Skocz do zawartości

Kraft

Uczestnik
  • Zawartość

    11 700
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kraft

  1. Skoro tak, to odpowiadam. Moje poglądy na temat znaczenia wzmacniaczy, źródeł czy kabli nie zostały nawet wzruszone.
  2. Tak się nieszczęśliwie dla Ciebie składa, że miałem okazję posłuchać boskich KEF 107. Mam porównanie, jak różne aspekty ich brzmienia wypadają na tle tych, tak przez Ciebie lekceważonych, monitorów z 5000 zł. Zgodzę się jedynie co do tego, że nie grają tak samo:) Nad resztą można dyskutować.
  3. Czy przypadkiem rzeczywistości nie zaklina tu ktoś zupełnie inny?
  4. Też tak uważam. Ważne jest też pomieszczenie, lokalizacja w nim kolumn i miejsca odsłuchowego oraz aranżacja akustyczna. Głównie dlatego tak często "nie gra".
  5. Po latach. Co nie zmienia faktu, że większość swoich wspaniałych recenzji płyt napisał słuchając na niedrogich Chario.
  6. Może, ale sukces zawdzięcza czemu innemu. Kupił wystarczająco dobre, mające "To Coś" kolumny, sensownie je ustawił w pomieszczeniu i zadbał (przynajmniej w podstawowym stopniu) o akustykę. To wystarczyło, żeby magia przybyła. Życzę wszystkim tego samego. Spora część z Nas ma to w zasięgu ręki!
  7. Mnie też nie, ale widać trzeba. "Przede wszystkim zauważa się większy wolumen instrumentów od pierwszych taktów „Can’t We Be Friends” gdy pojawia się fortepian, był on też lepiej nasycony harmonicznymi. I Ella Fitzgerald i Louis Armstrong byli bliżej słuchacza. Trąbka Armstronga również lokowała się bliżej i zabierała więcej przestrzeni pomiędzy głośnikami. W wersji K2 utwory nie były prezentowane muzykalniej i na pewno mniej łagodnie, ale za to prawdziwiej. Ja w rzeczywistości koncertowej nie słyszę ani łagodności, a nie wygładzonej góry… Natomiast brudy emisyjne czy artykulacyjne owszem, a nawet pewną kanciastość tonów zwłaszcza wyższych częstotliwości. W obu wersjach sybilanty, tak obecne w śpiewie Armstronga, nie „żyły własnym bytem”- były naturalne, a więc ta niezaokrąglona góra pasma w wersji K2 jej nie zaszkodziła, zresztą żaden wysoki ton na płycie nie drażnił" "Wydawałoby się, że tak wyrafinowanej realizacji, jak wcześniej K2 nie da się poprawić, ale okazuje się, że można… Hmmm… Ja jednak wolę K2HD! Można by myśleć, że każda modyfikacja powinna przynosić tylko pozytywy, ale w pewnym etapie rozwoju chyba następuje „rozwidlenie dróg” niż wskazywanie tej jedynej i najlepszej. XRCD daje łagodniejsze brzmienie, może bardziej zaokrąglone, mniej brutalne… Już wcześniej się z moich preferencji tłumaczyłem, bo ja wolę co prawdziwsze niż to co przyjemniejsze w odbiorze. Przy K2 HD instrumentaliści się „przybliżają”, stajemy się współuczestnikami zdarzenia muzycznego. Nie mam tego typu odczuć w przypadku wersji XRCD i XRCD24 (bardzo zresztą zbliżone brzmieniem). Niższe rejestry? Przy K2 HD jest znacznie lepiej zdefiniowany i mocniejszy. Górny zakres natomiast wydaje się agresywniejszy (ale nie w drażniący sposób). Istotne też jest to, że K2HD – daje bardzo wiele informacji (więcej szczegółów słychać). Zarejestrowane szumy są mocniej słyszalne niż w XRCD, co może być uznane za nagranie czystsze, więc i lepsze (mnie szumy nie przeszkadzają jeśli wiem z jakiego okresu nagrania pochodzą). Dynamika nagrań K2HD jest naturalna i ten duży dźwięk powoduje, że XRCD wybrzmiewają ciszej" "Płyta „Paganini For Two” zachwyca. Dwóch muzyków- skrzypek Gil Shaham i gitarzysta Goran Sollscher, gra sonaty w wyrafinowany sposób i z arystokratycznym urokiem, dając spektakl, który przekonuje słuchacza do uznania kompozycji Paganiniego na skrzypce i gitarę za arcydzieło. Shaham gra w klasycznej formule pełnej intymności i uczucia, nadając kompozycjom Paganiniego pewną dozę tajemnicy i duchowości. Shaham i Sollscher z każdą nutą trafiają, a nie rozmijają się z klasyczną interpretacją, co słuchaczy może tylko utwierdzać, że mamy do czynienia z jeszcze większym mistrzostwem niż w przypadku poprzedników z firm Naxos czy Harmonia Mundi." Te (wybrane na szybko z setek podobnych) niezwykle drobiazgowe, skrupulatne, zagłębiające się w najbardziej audiofilskie zakamarki brzmienia recenzje kolega Wojtek Pszoniak napisał odsłuchując nagrań na kolumnach za 5000 zł (cena nowych)! Jeśli emocje, wzruszenia, zachwyty, których niewątpliwie przy słuchaniu recenzowanych płyt doznawał są dla kogoś "zaklinaniem rzeczywistości", to z całego serca życzę wszystkim (nie pomijając siebie) doświadczenia tej samej magii. Cytaty zaczerpnąłem z bloga https://wpszoniak.pl/
  8. Trzy kolumny (z tych, które dobrze znam), które moim zdaniem mogą być podstawą niedrogiego, ale docelowego zestawu dla melomana (melomana - osoby zainteresowanej włącznie muzycznymi doznaniami, a nie wiecznym gonieniem króliczka). 1. Bowersy 707. Kolumny potrafiące jakością składowych brzmienia zawstydzić nawet konstrukcje 2-3 droższe. Największe zalety: wspaniała stereofonia, przejrzystość, napowietrzenie sceny, detaliczność, namacalność, realizm. Wady: nieco skromny bas. Dobrze zdefiniowany, sprężysty, nawet nieźle rozciągnięty, ale ciutkę wycofany - do monitorowania basowych dźwięków, a nie do ich odczuwania na klacie. Wygrywają dzięki zaletom, ale taż najniższej cenie. 2. Dali Menuet. Najbardziej muzykalne z całej trójki. Mające najwięcej tego czegoś, co nie pozwala oderwać się od słuchania muzyki. Największe zalety: bardzo szybkie, detaliczne, namacalne, muzykalne, poetyckie. Wady: najskromniejszy z całej trójki bas. Czasem może go brakować. 3. KEF LS50 META. Najbardziej wszechstronny i wyrównany zawodnik. Zalety: wszystkie cechy brzmienia na co najmniej wysokim poziomie. Bas najpotężniejszy z całej trójki. Wady: mające najmniej "Tego Czegoś"* (ale i tak wystarczająco). * ocena po odsłuchu LS50. Może w META jest lepiej.
  9. Może @MobyDick albo ktoś inny znający się na rzeczy podrzuci propozycję porządnego, taniego chińskiego wzmacniaczyka z BT AptX (lub zestawu wzmacniaczyk + BT)? Potrzebuję ją, by zaproponować tani killer zestaw. Wymagania: nie sprawianie problemów technicznych, sensownie niski poziom zniekształceń i moc wystarczająca do nagłośnienia 20-25 m2 we współpracy z mało skutecznymi kolumnami (81-83 dB). Na pewno taki istnieje.
  10. Było już, ale skoro to wyspecjalizowany temat, to dam jeszcze raz. Dobry zestaw do pomieszczenia do 20-25 m2. Grający namacalnie, rozdzielczo, przejrzyście, ze ładnymi wokalami i sprężystym basem. Jedyne zastrzeżenia można mieć do oddawania efektów fazowych - wyjścia z dźwiękiem przed kolumny. Jego zawieszenie w przestrzeni nie jest tak dobre, jak u niektórych konkurentów. Ogólnie muzykalne i rozrywkowe granie. I bezpieczne. Bez forsowania czegoś, kosztem czegoś innego. Ma już to coś w sobie, choć można w podobnych pieniądzach uzyskać jeszcze bardziej klasowy dźwięk (kwestia priorytetów). * wzmacniacz/źródło można wymienić na jakieś tańsze. Revolution 3 są wyjątkowo skuteczne, więc uciągnie je wszystko.
  11. Przypominam, że przez lata wzorem audiofilskiej nirwany był system kolegi Wojtka, oparty na kosztujących 5000 zł monitorach Chario. Ileż to kolega Wojtek (którego jak najserdeczniej pozdrawiam) napisał wspaniałych recenzji płyt słuchając dźwięku, który wypuszczały z siebie te - przecież stosunkowo niedrogie -monitory. A zauważmy, że kolumny Wojtka były wyjątkowo ekskluzywnie wykonane, co musiało na ich cenie odcisnąć niewątpliwy ślad (+1000 zł?). Dlatego, jeśli ktoś się puka w głowę, że jakim cudem monitory za 4000 zł mogą dostarczyć melomańskich wrażeń, to niech przypomni sobie szanownego Wojtka, jego natchnione muzyką wpisy i... przemyśli sprawę jeszcze raz.
  12. Oczywiście. Marantz jest wdzięcznym celem. Zawsze można się tym "argumentem" podeprzeć:) Przypominam jednak co młodszym forumowiczom, że najwięksi audiofile w historii naszego forum słuchali na "monitorkach" i jakoś słów politowania to nie wywoływało:).
  13. To nie kwestia małych wymagań, ale umiejętności dostrzeżenia sedna sprawy w tumanach bitewnego pyłu.
  14. "Typowy wzmacniacz z funkcjami sieciowymi" to odpowiednik drewnianej kamienicy lub wiszącego stojaka. Nie ma czegoś takiego (choć, jak widać można to nazwać::). Ta porąbana nomenklatura to tylko wymysł branży, żeby mydlić oczy klientom. Audiolab i Yamaha z Twojego przykładu, to dwa identycznie zbudowane urządzenia (klasa AB, tranzystory, radiatory, klasyczny zasilacz itd). Nie wybieraj na podstawie wydumanych nazw, ale funkcji i możliwości.
  15. Tobie i sobie. Też wydałem dużo więcej. Musimy rozróżnić dwie rzeczy. Sprzęt dla kogoś kto jest hobbystą lub pasjonatem audio ("niestety" nasze przypadki) o kogoś, kto chce "jedynie" doznać prawdziwych wzruszeń przy muzyce. Moja recepta dotyczyła ostatniego przypadku. To była rada dla kogoś, kto absolutnie nie jest audio zainteresowany:) Dla kogo liczy się sama muzyka. Siostra nas prosi: "słuchaj, mam 6000 zł i chcę zestaw do słuchania muzyki, który będzie u mnie wywoływał nieustającego banana na twarzy". To dla kogoś takiego. Tego przypadku nie sprawdzałem. Nie słucham ciężkiego rocka. W większości gatunków, to co zaproponowałem powinno jednak "żreć".
  16. Moim zdaniem, jeśli zgodzimy się na pewne kompromisy (estetyczne, funkcjonalne czy prestiżowe), to sprzęt potrafiący dotrzeć do sedna muzyki możemy skompletować za 4000-6000 zł. I mówię tu o sprzęcie nowym. Oczywiście musimy mieć do tego trochę szczęścia z warunkami lokalowymi. Pomieszczenie nie większe niż 20-25 m2 i możliwość sensownego ustawienia w nim sprzętu. Przepis. Monitory za 2000-4000 zł, standy za 500 zł, chiński wzmacniaczyk z BT (w typie Toppinga MX3) i... to tyle. Źródłem będzie coś, co i tak wszyscy posiadamy - smartfon (+ jakiś Tidal). No jeszcze trochę ustrojów na pierwsze odbicia - 450 zł i kable - 50 zł. I wystarczy. Ok. 6000 zł i możemy mieć zestaw, który nie pozostawi niedosytu oferowaną szczegółowością, stereofonią, muzykalnością, a przede wszystkim namacalnością dźwięku. Wszystkie te cechy możemy mieć za te pieniądze już niemal na topowym poziomie. Mały basowy kompromis i trochę straty na rozmachu grania, to przy wspomnianych zaletach pikuś. Wzruszeń i ciarek możemy na takim sprzęcie doznawać wcale nie kompromisowych. Przy kupnie sprzętu używanego możemy jeszcze zaoszczędzić. Naprawdę prawie każdego stać na Prawdziwy Dźwięk.
  17. Ja robię pomiar kontrolny REW na pustym slocie DL, bo nie mam innego DACa z USB audio. Ale nie dam głowy, że zrozumiałem, o co pyta Tomek;)
  18. Z tym "męczeniem" jasno grających kolumn, to niekoniecznie tak. Ciemne, przebasowione też potrafią męczyć. Mnie lekko grające Menuetty czy Bowersy 707 nie męczyły wcale. Takiego wesołego grania można słuchać godzinami. Nie sama ilość góry decyduje. To znowu bardziej skomplikowane zjawisko.
  19. To wszystko bardziej skomplikowane. Q750 są dobrze zestrojone, ale "namacalnością" głosów i różnych instrumentów banana nie wywołają. Jeszcze nie ta klasa. Seria R już to potrafi. To jest naprawdę przełom. Potem im drożej może być jeszcze to i owo lepsze, ale drugiej takiej rewolucji już nie da się zaobserwować. Dla mnie, to właściwie jedyna istotna linia podziału sprzętu. Ma już to coś, albo jeszcze nie. R mają. Q jeszcze nie.
  20. Spoko. Macie sporo fajnych marek w ofercie, których produkty dobrze wypadają cenowo na tle konkurencji. A że macie też inne? Kto bogatemu zabroni wydawać kasę na co ma ochotę.
  21. Przy takim ustawieniu raczej kolumny ze skromniejszym basem. Ściany go i tak podbiją. Wiele monitorów ma, niestety w Twoim przypadku, podbity bas. One raczej nie. Pooglądaj wykresy przy testach w naszym Audio. Szukaj takich bez góry w okolicach 100 Hz. Bardziej płaskich na basie, jak np. ATC SCM7 czy RLS CALLISTO IV. Ale to taka ogólna wskazówka. Nie wiem, jakie są u Ciebie dokładnie rezonanse i jak silne (i na ile je lubisz/akceptujesz - gusta są różne).
  22. A jakie pomieszczenie? I jakie możliwości ustawienia kolumn?
  23. Moim zdaniem nie. Góry może być z R3 jeszcze mniej niż z Q750, ale jej jakość będzie znacznie lepsza. Przeskok o klasę.
×
×
  • Utwórz nowe...