Skocz do zawartości

Rafał S

Uczestnik
  • Zawartość

    5 033
  • Dołączył

Wszystko napisane przez Rafał S

  1. Wybacz, że cytuję ponownie - tym razem, żeby poruszyć inną kwestię, którą tutaj musnąłeś. Otóż jest dla mnie oczywiste, że część osób proponująca ślepe testy ABX dąży do zmiażdżenia strony przeciwnej. I niestety jest to problemem. Uczestnik testu nie powinien musieć się obawiać docinków i upokorzenia, jeżeli mu się nie powiedzie. Na dzień dobry ograniczy to przecież jego zdolności percepcyjne. Jeśli jedynym celem eksperymentu jest dla kogoś udowodnienie, że kable nie grają (nawiasem mówiąc - niewykonalne), to dostajemy komisję smoleńską Maciarewicza i o prawdzie można zapomnieć.
  2. Przepraszam za zacytowany przez Ciebie wpis. Nie powinienem był go popełnić, w każdym razie nie w tym wątku - przytyki osobiste nie służą merytoryce.
  3. Napiszę więcej za kilka dni. Miło, że pytasz.
  4. Na tej zasadzie działa właśnie test ABX. W 50% prób słuchający ma do czynienia z następującymi po sobie elementami BB. To jeden z głównych problemów tego testu. Człowiek nastawiony na wyłapywanie różnic (i do tego w stresie) głupieje słysząc 2 razy to samo. Idealna procedura testowa to taka, która nie wpływa na szanse zaliczenia przy założeniu, że różnice obiektywnie nie występują i jednocześnie nie utrudnia zadania, jeżeli sprawdzane elementy rzeczywiście się różnią. Powinno to być oczywiste dla każdego, kto poświęci temu choć chwilę.
  5. @michaudio Jeśli podchodzisz do sprawy z otwartą głową, to mogę rozwinąć myśl. Ale, proszę, napisz szczerze, czy jesteś zainteresowany, bo szkoda mi życia na przepychanki z ludźmi pokroju Krafta, którzy wypaczą moje słowa, żeby tylko bronić swego.
  6. Aha, @tomek4446 - odradzam ABX, bo to test nastawiony na utrudnienie zadania słuchającemu. Takie zgadywanie w staniu na głowie. Jeśli już chciałbyś się bawić w ślepe testy, to polecam XY. Tzn. najpierw słuchasz dłuższy czas świadomie z jednym kablem, potem z drugim, aż wyrobisz sobie zdanie co do ich sygnatury. Potem wybierasz konkretny fragment utworu i w każdej próbie ktoś puszcza Ci go dwukrotnie - za każdym razem z innym kablem. Twoim zadaniem jest podać kolejność w jakiej zagrały. Jeśli kable nie wpływają na dźwięk, to formuła ta w żaden sposób nie ułatwi Ci zadania, bo z pustego i Salomon... Ale jeśli jednak różnice istnieją, to w ten sposób łatwiej je wyłapiesz. I dlatego sceptycy nie lubią tej formuły - pozostawia zbyt małe pole dla psychoakustyki i manipulowania słuchającym. No i w 10 próbach jest wtedy 20 odsłuchów zamiast 30. A przecież lepiej byłoby zgadującego bardziej wymęczyć, prawda? Oczywiście to przy założeniu, że dysponujesz jakimś przełącznikiem. Absolutnie nie namawiam Cię do ciągłego przepinania ani włączania i wyłączania lampy, bo szkoda sprzętu.
  7. I wciąż nikt tak nie mówi. Ale jeśli ktoś ma wątpliwości, czy słyszy kable, to lepiej zacząć od warunków, w których jest łatwiej je usłyszeć. To jak z patrzeniem przez okulary: świat się z ich powodu nie zmieni, ale czasem widać więcej. Tomek, wybacz, ale nie wiem - nigdy nie miałem wydzielonego pre ani monobloków. Aż się zawstydziłem po Twoim wpisie i długą chwilę wahałem, czy przyznać do tego braku doświadczenia. Nie było łatwo. Strzelam, że CD lub DAC-a z pre. Zależnie, który przetwornik lepszy.
  8. Tomek, nie wiem, czy piszesz serio, ale jeżeli tak, to mam 2 nieśmiałe sugestie. Po pierwsze - próbuj z lampą, a nie Luxmanem. Po drugie - posłuchaj, między innymi, czegoś z wyeksponowanymi talerzami perkusyjnymi.
  9. Na to chyba każdy może sobie pozwolić. I to bez brania kredytu.
  10. Nie. Ja np. wiem, że kable wpływają na dźwięk, bo to słyszę. Owszem, jest mi miło, że nauka potwierdza moje wrażenia, ale przede wszystkim ufam swoim uszom. Innym też to polecam.
  11. Tak było. Podpinałem obydwa do kondycjonera. Ten na czerwonych wtykach mocno zamulał dźwięk. Ten na białych znacznie lepszy, choć wciąż spokojne brzmienie i źródła rysowane grubą kreską. Miałem jeszcze wersję DIY (chyba z wtykami Furutecha - nie pamiętam). Brzmieniowo gdzieś pomiędzy tymi dwoma.
  12. Wszystko jest względne. Pracuję z kolegą z Nigerii. On uważa, że nasza służba zdrowia to raj.
  13. A ja myślę, że to prawie każdy z nas. Mieszkamy w stosunkowo zamożnym i bezpiecznym (jeszcze) kraju, nasze dzieci mają szanse studiować na najlepszych państwowych uczelniach (zależy to tylko od nich), narzekamy na NFZ, ale mamy zapewnioną podstawową opiekę medyczną. Przyjazny klimat. Brak jadowitych gadów i insektów. Morze, góry i jeziora, w których wciąż da się pływać. Zwierzęta. Kurczę, jak spojrzymy na inne kontynenty, to naprawdę nie dzieje nam się źle.
  14. Dlatego nikt tu tego nie robi. Ostatecznie "łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego". Natomiast nie wydaje mi się, żeby posiadacz drogich kabli musiał mieć automatycznie intelekt poniżej średniego. Chociaż, w świetle zaznaczonego cytatu, nabieram wątpliwości.
  15. Nasunęło mi się pewne pytanie. Otóż nieżyjący już niestety Sly30 napisał kiedyś na AS, że w Polsce jest około 200 audiofili z naprawdę drogim okablowaniem w systemach (powyżej 200 tys. za komplet drutów). I ludzie Ci nie kupili swojej audio-biżuterii zamiast domów i samochodów. Już wcześniej sprawili sobie powyższe - i to takie, których można pozazdrościć. Jeśli wierzyć forumowym mędrcom, owa kasta z luksusowymi kablami nie zna podstaw elektryczności, psychologii ani handlu i daje się nabierać na najbardziej toporne marketingowe chwyty. I w tym momencie zastanawiam się: jakim cudem ci ignoranci, naiwniacy i nieudacznicy dorobili się tych dóbr? Przecież nie wszyscy z nich mogą być partyjnymi prezesami spółek Skarbu Państwa...
  16. Jeszcze taka obserwacja. Z niewiadomych powodów niektórzy tłumaczą, że kable nie mogą grać... bo przecież oni mają dyplom! Moi drodzy - każdy z nas coś ma (jak nie papier, to reumatyzm). Większość coś skończyła: studia techniczne albo jakieś technikum. Bywa, że Ci drudzy wiedzą więcej, bo są praktykami dłubiącymi przy sprzęcie od lat. Sądziłem, że nic mnie nie zdziwi, ale kiedyś nasz kolega (Zolt) zaczął argumentować, że przewody nie mogą wpływać na dźwięk, bo on jest... laureatem konkursów fotograficznych! Nasze dyplomy... Ile tej elektroniki czy fizyki mieliśmy na studiach (pomijam absolwentów tych kierunków)? Ile lat temu? Kto z nas przypomina sobie konkretne laborki? Ja sam pamiętam głównie te, o których wolałbym zapomnieć.
  17. Wybacz, ale to nie jest mój poziom dyskusji. Dodaję Cię, Kolego, do ignorowanych. Jednocześnie zachęcam do lektury artykułów (naukowych, a nie medialnego bełkotu), które kilkakrotnie już wrzucałem na forum. Póki życia, póty nadziei na oświecenie. Pozdrawiam.
  18. Myślę, że to najlepsze podsumowanie. Zarówno nasza elektronika, jak i słuch są na to wrażliwe w różnym stopniu. W swoim systemie podejrzewam zjawisko, którego opis pogrubiłem. Dodałbym jeszcze, że nawet niewielkie zniekształcenia wprowadzane przez kable będą mocno słyszalne jeśli obejmą częstotliwość rezonansową pomieszczenia. Na wybranych płytach dużo bardziej słyszałem swoje "dudnienie" z niektórymi kablami. I zapewniam, że nie mówimy tu o subtelnościach.
  19. Ja miałem okazję sprawdzić XLR-y (z trochę wyższej półki) i wspominam je miło. Miękka, przyjemna sygnatura. Nie do końca tego wtedy szukałem, ale poza tym ok. Nie skreślałbym marki z powodu jednego modelu, który się nie wpasował.
  20. @michaudio Przecież wiadomo, że chodzi tylko o realizację nagrania. A co potem nabywca z płytą zrobi, to już osobna historia.
  21. Prawda, ale niestety nie wszyscy o to dbają. Kupuję sporo współczesnego polskiego jazzu na CD i naprawdę można się naciąć. I nie chodzi nawet o kwestie budżetu na nagranie (co jeszcze potrafię zrozumieć) tylko o trywialną kompresję dynamiki.
  22. Gwoli ścisłości: DSP to tylko jedna z dwu opcji. We wzmacniaczach czysto analogowych ewentualny korektor siłą rzeczy też będzie analogowy. Tak jest np. w nowych Luxmanach.
  23. Napiszesz coś więcej? Dynaudio raczej nie sugerują fana elektroniki, więc pierwsze skojarzenia to klasyka i jazz.
  24. Rafał, nie znam ani tych konkretnych monitorów , ani CXA60. Natomiast miałem w domu kilka innych modeli Dynaudio i CXA61 (niestety nie równocześnie). Ich charakter moim zdaniem z grubsza do siebie pasuje. W każdym razie, nie ma tu jakiejś oczywistej niezgodności typu: połączenie analitycznego pieca z takimi samymi kolumnami lub jednego i drugiego wyraźnie po ciepłej tronie. Do tego, sądząc po cenie, wzmacniacz i kolumny są podobnej klasy, więc nie ma też mezaliansu. Co się rzuca w oczy, to te ww. 40cm z tyłu. Dynki zwykle lubią trochę więcej miejsca. Ale z drugiej strony - po bokach mają go u Ciebie dużo i ogólnie jest to sensowny metraż dla tych gabarytów kolumn. Druga rzecz to niezbyt duża skuteczność kolumn i ich impedancja (piszesz, że 4 omy). CXA60 nie jest jakimś mocarzem, ale jeśli nie słuchasz b. głośno ani nie masz nadzwyczajnych wymagań co do otwartości dźwięku, kontroli itp., to ok. Podsumowując - system dobrałeś dosyć prawidłowo na miarę budżetu i warunków mieszkaniowych. Możesz teraz popróbować z ustrojami, jak radzą koledzy. Poza tym - zawsze da się lepiej za więcej, ale nie zawsze warto, bo przyrost jakości maleje a do tego zwykle krok w górę łączy się z krokiem w bok. No i droższe zabawki wymagają doszlifowania całego toru, a nie każdy chce spędzić życie poprawiając jakieś detale.
  25. Autor wątku ma monitory, więc zgaduję, że pokój jest średniej wielkości. Może być ciężko z odległością 1.5m. Czy rzeczywiście potrzeba aż tyle? Rozumiem, że podawane przez producentów wartości minimalne ok. 70cm mogą być naciągane dla zachęcenia nabywców, ale czy 1m nie wystarczy? (Pytam, bo sam stoję przed takim dylematem.)
×
×
  • Utwórz nowe...