Skocz do zawartości

Rafał S

Uczestnik
  • Zawartość

    5 025
  • Dołączył

Wszystko napisane przez Rafał S

  1. Pod warunkiem dobrej realizacji i reszty toru z akustyką włącznie. A z tym w praktyce może być ciężko. Jak ja bym chciał, żeby Ci wykonawcy byli u mnie tak obecni, jak piszesz! (Może poza niektórymi rockmanami, bo po ich inwazji musiałbym pewnie remontować pokój.) A przetwornik nie zastąpi dobrej akustyki. Każde z nich wnosi poprawę innych aspektów dźwięku. Choć faktycznie niektóre systemy (szczególnie lampowe) w kiepskiej akustyce poradzą sobie lepiej od innych, bo oszołomią eufonią do tego stopnia, że pogłos odbierzemy jako mniej dokuczliwy. Ale w dobrej akustyce te systemy zagrają jeszcze lepiej. Mariusz, to oczywiście prawda, ale z gatunku tych, które da się łatwo odwrócić. A może jaśniej grającymi przetwornikami D/S ratują się słuchacze, którzy przetłumili pomieszczenie.
  2. Nie wiem jak na tym albumie, ale słuchając go miałem czasem wrażenie, że on gra trochę jak najwyższej klasy ludzki metronom. Nawet na płycie jego projektu / zespołu Protocol (pewnie kojarzysz) wydawało mi się chwilami, że muzyka zyskałaby z gorszym, ale bardziej spontanicznym bębniarzem. Philips to chyba największy perkusista sesyjny swojego pokolenia i Porcaro przed śmiercią wskazał go na swego następcę w Toto, ale w prostej muzyce opartej na bluesie jakoś niezbyt się odnajdował, jakby brakowało mu żywiołowości (np. niektóre numery na coverowym "Through the Looking Glass" Toto). Tak na głos myślę, nie chcę ujmować niczego mistrzowi. Anthony Jackson oczywiście zawsze świetny. A u mnie tymczasem... saksofon. Gato Barbieri - z budżetowej serii Verve "Finest Hour", ale nagrania z lat 70-tych czyli ciekawego okresu. Dużo znanych nazwisk, w tym kilku gigantów. Słucha się.
  3. To wstawanie to część rytuału. A w przypadku top loadera daje namiastkę gramofonu. No i można słuchać czytając dołączoną do płyty książeczkę. Tak, wiem - masz tę samą treść w plikach. Ale założę się, że nie czytasz tego z plików. Nikt z nich nie czyta. A do wkładek ludzi zaglądają. Widzę to po stanie używanych albumów.
  4. @fp74 Wybacz, że Cię dalej pociągnę za język, ale zaintrygowałeś mnie. Pamiętam, że jak zaczynałem słuchać jazzu (ojej - 30 lat tak szybko zleciało?) to nie lubiłem saksofonistów tenorowych grających szerokim, chropawym tonem. Typu: Joe Henderson czy Joe Lovano. Tzn. w balladach czy spokojnych jazzowych bluesach owszem, ale w szybszych kawałkach mi ten ton przeszkadzał. Do energicznego jazzu wolałem dźwięk idący węższym, precyzyjnym strumieniem: tak grali np. Wayne Shorter czy Michael Brecker. Potem się to odwróciło, a w tej chwili cenię oba podejścia do tego instrumentu. Jestem ciekaw, czy Ciebie drażni jedno i drugie, czy jednak jesteś bardziej wyrozumiały wobec któregoś z nich. A z innej beczki, przechodząc do konkretnych płyt: na "Kind of Blue" też Ci przeszkadzają saksofony? Dla mnie partie Trane'a i Cannonballa są tam zjawiskowe. Moim zdaniem obaj przyćmiewają samego Milesa. Zresztą, całe pokolenia przeróżnych muzyków (w tym gitarzystów bluesrockowych) czerpały z ich improwizowanej narracji i śpiewnych fraz na tej płycie. Zdziwię się, jeśli powiesz, że to też Cię odrzuca. Odrzuca?
  5. Muszę tu dodać, że te procenty są inaczej rozlokowane. Wzmacniacz wpływa znacząco praktycznie na wszystko poza char-ką SPL: na barwę dźwięku i mikrodynamikę (choćby za sprawą THD i S/N), na kontrolę, organizację sceny, atak i dynamikę w skali makro. DAC natomiast kształtuje przede wszystkim barwę, na drugim miejscu scenę, a jego wpływ na kontrolę i makrodynamikę jest już znikomy w porównaniu z piecem. Przynajmniej ja to tak odbieram. Myślę, że dlatego osoby, dla których ta kontrola i dynamika są kluczowe uważają przetworniki za mało istotne w porównaniu z czysto analogową częścią toru.
  6. Powiedziałbym, że różnica między nimi będzie gdzieś na poziomie 20-40 procent przeciętnej różnicy między wzmacniaczami. Ale różnić się między sobą będą również poszczególne daki delta-sigma. Oczywiście pomijam sytuacje, gdy mówimy o pokrewnych modelach tego samego producenta, czy bardzo podobnych konstrukcjach. Różne R2R też zagrają nieco inaczej, nawet modele zbliżone cenowo. Na pewno mówimy o zmianach większych o rzędy wielkości od zmian OS / NOS w ramach jednego przetwornika. Bo wychwycenie tych ostatnich wymaga już skupienia (czy wręcz jest na granicy percepcji), a zmiana daka najczęściej rzuca się w uszy. Dla mnie przejście na R2R nie było łatwe. Przy pierwszych podejściach miałem wrażenie, że na tym tracę, nowy dźwięk wydawał się... uboższy. A potem stwierdziłem, że jednak bliższy prawdy / naturalnego brzmienia instrumentów. Szczególnie w zakresie górnej średnicy i sopranów.
  7. U mnie wszystko zaczęło się od tandemu Cambridge'a: CXA 81 + CXC v2. CXC to był czysty transport, więc po wymianie wzmacniacza na analogowy musiałem kupić zewnętrzny przetwornik. A jak już go miałem, to przy kolejnych wymianach sprzętowych sięgałem z premedytacją po analogowe piece i transporty CD, żeby nie płacić za zdublowane przetworniki. Do nich potem dokupywałem lepszy przetwornik zewnętrzny, żeby nie zostawał w tyle za resztą toru. I tak już zostało. Gdybym na samym początku postawił na firmę, oferującą dobry pełnoprawny odtwarzacz CD zamiast gołego transportu, pewnie wszystko potoczyłoby się inaczej. Albo i nie.
  8. Przyznałem Ci rację już w poprzednim poście (pisząc, że lepiej trzymać się natywnej częstotliwości próbkowania, która oczywiście jest różna dla różnych konstrukcji). Ale jeśli chcesz, mogę to zrobić ponownie - pełna zgoda z tym, co napisałeś ostatnio.
  9. Jasne. Obstawiam, że lepiej trzymać się natywnej częstotliwości przetwornika. A w tej chwili problem OS / NOS w ogóle mnie nie dotyczy, bo moja Aqua ma tylko włącznik i wybór źródła. Brak pilota i jakichkolwiek dodatkowych przycisków.
  10. Słyszę różnicę na plus, ale naprawdę subtelną. Tak, jak przewidywał @Bartek Chojnacki: pierwsze 4 dyfuzory przyniosły większą poprawę. Ale nie żałuję. I tak te dodatkowe fraktale sprawdziły się tam lepiej od absorberów. Jacek (@DiBatonio) miał rację - metoda małych kroczków. No i ściana cieszy oko.
  11. Może powinienem był napisać, że nam się bardziej ten dźwięk podobał. Wydawał się ostrzejszy, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Dawał większy kontrast.
  12. Potwierdzam, że bardzo przyjemne kolumienki. I chyba dość uniwersalne, bo u kolegi słyszałem je grające z lampą (a nawet dwiema) i wręcz oczarowały mnie w tej konfiguracji. Do tego solidne i ładnie wykonane standy VAP-a. Brać. No właśnie. W 12m2 tego dołu może być aż nadto. Dlatego myślę, że Arie bezpieczniejsze przy zakupie w ciemno. I barwę mają chyba ładniejszą od Silverów. Tzn. też jasne, ale bardziej soczyste.
  13. Zgadzam się. Gustard R26 sygnał z płyt CD konwertował najlepiej w trybie NOS. I nie powiedziałbym, że był to gładszy dźwięk. Raczej bardziej wyrazisty. To samo wrażenie miała moja żona. Bawiliśmy się nawet w ślepe testy i w uszach każdego z nas NOS wygrywał.
  14. Ale to bandoneon, czyli szczególna (dla mnie szlachetniejsza) odmiana. Przy okazji polecam płytę "Di Meola Plays Piazzolla" z 1996 r. W aranżach sporo bandoneonu Saluzziego. Ja jesteśmy przy Polakach, to jeszcze Cezary Paciorek (raz fortepian, raz akordeon).
  15. Czepiasz się. Tommy Lee Jones zagrał to brawurowo. I jak malowniczo przy tym wyglądał.
  16. Niesamowite jak na zaawansowanego melomana, jazzfana i muzyka-amatora. Tylko w jazzie, czy w innych gatunkach też (funk, soul itp)? Nawiasem mówiąc, saksofon dość późno powstał i długo się przebijał (zarówno w muzyce poważnej, jak i rozrywkowej), a jego twórca nie miał łatwego życia i nie doczekał rozkwitu popularności swego dzieła. Ładnie pisze o tym Adam Czech w swej książce "Ordynaci i trędowaci. Społeczne role instrumentów muzycznych.", którą przy okazji polecam (dostępna w dobrych bibliotekach ). W jazzie saksofoniście (z Parkerem i Coltranem na czele) wnieśli (obok trębaczy) chyba najwięcej ze wszystkich instrumentalistów. To połączenie barwy i ruchliwości drewnianych instrumentów dętych ze skalą dynamiczną blach jest jednak ogromnym atutem. No i wygląd - dopiero gitara elektryczna w rocku zdetronizowała saksofon jako najbardziej przyciągający kobiety. https://en.wikipedia.org/wiki/Saxophone
  17. Z tymi butami faktycznie może być coś na rzeczy.
  18. @maxredaktor Już sama okładka płyty budzi sympatię. Ciepłe kolory, ładna gitara i muzyk, po którym widać, że wybiera właściwe nuty zamiast gonić po gryfie w tę i z powrotem.
  19. Oczywiście fake, ale moim zdaniem zabawny:
  20. Mariusz, jeśli dobrze rozumiem, Miro odnosi się do mojego wpisu na temat kabli p. Marka Brożka (M&B Audio Cable) i regulaminu forum, którego punkt 2.5 zakazuje zamieszczania przez forumowiczów przekazów reklamowych i linków do prywatnych stron. Problem w tym, że takich linków znajdziemy na forum sporo (np. do sklepów ze sprzętem czy muzycznych), a definicja przekazu reklamowego jest dość pojemna. Owszem, na siłę można w niej zmieścić mój post, ale wtedy zmieścimy tam i wiele innych. Jeśli użytkujemy produkty jakiejś firmy i jesteśmy z nich zadowoleni, to siłą rzeczy piszemy o nich entuzjastycznie i zachęcamy innych do zapoznania się z nimi, co może być zinterpretowane przez osoby trzecie jako celowe działania zorientowane na promocję marki / towaru handlowego.
  21. @fp74 Jeszcze dodam, że bez problemu można wypożyczyć za kaucją i przy droższych modelach jest to tylko część ceny, więc nie blokujemy zbyt dużej kwoty. Na początek polecam modele na miedzi monokrystalicznej. Mnie zaskoczyły pozytywnie XLR-y z tego przewodnika. Ostatecznie kupiłem model "Nova" mimo, że nastawiałem się na inne (droższe), a ten interkonekt p. Marek dołożył mi do paczki jako ciekawostkę. Ta miedź monokrystaliczna to przyjemne połączenie nasyconego środka i całkiem nieźle otwartej góry. A jak będzie wciąż zbyt ciemno, czy gęsto, to można spróbować miedzi srebrzonej, czy srebra (z dodatkami lub bez).
  22. Dzięki, znalazłem wspierając się forumową wyszukiwarką. Faktycznie nie przypadły Ci do gustu. A Atkinsonowi się podobały. W pomiarach nie brakowało wyższego basu, natomiast niższego dość szybko ubywa, gdy przesuwamy się w lewo na osi częstotliwości. No i ten kilkudecybelowy dołek na niższych sopranach (2-4 kHz). Pewnie dlatego wydawały się tak ciemne. Specyficzne i chyba mało uniwersalne strojenie, ewidentnie nie dla fanów B&W. https://www.stereophile.com/content/linn-majik-109-loudspeaker-measurements
  23. Napisz, proszę, coś więcej. Jest możliwe, że się nie dogadały z pomieszczeniem czy ze wzmacniaczem? Bo przecież każdy z nas słyszał kiedyś nietrafione połączenia, na podstawie których można skreślić niezły sprzęt.
  24. Wersja Buddy Guya jest z 1991 r. - tak samo jak film "The Commitments". Dla Ciebie to może historia. Ja miałem wtedy 15 lat. Album Buddy Guya odkryłem dobrych parę lat później, ale jeszcze nie zdążył się wtedy pokryć patyną (ani platyną, a szkoda). Buddy dobiega teraz 90-tki i miesiąc temu wydał "Ain't Done With The Blues". Wilson Pickett to już rzeczywiście historia, ale... polecam również jego płytę "It's harder now" z 1999 r. Wciąż w świetnej formie wokalnej i z uczciwą produkcją i aranżami Jona Tivena.
×
×
  • Utwórz nowe...