Skocz do zawartości

Rafał S

Uczestnik
  • Zawartość

    4 018
  • Dołączył

Wszystko napisane przez Rafał S

  1. Ale to już chyba drugie biegun, prawda? Bardziej propozycja dla kogoś takiego, jak ja, niż miłośnika B&W. Adam, sądzisz, że powinienem ich posłuchać? Są dość szybkie do rocka? Słuchałeś? Jak to gra? Czy mają równie ciekawy stosunek jakości dźwięku do ceny, co Wasze legendarne już "Luśki"? Jest bas, uderzenie, nasycenie i duży dźwięk?
  2. Rozumiem, że nie jesteś fanatycznym wielbicielem Tony Martina ani Glenna Hughesa. A swoją drogą, czasem to materiał muzyczny a nie wokal kładł sprawę.
  3. I jak wypadła konfrontacja trzech wokalistów? Z tego, co pamiętam z radia (nie kupiłem), to "The Devil You Know" Heaven & Hell była chyba bardzo udana. Może nawet bardziej niż "13" Sabbathów. Jak uważasz?
  4. Wojtek (i inni ), a jak oceniasz monitory z serii Jasper? Czy faktycznie grają na miarę swojej ceny tzn. dużo lepiej od Diamondów (przestrzeń, szczegółowość, kontrola basu)? Kiedyś przez krótki czas je rozważałem, ale odstraszyła mnie głębokość powyżej 40 cm. w połączeniu z ceną.
  5. Dobrze zrobiłeś, bo AXA35 to nie ta półka - wyraźnie brakuje mu mocy i gra małym dźwiękiem, szczególnie na dole. Sam go na poczatku kupiłem i skorzystałem z prawa zwrotu w ciągu 2 tyg. Przejście na wyższy model CA ( u mnie były to CXA 61, a potem 81) to był ogromny skok jakościowy. Gratuluję zakupu.
  6. Tak, "Already Free" to jeden z lepszych albumów Dereka. Świetne piosenki. Ja lubię wszystkie płyty od "Joyful Noise" z 2002 r. po podwójny koncertowy "Roadsongs" z 2010 r. Na tej koncertówce i na "Soul Serenade" z 2003 r. jest chyba najwięcej improwizacji i jazzowych wycieczek zespołu, więc szczególnie do mnie trafiają.
  7. Chyba nie było. Nie wiedziałem, że Marcus King znów coś wydał. Mam jego pierwsze trzy płyty i bardzo lubię - bardziej niż np. Tedeschi Trucks Band, które niestety nie dorasta do wcześniejszych osiągnięć Dereka z zespołem.
  8. No dobra. Zostałem najprawdopodobniej pierwszym w Polsce (czyli też na świecie) nabywcą wzmacniacza Haiku SOL Indigo, który ukazał się oficjalnie na rynku na początku sierpnia. Bodaj w kwietniu słuchałem jego prototypu i czekałem na oficjalną premierę, którą miała nastąpić w maju - czerwcu - lipcu... Potem straciłem wiarę i prawie już kupiłem inny piecyk, zresztą świetny, kiedy nowy SOL Indigo wreszcie u mnie zagościł. Okazał się lepszy od prototypu (kontrola średnicy) i podbił mnie od razu. Wprawdzie zarówno moja Asia, jak i mój kumpel, którzy ze mną słuchali, głosowali za tym drugim wzmacniaczem, ale poziom emocji przy słuchaniu rocka z Indigo był zbyt wysoki, żebym mógł wybrać cokolwiek innego. W zasadzie, jak go usłyszałem, to już nawet nie brałem pod uwagę odsłuchów kolejnych wzmacniaczy z listy (Heed Lagrange, Rega Aethos, Bladelius Tyr III). Wojtek - sorry za offtop. Pozdrawiam pełen podziwu dla tempa Twoich poszukiwań.
  9. Główny cel to sprawić, żeby cięższy rock wreszcie dobrze zagrał, nie psując przy tym reszty. Cele techniczne (w stosunku do Sola II) były następujące: - trochę otworzyć soprany - rozruszać tweetery moich Canto ( @Fafniak - przepraszam: głośniki wysokotonowe ), - lekko utwardzić średnicę, - odrobinę (ale naprawdę minimalnie) zmniejszyć źródła pozorne i oddalić wokale, - opcjonalnie: jeszcze trochę poprawić kontrolę basu (choć już wcześniej było nieźle), - nie schrzanić tego, co już było dobrze, tzn. zachować odpowiednie uderzenie na dole, gęstość, nasyconą barwę i na tyle długie wybrzmienia, żeby scena była budowana również w głąb. W końcu udało mi się osiągnąć to wszystko i to znacząco poniżej 15k. Do tego poprawiła się dynamika. Oczywiście, troszkę średnicy i ogólnie masy dźwięku ubyło, ale miałem rezerwę, więc było z czego zdejmować. To wciąż nie jest szczegółowo grający system (detale wypadały lepiej z Trigonem Exxceedem), a wybrany wzmacniacz nie jest dla każdego. Wynikiem jest silnie analogowe brzmienie i duży dźwięk, niektórzy powiedzieliby może, że mam ilość kosztem dokładności, no ale to też trochę cecha Canto i w tym budżecie właśnie na to postawiłem. W każdym razie jestem bardzo zadowolony, że szukałem do skutku i dlatego innym doradzam to samo. Aż mi się nie chciało na urlop wyjeżdżać. Teraz jestem na Kaszubach, internet nie zawsze wskakuje, za to woda w jeziorze ma 23 stopnie, więc wybaczcie dłuższą zwłokę w odpowiedziach.
  10. Mnie zmęczył tylko "I Asked Her For Water" - na wcześniejszych płytach robili takie rzeczy lepiej. Poza tym w tym kawałku produkcja / jakość dźwięku nie współgra z muzyką.
  11. Cała przyjemność po mojej stronie. Gov't Mule jak trzeba, to zagra wszystko, zresztą mają na koncercie takie rzeczy jak wspólny album koncertowy z Johnem Scofieldem, swoje wersje Pink Floyd czy dub. Nie mówiąc już o koncercie Deepest End w hołdzie swojemu zmarłemu basiście. Polecam szczególnie w wersji DVD - kogóż tam nie ma na basie i nie tylko...
  12. Nie, to po prostu obowiązkowy cotygodniowy żart z Marantza. Ktoś musi wyrabiać normę. A serio, to jest temat na dłużej, ale uważam, że wzmacniacz zawsze da się jakoś wybrać. W ostateczności trochę powyżej budżetu. Na upartego można to potraktować formalnie jako problem wyboru wielokryteriowego, podać preferencje użytkownika odnośnie tych kryteriów, przypisać oceny na podstawie odsłuchów, zastosować jakąś metodę typu TOPSIS czy AHP... Wierzę w Wojtka.
  13. Tak. Pisałem wcześniej o innych płytach Gov't Mule'a - mam ich "podstawową" dyskografię. Ten album wcześniej znałem tylko z sampli. Z założenia nie słucham z sieci niczego, co planuję i tak kiedyś kupić. Zresztą i tak mam w tej materii ograniczone możliwości (tylko przez BT) i dlatego mnie ta forma nie kusi.
  14. Przecież znasz odpowiedź. Tylko Marantz.
  15. "I Don't Feel at Home in This World Anymore". Melanie Lynskey, Elijah Wood, reżyserski debiut Macona Blaira i nagroda na festiwalu Sundance. Melanie Lynskey uwielbiam od czasu serialu Togetherness (HBO), więc rzuciłem się na ten film, jak tylko go zobaczyłem na Netfliksie. Bardzo przyjemna czarna komedia lub - jak kto woli - komediowy thriller. Jeśli ktoś lubi autorskie kino w stylu, powiedzmy, wczesnych braci Coen, to powinno mu się spodobać.
  16. Długo zwlekałem z zakupem czekając, aż znajdę gdzieś taniej używany egzemplarz, ale w końcu szarpnąłem się na nówkę i nie żałuję. Ależ im ten blues płynie. Trzeba się przyzwyczaić do dźwięku (szczególnie w pierwszym kawałku jest bardzo surowo), bo całość - jak informuje zespół - nagrano specjalnie na żywo w studiu z niskim sufitem. Ale, jak już się wejdzie w ten klimat, to jest naprawdę pięknie...
  17. Wojtek, za 15k po rabacie, to już nawet z nówek jest niezły wypas - sam to dobrze wiesz. Nie odpuszczaj - w końcu trafisz, a im dłużej to potrwa, tym większa będzie ostatecznie satysfakcja. Nie żebym był bezstronny - z ogromną przyjemnością czytam przecież o Twoich testach.
  18. Dokładnie tak. Dodam, że u niektórych za źródło służy komputer, którego nie wliczają do systemu audio, bo przecież to narzędzie pracy / przeznaczenia ogólnego itp. Ale jak go zabrać, to system już nie zagra... Z kolei, jeśli ktoś ma CD, streamer i gramofon, to wkład procentowy kolumn mocno spada. Że nie wspomnę o takich, co posiadają i lampę i tranzystor do różnej muzyki.
  19. Sprawdzałem to w moim A18 - mówię z doświadczenia. Nie pamiętam już, czy sprawdzałem z A22, ale na zagranicznych forach wszyscy podkreślali ten jego lepszy preamp. Zresztą, tego bym oczekiwał po takiej wielkiej i ciężkiej krowie pracującej w klasie A.
  20. Gustard u mnie tylko w trybie DAC. Jego preamp jest słaby i degraduje dźwięk w porównaniu ze wzmacniaczem. Dopiero wyższy model - A22 - ma dobry preamp.
  21. Tak w ogóle - super temat. Napiszę trochę więcej (może okaże się, że ktoś ma podobne zwyczaje? ) Muzyka towarzyszy mi przez większą część dnia (poza "transportem" i sytuacjami zawodowymi, które czasem ją wykluczają). Oczywiście są brzmienia na róże pory i okazje (jestem dość schematyczny). 1. Wstaję, włączam coś na przebudzenie i krzątam się chwilę po domu. Minimalizuję konsumpcję pieczywa, więc nastawiam sobie w kuchni jakąś kaszę itp. Przez te 10 minut przesłucham ze 2-3 rockowe kawałki. Często jest to jakiś heartland rock w stylistyce Springsteen / Petty / Mellencamp / Seger (jest tego trochę). Czasem hard rock, jeśli naprawdę muszę się postawić na nogi. W letnie weekendy bywają folk czy country przemieszane z rockiem. 2. W weekendy czasem chwilę ćwiczę przed śniadaniem. Do ćwiczeń niemal zawsze hard rock. Ewentualnie jakieś żwawe AOR czy mocny gitarowy bluesrock. Grunt, żeby był stabilny rytm, mocny wokal i oparcie na riffach. 3. Jeśli idę do pracy, to bez ćwiczeń - zaraz po prysznicu śniadanie. O ile wcześniejsza płyta nie była za ostra, to zostaje do konsumpcji. W przeciwnym razie coś łagodniejszego (folk lub blues). Chyba, że (wyjątkowo) na śniadanie mam kanapki, wtedy jem z książką w drugiej ręce. Do książki w tle spokojny instrumentalny jazz, żeby wokale mi nie interferowały z lekturą. 4. Do pracy przy komputerze zwykle instrumentalny jazz lub podobne okolice (latem np. gitara finger style). Nie za leniwie - odpada łagodnie swingujący i bluesujący, bo przy tym nic nie zrobię. Lekkie fusion, jazz afrokubański, ewentualnie postbop, żeby się nakręcać. Ale nie za głośno, żeby nie rozpraszało. 5. Po pracy to już różnie, zależnie kiedy wrócę, w jakiej formie itd. Jeśli obiad w domu, to podobnie jak przy śniadaniu, ale już zdecydowanie bez książki w drugiej łapie. Latem do obiadu może być np. bossa nova typu Eliane Elias, albo folk / folk rock z żeńskim wokalem. Jesienią i zimą raczej blues. Zwykle bardziej tradycyjny, czasem swingujący, bez domieszki rocka. W stylu Duke'a Robillarda, Ronnie Earle'a, jakiś chicagowski z harmonijką itp. 6. W weekendy, jeśli przed obiadem miałem więcej ruchu, to po obiedzie zdarza się krótka drzemka. Wtedy (zależnie od pory roku, pogody i nastroju) jakiś spokojny wokalny jazz, albo coś lekko psychodelicznego. 7. Jeśli po obiedzie wciąż jest jasno, to spacer - sam lub z rodziną. Bez muzyki na dworze (nie lubię słuchawek i poczucia odcięcia). Wieczorem, jak już jest chwila spokoju, to zwykle muzyka (bardzo różna, często jazz lub gitarowy blues rock) gra przynajmniej do 22:00. Czasem premierowy odsłuch nowej płyty i "prawdziwe" słuchanie. 8. Jak raz do roku zostaję sam, bo dziewczyny mają "babski" wyjazd, to muzyka do około 2:00 w nocy (oczywiście od 22:00 już po cichu). Wtedy zwykle lecą rzeczy, których moja Asia nie lubi, np. jam bandy. I te starsze (Grateful Dead) i młodsze (Widespread Panic, Phish, String Cheese Incident, DMB itp.). Czasem wracam do ulubionych płyt Gov't Mule'a, Allman Brothers Band, Little Feat, Traffic, Colosseum, współczesne rzeczy pokrewne stylistycznie itp. A ostatnio koncertowe Wishbone Ash. Tak wygląda ogólny schemat, od którego jest sporo wyjątków.
  22. Przesadza. Ale fakt, że trochę ważył i chwilę dumałem zanim zlokalizowałem przyciski do regulacji głośności. Na plus, że ta regulacja nie była ze zbyt dużym skokiem (jak się często zdarza). Źle mi leżał w dłoni (za szeroki), ale znów plus za to, że przyciski głośności nie były za nisko. Oba Trigony (bo Exxact miał tego samego pilota) uświadomiły mi, że ja jednak wolę lekkie, plastikowe i minimalistyczne zabawki, jak od Haiku. Ale tam z kolei głośność idzie dużymi strzałami. Czasem lubię słuchać w półdrzemce po obiedzie i mam problem z przyciszeniem, bo dźwięk ze zbyt głośnego przechodzi do niemal niesłyszalnego.
  23. A jaki to model Hegla (brak informacji w Twojej stopce).
  24. Teraz doczytałem, że masz na celowniku (a może już kupiłeś?) Magnata MA 1000. Fajnie wygląda na zdjęciach, przyzwoita cena, dobre opinie, no i najważniejsze - z opisu wydaje się idealnie pasować do Twoich Bowersów. Słuchałeś już?
×
×
  • Utwórz nowe...