-
Zawartość
2 380 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nowy78
-
A czy nie chodzi właśnie o to - o wydawanie pieniędzy na sprzęt. Myślę, że Ci którzy chcą "tylko" słuchać muzyki zaglądają tu na chwilę, proszą o pomoc w wyborze sprzętu, kupują go i na tym wydawanie się kończy. Po tym zabiegu ograniczają się właśnie do słuchania muzyki. Stali bywalcy oprócz słuchania, lubią kupować, czy też dopieszczać swoje cacka w inny sposób. Nie ma się co oszukiwać. Każdy nowy gadżet sprawia radość. To jest właśnie hobby Czy naprawdę ktoś z uczestników tej dyskusji żałuje pieniędzy wydanych na audio? Niesądzę
-
Pisałem poważnie. Rozwiązanie jest naprawdę proste i tanie, wręcz groszowe sprawy, gdy się wykona samodzielnie - zachęcam do wypróbowania. Myślę, że gdybyś je tam umieścił, zostałyby na dłużej . Dlaczego właśnie sprężyny napisałem jakiś czas temu w wątku "Wibracje i drgania" ( https://forum.audio.com.pl/topic/49052-wibracje-i-drgania/?page=2&tab=comments#comment-224646 ) Właściwie to mam tego więcej. Uzależniłem się
-
Intensywność oddania zmian tonalnych - "melodyjność"
topic odpisał nowy78 na Fortepiano w Audiofile dyskutują
Zmagam się z gitarą elektryczną, miewałem w rękach także klasyczną. Być może jest tak, że słyszę wspomnianą intensywność tonalną, tylko po prostu o tym nie wiem, bo nie rozumiem pojęcia. -
Intensywność oddania zmian tonalnych - "melodyjność"
topic odpisał nowy78 na Fortepiano w Audiofile dyskutują
To ja się poddaję . Nadal nie potrafię tego usłyszeć, ani nawet sobie wyobrazić. Właściwie to nie wiem, na co zwracać uwagę przy słuchaniu, aby móc rozróżnić powyższe w różnym sprzęcie - czy to audio, czy instrumentach - pomimo, że sam troszkę próbuję "muzykować". -
O to to to. @tomek4446, czy ja dobrze widzę - ferryty na interkonektach? Chyba po ostatniej dyskusji w wątku o zaślepkach Czy sprawdzałeś może wpływ? Przyznam, że też mi kiedyś taka myśl wpadła do głowy, została jednak przygnieciona innymi pomysłami na ulepszenie dźwięku
-
Intensywność oddania zmian tonalnych - "melodyjność"
topic odpisał nowy78 na Fortepiano w Audiofile dyskutują
Odnośnie powyższego linku - wg wiedzy, którą posiadam, kolejne harmoniczne oddalone od siebie o interwał jakim jest oktawa są konsonansem do częstotliwości/tonu podstawowego, niezależnie z którą harmoniczną mamy do czynienia. Przecież powiedzmy dźwięk A tak samo dobrze współbrzmi z dźwiękiem a, jak i oddalonym o dwie oktawy a1. Tu chyba coś więcej może powiedzieć @Fortepiano. Jeżeli się mylę proszę o sprostowanie. -
Ja podobnie kupiłem niedawno kolumny (używane). Także nie żałuję. A nawet jestem mega zadowolony :) Poszukiwałem tego modelu od jakiegoś czasu, nie słysząc go wcześniej. Bazowałem na znajomości dźwięku z innych produktów tej marki oraz recenzjach i testach. Wg mnie dość mocno pokrywają się z tym co mogę usłyszeć u siebie w domu - w innej akustyce i na innej elektronice. Trochę nawet jest to zastanawiające :| . Dodam jednak, że kupiłem w ten sposób, gdyż sprzedający zgodził się na dwutygodniowy okres próbny - czyli mimo wszystko nie do końca w ciemno.
-
To ja jeszcze tylko sprostuję jeżeli chodzi o te parzyste i nieparzyste harmoniczne. Jest odwrotnie Tzn powszechnie uważa się, że "tranzystory" dodają nieparzyste i to wysokich rzędów, a "lampy" parzyste niskich rzędów. Zachęcam jednak do zapoznania się z tym artykułem, mając na uwadze, że w tym wypadku zniekształcenia nieliniowe są wytwarzane celowo. Natomiast o ich wielkości we wzmacniaczach audio, wspomniał już Kraft. Nikt nie słucha przecież muzyki na przesterowanym wzmacniaczu
-
Niestety, ale w tym wypadku w żadnym razie nie można usunąć kondensatorów C1L i C1R.
-
Ano właśnie. Miało być tylko na chwilę. Właściwie to najpierw wymieniłem kondensatory sprzęgające na teoretycznie "lepsze". Zachęcony efektem dźwiękowym takiego upgrade'u (a był wyraźny), wymyśliłem, aby sprawdzić jak będzie całkowicie bez nich - w myśl audiofilskiej zasady: najlepszy kondensator w torze audio, to jego brak . Szczerze mówiąc to nawet ich nie wylutowałem. Pozwierałem jedynie od strony "druku" płytki. Efekt tego zabiegu był na tyle dobry, że tak zostało do dziś. Muszę więc mieć nadzieję, że zabezpieczenia końcówki mocy zadziałają odpowiednio szybko, aby oszczędzić głośniki, w razie awarii przedwzmacniacza Może dodam jeszcze, że nie w każdym wzmacniaczu istnieje możliwość usunięcia kondensatorów sprzęgających stopnie - to tak gdyby ktoś także chciał spróbować, nie zagłębiając się zbytnio w budowę wzmacniacza. A artykuł rzeczywiście ciekawy. Jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że proces słyszenia jest bardziej skomplikowany niż się wydaje i na wytworzenie dobrego obrazu przestrzennego przez sprzęt grający, mają także wpływ te "drobiazgi" (np. uV ).
-
Skoro działały na niekorzyść to usunąłem. Tylko, że chyba bardziej mnie ciekawi dlaczego byłem w stanie usłyszeć zmianę, niż sama poprawa jakości dźwięku Pozdrawiam.
-
Nie strasz . Ja usunąłem wszystkie pojemności sprzęgające z toru audio mojego wzmacniacza. Wyregulowałem wprawdzie na końcówce składową stałą na wyjściu i mam nawet poniżej 1mV na jednym kanale (na drugim 1 z kawałkiem), ale wobec tego co piszesz sytuacja może się mocno zmieniać w zależności od zakłóceń. Aż sprawdzę teraz :). Jest 0,6 mV i 5,3mV - w sumie ok. :)
-
To odnosiło sie do wzm. op. Naprawiając sprzęt, dobrze wiesz, że pomiędzy stopniami wzmacniaczy audio stosuje się sprzężenia pojemnościowe, pomimo symetrycznego zasilania wo.
-
To, że teoria Mariusza wyjaśniająca zauważone przeze mnie pogorszenie dźwięku związane ze zwarciem wejść do masy wcale nie musi być błędna. Oczywiście jeżeli masz inne, lepsze wytłumaczenie, chętnie poczytam.
-
@elektron6, cały czas trzymasz się tych MHz i uV. Przypomnę, co wcześniej zostało ustalone, a mianowicie minimalną częstotliwością zakłóceń emi, mogącą wniknąć przez dziurkę rca jest ok 75GHz (sprostowanie: było MHz) - ze względu na długość fali. Zauważ jednak, że na obudowę urządzenia połączoną z masą układową oddziałują zakłócenia o całym spektrum częstotliwości. Dodając do tego fakt, że przez przewód PE (połączony z N przed różnicówką) dokładamy zakłócenia z urządzeń sąsiadów i własnych także, już o zdecydowanie większej amplitudzie, niż indukowane z emi, a także to, że uziemienie przewodu N często pozostawia wiele do życzenia - mamy na masie całkiem sporo elektrycznego "syfu" również o częstotliwościach akustycznych. Teraz o tych uV. Pełne wysterowanie wzmacniacza to powiedzmy 300 mV. Muzyka to jednak nie sinusoida o takiej właśnie amplitudzie, tylko ciągle zmienny sygnał o dynamice 90 dB - oczywiście teoretycznie (16 bitów daje 65536 poziomów napięcia). Mówiąc, że to czy tamto ma wpływ na dźwięk chodzi zwykle o jakieś drobne zmiany typu pogorszenie stereofonii, czy lekkie wyostrzenie. Czy to można odnieść do tych 300mV - raczej nie. Dlatego wydaje mi się, że te uV zakłóceń nałożone na sygnał użyteczny, wzmocnione przez wzmacniacz mogą dawać realne zmiany w tym co słyszymy. Tym bardziej, że nasz zmysł słuchu to wcale nie takie byle co. Oszukanie go za pomocą pary głośników wcale nie wydaje się takie proste i wymaga wg mnie sporo precyzji. Wrzucę jeszcze schemat wejść tego wzmacniacza. Nic ciekawego - dość klasycznie.
-
Muszę przyznać, że nawet mi się podoba takie wyjaśnienie. Brzmi logicznie - plusik . Tym bardziej, że temat masy był już przerabiany w wątku "Tania listwa zasilająca". Tam akurat chodziło o przewód PE - także pośrednio dołączony do masy układowej. Jak się okazało, ma niebagatelne znaczenie, gdzie się go podłączy. Pozdrawiam.
-
Różnica jest taka, że zaślepki Cardasa tylko zakrywają "dziurkę" w gnieździe. Ja zwarłem wejścia (wszystkie) do masy za pomocą wtyków rca, licząc, że w ten sposób ewentualny efekt będzie większy, a przez to lepiej słyszalny. Słyszalny był, ale wydał mi się niekorzystny. To cały czas są moje spostrzeżenia. Być może się mylę i to właśnie dźwięk "z założonymi wtykami" jest obiektywnie poprawniejszy (na logikę tak powinno być). Nadal martwi mnie jednak brak pomysłu na wytłumaczenie tego zjawiska
-
A dodatkowo @Kubakk - kilka różnych zjawisk wymieszałeś Gitara z Metal Zone'm się sprzęgała, bo ta kostka to... hmm, specyficzny przester - straszna siarka . Ma bardzo duże wzmocnienie i dlatego występowały sprzężenia elektroakustyczne, czyli lekkie drgnięcie struny było wzmacniane przez wzmacniacz, podawane na głośnik, który wydawanym dźwiękiem jeszcze mocniej pobudzał strunę itd... Przypuszczam, że mówiąc o "grających lampach" chodziło Ci natomiast o zjawisko mikrofonowe lamp, także związane z falą akustyczną, nie zaś z zakłóceniami elektromagnetycznymi. Ale fakt, wzmacniacze lampowe z odkrytymi lampami są bardziej podatne także na zakłócenia elektromagnetyczne.
-
Ten goły głośnik będzie grał naprawdę "cienko". Wcześniej nie doczytałem, głośnik, który wybrałeś przeznaczony jest do obudowy zamkniętej (60 l )- to znacznie ułatwia sprawę. Można coś sklecić z płyt wiórowych dociętych chociażby w casto. Obudowę tego typu trzeba dobrze wytłumić. Ale rzeczywiście, łatwiej i taniej zrobić tak jak proponuje kolega @Mar Ka - eltron (miałem kiedyś ) + jakieś tanie estradówki. Z efektywnością w okolicach 95 dB na pewno narobią hałasu.
-
O, co to, to na pewno nie! To musie mieć jakieś naukowe wytłumaczenie.
-
Fakt, ale połączony z masą. Zamysł był taki, że zwierając "wiszące" wejścia do masy, definitywnie wyeliminuję ewentualny efekt nazwijmy to anteny. Dodam, że nie miało znaczenia, czy obudowy wtyków były nakręcone czy nie. Nic to nie zmieniało. A zasugerowałem się tym, że we wcześniejszych "eksperymentach" z przesłuchami wyraźnie było widać, że są one mniejsze (lub w ogóle niesłyszalne), jeżeli do wejścia dołączona jest jakaś impedancja, czyli np. wyjście innego urządzenia. Pomyślałem więc, że zwarcie do masy będzie jeszcze bardziej korzystne.
-
"Goły" głośnik nie będzie odtwarzał niskich tonów, o które Tobie głównie chodzi. Do "łupania" jak najbardziej bas reflex i to o dużej dobroci (mało wytłumienia) - oczywiście odpowiednio obliczony do głośnika.
-
Chciałem zmaksymalizować efekt :D
-
Żeby usłyszeć szum ze współczesnego sprzętu audio, to trzeba ucho przyłożyć do kopułki wysokotonowej przy wzmacniaczu rozkręconym do oporu :) - i jeszcze dobrze się wsłuchać. A tak poważniej, to po wetknięciu powyższego wynalazku do gniazd wzmacniacza, dźwięk zrobił się ostrzejszy, bardziej "kanciasty" (wciąż nie wierzę, że to piszę :) ) Stereofonia też jakby gorsza. Trochę się zdziwiłem, bo pomimo braku wiary w przedsięwzięcie, gdzieś tam głęboko tliła się nadzieja, że może jednak się coś poprawi. A tu efekt całkowicie odwrotny. Wypadałoby się zastanowić, dlaczego to w ogóle słychać :| Wyjaśnienie z RFI jakoś nie bardzo do mnie przemawia.