Skocz do zawartości

Rafał S

Uczestnik
  • Zawartość

    4 313
  • Dołączył

Wszystko napisane przez Rafał S

  1. Nie znam Rotela. Z Cambridge'a miałem najpierw AXC25, teraz CXC 2. AXC25 - słaby mechanizm. Szuflada się nie wysuwa tylko wystrzeliwuje. Jak trafiła się zarysowana płyta, to odtwarzacz wpadł w wibracje niczym pralka. Na szczęście było to przed upływem 2 tyg., więc mogłem oddać. CXC 2 - mechanizm dużo lepszy. Na laser też na razie nie narzekam (mam od sierpnia i gra powyżej 5 godz. dziennie). Ale sterowanie - porażka. Mylą mu się sygnały do odtwarzania i wysuwania płyty. Średnio raz na 10 razy zdarza się, że "play" działa jak "eject". Zarówno przy przyciskaniu na obudowie, jak i z pilota! Na szczęście mam gwarancję przedłużoną do 5 lat. Do tego na pilocie brak przycisków z numerami i jak chcemy konkretny utwór, to trzeba się do niego doklikać od przodu lub od tyłu.
  2. Z perspektywy czasu, z większą przyjemnością słucham wybranych płyt Weather Report. Ale historyczne znaczenie "Bitches Brew" jest niepodważalne. To stąd wypączkowały czołowe zespoły fusion: McLaughlin -> MO, Shorter i Zawinul -> WR, Corea i White -> RTF. Airto Moreira przewinął się i przez WR i RTF, Bernie Maupain grał w Headhuntersach Herbiego itd. Rzadko się zdarza, żeby można było jednoznacznie wskazać początek gatunku. A tutaj tak. Zapowiedź była na "In a silent way", ale "Bitches Brew" to płyta-matka całego jazzrocka.
  3. Ja pamiętam i te wydawnictwa i całą resztę. Pamiętam czas, kiedy Piotr Kosiński prowadził w RMF-ie, chyba też w sobotnią noc (a może piątkową?) "Rock Malowany Fantazją". Dopiero potem przeszedł do Trójki, gdzie na zmianę z T. Beksińskim mieli te sobotnie nocne audycje. To była druga połowa lat 90-tych. A pogranicze bluesrocka / southern rocka i jazzu? Np. Colosseum. Albo niektóre instrumentalne kawałki Allman Brothers Band ("In memory of Elisabeth Reed" itp.) czy Little Feat? Późny Traffic? Jazzowe wycieczki Jacka Bruce'a? Też nie lubisz, czy też podchodzisz bardziej wyrozumiale kiedy jazz wypływa ze znajomej bazy? Bo ja przyznam szczerze, że właśnie takie rzeczy mnie bardzo kręcą.
  4. Sebastian, mam prośbę - jak cytujesz wypowiedź, to mów mi po imieniu - Rafał. Bo "Kolego Rafał S" brzmi strasznie. A wracając do tematu. Ja też lubię ładne melodie, ale lubię i bardziej złożone granie. Tak King Crimson, jak i Yes czy Emerson, Lake and Plamer mieli w dorobku i to i to. Weź choćby utwór "Starless" King Crimson (z płyty "Red") - to jest dla mnie melodia i wykonanie, które ciężko przebić. Yes też miało przebojowe piosenki, i to nie tylko poprockowy skład z Rabinem, ale też ten klasyczny. Np. tytułowy kawałek z płyty "Going for the one" - masz melodię i odjazdowe granie zamknięte w paru minutach. Posłuchaj tych dwu i oceń, czy faktycznie jest to tak nieprzystępne. Nie chodzi o to, że współcześni muzycy są słabi. Jest wielu znakomitych, choć mam wrażenie, że akurat w rocku, jakby mniej niż kiedyś. Czyżby zdolnych i ambitnych młodych ludzi rock już nie pociągał? Może realizują się w inny sposób? Porcupine Tree nie gra, moim zdaniem na poziomie najlepszych składów King Crimson (któż gra?), co nie znaczy, że są źli. Mi się akurat nie podobają i ze współczesnego grania wybrałbym co innego - jak mówiłem - rzecz gustu. Bliższe jest mi ciepłe granie (w tym przywołane Yes), a od większości współczesnych zespołów wieje chłodem. Oczywiście w latach 70-tych też były słabsze, czy przeciętne kapele, tylko, że one zostały w znacznym stopniu zapomniane, a pamiętamy tych największych - to oni doczekali się licznych reedycji klasycznych albumów. Może powstały w czasach nowożytnych płyty lepsze / bardziej atrakcyjne niż te najlepsze z epoki. Jeśli tak, nie słyszałem ich - jak ktoś mi wskaże, to chętnie poznam. Na pewno jest dziś (dla mnie to oznacza ostatnie ćwierć wieku ) sporo zespołów progresywnych grających przyjemne rzeczy, również w moim guście, czyli oparte na współbrzmieniu gitar i klawiszy, melodyjne, z ładnymi harmoniami. Sam trochę tego słyszałem. Spock's Beard, Flower Kings, Transatlantic, Glass Hammer i wiele innych. Pozdrawiam.
  5. Co nie zmienia faktu, że przy okazji każdej mojej zmiany sprzętu kumpel przychodzi do mnie z płytą Glass Hammera i zawsze miło nam się tego słucha, szczególnie jeśli śpiewa akurat Susie Bogdanowicz, a w tle Steve Babb pogrywa na Rickenbackerze.
  6. Może Adi w końcu sam się odezwie. Na razie patrzę po sobie. Problem w tym, że klasycy proga / artrocka z lat 70-tych niesamowicie wysoko ustawili poprzeczkę. Kompozytorsko, aranżacyjnie, instrumentalnie i wokalnie. W ramach tego gatunku King Crimson jest jednak gitarowo nie do przeskoczenia. A jeśli spojrzeć na klawisze, to umówmy się, że Barbieri to przedszkolak w porównaniu z Emersonem, Morazem, Wakemanem, Lordem czy Aireyem. Sekcja rytmiczna - znów klasycy górą. Bębny - kto dziś zagra jak Bill Bruthord? Bas - Chris Squire, John Wetton... Wokale - tu już jest chyba największa dysproporcja. Wetton, Lake, Jon Anderson... Bodaj Wojtek Kapała na artrock.pl napisał kiedyś, że we współczesnym progu wokalistą zostaje ten z instrumentalistów, który najmniej fałszuje. Złośliwe, ale czasem faktycznie można odnieść takie wrażenie. Przy okazji - ciekawie dowiedzieć się, że słuchasz też takich rzeczy.
  7. Jasne. Ale zauważ, że jeśli Adi nie lubi Porcupine Tree, to Opeth produkowane przez Stevena Wilsona też niekoniecznie musi mu przypaść do gustu. Niemniej zgadzam się, że posłuchać warto, żeby wyrobić sobie zdanie, bo Opeth jest dobre w tym co robi (choć ja akurat tego nie trawię).
  8. Rzecz gustu. Znam "Damnation" - dlatego właśnie napisałem, jak wyżej. Nawet jak Opeth nie gra ciężko, to i tak jest mrocznie.
  9. Miło, że mamy coś wspólnego. Przy czym ja słuchałem trochę wszystkich trzech i nie polubiłem żadnego z nich. Opeth i Tool dla mnie za ciężkie lub za mroczne. Porcupine Tree - tu już sprawa robi się bardziej złożona, powiedzmy, że dla mnie to jest mało rockowe i zdecydowanie za mało organiczne.
  10. W takim razie bardzo Cię przepraszam - dla mnie to było oczywiste już w pierwszym sezonie, że główni bohaterowie muszą dotrwać do końcówki ostatniego. Szczególnie Marty, bo przecież Bateman jest mocno związany z serialem jako producent wykonawczy i reżyser wybranych odcinków. Raczej nie pozwoliłby się skreślić z własnego serialu.
  11. Skoro wiesz, że czwarty sezon ma dwie polowy, to chyba jest to oczywiste, prawda? O kim, czy o czym innym miałaby być ta druga połowa sezonu czwartego? Eksplorować przyrodę Ozark przed siedem ostatnich odcinków?
  12. Są emocje różnego rodzaju. Czasem człowiek potrzebuje muzyki pozbawionej rytmicznej i melodycznej struktury. Ja akurat nie mam takich ciągot, ale po lekturze biografii Mikołaja Trzaski rozumiem, że można i tak. Natomiast potrzeba katalogowania, ułożenia sobie pewnej mapy muzycznej jest mi już bliższa. Są zespoły z lat 70-tych w moim guście, których jeszcze dość dobrze nie poznałem, bo nie starczyło czasu, albumy były za drogie itp. I to mnie uwiera. Chciałbym posłuchać ich więcej i to ze swoich płyt, a nie z sieci. Dołożyć brakujący element do układanki. Wiem, że sprawi mi to kiedyś frajdę i to nie tylko czysto emocjonalną, ale też właśnie poznawczą. Dlatego umieściłem miedzy nimi Bon Jovi, jako łącznik. Teraz zachodzę w głowę, który zespół jest Ci bliższy. Obstawiam Scorpions, bo jesteś facetem. Ale do Poison też nic nie mam. Gdyby inaczej wyprodukować niektóre ich kawałki, to kto wie... Poison nie jest aż tak daleko od Mr. Big, a Mr. Big - od Van Halen.
  13. Akurat wymieniasz zespoły, które równie dobrze wypadną w oczach dorosłego człowieka, co nastolatka. Ale weź takie Scorpions, Bon Jovi czy Poison - dojrzały słuchacz może do tego wrócić na zasadzie wspominek (jeśli słuchał jako dzieciak), ale raczej nie będzie w stanie się tym ekscytować, bo jest to jednocześnie zbyt komercyjne i zbyt infantylne.
  14. Cóż za oryginalne stwierdzenie. Nie chodzi o to, co inni mówią, tylko o to, że gust zmienia się (czasem ewoluuje) wraz z osłuchaniem, wiekiem czy nawet sytuacją życiową. Jeśli chodzi o osłuchanie i orientację w ramach danego gatunku, to bywa, że jakiś zespół spodoba nam się na zasadzie novum, a potem dochodzimy do wniosku, że inni grali to już wcześniej i lepiej. Ze zmianą perspektywy i punktu odniesienia przychodzi zmiana oceny czy wręcz zmiana odczuwanej satysfakcji: estetycznej i emocjonalnej. Oczywiście nie musi tak być, ale może. Co do pozostałych dwu czynników wpływających na odbiór, to pamiętam, jak jako nastolatek usłyszałem od kogoś, że jest muzyka ludzi głodnych i muzyka ludzi sytych. Chodziło oczywiście o potrzeby emocjonalne. Wtedy byłem zdecydowanie po stronie głodnych, teraz ten głód jest już znacznie mniejszy i do tego jest to potrzeba emocji innego rodzaju.
  15. Chyba Kraft już nas wszystkich do nich przekonał (zakładam, ze podłogówki nie są gorsze od monitorów). Ale czy Silver 300 nie dadzą więcej basu i nie spasują się lepiej z Magnatem dzięki wyraźniejszej górze? Heco Revolution grają bardziej równo, prawda?
  16. Skończyłem pierwszą połowę 4-tego sezonu Ozark. Działo się. Czekam na drugie pół - podobno będzie dostępne przed końcem maja. Mam nadzieję, że kluczowe postacie wyjdą z tego żywe. Nawet mniejsza o Marty'ego i Wendy, ale żeby chociaż Ruth i dzieciaki przetrwały.
  17. To w ogóle nie ma o czym rozmawiać. Ale i tak pamiętaj, żeby negocjować rabaty.
  18. Weź 6G, jeśli tylko są tańsze, albo jeśli jest szansa na większy rabat na nich. (Ogólnie, zawsze lepiej wziąć wyższy model starszej generacji niż niższy nowszej. ) Spróbuj pożyczyć w miarę wygrzane Silver 300 i posłuchaj. Jeśli będzie Ci brakować basu, możesz pomyśleć o 500, ale te drugie naprawdę są robione dla jeszcze większych pomieszczeń.
  19. Potwierdzam - dokładnie tak. Nawet z tanimi kolumnami przyzwoity wzmacniacz stereo pokaże więcej niż amplituner. A co dopiero z Goldami.
  20. Jeśli masz budżet 8-10k, to go wykorzystaj - usłyszysz różnicę. Zdecydowanie odradzam kolumny za 5-6k (MA Bronze czy tańsze Elaki). Nawet z budżetowym wzmacniaczem dobrze dobrane droższe kolumny zabrzmią lepiej (chociaż nie rozwiną skrzydeł w pełni). A jeśli za rok, czy dwa wymienisz wzmacniacz, to dopiero pokażą na co je stać. Zresztą MA Silver wcale nie są na wyrost do tego Magnata. Ich cena bierze się w dużej mierze z tego, że to podłogówki. Zauważ, że podstawkowy odpowiednik byłby już cenowo na zbliżonym poziomie do wzmacniacza, a przecież nie miałby gorszych przetworników, prawda? Propozycji Top Hi-Fi oczywiście warto posłuchać, ale z Elaków, daj chociaż szansę Carinom. A jeśli lubisz jasne granie, to sprawdź Bowersy z podobnej półki. Chociaż przy nastawieniu na bas, obstawiałbym jednak Silvery z Monitor Audio. Pamiętaj, że tańszych kolumn będzie Ci się potem trudniej się pozbyć i relatywnie najwięcej na nich stracisz przy sprzedaży. Wynika to z tego, że kupują je niemal wyłącznie początkujący, a oni raczej sięgają po nowe.
  21. Tak, jak napisał wyżej Rafał, jasne MA Silver nieźle zgrywają się z ciemniejszym Magnatem (ale raczej 300 zamiast 500 do 20m^2). Focale podobnie, choć powinno być ciut łagodniej. Heco jeszcze łagodniej, to połączenie może już być mało wyraziste - zależnie od preferencji i reszty toru.
  22. Świetny zestaw i ładnie ustawiony. Co do kabli - nie jest z nimi za ciemno?
  23. Słuchasz tego z Selenki? Jak to u Ciebie brzmi? Jest dość wyraziście?
  24. Czyli już było. A właśnie przeszło mi przez myśl, że to te większe Ushery z jedwabną kopułką. Wyobrażam je sobie jako połączenie szczegółowości, łagodności i dobrego dociążenia dołu. Świetną stereofonię uważam w tej cenie za oczywistą. W porównaniu z wersją berylową, którą testowałeś, może dostałyby wyższe noty za wokale i muzykalność / komfort odsłuchu? Kto wie... W każdym razie, prosimy o takie podsumowanie i czekamy na nie niecierpliwie.
  25. A może napiszesz własną? W przeciwnym razie możemy długo czekać, bo wydaje mi się, że większość nabywców Nereidy II to zdeklarowani klienci manufaktur, których Ushery już nie skuszą.
×
×
  • Utwórz nowe...