-
Zawartość
13 767 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Kraft
-
Jeśli kablarstwo sprowadza się do dobrania odpowiedniego przekroju i długości kabla, to też jestem kablarzem.
-
Ok. Kończymy OT. Wszyscy jesteśmy, jak mi się zdaję, zgodni, że "na granicy percepcji" to błyskotliwy i cholernie przydatny zwrot. Wręcz kluczowy;) Ciekawe, kto go pierwszy użył. Geniusz!
-
No może, ale tak piszą przecież i zawodowi recenzenci. To gość nie wie, kiedy i jak ma słuchać, żeby dobrze wykonać swoją robotę? Czekam zatem na próbę analizy tego zjawiska.
-
Myślę, że "na granicy percepcji" nie ma nic wspólnego z pomiarami, którymi zresztą audiofil w ogóle się nie przejmuje. Moim zdaniem to brawurowa próba wyjścia z niemożliwej sytuacji. Nie słyszę różnic, ale nie mogę się do tego przyznać. Kłamać, że słyszę też nie chcę, więc piszę "na granicy percepcji" i sprawa załatwiona.
-
Technika obecna w MR była kiedyś wykorzystywana w serii Bronze. Właściwie można powiedzieć, że MR to przemianowana starsza seria Bronze BR.
-
Służą mi jako biurkowy zestaw stereo. Ustawione są w sposób daleki od optimum. Towarzystwo też mają takie sobie - stary NAD jako wzmacniacz i wyjście liniowe komputera jako źródło. Ale i tak zgrają przyzwoicie. Bas jest sprężysty i potężny, Bardzo dobrze ogniskują wokale. Nie mam większych zastrzeżeń. Jak na pieniądze za które je kupiłem - rewelacja.
-
To jeden z popularniejszych zwrotów na forach audio. Zawsze mi zastanawiało, czy "na granicy percepcji" to znaczy, że słychać różnicę, czy że nie słychać różnicy? No bo jak, że nie słychać, to czemu nie napisać, że nie słychać, tylko ratować się protezą "granicy percepcji"? Mi ten zwrot wygląda na próbę ucieczki od odpowiedzialności. Wprawdzie nie słyszę, ale nie mogę przecież z powodów doktrynalnych i prestiżowych tego napisać wprost, więc wyjeżdżam z "granicą percepcji". Wilk syty i owca cała. Audiofilski honor i Złote Uszy ocalone;)
-
Raczej odwrotnie. Z 6 modeli serii 700 tylko dwa mają Nautilusa na obudowie. To nie 706-tka jest wersją oszczędnościową, ale 705-tka wersją ekstra, próbą wyciągnięcia dodatkowej kasy od klientów. Dodajmy, próbą całkiem udaną. Chcesz mieć bardziej bajeranckie kolumny, to płać. Uważam, że to uczciwy układ.
-
Mam i bardzo sobie chwalę. Oszczędnościowo wykonane obudowy, ale technika głośnikowa całkiem przyzwoita.
-
To nie haker, ale ratownik medyczny podtrzymujący forum przy życiu;)
-
Salony powinny być zamknięte. Im mniej ludzi na ulicach, tym lepiej. Sprzedaż internetową (i doradztwo zdalne) należy na razie utrzymać. Ryzyko w kontaktach z kurierem wprawdzie jest, ale - przy zachowaniu rozsądku - stosunkowo niewielkie. Trzeba ratować gospodarkę, bo jak nie na koronawirusa, to przedsiębiorcy padną z głodu.
-
Come on. Przecież serii flagowej nie buduje się żeby pokazać umiar, rozsądek i pragmatyzm, ale po to, by zadziwić swoim potencjałem technicznym. Wiadomo, że zastosują w niej Nautilusa choćby nie wiem co. W końcu to ich rynkowy wyróżnik. Nie ma innej opcji. Oczywiście, że tak. Dlaczego mieliby od tego odchodzić? Nie rozumiem Twojej rozterki.
-
Tutaj możecie obejrzeć i posłuchać, jak 706-tki opisuje Tharbamar - popularny w internecie posiadacz tych kolumn.
-
Hm... Jeden temat o wzmacniaczu. Jeden o źródle (i to wspólny z tematem o wzmacniaczu). Zero tematów o zmianie kabli. Chyba nie jestem forumowiczem szczególnie często myślącym o zmianie klocków czy gadgetów. Nie wiem, co miałeś na myśli. Mam taką możliwość, ale raczej nie będę z niej korzystał. Teoretycznie cyfrowa regulacja głośności w źródle rodzi dodatkowe problemy z dynamiką sygnału, więc po dyskusji na forum odpuściłem sobie ten wariant podłączenia.
-
PM8005 i NA6005. A co? Nie nadają się do "audiofilskich popierdółek"?
-
No ma, ale na zewnątrz.
-
Całkowita pojemność obudów 705 i 706 to ok. 11 500 cm3. No ale w 706 mamy wysokotonowca z tubką. Tubka ma wielkość palca posłanki Lichockiej, więc ok. 20 cm3. Czyli w 706 tracimy 1-2% pojemności obudowy względem 705. Czy to znacząca wielkość, to nie wiem, ale znamy już przynajmniej skalę różnic.
-
Karol, jestem pod wrażeniem! Potrafisz tak obracać kota ogonem, że osiąga on obroty turbiny średniej mocy;). PS Czy nie jesteś może z zawodu bibliotekarzem? Odpowiedzią na większość kierowanych do Ciebie pytań jest "sięgnijcie do książek i czasopism i przeczytajcie sobie". Chwalebne hasła w dobie corocznych spadków czytelnictwa. Popieram w całej rozciągłości!
-
Mój ogląd sytuacji jest zupełnie inny. W muzyce, której słucham (pop, R&B, fusion, elektronika, singer-songwriter, indie...) trudniej jest trafić na płytę słabo zrealizowaną, niż na wybitnie zrealizowaną. Realizacja większości płyt jest OK lub nawet więcej niż OK. Wpadki są rzadkie. Być może w cięższych gatunkach jest odwrotnie. PS Jakiś czas temu wpadła mi w ręce jakaś reedycja Modern Talking i aż przysiadłem z wrażenia, jak dobrze zabrzmiała. Znałem tę muzykę jedynie z głośniczków w telewizorze, więc szok był tym większy. No jak tego typu twórczość potrafią dobrze realizować, to nie jest chyba tak źle. Ale 705 i 706 są podobne nie tylko z zewnątrz, ale i wewnątrz (było już o tym), a ich skrzynki mają takie same wymiary. Coś się próbujecie dopatrzyć czegoś, czego nie ma.
-
Zwolennik teorii, że pieniądze grają?
-
No to pojechałeś z tymi procentami;) Wyczytałeś to między moimi wersami czy to z własnego doświadczenie z nowymi Bowersami?
-
Kolejny album na rozkładzie: Anna Maria Jopek "Upojenie". Od czasu testowania KEF-ów R3 to moja ulubiona płyta do sprawdzania przestrzeni i namacalności. 706-tki zaliczyły sprawdzian na szóstkę, choć ich bas (a właściwie: ich bas w moim pomieszczeniu) raczej w tym nie pomagał. Ogromna scena stereo. Wysoka, szeroka i głęboka, swobodnie wychodząca nawet przed kolumny. Nie wiem, czy to była prezentacja przestrzenna lepsza niż z R3 - trochę czasu minęło - ale na pewno nie pozostawiła niedosytu. Niesamowite, jak takie niewielki kolumny (bo nawet jak na duże podstawkowce, to są małe) potrafią wypełnić dźwiękiem spore pomieszczenia. No i ta szczegółowość. Aż krępująca. Jakby artyści i realizator stali przed nami nadzy. Musną łokciem jakiś dzwoneczek, omsknie im się miotełka na talerzu, a goście z Bowersami na pewno to wychwycą i wypomną;). Szczegółowość ta ma jednak pewną wadę. Wymaga dużo od artystów, ale i od słuchaczy. Te kolumny nie biorą jeńców. Wymuszają stałe skupienie. I to takie napięte do granic. Nie ma mowy o relaksie przy muzyce. Zrelaksować to się musimy dopiero po (co pisząc te słowa czynię).
-
Przeszło mi przez myśl. Ale monitory+standy+dobry sub, to już wychodzi drożej niż podłogowe kolumny z tej samej serii. Chyba nie ma to sensu. To już wolę podłogówki.
-
Kto wie. Na razie jeszcze za wcześnie na dalsze decyzje. Najpierw trzeba sprawdzić, co da się wycisnąć z podstawkowców.
-
No nie wiem. Z wykresami jest pewien problem. Np. dla 705 na pomiarach robionych przez różne redakcje te górki i dołki mają odmienne kształty. Zależy to choćby od tego, z jakiej odległości i na jakiej wysokości dana redakcja mierzy. Charakterystyka w miejscu odsłuchu może być jeszcze inna. Trudno zatem z analizy jednego wykresu wysnuwać daleko idące wnioski. Zastanówmy się za to, po co niektórzy konstruktorzy pochylają kolumny do tyłu. Czy nie chodzi o to, żeby wyrównać w pionie miejsca w których znajdują się układy magnetyczne głośników? Wysunięcie głośnika wysokotonowego do przodu (jak w 705) jest działaniem odwrotnym. Powoduje jeszcze większą różnice czasową między przetwornikami.