Skocz do zawartości

Czego słuchasz??


karp

Recommended Posts

48 minut temu, tomek4446 napisał:

A pamiętacie taką grupę ? Kaseta z " Ready an'Willing " była moją pierwszą oryginalną , w życiu nie czułem się taki szczęśliwy :)

Ja ostatnio do ćwiczeń słucham bodaj najnowszego studyjnego Whitesnake'a - "Flesh & Blood" z 2019 r. Oczywiście to już zupełnie inny skład i inne granie niż tamta bluesrockowa kapela z trzonem z Deep Purple. Ale mam sentyment do Coverdale'a i spółki bo - tak jak piszesz - kiedyś dostarczyli mi sporo emocji. Więc nadal kupuję i tym samym składam się na to, żeby David na starsze lata miał na dobrą whisky, czy co tam chłop pija. ;) Zresztą, to wciąż nie jest zła muzyka, choć wydaje mi się, ze sam bym to lepiej wyprodukował i zrealizował po tygodniowym kursie w studiu. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, tomek4446 napisał:

Pewne utwory wg. mnie powinno się zostawić w oryginale. Choć nie brzmi ten cover źle

Musiałem sprawdzić czyj był oryginał. Nigdy nie słuchałem Amy Winehouse. :) 

Nawiasem mówiąc, ten prosty i momentami wulgarny tekst bardziej pasował do estetyki R&B wraz z jej społecznymi konotacjami. W wykonaniu akustycznym tego faceta, nawet po przerobieniu słów wypada to dziwnie. Tym bardziej, że on śpiewa ze słodką countrową manierą.

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 14.11.2022 o 22:43, tomek4446 napisał:

 

Pewne utwory wg. mnie powinno się zostawić w oryginale. Choć nie brzmi ten cover źle

 

Bo sa formy ostatecznie doskonale i kazda pozniejsza proba ich odtworzenia to mniejsza lub wieksza katastrofa. "Moje serce to jest muzyk" Ewy Bem - trzeba byc szalonym by to po niej spiewac. "Mustang Sally" w wykonaniu Buddego Guya. "A song for you" zaspiewane przez Raya Charlesa - odwaznie zaryzykuje - zawsze bedzie juz tylko gorzej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, FromBorg napisał:

"Mustang Sally" w wykonaniu Buddego Guya.

"Damn Right, I’ve Got the Blues" to w ogóle świetna płyta, jedna z jego lepszych. Akurat "Mustang Sally" jest w dużym stopniu niesione przez przebojowość samego utworu. Takim czystym popisem ekspresji Buddy Guya jest dla mnie bardziej "Five Long Years", czyli wolny blues, gdzie teoretycznie jest małe polem do zabłyśnięcia wokalem. A najlepszy na płycie jest i tak finałowy numer instrumentalny. Zresztą Buddy sam to mówi - wystarczy spojrzeć na zdjęcie na tylnej okładce. Gdyby nie ten kawałek pewnie w ogóle nie miał by motywacji by wydać nowy album w tamtym czasie. Przerwa w nagraniach trwała przecież ładnych parę lat i dopiero śmierć Steviego skłoniła Buddy'ego do ponownego wejścia do studia.

Z perspektywy lat wyżej cenię "Slippin' In", chociaż kiedyś byłem nią rozczarowany przy bezpośrednim porównaniu z "Damn Right...". Jednak spójność repertuaru, stylowość i wkład Johnnie Johnsona robią tam swoje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...