misiekx Napisano 30 września Udostępnij Napisano 30 września 1 godzinę temu, Rega napisał: Mnie najbardziej kojarzył się z rolą w filmie Konwój. Gumowa Kaczka 😢 Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rafał S Napisano 30 września Udostępnij Napisano 30 września Poza tym, to człowiek, który napisał między innymi "Me and Bobby McGee" (piosenkę rozsławioną przez Janis Joplin) i "Sunday Mornin' Comin' Down". Uwielbiam ten drugi kawałek i mam w domu kilka wersji. Dla porównania: Shaun Mullins... i sam autor, powracający do swego przeboju po latach: 2 Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
gienas Napisano 30 września Udostępnij Napisano 30 września Mnie ujął rolą w "Narodzinach gwiazdy" z 76 roku. 2 Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Artur Brol Napisano 30 września Udostępnij Napisano 30 września Cóż odchodzą... Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
misiekx Napisano 21 października Udostępnij Napisano 21 października Odszedł Paul DiAnno pierwszy wokalista Iron Maiden 😢 Ps. Pierwszy z którym grupa nagrała debiutancki i drugi album. Dwie naprawdę świetne płyty. 2 Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Chmarski Napisano 22 października Udostępnij Napisano 22 października Janusz Olejniczak 1 Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
RoRo Napisano 23 października Udostępnij Napisano 23 października Janusz Olejniczak zmarł 20 października 2024 r., 18 dni po swoich 72 urodzinach... Urodził się we Wrocławiu 2 października 1952 roku. W 1970 roku na VIII Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina otrzymał VI nagrodę i był najmłodszym laureatem tego konkursu. Najbardziej znany był jako wykonawca muzyki Chopina, lecz w jego repertuarze znajdowała się muzyka innych kompozytorów -m.in. utwory Ferenca Liszta, Wolfganga Amadeusa Mozarta, Franza Schuberta, Sergieja Prokofiewa oraz współczesnych polskich kompozytorów. Nagrał ponad 40 płyt dla takich wytwórni jak Polskie Nagrania, Tonpress, Muza, Wifon, Opus 111, Camerata, Sony Classical, Selene, CD Accord, Bearton. Był jurorem Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina (w 2015 i 2021 roku) oraz I (2018r.) i II (2023) Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych a także wielu konkursów pianistycznych w kraju i za granicą. Zasłużony artysta i pedagog, Janusz Olejniczak był wykładowcą Akademii Muzycznej w Krakowie, prowadził klasę fortepianu na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, zajęcia ze studentami Akademii Mozartowskiej, a także kursy mistrzowskie w Kanadzie, Kolumbii, Japonii, Chinach. Warto wspomnieć, że był jednym z pierwszych wykonawców muzyki Chopina na instrumentach historycznych (Érard i Pleyel). Uroczystości pogrzebowe pianisty Janusza Olejniczaka odbędą się 29 października w Warszawie. Msza święta żałobna odprawiona zostanie o godz. 11:00 w kościele Sióstr Wizytek przy ul. Krakowskie Przedmieście 34, po czym nastąpi odprowadzenie do grobu rodzinnego na Cmentarz Stare Powązki (wejście Brama IV). Więcej na RDC: https://www.rdc.pl/aktualnosci/kultura/janusz-olejniczak-pogrzeb-data-stare-powazki_y5kJCSdhSG4kkCQjizMU Wielokrotnie słuchałem go w Łazienkach Królewskich-na niedzielnych koncertach pod pomnikiem Chopina. Pozdrawiam Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
RoRo Napisano 23 października Udostępnij Napisano 23 października Na stronie RDC jest dostępne wspomnienie Jerzego Kisielewskiego o zmarłym przyjacielu (audycja z 21 października): Ponad 50 lat przyjaźni muzycznej, zawodowej i poza scenicznej. Dziennikarz Jerzy Kisielewski wspominał w specjalnej audycji Polskiego Radia RDC swoją niezwykłą relację ze zmarłym pianistą Januszem Olejniczakiem. Od 2018 do 2021 obaj prowadzili na naszej antenie audycję pod tytułem „Co słychać?”. Więcej na RDC: https://www.rdc.pl/aktualnosci/kultura/janusz-olejniczak-wiek-pianista-konkurs-chopin-jerzy-kisielewski_IpHzya3fWdpShD2czISK Pozdrawiam Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
RLC2 Napisano 4 listopada Udostępnij Napisano 4 listopada (edytowany) Nie żyje legenda jazzu Quincy Jones. Amerykański kompozytor i trębacz, który miał 91 lat, zmarł w niedzielę. Współpracował między innymi z Frankiem Sinatrą, Michaelem Jacksonem, Donną Summer. Edytowano 4 listopada przez RLC2 1 Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rafał S Napisano 4 listopada Udostępnij Napisano 4 listopada Polecam wszystkim film dokumentalny "Quincy" - powinien jeszcze być dostępny na Netfliksie. Ileż ten człowiek zdążył zdziałać w swoim życiu... 1 Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kraft Napisano 4 listopada Udostępnij Napisano 4 listopada Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Tweeter2016 Napisano 4 listopada Udostępnij Napisano 4 listopada 91 lat to sporo pociągnął Dziś na przetworzonym żarciu i wyrobach opartych o GMO będzie ciężko zbliżyć się do takiego rezultatu. Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kraft Napisano 4 listopada Udostępnij Napisano 4 listopada Geniusze tak mają. Ta ogromna energia, pasja, która pozwala im tworzyć, trzyma ich też nienaturalnie długo przy życiu. 1 Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Tweeter2016 Napisano 4 listopada Udostępnij Napisano 4 listopada Żebyś wiedział! To jest japońskie ikigai ( poczucie sensu i życiowy cel ) - to sprawia, ze wielu Japończyków ma "na liczniku" ponad 100 lat Druga sprawa, to co napisałem wcześniej, dziś nawet z pasją i wyklarowanym celem życia nie będzie łatwo uzyskać takiego wyniku, młodsze pokolenia będą żyć znacznie krócej. Jak Quincy się urodził problem nowotworów był marginalny, dziś, 90 lat później, jest to istotny problem, jedna z częstszych przyczyn zgonów. Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
RoRo Napisano 19 listopada Udostępnij Napisano 19 listopada Nie żyje Colin "Smiley" Peterson (78 lat), perkusista z pierwszego składu Bee Gees. Informację o tym przekazał wczoraj zespół Best od Bee Gees (z którym muzyk ostatnio współpracował). Pozdrawiam Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
RLC2 Napisano 1 grudnia Udostępnij Napisano 1 grudnia (edytowany) W wieku 78 lat zmarł Ryszard Poznakowski. Występował m.in. w zespołach Czarno-Czarni i Trubadurzy. Edytowano 1 grudnia przez RLC2 1 Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rafał S Napisano 1 grudnia Udostępnij Napisano 1 grudnia A ile piosenek Poznakowski napisał. Opowiadał kiedyś w "Wideotece dorosłego człowieka" o festiwalowej formule kompozycji: jak dobrać rytm i melodię, żeby siedząca publiczność się odpowiednio kołysała (tzw "opolska fala"). Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Artur Brol Napisano 1 grudnia Udostępnij Napisano 1 grudnia Jim Abrahams(1944-2024) 1 Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
maxredaktor Napisano Piątek o 11:10 Udostępnij Napisano Piątek o 11:10 A dzisiaj Stanisław Tym... Właśnie natrafiłem na wspomnienie o Nim w "Polityce", do której przez lata pisał felietony. Tu fragment o "Misiu": Scenariusz pisaliście u pana na wsi, na Suwalszczyźnie. Dobrze się bawiliście? Trochę u mnie, ale raczej u Staszka w Warszawie. A bawiliśmy się faktycznie świetnie. Ten miś zaczynał nam się coraz bardziej podobać jako symbol wszechogarniającego absurdu. Po co nam ten miś? Nie wiadomo, a jak nie wiadomo, to nikt nie zapyta. Bardzo byliśmy dumni z dialogu, w którym Ochódzki tłumaczy, że potem miś sobie spokojnie zgnije, zrobi się protokół zniszczenia i wszyscy zarobią. To były niezapomniane rozmowy. Jestem przekonany, że gdybyśmy tylko chcieli, to i Bareja, i ja moglibyśmy być świetnymi I sekretarzami PZPR, bo ilość głupot, jakie mogliśmy wymyślić, była nieskończona. Siedzieliśmy u Staszka na górze, w jego pokoju. Jego córka Kaśka się wściekała, bo myśmy cały czas ryczeli ze śmiechu, a ona – zamiast podsłuchiwać – musiała w kuchni pilnować garnka, w którym destylował się bimber. Bo obaj pędziliśmy cały czas. Ja u siebie, on u siebie, naprawdę duże ilości. Na balkonie miałem dwie beczki z zacierem po 50 litrów. Wszystko zawodowo: utlenianie, redukcja. W końcu studiowałem chemię. Staszek też miał duże doświadczenie. Rozprowadzaliśmy ten bimber wśród kolegów w formie prezentów. Ktoś przychodził i pytał: nie masz może butelki bimbru? Człowieku, jak chcesz, bierz nawet trzy. Wybieraj: czysty, smakowy. Nie wpadliście z tym bimbrem? Bóg uchował. Ja robiłem też wino. Miałem już sad na Suwalszczyźnie: jabłka, śliwki, gruszki. A jak smakuje wino z leśnych malin! Można powiedzieć, że dawałem sobie wtedy duże szanse na alkoholizm, ale najwyraźniej byłem w tym procencie, który się łatwo nie uzależnia. Przy czym to nie jest tak, że myśmy z Bareją siedzieli i tankowali. Dużo czytaliśmy i gadaliśmy o lekturach, bo przy „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?” przeszmuglowaliśmy z Paryża całą skrzynię książek od Giedroycia. Były opakowane tak jak negatywy, żeby nie można było zajrzeć nawet na cle, bo to groziło prześwietleniem taśmy. I któregoś dnia pracy przy „Misiu” Staszek pyta: to do jakiego miasta tym razem pojedziemy? To może do Londynu – odpowiadam. A Bareja: bardzo dobry pomysł. No i takeśmy pojechali do Londynu. Budżet był ograniczony, więc wysłano tylko niewielką część ekipy: kierownika produkcji, operatora, Staszka i mnie. Resztę Londynu podobno dorabialiście chałupniczo w Warszawie. Lotnisko Heathrow zainscenizowane było w holu jednego z wieżowców, a zagranicznych pasażerów zagrali studenci anglistyki, pracownicy handlu zagranicznego i zachodni dyplomaci, bo wiadomo, że będą trochę odbijali garniturami, a głównie obuwiem od przeciętnej krajowej. To był już mortus, czasy kartkowe, ze wszystkim ciężko. W Londynie prawie nie było kim grać, więc skupialiśmy się na detalach. Ogrywaliśmy polską kiełbasę podwawelską, którą niby przywiozłem, a tak naprawdę kupiliśmy ją w polonijnym sklepie, w którym obsługiwała nas ciemnoskóra sprzedawczyni. Aktorka, też zagrała w „Misiu”. Nawet nie wiem, jak się nazywała, nie została umieszczona w napisach końcowych. Po zdjęciach spieszyła się do teatru i tak nam zniknęła. Znaleźliśmy za to w Londynie… Ale po kolei. Podczas jednego ze spacerów wstąpiłem do ośrodka polonijnego POSK na kawę. I nagle słyszę: Staszek, co ty tu robisz? Krysia Podleska. Znaliśmy się z widzenia, bo bywała w Warszawie, grywała w filmach, m.in. u Zanussiego. No to opowiadam, że kręcimy uciekające zdjęcia do filmu „Miś”. Najpierw myślała, że to coś dla dzieci. Pokrótce streściłem jej fabułę, że mąż próbuje wykołować żonę, a pomaga mu w tym kochanka. Gdy spytała, kto gra kochankę, uczciwie przyznałem, że jeszcze się zastanawiamy. Krysia popatrzyła na mnie i mówi: Staszek, to ty nie wiesz, kto to zagra? Ja – i rzuciła mi się na szyję. Zagrała zjawiskowo. Szczęśliwy przypadek, jak zwykle w moim życiu. Przecież my w tym Londynie byliśmy tylko kilka dni. Mogliśmy się minąć. Nie wiem, co mnie podkusiło z tą kawą, której wtedy właściwie nie piłem. Powinienem chyba kupić tego wieczoru los na loterię. 3 Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Amarok Napisano Piątek o 11:54 Udostępnij Napisano Piątek o 11:54 Chyba...jako Ochódzki zostanie zapamiętany na zawsze. RIP. Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
RoRo Napisano Piątek o 12:55 Udostępnij Napisano Piątek o 12:55 Śpiewał trener drugiej klasy Jarząbek Wacław (Jerzy Turek) "Łubudubu niech nam żyje prezes naszego klubu..." -no i prezes Ryszard Ochucki żyje już tylko w filmie i naszych wspomnieniach, podobnie jak Jerzy Turek (2010). Do 100 lat Tymowi zabrakło 13. Stanisław Tym wykonał kawał potrzebnej nam wszystkim roboty, rozweselając nam życie w PRLu i następnych latach. A czy pamiętamy go najbardziej jako Ochódzkiego z "Misia" i "Rozmów kontrolowanych", KaOwca z "Rejsu", reżysera, scenarzysty, kabareciarza czy autora tekstów do kabaretów to nieważne. Ważne że z Nim było wesoło ... Pozdrawiam Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pairtick Napisano Piątek o 16:21 Udostępnij Napisano Piątek o 16:21 R.I.P. Odpisz, cytując Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.