-
Zawartość
4 313 -
Dołączył
Wszystko napisane przez Rafał S
-
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Rafał S na Kraft w Audiofile dyskutują
Ba, niektórzy nie słyszą wzmacniaczy ani kabli. A serio - w związku z Covidem słuchamy mniej muzyki na żywo, pewnie stąd ten efekt. Z drugiej strony, jest spora grupa ludzi, która nigdy nie miała sensownego sprzętu audio, ale kiedyś na czymś grała, mieszkała z kimś, kto grał albo zwyczajnie interesowała się wybranym instrumentem. Takich ludzi nie oszukasz drogim zestawem, który nie ma równowagi tonalnej. Od razu wypunktują Ci, że w "Symfonii hiszpańskiej" E. Lalo skrzypce zagrały zbyt ciemno i miały się nijak do rzeczywistości. Doświadczyłem tego. -
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Rafał S na Kraft w Audiofile dyskutują
Do precyzyjnej oceny być może. Ale zasadniczo zaburzenia równowagi tonalnej są ze wszystkiego najłatwiejsze do wyłapania. Znaczny nadmiar lub niedomiar jakiegoś pasma bardzo razi. Do tego nie trzeba audiofila, wystarczy meloman, który trochę słuchał muzyki na żywo. -
Dzięki z odpowiedź. A jak oceniasz stereofonię? Pewnie zyskała na większej ilości wysokich tonów?
-
Ale do jakiego metrażu? Bo ten woofer to zbyt duży nie jest... Średnica i bas dają radę? Przy okazji - gdybyś miał zrobić ranking monitorów konkurencyjnych w stosunku do Veli (z podobnej półki cenowej), to co jeszcze znalazłoby się w czołówce?
-
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Rafał S na Kraft w Audiofile dyskutują
Ale przecież zgadzamy się, że wpływ maleje wraz ze wzrostem świadomości czytającego. A ta wzrasta dość szybko. Pól roku temu wierzyłem w znaczną część recenzji. Teraz filtruję to, co czytam i wyłapuję informacje, które mnie interesują. Na pewno z dużo większą wagą biorę opinie negatywne, szczególnie, jeżeli argumenty brzmią racjonalnie. Opinie forumowiczów mają dla mnie często większą wartość, ale też biorę poprawkę na ich tor, warunki odsłuchu itd. Myślę, że najbardziej podatni na wpływ recenzentów są początkujący audiofile, którzy kupują pierwszy w swoim życiu zestaw za poważne (dla nich) pieniądze. Przynajmniej ze mną tak właśnie było wiosną i latem zeszłego roku. -
Masz rację - teraz rozumiem. Jakoś nigdy nie lubiłem "Fugaziego". Dla mnie było tam za dużo negatywnych emocji, zbyt agresywnie, zgrzytliwie. Z całego Marillionu z Fishem tego chyba najmniej słuchałem. W szkole średniej przeżywałem "Misplaced Childhood", lubiłem też "Clutchning at Straws" - te bardziej Fishowe a mniej zespołowe albumy. Chociaż "Script" miał dla mnie swoje momenty. Też pamiętam tę muzykę z kaset. W dorosłym życiu nigdy nie kupiłem niczego Marillionu na płycie. Trochę jakbym bał się konfrontacji ze wspomnieniami.
-
Możemy to pociągnąć / odwrócić. Jakie było założenie realizatorów? Że to ma zagrać tłuściej albo chudziej? Tłuściej albo chudziej na jakim sprzęcie? Pod co realizatorzy ustawiali dźwięk? Mieli sprzęt referencyjny, czy tylko im się tak wydawało? Czy zespół z płyty powinien brzmieć tak, jak chce realizator, czy tak jak brzmiał kiedy grał w studiu? Co jest lepszą prawdą? Dla mnie nie nie jest oczywiste, że prawda realizatora jest tą właściwą. 1. Wykonawcy. 2. Producent. 3. Człowiek od rejestracji dźwięku który zna sprzęt w studiu. 4. Człowiek od miksu. 5. Człowiek od masteringu. Wszystko to mogła być jedna osoba - bardziej lub mniej kompetentna. Albo sztab ludzi lepiej lub gorzej się ze sobą komunikujących. Każdy z nich ma inny słuch i gust. Wypadkowa 1.-5. daje zapis na płycie. I mam wierzyć, że to właściwa wersja tylko dlatego, że akurat ta się wydarzyła? Weźmy lata 80-te w amerykańskim rocku. Nie całkiem moja muzyka, ale dobry przykład. AOR, hair metal z LA itp. Na wierzchu wokal i bębny, chude gitary itd. Brzmienie ustawione pod co? Tanie radiomagnetofony Sony, na których słuchał target czyli nastolatki? Mam kupić takie Sony z lat 80-tych, żeby dźwięk był zgodny z założeniem? Chcąc zachować zgodność z intencją dźwiękowców tamtych czasów można się zupełnie pogubić. Dlatego wolę ufać sobie. 1. Wiem, z grubsza, jak brzmią instrumenty. Zakładam, że tak właśnie brzmiały podczas nagrania w studiu. 2. Wiem, jaki dźwięk sam lubię. 3. Wiem też, jaki dźwięk mogę uzyskać w ramach zakładanego budżetu na sprzęt. Wypadkowa: dążę do kompromisu między tymi trzema. Możenie nie dojdę w ten sposób do prawdy absolutnej, ale, na miarę swoich możliwości, usłyszę dobrze brzmiącą kapelę. I będzie mi się podobać. A to już coś. To jest ciekawe pytanie? Ciekawe, bo kryje się za nim założenie, że pierwsza wersja jest "lepsza / prawdziwsza". Zespół jeszcze nie miał wielkiego doświadczenia w studiu. Nie miał też kasy na najlepszych dźwiękowców. A jednak wierzymy, że tak ma to brzmieć. Patrz mój wpis wyżej.
-
Świetny album. Niektórzy uważają, że najlepszy Steely Dan, chociaż dla mnie jednak na pierwszym miejscu Aja.
-
Rozważałem kiedyś BMN. Jak brzmią te Bergesy?
-
Xavian Perla, Atoll IN200, B&W706, Haiku Bright 4
topic odpisał Rafał S na Grzesiek202 w Nasze testy
Do Xavianów pasowałby Hegel.- 41 odpowiedzi
-
- xavian
- atoll in200
-
(i %d więcej)
Tagi:
-
Różnie można trafić. Jeśli chodzi o pielęgniarki, to mam wrażenie, że średnia stosunku do pacjenta jest lepsza niż u lekarzy (mniej arogancji, więcej zwykłej ludzkiej życzliwości). A biorąc pod uwagę, ile zarabiają, to już w ogóle jestem pod wrażeniem. U lekarzy - ogromny rozrzut, więc uogólnienia biorą w łeb. Mam wyjątkowo dobre doświadczenia z endokrynologami. Może to elitarna specjalizacja skupiająca bardziej inteligentnych ludzi - nie wiem. W każdym razie wszyscy z którymi miałem do czynienia zdecydowanie powyżej średniej zawodu. Kultura, dociekliwość, naprawdę starali się pomóc, czasem wychodząc poza swój obszar. Lekarzy pierwszego kontaktu też przeważnie odbieram pozytywnie: życzliwość, zainteresowanie pacjentem. Trafiają się wyjątki, ale co do reguły jest dobrze. Najgorsze przypadki to specjaliści (czasem ze stopniami i tytułami naukowymi), którzy późnym popołudniem pędzą ze szpitala na drugi etat w przychodni prywatnej. Spóźnieni, zmęczeni, niecierpliwi, byle odwalić sprawę, przetrwać do wieczora i iść do domu. Po cholerę w ogóle Ci ludzie przyłażą do nich ze swoimi problemami zdrowotnymi - nie mogliby zostać w domu?
-
No to zadania rozdzielone: Seba kupuje 11-tki, Arek pisze sprawozdanie z kolejnych testów, reszta czyta i lajkuje. Dedal dostaje odznakę honorowego sponsora.
-
Jeśli dołożysz Koledze kwotę brakującą do 11-tek, to może da Ci ich kiedyś posłuchać. A my wszyscy chętnie przeczytamy o kolejnych testach.
-
Jestem ciekaw, czy ktoś słuchał też "większego brata" tzn. ATC SCM11 z wooferem 15cm zamiast 12.5. Jak patrzę na ceny, to myślę, że wolałbym uskładać, dołożyć i wziąć SCM11. Tym bardziej, że autor testu już przy 11 m^2 miał lekki niedosyt dociążenia. Jednocześnie SCM7 ma sporo zalet, więc jeśli SCM11 oferuje większą masę dźwięku przy tej samej jakości, to może być naprawdę interesująco...
-
Problem z dostępem do forum przez tapatalk (get_config)
topic odpisał Rafał S na mar76ek w Nic o nas bez Was
Nie wiem, co Administracja zmieniła, ale wielkie dzięki i brawa. Śmiga, aż miło. -
To jest problem odmiennych "potrzeb" brzmieniowych różnych gatunków, a nawet konkretnych płyt. Właśnie słucham kilku w miarę nowych albumów bluesowych. Rozrzut jest duży i nie mówię o mojej ocenie jakości dźwięku, tylko tym, że cześć brzmi u mnie za jasno, a część aż za ciemno. Basu za mało, albo za dużo, itd. Bez korektora (czy innych zmian) nie ma mowy, żeby wszystkie te płyty wypadły dobrze na jednym zestawie. Kontrast pomiędzy wydawnictwami reprezentującymi różne gatunki może być jeszcze większy, bo dojdzie więcej czynników różnicujących brzmienie. Np. mój Sol II jest znany z miękkiej średnicy. To fajna sprawa przy bluesie i jazzie. Przy hardrocku już niekoniecznie, bo riffy tracą na ostrości.
-
Xavian Perla, Atoll IN200, B&W706, Haiku Bright 4
topic odpisał Rafał S na Grzesiek202 w Nasze testy
Pytanie, czy to Xaviany się wykładają, czy też gorzej zrobione płyty. Jeśli kolumny mają wyraźną górę, to podkreślą jakość nagrania. Na dobre lub na złe.- 41 odpowiedzi
-
- xavian
- atoll in200
-
(i %d więcej)
Tagi:
-
Xavian Perla, Atoll IN200, B&W706, Haiku Bright 4
topic odpisał Rafał S na Grzesiek202 w Nasze testy
No właśnie, też mnie zastanawiało to zdanie. Jeśli Xaviany mają więcej góry to one powinny być żywsze. A "wybaczające" Kefy - spokojniejsze.- 41 odpowiedzi
-
- xavian
- atoll in200
-
(i %d więcej)
Tagi:
-
Stadium Arcadium było niezłe, przynajmniej część. W zasadzie wszystkich płyt z Johnem Frusciante da się słuchać. "By the way" jest dość drętwa, ale też coś można z niej wybrać. Natomiast albumy nagrane z Klinghofferem na gitarze prezentują się słabiej. "I'm with you" (2011 r.) jeszcze jakoś grało siłą rozpędu, chociaż gitary trochę bezpłciowe. Ale "The Getaway" z 2016 r. to już totalna porażka (nieznośna produkcja!).
-
Jeżeli jakość realizacji schodzi poniżej pewnego poziomu, to tracisz niuanse wykonania.
-
Lubię produkcje Larry'ego Kleina. Jazz z lekkim ukłonem w stronę radia, ale wciąż stylowy. Na pewno nie smooth. Indra Rios-Moore Madeleine Peyroux. Mam prawie wszystkie płyty, na ogół brzmią dość podobnie, zwłaszcza te zrobione przez Larry'ego, z Deanem Parksem na gitarze i Jayem Bellerose na bębnach. Tutaj dodatkowo Larry Goldings na klawiszach. https://www.youtube.com/watch?v=KgccdIjocDs&list=PLDjsxmWtiXQjG1mpaR_21ZQC6b6IcNOhh&index=1 Ana Moura, "Desfado" czyli wokalistka fado w jazzowej otoczce. Kawałek z gościnnym Herbiem Hancockiem.
-
Jeśli o mnie chodzi, to nowy sprzęt spowodował, że wciągnąłem się w wokalny jazz. Już wcześniej miałem trochę takich płyt, ale raczej ze względu na moją żonę, bo to takie miękka, kompromisowa muzyka na wieczór. Mnie samego trochę to nudziło: prawdziwy jazz to ten instrumentalny, a jak wokale to wolę rocka czy bluesa, ewentualnie singer / songwriter z dobrą instrumentacją. A teraz, zdarza się, że słucham tych śpiewających pań z wypiekami na twarzy. Ileż tam się potrafi dziać w tle - i to nawet w balladkach! I jak to jest nagrane! Natomiast spora część płyt rockowych męczy mnie kiepską realizacją, kompresją dynamiki itp. Jak trafię coś fajnie zrobionego, to jest naprawdę obłędnie, ale zdarza się to - bo ja wiem - raz na pięć, dziesięć albumów? I skutek taki, że rzadziej sięgam do półek z rockiem.
-
Przy okazji mam pewne pytanie / spostrzeżenie. Co oznacza "wyraźna" góra / średnica? Wydaje mi się, że co innego dla tych dwu zakresów. Dla mnie wyraźna góra jest dość obfita. Jak jej za mało, to przestaje być wyraźnie. A ze średnicą odwrotnie - wyraźna, czyli umiarkowana. Jak jest jej dużo, to robi się gęsto i już nie jest wyraźnie, bo instrumenty zbliżają się do siebie. Często czytam, że obfita średnica daje namacalne wokale - wcale nie odnoszę takiego wrażenia, raczej przeciwnie. Gęsta średnica idzie w parze ze skromną górą, przez co wokale tracą na czytelności i napowietrzeniu. Czy tylko mi się tak wydaje? Ktoś to sprostuje? Druga rzecz, która mnie zastanawia: jakie instrumenty grają w tym samym paśmie, co wokale? Pytam, bo wciąż nie mogę tego rozgryźć. Wydawałoby się, że jak wokale są wyraźne i / lub wysuwają się do przodu, to pewne inne instrumenty powinny się zachowywać podobnie. Nie zaobserwowałem jednak takiej prawidłowości. Jeśli już, to przeciwną - że wokale rywalizują z instrumentami i z przodu są albo jedne, albo drugie. Np. na jaśniejszych kolumnach - żeńskie wokale przed klawiszami, na ciemniejszych -za nimi. I mówię tu o klawiszach, które na moje ucho są w tych samych rejestrach, co wokale. Czy ktoś potrafi wyłożyć zasady układania się dźwięków w przestrzenie? Na ile decydują o tym kolumny, a na ile DAC? Da się oddzielić wpływ jednego i drugiego elementu toru?
-
Doskonale rozumiem, też sprawdzam na tym, czego normalnie słucham. Ale jak coś zawsze brzmi co najmniej dobrze, to testowanie wymaga dużego skupienia. Mi jest łatwiej, bo rozrzut jakości brzmienia większy i szybko wychwytuje się różnice. Rock rzadko zdobywa 8/10. Teraz akurat leci u mnie coś, co wypadło rewelacyjnie. Indra Rios-Moore - "Heartland". Produkcja - Larry Klein. Bardzo cenię gościa - potrafi zapewnić jazzowym i około jazzowym wokalistkom idealne tło. Na tej płycie faktycznie oceniam namacalność wokalu na 9-tkę. Świetny cover "Money" Floydów. Ciekawe, jak zabrzmiałoby to u Ciebie na Studio.
-
Aż miło przeczytać - dzięki. Nie ukrywam, że czekałem na to podsumowanie. Już sygnalizowałeś, że jest dobrze, ale nie sądziłem, że aż tak. Czyli tylko basu im brakuje. Akurat za to trzeba sporo dopłacić, bo Goldy to już półka wyżej. Ciekawe, jak byś je ocenił, biorąc pod uwagę cenę. Tak, jak pisałeś wcześniej - segment około 5 tys. oferuje wyjątkowy stosunek jakości do ceny. I do tego większość jest łatwa do napędzenia. A jak człowiek szuka czegoś wyraźnie lepszego, to okazuje się, że dopłata nawet 3 tys. nie przynosi wiele więcej. A swoją drogą, mam wrażenie, że połowa Twoich nagrań testowych, to rzeczy, które zabrzmią dobrze na wszystkim.