modem (obecnie jest na warsztacie, ulepszany) - szczerze mówiąc, nie powaliło mnie brzmienie.. detal fajny, przestrzeń ok, ale sucho, brak wypełnienia. Właściciel powiedział, że no niestety kolumny to ograniczenie. Nie wiem, słabo się znam, ale jakoś ani dla 517, ani dla 919 w kwestii wypełnienia te same kolumny nie są żadnym kompletnie ograniczeniem.

Produkcja płyt - nie interesuję się tym specjalnie, ale czytam czasami to tu, to tam mądrych ludzi. Podobno chodzi o to, że kończy się jeden klocuszek tej układanki: głowice do wycinania matryc. Zrobili doskonałe, zużyły się z czasem i NIE MA. Koniec. Nikt nie wyprodukował niczego, co mogłoby stanąć obok tych głowic. Posłuchajcie płyt z matryc wyciętych głowicą w technologii Direct Metal Mastering, ja mam ze dwie sztuki. To jest taka jakość, że włosy stają na nogach i stoją do końca icon_smile.gif

Co do Alpha vs 919 - już napisałem i nie chcę pisać w każdym poście: głęboko wierzę, że Wasze wzmacniacze grają lepiej, niż mój, co kompletnie nie wpływa na moją satysfakcję obcowania z systemem. Jasne, zawsze można lepiej, jak dobrze pójdzie mam jeszcze ze 40 lat życia na spacer do góry. A teraz mam krótki urlop i ze 200 płyt do umycia. Po prostu siedzę, słucham, myję następne i jestem najszczęśliwszym człowiekiem po obu stronach Wisły,

pozdrawiam!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Peludito, jeśli czasem słuchasz radia to pięknie by Ci pasował do wzmacniacza tuner TU-919. Lepiej grającego nie znajdziesz.
Ponadto żeby nie prowadzić bezowocnych dyskusji załóżmy po prostu w klubie Sansui koło Vintage i sprawa załatwiona. Ja w ramach kapitału założycielskiego wnoszę TU-919 oraz AU-710. Ty dorzucisz swoje klocki i na początek wystarczy icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miles, z całym szacunkiem - nie widzę potrzeby rozwarstwienia icon_smile.gif Dla mnie i 919 i Alpha to jest vintage, tyle że jedno starsze, drugie młodsze. Nie mam też ambicji posiadania najlepszego sprzętu na osiedlu i świetnie mi wychodzi radość z tego, co mam. Jednocześnie bardzo się cieszę radością tych, którym dane było wejść w posiadanie jeszcze lepszego sprzętu, to musi być super doznanie, obcować z top jakością. Mi brakuje jeszcze tylko pewności płynącej z przeglądu - że mam zadbany sprzęt, który się nie rozdupcy za dwa miesiące, bo w środku działo się coś, czego nie dało się przewidzieć. Ale to jest następna kasa, muszę poczekać do lipca.

TU-919 - taaak, czytałem, że to legenda icon_smile.gif Nie słucham radia, nie starcza mi na to czasu, bo eksploruję mnóstwo gatunków jednocześnie. Wychodzi na to, że szybciej kupuję płyty, niż mogę ich w skupieniu wysłuchać. Od radia (tak samo jak od tv) skutecznie od wielu lat odstręcza mnie jedno: reklamy. Nie zniósłbym tego skompresowanego poza granice przyzwoitości darcia mordy, a kupować tuner za 3 klocki, żeby raz na jakiś czas posłuchać fajnej audycji - bez przesady icon_wink.gif

Pozdrawiam.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie

zrobiło się nieprzyjemnie ... zupełnie bez powodu ! Nie po to napisałem o kontekście jakościowym byśmy się wzajemnie pozycjonowali - taka wiedza musi się znaleźć na wątku bo służy ogólnemu pojęciu o sprawie i tylko po to się tu znalazło !

Nie ma najmniejszego , nawet tyciego znaczenia jakie Sansui daje nam satysfakcję !!!!!!!!!!!!!!! Nie zapominajmy o tym !!!!!

Dość przytoczyć słowa peludito , który sam bardzo trafnie zauważa, że dotąd nie czerpał przy żadnym odsłuchu tyle satysfakcji co przy 919-ce i niech to będzie najlepszą rekomendacją dla Sansui ! Tu zgadzam się w 100 % , że przy 919-ce ta szumna konkurencja - często wiele droższa, po prostu nie da nam tej przyjemności obcowania z muzyką i tyle ...

Ja puszczając wczoraj na B2105 MOS "CMA" spojrzałem się na żonę i zobaczyłem tylko uśmiech i potakiwanie na znak bardzo wyraźnego pozytywnego zaskoczenia tym co wydostało się z głośników i to mi w zupełności wystarcza bo sądziłem, że tylko mnie to wcisnęło w fotel ... icon_smile.gif ....
Brak bariery między materiałem a słuchaczem jest tak spektakularna, że zaczynamy wierzyć iż dołączając z jakimś instrumentem wejdziemy w skład tego zespołu , którego słuchamy .... Nie ma tu żadnego porównania w tej materii z żadnym poprzednim modelem ! Nic na to nie poradzę, zę tak po prostu jest icon_smile.gif ...

Pozdrawiam !

czubsi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie. Już kiedyś pisałem, że dzwięk już od dziesięcioleci nie przechodzi rewolucji. Są nowinki techniczne, nowe nośniki, mody na pewnego rodzaju rodzaj dzwięk ale różnice w jakości , że tak się poetycko wyrażę dupy nie urywają. Wszystko jest kwesią jakości wykonania.
W sansui mamy i wysokiej klasy vintagę...hmm bardzo wysokiej i młodsze wysokie modele czerpiące z nowszych rozwiązań i traf Tamury. Naturalna kolej rzeczy. Na szczęście Sansui uniknęło wytaniania nowszych modeli w dobie systemów wielokanałowych i kryzysu stereo. Nie ma dla mnie porównania. Inny sprzęt inny dzwięk. Peludito skożystaj z zaproszenia Pawła. Warto mieć porównanie.

Rozumiem Cię doskonale. Przez chwilę miałem 7070 grające równolegle z alfą w tym samym systemie. Miałem poważny zonk co gra lepiej;). Wybrałem alfe bo wolę prawdę, ale 7070 mnie oczarowało icon_wink.gif.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opis wrażeń z odsłuchu twojej 2105 Paweł robi wrażenie ogromnego postępu jakiego dokonali panowie twórcy w tej końcówce mocy i szkoda tylko że jest tego na rynku zaledwie ok 400 sztuk albo i mniej już po tylu latach. Gratulacje!
Dziś o 8 nad ranem ukończyłem prace nad 907 NRA. Musiałem skorygować jedno z wcześniejszych rozwiązań. Absolutnie nie dopuszczalne jest wytłumianie w niej czegokolwiek.Nawet odrobina niewłaściwego materiału w niewłaściwym miejscu powoduje różnice w brzmieniu.Gdyby nie wcześniejsze doswiadczenia z CDekiem to poległbym z tym wzmacniaczem
Po tych wszystkich codziennych przymiarkach i zabiegach słucham i nie mogę uwierzyć że to ta sama srebrna mieniąca się w blasku nocnej lampki grająca piękność icon_smile.gif.
Nawet podczas cichego słuchania słychać pełną paletę delikatnych realistycznie brzmiacych dźwięków płynnie unoszących sie po pokoju. Nie wiem czy jeszcze można z niej wycisnąć więcej piękna i nie chcę się juz przekonywać bo wystarczy mi to co słyszę teraz. Mogę tylko powiedzieć że trudno mi nazwać ją tym samym wzmacniaczem, który miałem wcześniej.

Pozdrawiam

Ps. Jest tylko jeden minus tego wszystkiego. Kolejna zarwana noc icon_wink.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehh, panowie, wychodzi na to, że pre gramofonowe jest jednak w porządku - poruszałem kablami, z uziemieniem jest jakiś problem. Na etapie gramofonu wszystko jest ok na 100%, choćby w 517 uziemienie działało idealnie. Tutaj - w różnych pozycjach brum słabnie i rośnie. Oczywiście z przykręconym prawidłowo kabelkiem uziemienia jest lepiej, ale to nie rozwiązuje całego problemu, lepiej jest, jak dotykam obudowy wzmacniacza albo wtyków w gniazdach. Co to się dzieje, chodzi o dużą czułość pre? Czy o nieekranowane przewody od Duala? Czy coś musi być nie tak z lutami we wzmacniaczu?

E: wróć icon_smile.gif Jednak to nie przewody, bez przewodów wpiętych też brumi. Po licznych eksperymentach podejrzewam usterkę na lutowaniu pierwszej pary gniazd (tej od obsługi mm/mc) - przy poruszaniu przewodami wpiętymi w te gniazda dzieją się strzały z nikąd. A z innej beczki, czy w tej serii wymiana zacisków głośnikowych nie sprawia żadnych niespodzianek? Można po prostu wykręcić te terminale, kupić jakieś zaciski Monacora na przykład i bez problemu wprawić w otwory po tych zaciskach i przylutować przewody wewnątrz? Czy trzeba się spodziewać jakichś niespodzianek? Z góry dziękuję za odpowiedzi i życzę miłego dnia.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, panowie, zaobserwowałem coś niepokojącego.. przy odtwarzaniu z gramofonu regularnie idzie jakiś dziwny prąd na głośniki. Tego nie słychać, idzie w bardzo równomiernych impulsach ze 2x na obrót płyty i objawia się tak, że miarowo, niezależnie od wydarzeń w muzyce, buja membranami. Ruch jest nawet na ciszy, w przerwach między utworami. Wychył jest zależny od poziomu głośności, jednak już nawet przy średniej jest zauważalny - obydwie membrany basowe w kolumnie chodzą do przodu i do tyłu. Spotkał się ktoś z Was z takim zjawiskiem?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj

Najpierw sprawdź jak zachowuje się na innych płytach/muzyce.
Potem na innych źródłach, np. CD, żeby wykluczyć, czy to wina od gramofonu lub jego pre, czy niezależnie od źródła sam wzmacniacz robi takie "coś".

Powodzenia
Pygar

P.s.Do czasu usunięcia usterki nie zalecam słuchać zbyt głośno i często.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, Pygar - jednak spanikowałem icon_smile.gif Wyszło, że im dalej brzegu płyty, tym wychył mniejszy, a za połową zanika zupełnie. Przypomniało mi się, że mój Ortofon to bardzo podatna igła, miękko zawieszona, a ramię ultralekkie. System widocznie tak reaguje na nierównomierności płyty: nawet minimalna krzywizna, gdzie płyta idzie do góry i w dół, powoduje ten ruch. To bardzo ciekawe, że ta sytuacja nie ma żadnego wpływu na odsłuch, chociaż głośnik pracuje na różnych wychyłach. Edytowano przez RoRo
Odpowiadając na post bezpośrednio po nim nie ma sensu cytować go w całości.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zjawisko może występować przy płytach o niecentrycznie usytuowanym otworze. Do jego eliminowania stosuje się filtr subsoniczny ( >subsonic< w starszych wzmacniaczach wyższej klasy był popularny ) ograniczający pasmo poniżej słyszalnych częstotliwości. Zjawisko to nie jest szkodliwe, o ile nie słuchamy z duża głośnością. Można wtedy uszkodzić głośnik niskotonowy. Problemem może też być bicie w łożysku talerza gramofonu lub właśnie gdy płyta nie jest płaska. Wszytko wskazuje że problem tkwi w płycie.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Wszytko wskazuje że problem tkwi w płycie.



Tak jest, tkwi, niemal w każdej płycie - praktycznie każda ma mniejsze lub większe bicie góra-dół. No, oprócz starych, konkretnych tłoczeń na twardych, ciężkich materiałach i nowych 180g. Bardzo mnie uspokoiłeś, bo już robiłem w gacie, że to jakiś lewy stały prąd idzie pulsacyjnie ze wzmacniacza. Jednocześnie coś przewidywałem, że to nic strasznego, bo sonicznie jest idealnie icon_smile.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...