Skocz do zawartości

Dynaudio Evoke 10


lpomis

Recommended Posts

1 godzinę temu, Kraft napisał:

Jak to? Mało mieliście testów Marantza? Najdokładniej przetestowany wzmacniacz ever! Chyba z trzydziestoma kolumnami od Sasa do Lasa. 

A mógłbyś, proszę, opisać nam zwięźle jego brzmienie? Uwzględniając wśród kryteriów również ilość wypełnienia / wielkość źródeł pozornych?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, kaczadupa napisał:

Już tyle razy pisałem, że każdy szanujący się audofil powinien mieć Dynaudio. Do tego dochodzi sentyment...

Dopiero co pisałeś, że każdy szanujący się audiofil powinien  mieć, czy posłuchać Herbatników.

Zatem, które w końcu?

15 godzin temu, lpomis napisał:

Seria Evoke od Dynaudio to aktualnie druga "od dołu" seria producenta. Dziesiątki są najmniejszymi z gamy, a żeby je kupić, trzeba przeznaczyć około 7000zł.

Wykonanie

To prawda, ja,ość wykonania jest na wysokim poziomie I pomyśleć, że klepią to w Chinach😉

15 godzin temu, lpomis napisał:

Zaczynając od ich basu - jest go po prostu dużo jak na stosunkowo niewielkie skrzynki

Wojtku, ale to chyba cypecha większości kolumn tej firmy.

Kiedyś  miałem u siebie na chwilę jakieś maleństwa Dynaudio,

Wtedy jeszcze z jasnym systemem Azur 540 i gdybym nie wiedział, że grają monitory, to mógłbym powiedzieć,  iż grają jakieś podłogówki. 🙂

  

15 godzin temu, lpomis napisał:

Często upraszczają i ujednolicają wybrzmienia. Średnica zbacza z kierunku, który znałem do tej pory spod marki Dynaudio. Ocieplenie, plastyczność? To nie tutaj. Jest dość czysto, a nawet i lekko, bez jakiegoś konkretnego klimatu

Dokładnie podobne miałem wówczas wrażenie. 

Edytowano przez DiBatonio
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Rafał S napisał:

A mógłbyś, proszę, opisać nam zwięźle jego brzmienie? Uwzględniając wśród kryteriów również ilość wypełnienia / wielkość źródeł pozornych?

A jak określić opisowo ilość wypełnienia i wielkość źródeł pozornych? 

Wg mnie, jeśli ktoś chce się podejmować odczytania takich aspektów brzmienia jak wymieniłeś, powinien z osobą opisującą słuchać jednocześnie jakiegoś systemu, znać jego części składowe a co najważniejsze, odbierać muzykę w podobny sposób. W innym przypadku jest to tylko i wyłącznie wolna interpretacja czyichś odczuć 🙂

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

2 godziny temu, KrólKiczu napisał:

A jak określić opisowo ilość wypełnienia i wielkość źródeł pozornych?

Myślę, że Jarek sporo systemów słyszał i potrafi odnieść brzmienie swojego wzmacniacza do innych (sam ma ich w domu kilka). A czy zechce się tym z nami podzielić, to osobna kwestia. Seba, zauważ, że Ty sam, pomimo, że odżegnujesz się od bycia audiofilem bardzo dobrze słyszysz i jak trzeba, to potrafisz precyzyjnie napisać, dlaczego Ci się brzmienie jakiegoś piecyka nie podoba, albo czego można się po nim spodziewać (np. CXA 81). Lubisz podkreślać, jak to jesteś tylko zwykłym zjadaczem chleba, ale tak naprawdę swoje wiesz. ;) Obstawiam, że Jarek też wie. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, KrólKiczu napisał:

A jak określić opisowo ilość wypełnienia i wielkość źródeł pozornych? 

Ja mam pewną definicję na to, nie raz o tym pisałem. Ale 5o  ojej takie jest,nie wiem jak inni. 

2 godziny temu, J4Z napisał:

Hegel male, Unison duże

Jaki Hegel i jaki Unison?

Miałem dwa Hegle i określiłbym je jako poprawnie kreślące źródła pozorne.

Duże źródła p9zorne zazwyczaj jakby na siebie nachodzą, k9ntrabascjak by miał 3m .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lpomis od razu zaznaczę, że szanuję Twoją opinię, choć będę ją kontestować, ponieważ moje doświadczenia z serią Evoke są zgoła odmienne. Jak to często w świecie audio bywa, bardzo wiele zależy też od oczekiwań oraz upodobań słuchacza. Dodatkowo wielkie wyrazy uznania z mojej strony za obszerny opis, co jest niestety rzadkością na forach dedykowanych sprzętowi hi-fi.

Zacznę od tego, że modelu Evoke 10 nie słuchałem, ale dosyć sporo czasu spędziłem z Evoke 30, a ostatecznie kupiłem Evoke 50. Z tego też powodu odniosę się głównie do części opisującej średnicę i wysokie tony, ponieważ te zakresy powinny brzmieć podobnie ze względu na duże podobieństwo techniczne (choć wiadomo, że brzmienie będzie nieco inne w kolumnie trójdrożnej, a inne w dwudrożnej).

17 godzin temu, lpomis napisał:

Średnica zbacza z kierunku, który znałem do tej pory spod marki Dynaudio. Ocieplenie, plastyczność? To nie tutaj. Jest dość czysto, a nawet i lekko, bez jakiegoś konkretnego klimatu. Rzekłbym nawet nijako.

 

Tutaj mogę się zgodzić, że na pewno seria Evoke (ale także nowa Contour, która prezentuję tę samą filozofię dźwięku) gra zdecydowanie inaczej niż starsze Dynaudio. Obok siebie słuchałem Excite x38 oraz Evoke 30. Excite wydawały mi się mało interesujące, ciemne, jakby przydymione, nie porywały słuchacza. W kontraście do nich stały Evoke 30 o dźwięku o wiele bardziej żwawym i angażującym, na pewno o wiele bardziej przejrzystym. Dlatego zgadzam się co do części tego fragmentu, jednak stwierdzenie „o braku konkretnego klimatu” uznałbym za postawione ciut na wyrost, przynajmniej w przypadku Evoke 30. Tam wciąż niska średnica jest podgrzana, zagęszczona, ale wszystko powyżej (czyli większość wokali, smyczków itp.) jest już odciążona, żywa, przejrzysta. Evoke 50 to wyraźny krok wzwyż pod kątem realizmu sceny i rozdzielczości, poprzez wyczyszczenie nieco zatłoczonej średnicy w Evoke 30 (30 ocieplają ten obszar, dając przyjemny dźwięk z dużą dawką „funu”, ale kosztem precyzji).

Cytat

Uważać trzeba na okolice 3-4kHz. Potrafi być tam obficie, a zarazem sterylnie.

Nie wiem, czy akurat ten zakres, ale rzeczywiście Evoke ciut podkreślają wysoką średnicę (czyli trąbki i wokale żeńskie, czy też ich harmoniczne umiejscowione gdzieś w tych obszarach). W przypadku Evoke 50 jest na to rada: nie kierować kolumn zbyt mocno na słuchacza. Z moich obserwacji wynika, że kąt skręcenia do środka powinien być niewielki tak, by zawsz widzieć część wewnętrznej ściany bocznej kolumny (jak dużą część, to już zależy od upodobań- ja raczej skłaniam się w kierunku, że raczej mocno umiarkowany kąt skręcenia jest lepszy). Ma to duży wpływ na brzmienie trąbek (przy mocnym skręceniu na słuchacza aż świdrują, używając anglojęzycznej nomenklatury zaryzykowałbym nawet określenie „honky” czy też „hot”; bardzo wyraźnie odczuwalne jest to w kawałku „Senor Blues” Taj Mahal), gitar elektrycznych (podobna historia jak z trąbkami; bardzo wyraźnie słyszalne w „Take This Bottle” Faith No More) czy też talerzy perkusyjnych (bardzo wyraźny atak, ale gubione jest gdzieś wybrzmienie, „decay”). Dużo też zależy od reszty toru, ale o tym napiszę pod koniec.

Cytat

Wysokie tony zapamiętałem natomiast jako dominujące, ale i zupełnie bez pomysłu na siebie. Wymuszona detaliczność, rozjaśnienie, gładkość, delikatne ślady szelestu, a może i zapiaszczenia? Dziwna kombinacja. Nigdy w życiu bym się nie spodziewał, że tweeter Duńczyków mi się nie spodoba. Przecież widząc tę charakterystyczną jedwabną kopułkę z drucikami od razu było wiadomo, że nie będzie wtopy. A tutaj jednak coś nie wyszło. Soprany potrafią zbudować fajną przestrzeń, stworzyć ciekawy efekt wypełnienia pomieszczenia dźwiękiem, ale to zdecydowanie za mało.

W akapicie wyżej w sumie na ten temat co nieco napisałem i myślę, że diagnoza z mojej strony jest podobna: zmniejszyć kąt skręcenia na słuchacza. Evoke (50) potrafią dominować wysokimi tonami, jeśli walą wprost na mnie. Na początku jest efekt wow, bo wszelkie najcichsze cyknięcia od razu do nas trafiają, ale jest to kosztem gorszego balansu i w efekcie zanikiem wybrzmień (zapewne dlatego, że słuchamy wtedy ciszej ze względu na mocne wysokie tony).
Co do samej przestrzeni, to z moich doświadczeń wynika, że im szerzej postawię Evoke i im mniej je skręcę, tym przestrzenność jest lepsza, nie tylko w osi poziomej, ale również wgłąb (doskonale nadaje się do testowania tego efektu kawałek „Three O’Clock Blues” Erica Claptona i B.B. Kinga).

Cytat

Koniecznie muszę też wspomnieć o zaskakującej sytuacji z jaką spotkałem się w duecie Rega Elex-R + Evoke 10. Ten wzmacniacz nie potrafił dogadać się z Dyniami. Efekt był taki, że niskie częstotliwości w 3/4 wyparowały, mimo że podczas grania Rega potrafiła rozruszać membrany kolumn jak szalona. Forumowi specjaliści donoszą też o podobnym przypadku ze starszymi modelami z serii Excite w połączeniu z Elexem.

Latające jak oszalałe membrany są z reguły oznaką tego, że wzmacniacz nie jest w stanie zapanować nad kolumnami (przypuszczalnie ze względu na zbyt małą moc, czy też damping factor). Nawet przy 40Hz ruch membran jest tak szybki, że powinno być ciężko go zauważyć. Niskotonowce Evoke 50 też potrafiły się wyraźnie ruszać, ale tylko ze wzmacniaczem, który słabo się z nimi ogólnie spisywał (może dlatego, że wg danych technicznych nie był w ogóle przystosowany do gry z kolumnami 4 Ohmowymi). Czy z każdym z wymienionych przez Ciebie wzmacniaczy zjawisko to występowało?

Cytat

Evoke 10 to przedziwne Dynaudio. Kierunek w którym poszedł z nimi producent jest dla mnie zupełnie niezrozumiały. W tych Dynaudio jest po prostu zbyt mało Dynaudio. Do tej pory kupując coś od tego producenta mieliśmy praktycznie pewność, że obcowanie z muzyką będzie morzem przyjemności i swego rodzaju dojrzałością przekazu. Tu tak nie jest. To już nie są "ciepłe miśki", to bardziej "nie umiemy zrobić neutralnie grających paczek, ale mimo wszystko zrobimy, bo mamy taki kaprys". Coś nie wyszło.

Co do nowej szkoły grania w porównaniu do starych Dynaudio już trochę napisałem. Ze starszych konstrukcji oprócz Excite x38 słuchałem też Confidence C2 Signature napędzanych Accuphase E-800 (źródło: DAC/Streamer Ayon, więc też raczej klasa) i w tym przypadku też odnoszę wrażenie, że było to brzmienie o bardziej masywnej średnicy, dźwięku przydymionym, z ciut przygaszonymi wysokimi tonami jak na mój gust. Określiłbym brzmienie C2 jako ciepłe-neutralne/ciemne (ciepłe do okolic środka średnicy, później neutralne lub ciut ciemne). Z nowych konstrukcji słuchałem Contour 30i w parze z McIntoshem MA252: po krótkim odsłuchu uważam, że jest to granie bardzo podobnej klasy co stare C2. Jest to ten sam poziom reprodukcji wysokiej średnicy i wysokich tonów: bardzo rozdzielcze, pokazujące mnóstwo szczegółów, np. uderzenia w klawisze fortepianu między 1:01 a 1:02 w „Vinegar & Salt” Hooverphonic z albumu Live at Koningin Elisabethzaal 20012 (jest brzmienie strun, jest akcent, który aż czuć jakby dobity i zamortyzowany: to trzeba usłyszeć, żeby zrozumieć, na czym polega różnica). Jednakże C30i nie mają tego przydymienia basu i niskiej średnicy co C2, a wysokie tony są bardziej przejrzyste. Czyli rozdzielczość ta sama, ale nieco inaczej podana. Innymi słowy w kontraście do „ciepłe-neutralne/ciemne” C2 model Contour 30i opisać można jako „neutralne-neutralne/rozjaśnione”. Każdy uważnie czytający wytknie mi, że C2 słuchałem z innym wzmocnieniem (i źródłem też) niż Contour 30i. To prawda i w ten sposób dochodzimy do kolejnego punktu: zgranie całego systemu.

Dynaudio Contour C2 Signature podłączyłem najpierw do hybrydowego McIntosha MA252, który wg instrukcji potrafi wykrzesać z siebie 160W przy 4 Ohmach (a wg pomiarów z którejś z zagranicznych redakcji ponad 200), więc mocy nie powinno zabraknąć. Efekt: grało to tak fatalnie, bezpłciowo i płasko, że zacząłem się zastanawiać, czy nie podłączyłem kolumn w przeciwfazie. Nic tam nie było dobre. Scena była płaska, wokale bezduszne. Bas praktycznie nie istniał, nie było w ogóle ataku. Nie była to kwestia mocy, bo wtedy zapewne lampy migałyby na pomarańczowo wskazując załączenie się systemu Power Guard w Macu. Grało to po prostu źle. Byłem zwyczajnie zawiedziony, bo liczyłem na jakieś muzyczne Katharsis w wykonaniu legendarnych C2, która nawet swoim pomnikowym wyglądem budzą respekt. Po podłączeniu A-klasowego Accuphase nagle stał się cud i zaczęła grać muzyka. Czy było to najlepsze brzmienie z jakim miałem do czynienia? Nie, ale to ze względu na moje oczekiwania: raczej wolę właśnie nową szkołę Dynaudio niż to ciut przydymione brzmienie starych konstrukcji. Czy jestem fanatykiem nowych konstrukcji Dynaudio spod znaku Jupitera (ich nowej quasi-bezechowej komory, w której mierzą wszystko od czasu Evoke), którego opinii nie można ufać? Nie do końca. Słuchałem swego czasu Sonus Faber Olympica Nova V w połączeniu z Naim Uniti Nova (który nie jest jakimś mocarzem) i to granie, bardzo podobne do brzmienia Dynaudio (nieco odważniejsze w obszarze wysokich tonów, ciut bardziej zadziorne, mające mocno zarysowaną fakturę/teksturę gitary elektryczne i sytnezatory, a także ciut bardziej dźwięczne talerze perkusyjne) uważam aktualnie chyba za najlepszy dźwięk, jaki dotąd słyszałem (był jeszcze Tannoy Kensington GR ale to inna szkoła grania…). W ten pokrętny sposób chcę jedynie powiedzieć, że wzmacniacze, które brzmią wybitnie dobrze w jednych konfiguracjach (McIntosh MA252 gra fenomenalnie z połączeniu z Contour 30i oraz Evoke 50), w innych kompletnie się nie sprawdzą (Confidence C2).

W swoim opisie wspominasz Hegla H190. Miałem okazję go słuchać u siebie w domu z Evoke 50 i było to wg mnie brzmienie książkowo poprawne pod każdym względem, a może nawet po prostu dobre, jednak nie porwało mnie, nie dostarczyło jakichś wybitnych emocji. Słuchałem Evoke’ów z Yamahą A-S2100 i było to brzmienie powolne, z przegrzaną średnią i niską średnicą, jakąś jakby dziurą na granicy wysokiej średnicy i wysokich tonów. Był też Luxman L-505uX II, który miał dobrze kontrolowany, punktowy, a jednocześnie  ciut odchudzony bas oraz bardzo, ale to bardzo podkreślone wysokie tony (robiło to ogromne wrażenie na początku, bo separacja wszelkich dźwięków była na niewyobrażalnym poziomie, ale po niedługim czasie mnie to zmęczyło). Był Hegel H390, który w parze z Evoke’ami dał dźwięk tak precyzyjny jak i suchy oraz bezduszny. Był Naim Supernait 3, co dało dźwięk przydymiony i przyciemniony (być może Tobie by się to spodobało, jako fanowi dawnego brzmienia Dynaudio). Był Accuphase E-280: dźwięk bezpieczny, poprawny, grający głównie niską i środkową średnicą, ale sumarycznie wg mnie nieporywający. Była staruteńka Yamaha A-1000, która przypominała mi trochę styl grania Luxmana L-505uX, czyli krok w kierunku sterylności i rozdzielczości (choć daleko do poziomu i wyrafinowania Luxmana). Była końcówka NAD M22 (klasa D na Hypexach) i dostarczyła najbardziej brutalnego i szybkiego basu, jaki słyszałem, sięgającego najgłębszych otchłani, jednak pozbawionego przyjemnej sprężystości; deal breakerem w przypadku M22 okazały się sterylne i oschłe wysokie tony (szczególnie talerze perkusyjne). Był Denon PMA-A110: potęga przekazu, mięsisty, sprężysty, kontrolowany bas, fantastyczna, ciut podgrzana (w dolnej części) średnica i detaliczne wysokie tony, ale bez przejaskrawienia. Ostatecznie stanęło na McIntoshu MA252, który co do brzmienia jest podobny do Denona PMA-A110, jednak w pozytywny sposób odejmuje trochę potęgi basu (w Denonie ciut dominujący) oraz ma lepszą precyzję rysowania instrumentów (na Denonie są mocno powiększone, na Macu jakby bardziej precyzyjne i dające wrażenie większej skali sceny). Jaki wniosek: gdybym źle trafił i np. słuchał Evoków tylko z Supernaitem lub Heglem H390, to najprawdopodobniej nie kupiłbym tych kolumn i uważał je za coś totalnie nie w moim guście. Z drugiej strony, na zagranicznych forach znaleźć można opinie osób, które są zachwycone z połączenia Dynek z tymi wzmacniaczami. Kwestia oczekiwań? Zapewne.

A co ze źródłami? One też mają odczuwalny wpływ na brzmienie, choć na podstawie dotychczasowych doświadczeń wydzieliłbym póki co trzy grupy:
1) SMSL M500, M400, Matrix Audio x-sabre 3, Matrix Audio Element I: granie szczegółowe lecz jakby osuszone w obszarze wysokich tonów (brak staysfakcjonującej dźwięczności talerzy perkusyjnych); między DACami były głównie drobne różnice w sposobie prezentacji basu (np. Element I miał bardzo punktowy i kontrolowany, a x-sabre 3 bardziej masywny, obły).
2) Chord Qutest: rozdzielczy i dźwięczny ze sprężystym ale i krótko trzymanym basem. Filtry nieco wpływają na prezentację przycinając trochę wysokie lub dodając nieco „bloomu” niskim rejestrom. Być może ciut ocieplona średnica dałaby trochę więcej hmmm legendarnej „muzykalności”. Ale to też zależy od audio-voodoo, o którym na końcu.
Alternatywnie Chord Hugo 2: niemal bliźniaczo podobny, ale pozbawiony odrobiny dźwięczności w talerzach perusyjnych i nieco ocieploną dolną średnicą (miłe przy słuchaniu wszelkich gitar elektrycznych) oraz wyższym basem (co skutkuje ciut gorszą precyzją/szybkością).
3) Sonnet Morpheus: DAC R2R, dźwięk przydymiony, z akcentem na średnicę i przez to przepotężną ilością informacji na temat wszelkich wybrzmień, szurnięć itp. Nasycenie średnicy; przyciemnienie wysokich tonów; masywne i nieco poluzowane niskie tony.

Audio-voodoo: będzie akapit o kablach, więc osoby negatywnie nastawione do tego tematu proszę o zignorowanie. Nie chcę, aby ten wątek przerodził się w kolejną bitwę na temat kabli. Jeśli ktoś chciałby skorzystać z tych wskazówek, to super; w przeciwnym wypadku nie było tematu.
Ku mojemu wielkiemu smutkowi (bo wolałbym, żeby grało tak samo zawsze bez ponoszenia dodatkowych kosztów) stwierdzam, że mój mózg dostrzega mniej lub bardziej znaczące zmiany w brzmieniu systemu po zmianie kabli głośnikowych i interkonektów. Nie będę wszytkich kombinacji opisywać, a tylko kilka, które wydają się interesujące z punktu widzenia uwag autora wątku. Kable podłączane do Evoke 50 + MA252 + Qutest.
1. Kable głośnikowe:
1.1 QED XT40i: podpompowany bas, z dużą ilością energii w ataku. Wysokie tony również  ciut podkręcone. Przy złym sparowaniu z interkonektem powoduje to dźwięk bombastyczny, z przeładowanym basem i masą ataku talerzy perkusjnych, ale zgubionymi wybrzmieniami. Potrzeba interkonekta pozbawionego wyraźnego charakteru (wręcz nudnego), bo cokolwiek podbijającego skraje pasma będzie skutkować karykaturalnym dźwiękiem (nie polecam np. w parze Audioquest Earth lub Synergistic Research UEF1)
1.2 QED XT25: wszystko wyrównane, z tą uwagą, że wybrzmienia (decay talerzy perkusyjnych) są zmatowione, przycięte. Trochę nudne.
1.3 Kimber Kable 4PR: podobne do QED XT25, ale jeszcze bardziej osuszone i nudne.
1.4 Dali SC RM230ST oraz QED Signature Genesis Silver Spiral - punktowy bas, ale jakoś dziwnie skrócony; wysokie tony atakujące detalami, ale osuszone i sterylne.
2. Interkonekty:
2.1 Wspomniany Audioquest Earth - potęga basu z wgniatającym w fotel atakiem. Trochę upośledzona modulacja basu. Podkreślony obszar odpowiadający za atak talerzy, przez co w jazzie potrafi dawać po uszach i gubić fakturę perkusji. Do rocka i muzyki rozrywkowej może być strzałem w 10.
2.2 Audioquest Red River - trochę filozoficzny odpowiednik QED XT40i- podkreśla pasma, z tą różnicą, że jest w tym jakiś absolutny brak wyrafinowania, gubienie średnicy. Nie polecam.
2.3 QED Performance Audio 40 - filozoficzny odpowiednik QED Signature Genesis Silver Spiral: wszystko to samo. Nie polecam.
Po co to piszę? Jeśli autor sparował Evoke 10 z neutralnym/chłodnym Heglem H190 i do tego ma okablowanie w stylu QED Performance 40 lub QED Genesis to będzie mieć granie szczegółowe do bólu, ale bez krzty uroku i (moim zdaniem) naturalności. Sugerowałbym spróbować na początek podłączyć głośniki do wzmacniacza za pomocą QED XT40i lub XT25 i sprawdzić, czy cokolwiek się zmieniło na plus lub minus. Kable te nie są jakoś nieprzyzwoicie drogie, a zarobione można pożyczyć z Salonów Denon.
@lpomis mógłyś dla ciekawskich napisać, jakie masz kable i DAC/źródło?

Czy uważam, że ocena 3/10 wystawiona przez @lpomis jest niewłaściwa? W żadnym wypadku. Najwyraźniej Evoke 10 tak właśnie zagrały w jego systemie. Nie mam doświadczeń z modelem 10, ale model 50 oceniam na 8/10 (po skonfrontowaniu z kolumnami takimi jak Bowers & Wilkins 603, 803 lub 804, Focal Aria 926, Focal Kanta No3, Dali Epicon chyba 6, Sonus Faber Olympica Nova V, Tannoy Kensington GR i pewnie jeszcze czymś po drodze) i z tego powodu ciężko mi uwierzyć, że brzmienie modelu 10 przynajmniej w obszarze średnicy i wysokich tonów (obszar pokrywany przez tweeter) jest tak absolutnie złe. Czy można przypuszczać, że przy tak skrajnych opiniach Evoke 10 mogą zagrać zdecydowanie bardziej satysfakcjonująco patrząc na ich konstrukcję (taki sam tweeter jak w Evoke 50; podobny albo taki sam przetwornik 15cm, choć z inną zwrotnicą i grający inny zakres częstotliwości)? Myślę, że tak i warto po prostu poszukać lepiej dopasowanego sprzętu do tych monitorków.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Rafał S napisał:

 

Myślę, że Jarek sporo systemów słyszał i potrafi odnieść brzmienie swojego wzmacniacza do innych (sam ma ich w domu kilka). A czy zechce się tym z nami podzielić, to osobna kwestia. Seba, zauważ, że Ty sam, pomimo, że odżegnujesz się od bycia audiofilem bardzo dobrze słyszysz i jak trzeba, to potrafisz precyzyjnie napisać, dlaczego Ci się brzmienie jakiegoś piecyka nie podoba, albo czego można się po nim spodziewać (np. CXA 81). Lubisz podkreślać, jak to jesteś tylko zwykłym zjadaczem chleba, ale tak naprawdę swoje wiesz. ;) Obstawiam, że Jarek też wie. :)

Ok. Tylko co z tego, że ja napiszę, że coś gra dużymi źródłami pozornymi albo małymi? Kiedyś usłyszałem od pewnego lubelskiego audiofila, że małe kolumny grają generalnie małym dźwiękiem. Nie do końca się z tym zgadzam ale coś w tym jest. Idąc tym tropem, podłączając piec, który tworzy duże źródła pozorne do dużych kolumn, uzyskamy większe źródła pozorne niż z małych monitorów i z tego samego pieca. Zatem nie mając punktu odniesienia, będą to tylko barwne opisy. Zresztą gdyby Jarek zaczął opisywać brzmienie wzmacniaczy, przestałby być Jarkiem 😉

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Guzeppe napisał:

wyrazy uznania z mojej strony za obszerny opis

Dzięki. Dzięki też za ciekawy i obszerny wpis i podzielenie się swoimi spostrzeżeniami :)

39 minut temu, Guzeppe napisał:

modelu Evoke 10 nie słuchałem, ale dosyć sporo czasu spędziłem z Evoke 30, a ostatecznie kupiłem Evoke 50

No i właśnie. Możemy gdybać jak grają pozostałe modele. Jakiś czas temu miałem okazję przeczytać opinię redaktora z czasopisma Audio-Video o Evoke 10/20/30. W skrócie - podstawki chyba mu się nie spodobały, 30 okazały się być zajebiste! I wcale bym się nie zdziwił gdyby tak było. Już wiele razy spotkałem się z całkowitą niespójnością brzmienia poszczególnych modeli z serii jednego producenta. Przykłady - Gato FM8 vs FM15, Dynaudio X14 vs X18, czy nawet seria Jasper od Pylona. To niby tylko różnice w wielości przetworników i skrzynek, a całość brzmienia jakby z innego świata.

39 minut temu, Guzeppe napisał:

Czy z każdym z wymienionych przez Ciebie wzmacniaczy zjawisko to występowało?

Nie. Tylko z Regą. Ale serio - to jest pokręcony wzmacniacz. Jeden z dziwniejszych jakie miałem okazję słuchać. Elex jest bardzo specyficzna na basie. Spokojnie radzi sobie z większymi podłogówkami, nie jest to więc raczej kwestia mocy. DF to ponad 130 z tego co wiem. Naprawdę nie wiem o co tu chodziło. @kaczadupa potwierdzi. Sprawdzał Regę u siebie kiedyś z X14. Efekt był podobny.

39 minut temu, Guzeppe napisał:

gdybym źle trafił i np. słuchał Evoków tylko z Supernaitem lub Heglem H390, to najprawdopodobniej nie kupiłbym tych kolumn

Jasna sprawa. Evoke 10 oceniłem z elektroniką jaką miałem pod ręką. Nie zagrało to dobrze. Na pewno są lepsze połączenia. Mimo wszystko nie chciałbym tych paczek mieć u siebie na stałe :)

39 minut temu, Guzeppe napisał:

A co ze źródłami?

Wtedy akurat miałem "na stanie" SMSL M500 MK2, Chorda Mojo 2, przetwornik wbudowany w Hegla i Audiolaba. Źródłem była Malinka i komputer PC. Kable natomiast były poprawnie skonstruowane ;)

Edytowano przez lpomis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, lpomis napisał:

No i właśnie. Możemy gdybać jak grają pozostałe modele

Masz rację, to tylko gdybanie. Mnie dziwi, jak ktoś próbuje oceniać Evoke 10, nie słuchając ich, ale za to słuchał innych😁

Pamiętajcie, że nawet jak byście mieli te samą elektronikę, te same okablowanie od gniazdka w ścianie po kolumny, to u każdego i tak zagra ździebko odmiennie.

Akustyka może tak namieszać, że te same kolumny mogą zagrać w różnych warunkach tak odmiennie, że trudno określić, że to te same kolumny.

😉

Edytowano przez DiBatonio
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, DiBatonio napisał:

Akustyka może tak namieszać, że te same kolumny mogą zagrać w różnych warunkach tak odmiennie, że trudno określić, że to te same kolumny.

Tak. I przerabiałem to już na niejednej forumowej audio orgietce, z której były relacje w dziale "nasze testy". Zdarzało się, że nie byłem w stanie poznać swoich "codziennych" kolumn grających w innym pokoju w połączeniu z tą samą elektroniką z którą słucham też u siebie. Ah, jakie to audio jest piękne! Tyle zmiennych, tyle możliwości! Gdyby tak się zastanowić, to to wszystko co tu piszemy ma nie za wiele sensu i nie jest zbyt poważne. Fajnie to kiedyś jednym zdaniem podsumował @MMarek - przypomnisz Marku? :)

Edytowano przez lpomis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, DiBatonio napisał:

Akustyka może tak namieszać, że te same kolumny mogą zagrać w różnych warunkach tak odmiennie, że trudno określić, że to te same kolumny.

😉

Kiedyś, za młodu zdarzyło mi się wypić odrobinkę za dużo okowity na weselu. Nocowałem w obcym domu. Wszedłszy na korytarz, zobaczyłem jakąś osobę w drugim jego końcu. Delikatnie się przestraszyłem, ale mimo wszystko wyciągnąłem rękę i postanowiłem się przywitać. Okazało się, że to nie był żaden obcy, a ja, w lustrze. 

To tak a propos tego, ile może namieszać obce pomieszczenie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...