Skocz do zawartości

Czego słuchasz??


karp

Recommended Posts

37 minut temu, Rafał S napisał:

Jednak słuchasz czasem normalnych rzeczy. ;)

😒

37 minut temu, Rafał S napisał:

Jednak słuchasz czasem normalnych rzeczy. ;)

😒 Co jest nienormalnego w jazzie? Jazz to piękna muzyka, nawet ten brutalny, ale w takie granie trzeba się wgryźć. Chyba, że nie chodzi Ci o jazz? Nie słucham tylko trudnych rzeczy. Tak naprawdę, to ostatnimi czasy słucham prawie wszystkiego. Co do Rory' ego, to mówiąc krótko - wymiata. Po prostu. Debiut i właśnie Irish Tour '74 to rzeczy, które trzeba znać.

40 minut temu, Rafał S napisał:

Jednak słuchasz czasem normalnych rzeczy. ;)

😒 Co jest nienormalnego w jazzie? Jazz to piękna muzyka, nawet ten brutalny, ale w takie granie trzeba się wgryźć. Chyba, że nie chodzi Ci o jazz? Nie słucham tylko trudnych rzeczy. Tak naprawdę, to ostatnimi czasy słucham prawie wszystkiego. Co do Rory' ego, to mówiąc krótko - wymiata. Po prostu. Debiut i właśnie Irish Tour '74 to rzeczy, które trzeba znać.

To żem narobił :D

Chyba już pora iść spać :D

Edytowano przez Adi777
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adi777 napisał:

Co jest nienormalnego w jazzie? Jazz to piękna muzyka, nawet ten brutalny, ale w takie granie trzeba się wgryźć.

Nie musisz mnie przekonywać do jazzu. Mam ponad tysiąc jazzowych płyt. Może nawet półtora, bo w pracy też utkałem po szafach kilka kartonów i przestałem liczyć ile tam tego jest. ;) Chodziło mi oczywiście o jazzową awangardę. Zresztą takich rzeczy też trochę mam, ale to już margines kolekcji. I raczej ta spokojniejsza, bardziej introspektywna, rozmarzona strona. Awangarda agresywna, w szybkich tempach, na ogół mnie odrzuca. Mój jazzowy mainstream rozciąga się od klasycznego swingu, przez bebop, cool, west coast, hardbop, souljazz, funk, jazz latynoamerykański i fusion do bardziej melodyjnej części postbopu. Ostrzejszy postbop już zdecydowanie mniej. Z drugiej strony, dixieland i stary nowoorleański hot jazz też niezbyt. Bardzo lubię natomiast pogranicze jazzu i bluesa - obojętnie z której strony. :)

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adi777 napisał:

Co tam masz ciekawego?

Np. coś takiego - Loren Stillman Quartet - "How Sweet It Is".

Miałem kiedyś sporo Joe Lovano, ale zachowałem tylko te bardziej staroświeckie w stylu, a pozbyłem się eksperymentalnych. Zostało mi natomiast trochę rzeczy z wytwórni Naxos Jazz, w tym również nowoczesny postbop, "third stream" i awangarda. Część z tego trzymam w pracy, w domu znalazłem te łagodniejsze:

- Flipside (typowa awangarda, ale jeszcze dałem radę słuchać)

- Chris Cody Coalition - Oasis (i jeszcze jakaś druga w pracy)

- Dejan Terzic Quartet - Four on One (w składzie George Garzone )

- Mark Isaacs - Closer

- Joel Palsson - Prim

- Lars Moller - Kaleidoscope

Te trzy ostatnie, to właśnie takie rozmarzone, impresjonistyczne rzeczy w klimacie ścieżek filmowych.

Również Mike Nock, LA Jazz Quartet, Ron McClure. Naxos naprawdę dużo fajnych rzeczy wydał, trafiłem jakąś internetową wyprzedaż i w sumie kupiłem od nich ze 30 płyt - przejrzyj ich katalog. New York Jazz Collective powinni ci się spodobać (ich akurat nie kupiłem). ;)

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Adi777 napisał:
Przecież lata 60 i 70 były najlepsze w jazzie.

Raczej 50-te i 60-te. W 70-tych poza fusion dużo nowego się już nie wydarzyło. Zresztą, ile było tych naprawdę wielkich zespołów fusion? Co poza tym? Hardbopowcy zaczęli funkować pod presją wytwórni płytowych. Jedni z większym, inni mniejszym przekonaniem. Hammond, Wurlitzer i Fender Rhodes wypierane przez syntezatory. A z drugiej strony - eksperymenty odstraszające od jazzu szeroką publikę. Czas największych podziałów w jazzie.

W ciągu ostatnich 25 lat nagrano masę świetnych płyt, a do tego jakość dźwięku  taka, że można sprzęt testować. :)

Poniżej przykład łączący twórczość lat 70-tych ze współczesnym wykonaniem. Dla mnie - bomba pod każdym względem. Wspaniała muzyka, a do tego mówi dużo o systemie odsłuchowym. :)

 

 

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Rafał S napisał:

W 70-tych poza fusion dużo nowego się już nie wydarzyło. Zresztą, ile było tych naprawdę wielkich zespołów fusion? Co poza tym?

Jak dla mnie w 50 było zbyt archaicznie, z małymi wyjątkami. Za mało mięska ;) A lata 70? Sporo dobra było, na przykład Pani Coltrejnówna, Kawaida, genialne Mwandishi, wielki Davis, takie rodzynki, jak Art Ensemble of Chicago - Les stances à Sophie, Blue Effect & Jazz Q Praha - Coniunctio - to nie tylko jazz, ale przepyszna mieszanka, jest Bobby Hutcherson - "Now!", świetny, niebanalny jazz, jest ponownie Hutcherson z równie znakomitym "Head On", John Surman - How Many Clouds Can You See?, równie dobry "Morning Glory" Surmana,  Pharoah Sanders - zrówno z Deaf Dumb Blind (Summun Bukmun Umyun), jak i przede wszystkim z fantastycznym "Black Unity", jest w końcu moja ulubiona płyta jazzowa, czyli Joe Henderson - The Elements, i wiele, wiele innych.

Soft Machine - Third też można by zaliczyć do jazzu. Tomasz Stańko nagrał wyśmienite płyty, czyli "Music for K" (1970), "Jazzmessage from Poland" (1972), "Purple Sun" (1973), "TWET" (1974), "Balladyna" (1976), czy "Almost Green" (1979).

Jest jeszcze świetny Seifert z płytą "Man of the Light" (1977).

No i sporo wartościowych płyt z ECM-u.

Edytowano przez Adi777
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Adi777 napisał:

Jak dla mnie w 50 było zbyt archaicznie, z małymi wyjątkami. Za mało mięska ;) A lata 70? (...) wielki Davis, (...) No i sporo wartościowych płyt z ECM-u.

Umówmy się, że wielki Davis był jednak większy wcześniej. :) Co do ECM - pełna zgoda. To odtrutka na spolaryzowany amerykański jazz tamtej dekady (awangarda i free na jednym biegunie, bardziej komercyjny funk i wczesny smooth na drugim). Nie chodzi mi o to, że w latach 70-tych nie było w jazzie dobrych rzeczy, tylko, że statystycznie 50-te wypadają lepiej. W końcu to rozkwit hardbopu. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Rafał S napisał:

Umówmy się, że wielki Davis był jednak większy wcześniej. :)

W życiu. Był większy bo? Bo Kind of Blue? Miles z lat 60 jest bardzo spoko, z 50 trochę mniej, ale elektrycznego okresu nic nie pobije. Bitches Brew, Agharta, Pangaea, Dark Magus, In a Silent Way, A Tribute to Jack Johnson, psychodeliczno-funkowe odjazdy na On the Corner, Get Up with It, czy Big Fun. Nie ma szans. Hard-bop? Nie powiem, że nie lubię, ale wolę Post-bop, i to zdecydowanie. Najlepiej taki z elementami avant. 

Edytowano przez Adi777
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Adi777 napisał:

W życiu. Był większy bo? Bo Kind of Blue? Miles z lat 60 jest bardzo spoko, z 50 trochę mniej, ale elektrycznego okresu nic nie pobije. Bitches Brew, Agharta, Pangaea, Dark Magus, In a Silent Way, A Tribute to Jack Johnson, psychodeliczno-funkowe odjazdy na On the Corner, Get Up with It, czy Big Fun.

In a Silent Way to jeszcze 60-te. Ta i Bitches Brew to rzeczywiście wielkie płyty. Późniejsze już mnie tak nie wciągnęły. Ale przyznaje, że po niektóre z elektrycznych nawet nie sięgnąłem więc nie mam pełnego obrazu. Zawsze zniechęcał mnie fakt, że Miles był wtedy wiecznie naćpany i zaczynał się sypać jako trębacz. Bardzo za to lubię tzw. "pierwszy wielki kwintet" Milesa z drugiej połowy 50-tych, czyli ten z Coltranem, Redem Garlandem, Paulem Chambersem i Philly Joe Jonesem. Wspaniałe granie.

W myślach przeglądałem jeszcze wykonawców z lat 70-tych i fakt - spora część z tego jest mi bliska, może bliższa niż 50-te. Ale w 50-tych jazz rozwijał się pełną parą i praktycznie wszystkiego z tamtego okresu da się słuchać. A w 70-tych oprócz odkryć było też wiele wpadek, miotania się, nieudanych eksperymentów, żeby tylko konkurować z popularnością rocka. Wiem, że gdybym teleportował się w lata 50-te do któregoś z ważniejszych amerykańskich klubów jazzowych, to na bank świetnie bym się bawił. A w 70-tych mogłoby być ekstatycznie, albo tak sobie, czy wręcz nieznośnie - loteria.

Myślę też, że współczesny saksofonista, pianista czy trębacz jazzowy powie Ci, że złoty okres to 50-te i 60-te. To jest nie do podważenia, wtedy kształtował się ten język. Gitarzysta może już wskazać 70-te, a "keyboardzista" wskaże je na pewno.

Nie chcę się o to spierać, bo zbyt wiele było w latach 70-tych muzyki, którą głęboko przeżyłem, jak choćby Weather Report i robi się nam dyskusja o wyższości jednych świąt nad drugimi. :)

Oddzielna rzecz, za którą bardzo lubię 70-te, to ponowne przeniknięcie jazzu do muzyki popularnej, zwłaszcza tej z Nowego Jorku i LA. Na pierwszym miejscu oczywiście wielcy Steely Dan. :)

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, jeszcze zapomniałem o Weather Report, solowym debiucie Zawinula - bardzo dobra płyta, no i powiedzmy, że debiut Return to Forever, oraz oczywiście The Mahavishnu Orchestra - jak mogłem o nich zapomnieć.

Zapomniałem też o takich płytach, jak:

Eddie Henderson - Realization

Julian Priester - Love, Love

Sun Ra - Lanquidity

 

 

39 minut temu, Rafał S napisał:

A w 70-tych oprócz odkryć było też wiele wpadek, miotania się, nieudanych eksperymentów, żeby tylko konkurować z popularnością rocka.

Możesz napisać coś więcej o tym?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Don Cherry - Don Cherry z 1977 roku jest bardzo spoko także. 

Sun Ra and His Arkestra - Sleeping Beauty

Jest też fantastyczny David Holland Quartet, i jego Konferencja Ptaków.

Masa fantastycznych płyt. Po prostu lubisz, wolisz prostsze jazzy, takie bardziej "dla ludu". 

Edytowano przez Adi777
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...