-
Zawartość
2 371 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nowy78
-
First Watt F5
topic odpisał nowy78 na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
Dlatego też, kontynuując temat zasilania, postanowiłem w ogóle nie łączyć przewodu PE zasilania AC z masą po stronie wtórnej transformatorów, jak również mas zasilania poszczególnych kanałów ze sobą. Wyszedłem z założenia, aby nie wprowadzać (lub chociaż ograniczyć jak to tylko możliwe) zakłóceń z sieci energetycznej do wzmacniacza. Temat uziemienia przerabiałem przy okazji listwy z filtrami. Okazało się, że przewód ochronny jest bardzo "zanieczyszczony" i ewidentnie degraduje dźwięk. Przeniesienie uziemienia na sieć CO spowodowało zdecydowaną poprawę. W F5, PE podłączyłem jedynie do obudowy i ekranowania transformatorów. Kolejną zaletą jest brak pętli masowych. Dopiero w praktyce okaże się jednak, czy takie teoretyzowanie przełoży się na jakość dźwięku A teraz kolejny odcinek z cyklu: "Jak zrobić wzmacniacz" No właśnie, dzisiaj Wzmacniacz. Powyżej widnieje schemat jednego kanału wzmacniacza F5 zaproponowany przez Pass’a na samym początku. Z czasem, uległ pewnym modyfikacjom, m. in. za sprawą bardziej zaawansowanych użytkowników forum diyaudio.com. Modyfikacje te zostały zebrane w artykule dotyczącym wersji Turbo. Mnogość wersji daje budowniczym spory wybór, i możliwość samodzielnego zadecydowania jaki ostateczny kształt przyjmie ich dzieło. Ja także „skonfigurowałem” swoją wersję wg własnego widzimisię Wprawdzie kupiłem gotowe PCB, widoczne poniżej, ale nie wszystko przecież trzeba wlutować, a elementy nieuwzględnione przez autora płytki można dolutować do innych Jak już jesteśmy przy płytkach, to dodam, że są wykonane bardzo dobrze, z grubego dwu-milimetrowego laminatu epoksydowo-szklanego. Ścieżki są oczywiście złocone, otwory metalizowane. Godne polecenia. Niestety zdjęcia niezbyt udane. Wracając do schematu, po pierwsze usunąłem układ z tranzystorami bipolarnymi Q5 i Q6 i rezystorami R17 – R22, zabezpieczający przed przepływem nadmiernego prądu przez stopień końcowy. Wprawdzie jego działanie zaczyna się, gdy prąd ten przekroczy ok. 10 A, mnie jednak niezbyt się podobał i uznałem, że nie jest aż tak potrzebny Działam zgodnie z założeniem: im prościej, tym lepiej. Muszę jedynie uważać, aby nie zwierać wyjść. Jak sięgam pamięcią, do tej pory nie przydarzył mi się taki przypadek, więc jestem dobrej myśli. Znalazłem również opinie osób z diyaudio, które już przetestowały jak wzmacniacz gra bez ww elementów. Podobno jest lepiej Nie chce mi się sprawdzać, dlatego tym razem uwierzyłem na słowo. Kolejną zmianą jest dodanie rezystora nastawnego „obejmującego” rezystory źródłowe tranzystorów stopnia wejściowego. Niestety nie był przewidziany na płytce i musiałem dolutować go do rezystorów R1 i R2. Za jego pomocą można jeszcze obniżyć i tak już bardzo małe zniekształcenia harmoniczne, poprzez całkowite zlikwidowanie drugiej składowej. Do tego potrzeba jednak urządzenia pomiarowego pozwalającego widzieć, czy kręcimy w dobrą stronę. Spróbuję wykorzystać analizator FFT z oscyloskopu lub program RMAA. Jeżeli się uda, będzie można ocenić, jak czułe jest ludzkie ucho Termistory stabilizujące wzmacniacz temperaturowo póki co zostają. Nie są jednak bezwzględnie konieczne, więc być może i one w przyszłości znikną. Poniżej schemat układu zmodyfikowanego wg powyższego opisu. Jeżeli chodzi o elementy, najgorzej jest ze zdobyciem tranzystorów JFET stopnia wejściowego. Nie są już niestety produkowane, a ze względu na wymóg dużej transkonduktancji nie ma ich czym zastąpić. Oryginalne Toshiby dostępne są jeszcze na ebay, ale trzeba uważać, aby nie kupić chińskich podróbek. Nabyłem takie świadomie na Ali i po sprawdzeniu parametrów okazały się bezużyteczne. Ostatecznie wykorzystałem zamienniki Linear Systems kupione na allegro po 70 zł za dobraną parę. Dostępne są także w diyaudiostore.com, ale tam jest jeszcze drożej. Z pozostałymi elementami nie ma problemu. W stopniu końcowym łatwo dostępne i tanie IRF’y od Vishay’a. Rezystory małej mocy to niskoszumna seria Dale także od Vishay. Jako rezystory źródłowe w stopniu mocy użyłem metalizowanych 5W Mundorf’a. Zwiększyłem dopuszczalną moc ponieważ przewiduję eksperymenty z prądem spoczynkowym, który prawdopodobnie ostatecznie będzie ustawiony wyżej niż w oryginale. A tak wyglądają zlutowane płytki obu kanałów: -
First Watt F5
topic odpisał nowy78 na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
Dzięki Panowie. Choć jeżeli chodzi o samozaparcie, o którym wspomniał @Fafniak, to myślę, że nie jest mi aż tak potrzebne Samo idzie. Po prostu lubię to robić i zapewne to był główny powód rozpoczęcia prac, nie zaś chęć posiadania jeszcze lepiej grającego wzmacniacza . Aktualnie używany uważam zresztą za bardzo dobry. Nie ukrywam jednak, że z nowym wiąże spore nadzieje. To też jest fajne uczucie, gdy efekt pracy zaczyna działać. Ta niepewność i ciekawość, co usłyszę z głośników. A najgorszy jest brak czasu na takie zabawy. Niestety to cecha charakterystyczna współczesnego życia i większość z nas ma ten kłopot. Na ten temat jeszcze nic nie mogę powiedzieć. Jak pisałem, najpierw chciałbym obadać wzmacniacz "wzrokowo", czyli przy pomocy generatora i oscyloskopu. Testowanie układu nie posiadającego jakichkolwiek zabezpieczeń, przy użyciu jednak już dość drogich kolumn byłoby co najmniej nierozsądne Ale to dość łatwy do zrealizowania test, więc można będzie sprawdzić. Tak, to mechaniczna izolacja transformatorów od reszty urządzenia. Sprawdzałem to już w dwóch fabrycznych wzmacniaczach i efekt był zawsze na plus. Odnośnie samej realizacji, większość ludzi od razu porównuje to do zawieszenia w samochodzie i dziwi się, że brak tłumienia itp. Jeżeli jednak przyjrzeć się sprawie dokładniej od strony techniczno-fizycznej, wszystko staje się jasne, dlaczego właśnie tak jest najkorzystniej. Aby nie powtarzać, wstawiam link, uprzedzając, że temat się ciągnie dość długo Oczywiście będzie ciąg dalszy opisu wzmacniacza ze szczegółami i rozkładówką . Chciałbym jednak zachować pewien porządek i czytelność, dlatego nie wrzuciłem od razu wszystkiego. -
First Watt F5
topic odpisał nowy78 na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
A tak, rezygnując z MiniDSP, które to już prawie zamawiałem, w międzyczasie wzbogaciłem się o oscyloskop Hantek DSO5102p Długo rozważałem na jakie rozwiązanie w tej materii się zdecydować. Jak sam wiesz możliwości jest dzisiaj bardzo wiele. W końcu kupiłem na allegro od Chińczyka, z dostawą z UK 😂 Na podjęcie takiego ryzyka skusiła mnie cena - poniżej 900 zł. Jak na razie jestem zadowolony. Nie jest to może sprzęt pro, ale uważam, że do moich amatorskich potrzeb ma aż nadto możliwości. Ogólnie, mój entuzjazm może zburzyć chyba jedynie pojawienie się jakichś niespodziewanych usterek. Pozdrawiam. -
Na tak postawione pytanie nie bardzo umiem odpowiedzieć, choćby dlatego, że nigdy nie stosowałem BluTacka :) Do innych testowanych materiałów w sposób ilościowy też nie chciałbym sie odnosić. Sprężyny stosuję gdzie się tylko da (także pod elektroniką, a nawet w środku urządzeń ), jako że przemawiają za nimi zarówno odsłuch, jak również uzasadnienie techniczne. Alternatywą jest odpowiednio docięta sprężysta guma, ale i tak nie daje tak dobrych rezultatów jak sprężyny. Ważne jest aby była właściwego typu, tj sprężysta i nieodkształcająca się pod wpływem długotrwałego obciążenia. Aby się nie powtarzać, sporo na ten temat pisałem wątku "Wibracje i drgania". Jeżeli chodzi o wydatki, można powiedzieć, że w przypadku tego rozwiązania są pomijalne w porównaniu do propozycji rynkowych :) Podstawki z drugiego zdjęcia to pełny DIY. Zapłaciłem coś za wytoczenie tulejek. Te aluminiowe kupiłem na ali za ok 100 zł za komplet 4 szt (czyli x2). Z tym, że to już podstawki do stosowania "na gotowo". Do testów można użyć gołych sprężyn po parę zł/szt, z "metalowego" lub allegro, oczywiście o odpowiednio dobranym współczynniku sprężystości. Choć nawet na zbyt twardych, słychać o co chodzi, w jakim kierunku idą zmiany. Dobrze jest dodać gumowe (filcowe, z tworzywa, korkowe etc...) przekładki, aby zabezpieczyć kolumny przed ewentualnym porysowaniem ostrymi końcami sprężyn.
-
First Watt F5
topic odpisał nowy78 na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
Dzięki Mariusz. Z Twojej strony zawsze można liczyć na dobre słowo motywujące do dalszej pracy :) -
First Watt F5
topic odpisał nowy78 na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
Pochwalę się nieśmiało, że wzmacniacz już zmontowałem w całości, a nawet uruchomiłem i ustawiłem prądy spoczynkowe - póki co wartości zgodne z instrukcją Mistrza. Jak do tej pory wszystko przebiegło zgodnie z planem. Ponieważ oczekuję na dostawę złącz pozwalających wygodnie przetestować urządzenie przed wpięciem go w tor systemu audio - nie chciałbym uszkodzić jakichś drogich rzeczy - mam przymusową przerwę w majsterkowaniu. Przyznam, że w obecnym stanie zaawansowania, trudno się oderwać W każdym razie jest to dobra okazja, aby poświęcić chwilkę na skrobnięcie paru zdań o szczegółach projektu. Zacznę więc od początku. Zasilanie Według założeń, wzmacniacz miał być konstrukcją typu dual mono. Częścią wspólną dla obu kanałów są jedynie obudowa, gniazdo zasilające, bezpiecznik i włącznik. Zasilanie każdy z kanałów ma już natomiast osobne. Zastosowałem dwa identyczne niestabilizowane zasilacze o układach bardzo zbliżonych do tych, które zaproponował Pass. Napięcie sieciowe obniżają dwa transformatory od toroidy.pl o mocy 300 VA każdy i napięciu uzwojeń wtórnych 2 x 18V. Zamówiłem w wykonaniu audio i wydaje się, że pomimo ceny wyższej o jakieś 70 % , było warto. Są naprawdę bardzo ciche, a sprawdzałem pod obciążeniem prądem 3,5 A. Polecam z czystym sumieniem. Z uwagi na moc transformatorów i duże pojemności filtra w zasilaczu, włączenie wzmacniacza następuje poprzez soft start. Kupiłem gotowy na Ali. Jest to prosty układ z włączonym w szereg z obciążeniem termistorem, zwieranym po ok. 1 s przekaźnikiem. Nie powinien być więc problemem nawet dla osób obawiających się o odpowiednią „wydajność” zasilania Pomimo dobrego wykonania, transformatory umieściłem na elementach izolujących, o których szeroko pisałem w innym temacie forum O takich: Gumowe elementy przyklejone w centrach są ogranicznikami przed nadmiernym przemieszczaniem się transformatorów osadzonych na miękkich sprężynach, gdy wzmacniacz jest „w ruchu”, np. podczas przenoszenia lub ustawiania. Gdy stoi nieruchomo, nie dotykają do niczego. Podobne umieściłem od spodu płyty będącej podstawą dla płytek zasilaczy, znajdującą się tuż nad transformatorami. W roli prostowników występują cztery mostki o maksymalnym prądzie przewodzenia 35A i napięciu wstecznym 200V. Dalej mamy bardzo dużo mF :) . Zastosowałem filtr CRC w konfiguracji kolejno: 2 x 22000μF/35V, 4x 0,47Ω/3W (oczywiście równolegle), 1 x 22000 μF/35V, 1 x 1 μF (poliester) na szynę. Każdy kanał ma więc do dyspozycji bufor energetyczny w postaci kondensatorów o sumarycznej pojemności 132 mF. Całkiem sporo. Jeżeli chodzi o markę kondensatorów, wybrałem niskoimpedancyjne Nichicony z serii LS, które nabyłem w TME, w całkiem dobrej cenie – niecałe 190 zł (brutto) za 12 szt. Mundorfy wyglądałyby zapewne bardziej okazale, ale koszt byłby jakieś sześć razy większy. Tym razem uznałem, że nie ma sensu i ewentualną różnicę jakości (w odniesieniu do dźwięku) „skompensuję” w inny sposób, przetestowany z dobrym skutkiem we wzmacniaczu, którego aktualnie używam. Chodzi o umieszczenie dodatkowo kondensatorów polipropylenowych o względnie dużej pojemności tuż przy układzie wzmacniacza. U mnie będzie to 18 μF (10μF + 8 μF) na każdą szynę zasilającą. Na fotce wstępna przymiarka, czy wszystko pasuje i da się skręcić Prawie wszytkie PCB do wzmacniacza zamawiałem na Ali. Były to płytki obu kanałów dla F5 Turbo V2 – te zamówiłem wcześniej, jako że początkowo miałem zamiar robić właśnie wersję Turbo, jak również płytki dla wersji pierwszej, na którą ostatecznie się zdecydowałem. W pierwszym zamówieniu były niestety także płytki zasilaczy. Niestety dlatego, że nie otrzymałem przesyłki. Po zastanowieniu uznałem jednak, że właściwie dobrze się stało. Pieniążki wróciły na konto, z F5-Tv2 i tak zrezygnowałem, a te od zasilaczy sam sobie zaprojektowałem i wykonałem zgodnie z tym czego potrzebuję. Zamówione nie były dla mnie w pełni zadowalające pod względem układowym. Przy okazji przetestowałem kolejną metodę pokrywania miejsc na laminacie, które mają pozostać niewytrawione. Tym razem użyłem taśmy klejącej Wydaje mi się, że wyszło nie najgorzej. Oczywiście taka technologia produkcji płytek jest możliwa do wykorzystania tylko przy płytkach o mało skomplikowanym układzie ścieżek, o względnie dużej szerokości. W każdym razie u mnie sprawdziła się całkiem dobrze. Zresztą oceńcie sami Opisana wyżej konfiguracja zasilania pozwoliła uzyskać tętnienia o wartości ok. 200 mV, przy obciążeniu każdej szyny zasilacza rezystorami 8Ω, co przy napięciu niecałych 23V dało przepływ prądu o wartości 2,8 A. Jeżeli natomiast ktoś nie jest przekonany do części R w filtrze, jakoby np. stanowiła ona ograniczenie prądu dla zasilania wzmacniacza, niech rzuci okiem na to: Jest to składowa zmienna napięcia na wyjściu zasilacza, przy parametrach obciążenia jak wyżej, z rezystancją w fitrze – niebieska (powiedzmy) linia, i bez rezystancji, która została zwarta – linia żółta. Widać, że oprócz zwiększenia tętnień o ponad 50%, mamy bardziej „ostry” przebieg, a więc o większej zawartości wyższych harmonicznych. I jeszcze widok obu zasilaczy zmontowanych „na gotowo” w obudowie wzmacniacza. -
Słowem wyjaśnienia, pisząc "dobrym filtrem" nie miałem na myśli koniecznie Schaffnera. Chodziło mi głównie o to aby była to listwa faktycznie zawierająca filtry (nie tylko z opisu). Oczywiście Schaffner robi bardzo dobre filtry, ale tańsze rozwiązania także się sprawdzają. Dla przykładu, do zasilania ustrojstwa związanego z gitarą (piec, kostki itp) używam listwy opartej o tanie filtry Filtercon (firma z Radomia), zmontowanej na szybko lata temu, w celu sprawdzenia, czy jest sens stosowania czegoś takiego w audio. Okazało się, że tak, dlatego pod audio zbudowałem coś ładniejszego, a prototyp powędrował do gitary. Daje radę.
-
Ja także cały czas stosuję pod wzmacniacz sprężynowe podstawki widoczne na zdjęciach wyżej i jestem zadowolony z tego rozwiązania. Myślę nawet, że w przypadku gitary poprawa jest jeszcze bardziej znacząca, niż w sprzęcie audio. Może dlatego, że dźwięk wytwarza się "własnoręcznie". To może potęgować odczucie. Grając kolejne nutki, łatwo zauważyć, że jest inaczej. Powiedziałbym nawet, że łatwiej się gra. Gitarzysta rockowy (używający przesterów) zapewne łatwiej uchwyci o co mi chodzi Rozmawiając o gadżetach poprawiających brzmienie, koniecznie trzeba wspomnieć o filtracji napięcia zasilającego. Listwa z dobrym filtrem (jeszcze raz powtórzę: filtrem ), czyni cuda, szczególnie gdy ktoś lubi siarkę. Poprawę można jednak bez problemu usłyszeć także na cleanie.
-
@Arko55, jako że jak już Fortepiano zauważył, obrałeś dobry kierunek, aby zaoszczędzić Ci trochę czasu na poszukiwania i testy, podsunę rozwiązanie ostateczne: Oczywiście nie musi być w takiej formie. Ważny jest element nośny. Dla przykładu inne rozwiązanie, które stosowałem wcześniej:
-
A co z drganiami przenoszonymi przez przewody doprowadzające? No tak teoretyzowanie. Niemniej jednak w większym gronie może być bardziej skuteczne w sprowadzeniu nas na właściwą drogę
-
Jeżeli chodzi o wybór elementów do wytłumienia, ja zacząłbym od tych, które znajdują się w torze sygnału, jako najbardziej podejrzewane o wpływ na niego, czyli np kondensatory sprzęgające stopnie wzmacniacza, wzmacniacze operacyjne lub tranzystory w torze itp. Odnośnie samego pomiaru, nie bardzo sobie wyobrażam jak można by to było zrobić. Mnie się wydaje, że wpływ wibracji na elementy polega na tym, że każdy z nich ma pewną swoją częstotliwość rezonansową (jak wszystko co nas otacza, a nawet nasze organy wewnętrzne - zabawny przykład z tym związany: tzw brązowa nuta 😂). Największa interakcja z otoczeniem występuje przy pobudzeniu (nieważne w tej chwili skąd pochodzącym) właśnie tą częstotliwością. Wtedy drgania są największe i mogą powodować największe zmiany w parametrach elementu, a więc i sygnału, który przewodzi. W układzie mamy wiele elementów, połączeń, z których każdy/e inaczej reaguje na wibracje. Ogólnie temat dość ciężki
-
Patrząc na rozwiązania podobne do tych, które zaprezentowałeś no przykładzie firmy YBA, też często zadaję sobie pytanie: "Czy jest to jakoś uzasadnione?" Przy czym odnoszę się do samego rozwiązania problemu. Po przeprowadzeniu we własnym zakresie najróżniejszych doświadczeń, nie jestem już tak sceptyczny jak kiedyś, co do wpływu różnych, często dość mogłoby się wydawać dziwnych rzeczy na dźwięk. Zawsze staram się jednak znaleźć wytłumaczenie, dlaczego coś się dzieje. To zdecydowanie ułatwia poszukiwania najlepszego rozwiązania. Odnoszę natomiast wrażenie, że wiele firm audio (oczywiście nie wszystkie), działa w tym w względzie bardzo przypadkowo. Czyli jeżeli nawet zdefiniują problem, to późniejsze metody przeciwdziałania są kompletnie przypadkowe, tj wyłonione na podstawie subiektywnej oceny z przeprowadzanych testów/doświadczeń. Nie ma tam jednak miejsca na przemyślenie istoty problemu. Takie postępowanie ma ten minus, że rozwiązanie subiektywnie najlepsze, może być bardzo dalekie od optymalnego. Brak więc uniwersalności. A to i tak najlepszy przypadek z punktów, które wymieniłeś (powiedzmy najbliżej mu do drugiego). Założę się, że w rzeczywistości oprócz pozostałych, znalazłoby się o wiele więcej przykładów absurdalnego postępowania. No cóż, taka to dziedzina - najważniejsze jest to czy dźwięk się podoba i to jest wyznacznikiem jakości. Nie należy się natomiast przejmować tym co podpowiada nauka Odchodząc nieco od drewienek, ale nie od YBA. Czy zwrócił ktoś uwagę na misternie frezowane z bloków aluminium obudowy? Niewątpliwe wydają się bardzo audiofilskie, ale z drugiej strony, czy w odniesieniu do przenoszenia wibracji, taka ciągłość materiału dobrze je przewodzącego to dobre posunięcie? 🤔
-
Powyższy post rozwiał moje wątpliwości Po prostu inaczej sobie wyobrażałem Twój test. Aż sam jestem ciekawy, czy coś z takiego doświadczenia można zaobserwować. Jeżeli możesz, to nie oznaczaj od razu, która próbka jest która. Zobaczymy jak wypadnie w ślepym teście
-
Cofnę się jeszcze do tego pytania, gdyż podczas pogłębiania wiedzy, po co bocznikuje się mostek Graetz'a kondensatorami, znalazłem taki oto tekst. Chodzi o odpowiedź tłumaczącą zjawiska powstające w okolicach diod. Szczególnie ciekawe wydały mi się analogie, którymi posłużył się autor tekstu. Często używane jest tam też słowo odbicia i dzwonienie. To podsunęło mi szereg pytań związanych z tematyką tutaj poruszaną. Najbardziej frapuje mnie teraz, czy stosując te wszystkie gumy i sprężyny, poprawa następuje na skutek izolacji, czy jednak z innego powodu. Przypomnę (już o tym pisałem), że na moje ucho stosowanie elementów pośrednich pomiędzy wibroizolatorami a sprzętem, w postaci ciężkich płyt (ja próbowałem stalowe) nie daje tak dobrego efektu jak użycie samych podstawek izolujących. A czy np kilkunasto-kilogramowe żeliwne podstawy w moich kolumnach na pewno są dobrym rozwiązaniem? Być może korzystniej byłoby przemieścić izolację spod kolumn pomiędzy skrzynie a rzeczone podstawy. Czy to mogłoby tłumaczyć lepszą (ilościowo) poprawę po zastosowaniu wibroizolacji w przypadku monitorów (o tym też już wspominałem), które takich podstaw nie posiadają? Coś mi się wydaje, że jedyną drogą, aby się o tym przekonać jest dźwiganie kolumn Znowu. Ech, ciężkie jest życie audiofila 😂
-
Przyznam, że też kombinuję co w tej kwestii zrobić z tranzystorami mocy w budowanym wzmacniaczu :) Nawet coś wymyśliłem, ale aby mieć możliwość porównania nie zastosuję pomysłu od razu. W każdym razie w przypadku YBA nasuwa się pytanie, dlaczego drewno? Rozumiem, że naturalne materiały najlepsze itp. ale do tego zadania (tłumienia wibracji) jakoś mi nie pasuje. Robi się z niego np instrumenty Są przecież maty specjalnie do tego celu przeznaczone. Czy nie byłyby lepsze ? 🤔 Z całą pewnością :) Dodatkowy głośnik z tak szalejącą membraną w pomieszczeniu odsłuchowym nie może być obojętny dla dźwięku 😂 A tak poważnie, to nie jestem przekonany, czy w ten sposób uda się coś wybadać. Jak w ogóle oceniać efekt w takich warunkach?
-
Tomek ( @tomek4446), oprócz tego co proponuje kolega @Chyba Miro 84, tj precyzyjniejszego docięcia gumy, pomóc może także takie ustawienie kolumn, aby pozbyć się jej naprężeń w płaszczyźnie poziomej. Wiem, że nie jest łatwo walczyć z kilkudziesięcio-kilogramową kolumną, ale nasze oczy (a przynajmniej moje ) mają skłonność do wyłapywania tego typu "zaburzeń w przestrzeni" - czyli np u Ciebie tych lekkich przekrzywień stopek w różne strony. Pomimo, że nie ma to zbyt dużego znaczenia w funkcjonalności, wprowadza swego rodzaju niepokój u obserwatora. A tak w ogóle, nawet sobie nie wyobrażasz, ile czasu tracę na niepotrzebne "prostowanie" różnych rzeczy. Uwierz, to nie jest pozytywna cecha 😂 Piotrze, z tego co pamiętam, Twoje kolumny są oryginalnie podparte w trzech miejscach. Jeżeli pozostaniesz przy takiej konfiguracji stosując sprężyny, mogą być potrzebne odciągi Poważnie, nie ryzykowałbym trzech podstawek przy takich kolumnach. Nic z tego nie będzie Trzeba się po prostu przyzwyczaić 😂
-
First Watt F5
topic odpisał nowy78 na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
Fiu, fiu... Rzeczywiście się wciągnąłeś No tak, ten układ wygląda zdecydowanie poważniej niż ten, który ja kupiłem na Ali i który okazał się być lekko odfiltrowanym aktywnym prostownikiem jednopołówkowym Dzięki za link 👍 -
First Watt F5
topic odpisał nowy78 na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
A jak ogarnąłeś wskaźniki wysterowania? Chodzi mi o podłączenie. Niedawno też nabyłem, z myślą, że być może wstawię sobie do końcówki, której używam aktualnie (wymieniając front), ale po przyjrzeniu się sprawie, okazuje się, że aby ich wskazania w miarę odpowiadały rzeczywistości, właściwie potrzebny jest dodatkowy układ. Odkryłem mianowicie taki problem: wychylenie wskazówki jest proporcjonalne do prądu przepływającego przez cewkę wskaźnika , natomiast skala jest logarytmiczna (co oczywiście ma sens, gdy spojrzeć na dynamikę sygnału). -
Jakoś tak nie pomyślałem o tym 😁 . Zapewne dlatego, że na schemacie zasilania w artykule Passa kondensatory przy mostkach nie występują. Widziałem w każdym razie już gdzieś wcześniej taki zabieg, ale tak naprawdę nie wiem czemu służy. Musze się doszkolić W razie czego, nie będzie problemu, aby dołożyć.
-
First Watt F5
topic odpisał nowy78 na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
Hehe. Przyznaj Mariusz, że to sam wstęp tak na Ciebie podziałał Przenoszę się do marketingu Można w każdym razie zauważyć ciekawą zależność (przynajmniej u siebie zauważyłem). Czynne uczestnictwo w forum przyczynia się do coraz większych wydatków na hobby 😂. Wiadomo, pieniądze wydaje się łatwo, trudniej natomiast o czas i motywację do działania praktycznego. A tu proszę, Ty już od dłuższego czasu walczysz z lampowcem, @5k7 zaczął lutować F5Turbo, a to tylko takie grubsze przykłady mobilizacji. Ogólnie wiele osób ciągle coś testuje, zmienia, usprawnia. I jak tu siedzieć z założonymi rękami? Uważam to jednak za bardzo pozytywne i przede wszystkim rozwijające zjawisko. Dlatego rękawy w górę i do dzieła Mariusz! -
Tak, Wimy bocznikują elektrolity. Na nich jednak nie poprzestanę. Tuż przy płytce wzmacniacza będą kolejne polipropyleny - w sumie 2x18uF na kanał. Postęp prac będę sukcesywnie opisywał w dziale DIY (już nawet zacząłem ).
-
A na dowód, że poważnie podchodzę do izolowania wibracji, fotka z zasilaczem do budowanego właśnie F5. Pomimo, że transformatory godne polecenia - 300VA mocy każdy, a są naprawdę bardzo ciche (toroidy.pl, wersja audio) - i tak spoczęły na... wiadomo
-
Witam serdecznie wszystkich zainteresowanych twórczością Nelsona Pass’a! Jeżeli od jakiegoś czasu zastanawiasz się, czy nie warto byłoby własnoręcznie urzeczywistnić któryś z jego projektów i przekonać się, czy faktycznie wzmacniacze Passa grają tak rewelacyjnie, jak można przeczytać w wielu recenzjach, a nie jesteś przy tym do końca przekonany, czy to się Tobie uda, to znalazłeś się we właściwym miejscu. W tym nowo otwartym wątku, będę starał się zbudować i uruchomić jeden ze wzmacniaczy zaprojektowanych przez mistrza - konkretnie znany i popularny w świecie DIY First Watt F5. Być może nie zawsze będzie z górki i przyda się tu również Twoja pomoc. Tak więc śmiało, załóż konto, jeżeli oczywiście jeszcze go nie posiadasz i podziel się z nami swoimi cennymi uwagami. Być może będziesz miał swój wkład w mój wzmacniacz Przyznacie, że początek wyszedł mi całkiem zgrabny Teraz już właściwym słowem wstępu, projekt został opublikowany przez Nelsona Pass’a w roku 2008 - początkowo na portalu diyaudio.com (link), później także w prasie i na stronie http://firstwatt.com. Ponieważ jak widać nie jest to koncepcja nowa, w sieci łatwo można znaleźć wiele informacji i tutoriali przydatnych przy wykonaniu wzmacniacza. Mimo wszystko postanowiłem, że ze względu na pewne nietypowe rozwiązania, które mam nadzieję zadziałają tak jak tego od nich oczekuję, zasilę Internet jeszcze jednym W tym miejscu dodam, że całkiem niedawno Kolega @5k7 także rozpoczął budowę swojego egzemplarza F5, będącego jedną z późniejszych wariacji projektu podstawowego, którym zajmę się niebawem. Postępy można podglądać tutaj. Początkowo miałem nawet zamiar dołączyć i przedstawić właśnie tam swój pomysł na F5, jednak po zastanowieniu uznałem, że korzystniej będzie utworzyć nowy temat. Raz, aby nie robić koledze galimatiasu, dwa, ułatwi to dostęp do konkretnych wersji potencjalnym zainteresowanym budową. Chyba czas na link źródłowy. Warto zajrzeć, nawet jeżeli ktoś z góry zakłada, że sam nie będzie budował wzmacniacza. Dlaczego F5? Może na początek wspomnę o czymś co akurat nie jest zachętą. Otóż na pewno nie są to względy ekonomiczne. Wielu zapewne pomyśli, że tak prosty układ nie może przecież dużo kosztować. Niestety pozory mylą. Sam wzmacniacz może i nie jest skomplikowany, kosztują jednak „dodatki”, bez których urządzenie nie będzie działało. Mam na myśli choćby obudowę, która musi być wyposażona w duże radiatory zdolne odprowadzić sporą ilość ciepła, charakterystyczną dla wzmacniacza pracującego w klasie A. Takie obudowy nie są tanie i trzeba się liczyć z wydatkiem przynajmniej kilkuset zł (bliżej tysiąca). Strugając samodzielnie, będzie zapewne nieco taniej. Zasilanie to podobna kwota. Tu podobnie, można trochę zaoszczędzić, ale będzie się to wiązało z pewnymi kompromisami. Właściwie jak się zastanowić to i cena tranzystorów stopnia wejściowego, ze względu na małą dostępność, także może nieźle zaskoczyć. Dość o sprawach średnio przyjemnych, do których zresztą hobbysta i tak nie przykłada zbyt dużej wagi Dalej już same plusy. A więc jeszcze raz, dlaczego F5? Po pierwsze, bo to układ zaprojektowany przez Nelsona Pass’a. Po drugie i po trzecie, patrz punkt pierwszy Coś co wyszło spod ręki człowieka, który właściwie całe życie zajmuje się wzmacniaczami, robi to z pasji, i wielokrotnie pokazał, że wie, o co w tym chodzi, nie może przecież być słabe. Na wersję pierwotną, tj dwustopniowy wzmacniacz PP pracujący w klasie A, osiągający moc maksymalną (w klasie A) 25W przy użyciu jednej pary tranzystorów w stopniu mocy, zdecydowałem się z kilku powodów. Na pewno jest to opcja mniej kosztowna, nie to jednak zadecydowało. Jak już wspominałem w wątku Kolegi od wersji 3, będę miał mniej kłopotów z odprowadzeniem dużych ilości ciepła, a przez to już przy względnie niedużej (jak na wzmacniacz pracujący w klasie A) obudowie powinienem uzyskać całkiem spore możliwości jeżeli chodzi o regulację prądu spoczynkowego. To ważne. Pass nie raz wspomina, że wzmacniacz brzmi lepiej przy większych prądach spoczynkowych. Wolę więc mieć możliwość poszukania sweet spotu bez obaw, że coś mi się przypali. W przypadku kilku par w stopniu końcowym całkowity prąd przepływa przez większą ilość elementów, przez co uzyskanie podobnej wartości na pojedynczym tranzystorze jest trudniejsze ze względu na konieczność pozbycia się sporej sumarycznej mocy. Nie jest to niemożliwe, ale wiąże się z dodatkowymi kosztami związanymi z obudową. Uznałem, że 25W jest dla mnie wystarczające, a nawet więcej niż wystarczające i dlatego pozostałem przy wersji pierwotnej. Poza tym podoba mi się jej minimalizm. Myślę, że to także wielki plus tego wzmacniacza. Będąc konstrukcją podobną w swojej prostocie do wzmacniaczy lampowych, ale pozbawioną ich wad, choćby w postaci konieczności stosowania transformatorów wyjściowych bardzo mnie zachęca do budowy w celu przekonania się, czy rzeczywiście zagra tak rewelacyjnie. Ach, trzeba jeszcze dodać, że ze względu na wspomnianą już popularność, łatwo dostępne są gotowe PCB. Można je nabyć w sklepie https://diyaudiostore.com/ , jak również u naszych dalekowschodnich przyjaciół z Ali. To spore ułatwienie dla mniej zaawansowanych (lub bardziej leniwych ) diyersów. No cóż, na dziś chyba tyle. Zapraszam na kolejny odcinek, w którym będzie już coś bardziej konkretnego
-
Piotrze ( @Fortepiano), proszę bardzo. Również jestem rad, że jesteś zadowolony i że to co tu pisałem komuś się przydało. Jakbyś zobaczył, co taki ciężki wzmacniacz wyprawia na sprężynach 😂 A tak naprawdę nie ma w tym nic niezwykłego. Wszystko sprowadza się do współczynnika sprężystości względem masy i tłumienia. Wg Twojego opisu, sorbothane wydaje się być całkiem w porządku tworzywem, tj sprężystym i o w miarę małym tłumieniu, czyli takim, jakiego potrzebujemy :) Kształt półkul też działa na plus, bo dopasowuje stopki do większego zakresu obciążeń. I jeszcze raz: stopkami staramy się odizolować urządzenie od podłoża, a tłumienie w tym przeszkadza - pogarsza izolację (to w odniesieniu do ostatniego zdania).
-
Hmm... Abstrahując od konkretnego przypadku tu omawianego, z tego co mi wiadomo, mody występują w pomieszczeniu począwszy od pierwszych półfalowych, których częstotliwości wyznaczają wymiary pomieszczenia (pozostałe zresztą także zależą od wymiarów :P), po... no właśnie, górna granica chyba nie jest określona. Częstotliwość Schroeder'a jest tylko pewną umowną wartością wyznaczającą miejsce, od którego korzystniej jest analizować akustykę pomieszczenia w sposób statystyczny, gdyż mody występują tam już blisko siebie przez co zaciera się ich dominujący charakter. Nadal jednak występują. Przyznam, że trochę mnie zaskoczyło takie zdanie napisane przez zawodowca