Skocz do zawartości

Szkiełko i ucho, czyli obiektywnie o audio


Kraft

Recommended Posts

24 minuty temu, Adi777 napisał:

Może pokusiłbyś się o stworzenie tematu o wyższości winylu nad CD, plikami i streamingiem? Jeśli takie jest Twoje zdanie. Oczywiście, jeśli znajdziesz czas i chęci ;)

Coś już na ten temat było. Nawet w tym wątku;). @Highlander_now znasz?

 

Edytowano przez Kraft
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mariusz Kopacki napisał:

Jakim instrumentem mozna "uslyszec" wyrazne obciecie pasma powyzej 20 kHz?

Nie wiem. Autor @marcinmarcin stwierdza, że robi mu to różnicę. Dlatego wg logiki powinien słyszeć różnicę pomiędzy CD i winylem.

2 godziny temu, Adi777 napisał:

Może pokusiłbyś się o stworzenie tematu o wyższości winylu nad CD, plikami i streamingiem? Jeśli takie jest Twoje zdanie. Oczywiście, jeśli znajdziesz czas i chęci ;)

Nie sądzę abym napisał coś odkrywczego i nie dającego się znaleźć na tym forum.

2 godziny temu, Kraft napisał:

Coś już na ten temat było. Nawet w tym wątku;). @Highlander_now znasz?

 

Nie wszystko znam co było w tym wątku.

Pasmo przenoszenia płyt winylowych jest większe od pasma przenoszenia płyt CD ze względu na ograniczenia formatu. Częstotliwość próbkowania w przypadku CD to 44100 Hz - z tego wynika obcięcie pasma w CD do 20000 co widać na spektrogramie. Z płytami winylowymi jest różnie, ale praktycznie wszystkie, widoczne na spektrogramie mają zapisane częstotliwości >20 kHz. 30 kHz i wyżej też się spotyka, widać to, a na pewno jest obowiązkowo obecne na płytach CD-4. Te kwadrofoniczne mają zapis do 45 kHz.

Edytowano przez Highlander_now
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adi777 napisał:

Może pokusiłbyś się o stworzenie tematu o wyższości winylu nad CD, plikami i streamingiem? Jeśli takie jest Twoje zdanie. Oczywiście, jeśli znajdziesz czas i chęci ;)

Pewną niezaprzeczalną wyższością, jak dla mnie, jest wysoka dynamika nagrań z płyt winylowych. W latach królowania winyli nie stosowano kompresji dynamiki. Obecnie jest ona powszechna i możliwa dla 16-bitów (w przypadku CD) dynamika 96 dB jest kompresowana nawet do 15 dB. Tworzy to muzykę nienaturalną, męczącą, stale głośną. Owszem Metal taki ma być z natury, na tym on polega, ale inne gatunki? Zapewne ich większość? Dźwięki o stałej głośności, są sporadyczne w naturze i nie jesteśmy ewolucyjnie do nich przystosowani, dlatego stale głośna muzyka nas męczy, choć nie musimy sobie z tego nawet zdawać sprawy. Robione to jest z kilku powodów, ale o tym chyba już pisałem.

Edytowano przez Highlander_now
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Highlander_now napisał:

Pewną niezaprzeczalną wyższością, jak dla mnie, jest wysoka dynamika nagrań z płyt winylowych.

Ok, ale to nie jest wyższość jednego formatu nad drugim, tylko zidiocenie ludzi zajmujących się masteringiem CD.

Nie słucham z winyli, więc nie wypowiadam się co do ich wyższości. Ale zauważmy, że dużą różnicę może powodować już samo to, że omijamy wtedy daka, który niekoniecznie jest przezroczysty (nawet jeśli myślimy, że akurat nasz jest ;)). Druga sprawa, to te wspomniane wysokie częstotliwości. Czy i jak rejestruje i interpretuje je nasz system nerwowy i mózg, to oddzielna kwestia. (Osobiście jestem przekonany, że nawet częstotliwości trochę powyżej słyszalnych na dłuższą metę wpływają na nasz odbiór dźwięku, bo organizm jednak jakoś na nie reaguje.) Natomiast niewątpliwie fakt, że trafiają do wzmacniacza  sprawia, że wzmacniacz jednak zachowuje się inaczej, niż gdyby ich na jego wejściu nie było. Co za tym idzie, wpływają one na charakter dźwięków na wyjściu wzmacniacza - w tym dźwięków ze słyszalnej części pasma. Przecież piec, to nie układ cyfrowy, który odetnie cześć sygnału i tyle.

Generalnie, myślę, że różnice są złożone i wszystko zależy od toru. Obstawiam, że nawet przy porównywalnym DR na CD i winylu możemy wynikowy dźwięk odbierać inaczej. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Highlander_now napisał:

Pewną niezaprzeczalną wyższością, jak dla mnie, jest wysoka dynamika nagrań z płyt winylowych. W latach królowania winyli nie stosowano kompresji dynamiki.

Ale zawsze tak jest? Wyzszość DR z vinyla vs CD? Gdzieś przeczytałem, że DR vinyli może być przekłamany, ale nie wiem, ile w tym prawdy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Rafał S napisał:

Ale zauważmy, że dużą różnicę może powodować już samo to, że omijamy wtedy daka, który niekoniecznie jest przezroczysty (nawet jeśli myślimy, że akurat nasz jest ;)).

Gramofon też nie jest przeźroczysty. Też ma swojego jittera!

Błąd synchronizacji:

0.001 sekundy (gramofon Rega RP40 Anniversary za 1000 Euro)
0,000000000163 sekundy (mój odtwarzacz strumieniowy Marantz)

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak obiektem zainteresowania melomana są lata siedemdziesiąte, tak jak obecnie moje, to faktycznie wiele najlepszych nagrań pod względem DR dostanie ten kto kupi winyl a nie CD. Można przestudiować Milesa Davisa, Herbiego Hancocka, aby wziąć kogoś z brzegu - poszczególne płyty w wydaniach winylowych najczęściej punktują z DR najwyżej. Ale jest tak jak napisał powyżej @Rafał S: to nie zasługa nośnika czy technologii ale pseudo specjalistów od masteringu, którzy klasycznie skopali późniejsze edycje. Przecież płyta CD to dopiero rok 1983/1984.

Aż się nóż w kieszeni otwiera jak się spojrzy na wydania niektórych arcydzieł. Jako przykład podam wyświechtany już przypadek „Bitches Brew”… jak można wydawać takie arcydzieło na kopiach CD ze średnim DR równym 8(!) - wydania z 1999, 2004, 2010r - jak istnieją takie ze średnim DR o kilka punktów wyższym?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Rafał S napisał:

Ok, ale to nie jest wyższość jednego formatu nad drugim, tylko zidiocenie ludzi zajmujących się masteringiem CD.

Nie słucham z winyli, więc nie wypowiadam się co do ich wyższości. Ale zauważmy, że dużą różnicę może powodować już samo to, że omijamy wtedy daka, który niekoniecznie jest przezroczysty (nawet jeśli myślimy, że akurat nasz jest ;)). Druga sprawa, to te wspomniane wysokie częstotliwości. Czy i jak rejestruje i interpretuje je nasz system nerwowy i mózg, to oddzielna kwestia. (Osobiście jestem przekonany, że nawet częstotliwości trochę powyżej słyszalnych na dłuższą metę wpływają na nasz odbiór dźwięku, bo organizm jednak jakoś na nie reaguje.) Natomiast niewątpliwie fakt, że trafiają do wzmacniacza  sprawia, że wzmacniacz jednak zachowuje się inaczej, niż gdyby ich na jego wejściu nie było. Co za tym idzie, wpływają one na charakter dźwięków na wyjściu wzmacniacza - w tym dźwięków ze słyszalnej części pasma. Przecież piec, to nie układ cyfrowy, który odetnie cześć sygnału i tyle.

Generalnie, myślę, że różnice są złożone i wszystko zależy od toru. Obstawiam, że nawet przy porównywalnym DR na CD i winylu możemy wynikowy dźwięk odbierać inaczej. :)

Powody mogą być dwa, nie jest to (tylko) "zidiocenie ludzi zajmujących się masteringiem CD".

Pierwszy to grupa docelowa. Winylu raczej nie słucha się w warunkach dużego szumu, wręcz hałasu. CD lub strumieni czy plików już tak. Dlatego robi się materiał na CD lub inne cyfrowe wydania, właśnie Zawsze Głośno, aby klient mógł słuchać tego w niemal dowolnym miejscu.

Drugi powód to marketing. Głośniejsze nagrania brzmią atrakcyjniej, ale też szybciej męczą (to te ewolucyjne uwarunkowania). Jak szybciej męczą to również szybciej sięgamy po kolejne i kolejne nagrania. Już wiemy co w trawie piszczy?

45 minut temu, Adi777 napisał:

Ale zawsze tak jest? Wyzszość DR z vinyla vs CD? Gdzieś przeczytałem, że DR vinyli może być przekłamany, ale nie wiem, ile w tym prawdy.

Nie spotkałem jeszcze winyla, gdzie ta zasada lepszego DR nie sprawdziłaby się. Przekłamanie może nastąpić, ale raczej w drugą stronę przy zniszczonych/brudnych płytach. Szum, trzaski, inne zniekształcenia pochodzące z analogowego przecież nośnika mogą obniżać DR (podwyższają poziom najcichszych partii), ale trudno byłoby, aby DR podwyższały.

Nie widzę zresztą powodu, aby nagrania cyfrowe przebiły (bo mają po temu ogromne możliwości o których "winyle mogą tylko marzyć") poziomem DR nagrania z winyli. Nie zrobią tego w powyżej opisanych powodów, leżących poza technicznym aspektem.

Edytowano przez Highlander_now
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Highlander_now napisał:

Winylu raczej nie słucha się w warunkach dużego szumu, wręcz hałasu. CD lub strumieni czy plików już tak.

Przecież ja to wszystko wiem, ale moim zdaniem w przypadku CD to już w znacznym stopniu nieaktualne. Kto dziś kupuje CD? My, tu na tym forum. A kto słucha CD w samochodzie? Kto z jamnika? I ręka do góry - kto ma jeszcze discmana i korzysta z niego na co dzień?

Obstawiam, że większość słuchających CD to ludzie po 30-tce (może nawet po 40-tce), że słuchają ich w domu, na ogół na sprzęcie wystarczająco dobrym, żeby docenić wyższy DR.

Nie ma sensownych powodów, żeby mastering CD był tak słaby. Oczywiście poza motywacją tych speców, którzy lepiej od kupujących wiedzą, co "ludożerka lubi".

22 minuty temu, sonique napisał:

Aż się nóż w kieszeni otwiera jak się spojrzy na wydania niektórych arcydzieł. Jako przykład podam wyświechtany już przypadek „Bitches Brew”… jak można wydawać takie arcydzieło na kopiach CD ze średnim DR równym 8(!) - wydania z 1999, 2004, 2010r - jak istnieją takie ze średnim DR o kilka punktów wyższym?

Dokładnie o to mi chodzi. Można od biedy zrozumieć  ten niski DR we współczesnym popie (choć moim zdaniem jest to oznaką pogardy dla słuchaczy), ale nie w reedycjach klasyki jazzu!

Wyższy DR - obok okładki, książeczki itp. - powinien być głównym elementem zachęty do kupowania płyt CD. Coś trzeba ludziom zaoferować, skoro się ich kasuje!

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Rafał S napisał:

Przecież ja to wszystko wiem, ale moim zdaniem w przypadku CD to już w znacznym stopniu nieaktualne. Kto dziś kupuje CD? My, tu na tym forum. A kto słucha CD w samochodzie? Kto z jamnika? I ręka d góry - kto ma jeszcze discmana i korzysta z niego na co dzień?

Obstawiam, że większość słuchających CD to ludzie po 30-tce (może nawet po 40-tce), że słuchają ich w domu, z tego część na sprzęcie wystarczająco dobrym, żeby docenić wyższy DR.

Nie ma sensownych powodów, żeby mastering CD był tak słaby. Oczywiście poza motywacją tych speców, którzy lepiej od kupujących wiedzą, co "ludożerka lubi".

Sądzę, że wynika to z ekonomii. CD odchodzi obecnie do lamusa, ale nie zawsze tak było i ów CD był źródłem plików na empetrójki, prawda? Musiało być Zawsze Głośno. Wspomnę też o czasach, gdy urządzenie pt: "Discman" (i podobne) był podstawowym źródłem muzyki "na mieście". Gdy to wszystko przeminęło i zaczęły pojawiać się serwisy strumieniowe. Skąd brały materiał, z tego samego miejsca z którego pochodził materiał na płyty CD. To było to samo tylko jakoś tam skompresowane mp3 czy FLAC.

Ten problem jednego źródła pojawia się także w przypadku, chyba nielicznych, płyt winylowych, które wydaje się obecnie. Tak, materiał z CD jest nagrywany na płytę winylową. Sam mam taką płytę - ma pięknie obcięty spektrogram na 20 kHz. Ale to tak przy okazji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Rafał S napisał:

Można od biedy zrozumieć  ten niski DR we współczesnym popie (choć moim zdaniem jest to oznaką pogardy dla słuchaczy), ale nie w reedycjach klasyki jazzu!

Moim zdaniem jest to przede wszystkim wyraz pogardy do sztuki i twórców. Klient zawsze ma wybór i może bubla nie kupić…

Podobnym brakiem szacunku do artystów jest moim zdaniem ucinanie utworów w radio lub przedwczesne ich wyciszanie. Jeszcze „pal sześć’ jak wchodzą wiadomości i realizator się takim zabiegiem ratuje, ale często niestety w końcówce utworu jakiś pseudo-prezenter wrzuca jakiś „inteligentny” żart swoim cyfrowo obniżonym „radiowym” głosem bo uważa, że jest to ważniejsze od tego aby dzieło artysty wybrzmiało do końca… brrrr… Wiele utworów jest w ten sposób pozbawiana momentu, w którym nagromadzenie emocji jest największe, po którym - niemal jak w Teatrze Greckim - następuje wyczekiwane katharsis… Jak bym był artystą i miał na to wpływ to szmatławe rozgłośnie typu RMF czy inne AntyRadia banowałbym aż by iskry leciały.

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, ale większość osób operuje różnymi hasłami nie wiedząc co się pod nimi kryje. Akurat Hi-End jest hasłem tylko marketingowym. Nie stoi za tym żadna norma. Zrozumienie tego jest połową drogi do sukcesu.

Gdy ktoś używa określenia Hi-End to dziękuje mu za poświęcony czas i przechodzę dalej. Nie szanuje mnie i chce mnie nabrać, więc dlaczego mam jeszcze tracić swój czas.

Edytowano przez Highlander_now
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 21.04.2023 o 13:57, Highlander_now napisał:

Sądzę, że wynika to z ekonomii. CD odchodzi obecnie do lamusa, ale nie zawsze tak było

Obecnie w samochodach nowo wyprodukowanych jest raczej opcja bez cd. Czy występuje wogóle opcja by zamontowali cd-player fabrycznie?

U mnie w "wozidle" jest tylko opcja "stream-uj" lub zgrywanie płyt do "twardego" w postci mp3 i przesył złączem usb. 

Edytowano przez Chyba Miro 84
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z CD w aucie zawsze był kłpot. Drgania podczas jazdy - korekcja nie dawała rady.

A lepsze CD wczytywały, zależnie od pojemnosci pamięci, plik w całości do bufora i stamtąd odtwarzany był.

 To po co CD skoro i tak odtwarzanie leciało z pamięci?

Dziś każdy ma internet w telefonie i streamuje do auta :) .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Adi777 napisał:

Bardzo dobry opis fizycznych ograniczeń płyty winylowej. To świadczy jak podłej jakości muszą być płyty CD jeżeli analog jest nagminnie lepszy.

Niestety dyskusje o rzeczywistości nagrań cyfrowych, dla ich bezkrytycznych zwolenników, kończą się zawsze jednakowo. Winyl jest technicznie gorszy i nie ma o czym dyskutować. Miałem taką niejedną dyskusję ... . Nawet z muzykami. Przynajmniej za takich się podawali.

W wypowiedzi na wspomnianym przez Ciebie forum zabrakło mi jednej rzeczy. Technika analogowa przez lata poczyniła liczące się postępy, w sferze szlifów igieł gramofonowych, które potrafią odczytać dużo szybsze zmiany rowka niż to miało miejsce w latach powstania płyt LP. Nie jest problemem prawidłowe odczytanie 10, 20 kHz. Nie jest także problemem odczyt 40, czy 50 kHz z rowka płyty. Nie jest problemem płaska charakterystyka wkładki "od dwudziestu do dwudziestu". To wszytko dzięki zawieszeniom rysika wykonanego z aluminium lub boru, ale głównie dzięki szlifom diamentowej igły, które można zobaczyć dopiero pod mikroskopem i to chyba dopiero elektronowym (pod zwykłym nie udało mi się). Jest także i o tym pisze już autor, technika "half speed", podobnie jak "direct metal mastering" - powszechnie dziś stosowana. Wszystko to niweluje w znacznym stopniu bolączki techniki analogowej.

Jednak hasło "cyfra może być lepsza" ciągle ląduje tam gdzie inne hasła minionego okresu, ponieważ nie da się słuchać muzyki w pełnej cyfrowej dynamice w samochodzie czy na ulicy, nawet "mniejsza połowa" oferowanej cyfrowej dynamiki nie jest możliwa. Cichych powodowanych 40dB dynamiką fragmentów nie będzie po prostu słychać. Ludzie będą psioczyć. Dlatego cyfra nigdy nie doścignie analogu, nie z racji ograniczeń, a z racji innego zastosowania. Dublowanie wydań CD i plików do słuchania w domu i na ulicy, raczej jest absurdem. Stąd rynek wydań na analogu z normalną i strumieni z okrojoną dynamiką, jest przyszłością. Większość nie skorzysta z pierwszej opcji: "Przecież gra", jednak rozdrażnieni stałą głośnością każdego utworu, zechcą posłuchać w domowym zaciszu czegoś kojącego. Gdzie jest i forte i jest też piano.

P.S. Ciekaw jestem jak sobie masterzy od stałej głośności poradzą z "Bolero" Ravela. Wywieszą białą flagę? "Ten utwór nie jest dostępny w twoim kraju"(?)

Edytowano przez Highlander_now
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Highlander_now napisał:

Dublowanie wydań CD i plików do słuchania w domu i na ulicy, raczej jest absurdem.

Ja bym z takiego "absurdu" korzystał. Widząc na półce np. Dwa wydania, jedno standartowe a drugie dla "audiofili", sięgnął bym po to drugie (nawet gdyby cena była wyzsza w tym wypadku).

Pozatym majac juz "wydanie dla audiofila" na cd, mógłby powstać (o ile juz taki istnieje na rynku) program do automatycznej korekcji dynamiki (zmniejszenie DR) by po konwertowaniu do mp. Mp3, nadawał sie do odsluchu z głosniejszym tłem akustycznym (np. w samochodzie). 😎

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Chyba Miro 84 napisał:

Ja bym z takiego "absurdu" korzystał. Widząc na półce np. Dwa wydania, jedno standartowe a drugie dla "audiofili", sięgnął bym po to drugie (nawet gdyby cena była wyzsza w tym wypadku).

Pozatym majac juz "wydanie dla audiofila" na cd, mógłby powstać (o ile juz taki istnieje na rynku) program do automatycznej korekcji dynamiki (zmniejszenie DR) by po konwertowaniu do mp. Mp3, nadawał sie do odsluchu z głosniejszym tłem akustycznym (np. w samochodzie). 😎

Były już takie starania, aby wydawać nagrania w oznaczonych standardach (podane DR). Trafiły w pustkę.

Z ekonomicznego punktu jest to absurd. Osób jak Ty jest stanowcza mniejszość. Nagranie ma grać i tyle. Wydawanie innego nagrania dla stanowczej mniejszości musiałoby kosztować. Pojawiła się płyta winylowa i ona przejęła rolę lepszego, bardziej "elitarnego" nośnika. Jest on ponadto droższy (przypomnę, że większość płyt w RFN kosztowała ok. 12 DM, obecnie płyty poniżej 25€ są rzadkością; wymiana DM na € to ok. 2 do 1). Tu porządził rynek. Czasem jest to dla nas niezrozumiałe, ale jest faktem.

Także te lepsze nagrania są dla Ciebie dostępne, ale na winylu. Strumieniowanie do samochodu czy na ulicę, ale winyl do domu. Taki wyłania się obecny model.

P.S. Polskie Nagrania zapytane przeze mnie odpowiedziały, że wszystko co mają wydane jest najwyżej oczyszczane elektronicznie i nie jest remasterowane. Dynamika jest zachowana taka jak na półcalowych taśmach matkach z jakich były tworzone matryce przed laty. Piszę o tym, gdyż także na Discogs pojawiają się opisy nowych wydań jako "remastered", nie jest to prawda. Tak przynajmniej przyznają Polskie Nagrania.

P.P.S. Polskie Nagrania jako marka wykupiła prawa do wielu nagrań byłej firmy Pronit. DLatego wiele nagrań obecnych na winylach pojawia się już pod marką Polskie Nagrania, mimo iż pierwotnie były wydane pod marką Pronit. Np. Płyty Marka Grechuty.

Edytowano przez Highlander_now
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Highlander_now napisał:

Strumieniowanie do samochodu czy na ulicę, ale winyl do domu. Taki wyłania się obecny model.

Jednak ten model mógłby byc nieco inny, czyli do domu winyl i cd. Bo i tak juz nie "wychodza" samochody z odtwarzaczami cd. Chyba ze sie mylę🤔

Ale do tego chyba nie dojdzie, gdyż cd w "takim wydaniu" mogłoby być realnym konkurentem dla winyli. Ale to moje zdanie.

19 minut temu, Highlander_now napisał:

Wydawanie innego nagrania dla stanowczej mniejszości musiałoby kosztować.

Czyli że nie używając kompresji dynamiki w czasie produkcji materiału generuje extra koszty? Nie rozumiem🤔 

Przecież taka płyta była by fundamentem (niczym tasma matka) a od niej byłaby juz wyprowadzana wersja dla pracy w innym tle akustycznym🤔

Wiem na czym polega "loudness war" jednak myślę ze można ten trend odwrócić. Ba... wróżę nawet że jesli ktoś odważyłby sie zrobić taki krok (nawet w ramach testu), myślę że stałby sie b.szybko rozpoznawalny i utozsamiany z wyższą jakością w swiecie audio🤔

19 minut temu, Highlander_now napisał:

Z ekonomicznego punktu jest to absurd.

W swiecie audio ekonomia rządzi sie chyba nieco innymi prawami. Ceny za różne "elementy" ktore sie sprzedają ,doprawdy nieraz mnie  fascynują.

Edytowano przez Chyba Miro 84
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Chyba Miro 84 napisał:

Jednak ten model mógłby byc nieco inny, czyli do domu winyl i cd. Bo i tak juz nie "wychodza" samochody z odtwarzaczami cd. Chyba ze sie mylę🤔

Ale do tego chyba nie dojdzie, gdyż cd w "takim wydaniu" mogłoby być realnym konkurentem dla winyli. Ale to moje zdanie.

Czyli że nie używając kompresji dynamiki w czasie produkcji materiału generuje extra koszty? Nie rozumiem🤔 

Przecież taka płyta była by fundamentem (niczym tasma matka) a od niej byłaby juz wyprowadzana wersja dla pracy w innym tle akustycznym🤔

Wiem na czym polega "loudness war" jednak myślę ze można ten trend odwrócić. Ba... wróżę nawet że jesli ktoś odważyłby sie zrobić taki krok (nawet w ramach testu), myślę że stałby sie b.szybko rozpoznawalny i utozsamiany z wyższą jakością w swiecie audio🤔

Drugi rodzaj płyty czy nagrania w innej formie to drugi proces całej produkcji. To nie polega tylko na skopiowaniu 1:1 i w świat.

Wojna głośności już ulega odwróceniu. Pierwszym "przebiśniegiem" jest płyta winylowa. Dla strumieniowania muzyki to rozwój i obniżanie się cen systemów redukcji hałasu z otoczenia. Klient ma możliwość słuchania w lepszych warunkach. Odpowiadają także za to coraz lepsze systemy w samochodach i izolacja akustyczna wnętrza.

To jest proces, który zainicjował format MP3 - słusznie obecnie odrzucany. Teraz wielu może sobie pozwolić na strumieniowanie FLAC, bo nie istnieją ograniczenia ilości danych, także w sieciach komórkowych. Czemu ten bezstratny format miałby nie zawierać zbliżonej do oryginału dynamiki?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Fandiscopolo napisał:

Czesto wspominasz o nowoczesnych szlifach igiel oraz o tym ze szlify te potrafia wydlubac wiecej informacji z rowka.Wynikaloby ze lata temu bylo mozna zrobic plyte ktora byla odtwarzana.....w paru procentach?Nie bylo pieknych szlifow jak obecnie.Dobrze czaje czy nie dobrze czaje.

Współczesne szlify (trzeba pamiętać, że już w momencie pojawiania się kwadrofonii powstał szlif Shibata) sięgają głębiej do rowka, mają większą powierzchnię styku z rowkiem (przez to mniej zużywają płyty), a jednocześnie ich przekrój poprzeczny jest niekołowy, jest szerszy w osi do rowka poprzecznej, równoległej do promienia płyty, niż w osi stycznej do rowka. Dzięki temu takie szlify są w stanie dotrzeć tam gdzie tradycyjne szlify nie mogły, a nawet z "sfrezowanych" tradycyjnymi szlifami płyt są w stanie odczytać to czego nie odczyta już żaden szlif tradycyjny. Ponadto ów niekołowy przekrój poprzeczny powoduje, że igła czyta bardzo drobne (wysokie częstotliwości) zagłębienia rowka.

Korzyści są z tego są takie jak wspomniałem, mniejsze zużycie płyt, więcej odczytanych szczegółów w wysokich tonach, także i z zużytych płyt. Niestety takie szlify są drogie i często połowa wartości wkładki to koszt igły.

Także tradycyjnymi szlifami można odczytać niemal (bardzo wysokich częstotliwości nie da się odczytać) wszystko, ale tylko z nowych płyt.

Edytowano przez Highlander_now
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na podstawie moich dotychczasowych doświadczeń byłem święcie przekonany, że sprzedawcy audio nie są dobrymi kompanami do szukania odpowiedzi na pytanie "co zrobić aby wyjść z dobrym dźwiękiem i zapłacić jak najmniej". I że jednak to my, finalni użytkownicy powinniśmy wyposażyć się w przysłowiowe "szkiełko i ucho" aby być w stanie zweryfikować jakże często powtarzane w tych miejscach audio-mity. A tu proszę. Jaka miła i niespodzianka...

Wdepnąłem dzisiaj do HiFi Klubben - generalnie nie odwiedzam salonów ale ten był bezpośrednio przy sklepie z używanymi płytami więc się skusiłem. Sklep średnich rozmiarów, nie za szeroki wybór, sieciówka, można porównać do polskiego Top HiFi. Ze "zwykłych" kolumn głównie B&W i Dali oraz (tu zaskoczenie) mnóstwo aktywnych (przynajmniej 30% oferty sklepu). W związku z tym, że (bez pośpiechu) rozglądam się za nowymi paczkami, zdecydowałem wdać się w rozmowę z sympatycznym i uczynnym sprzedawcą.

Spytałem się o B&W 704 (wizualnie mnie oczarowały) i z czym powinienem je sparować (ot, taki mały teścik na początek - czemu nie). Ku mojemu zdziwieniu, sprzedawca powiedział, że nie ma to znaczenia bo każdy wzmacniacz z tych sprzedawanych tutaj dam mi pełnię satysfakcji, po czym zaproponował wzmacniacz Denona. Początkowo myślałem, że to model 1700 (z tego co się orientuję według wielu w miarę odpowiedni partner do kolumn z tej półki) ale gdy podszedłem zobaczyłem, że to 900-ka. Zadałem podobne pytanie raz jeszcze bo zawsze można coś źle zrozumieć. Sprzedawca nie tylko powtórzył ale i rozwinął myśl: "Nie widzę sensu w kupowaniu droższego wzmacniacza bo ten świetnie się tutaj nada. Może Pan oczywiście kupić coś droższego i bardziej funkcjonalnego ale nie wpłynie to zasadniczo na Pana odbiór tych kolumn - wzmacniaczem bym się nie przejmował". Nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu... sprzedawca pewnie uznał, że podoba mi się dźwięk z B&W... ale jego słowa były dla mnie najpiękniejszą melodią jaką usłyszałem tego dnia. Pełną nadziei i optymizmu, że można inaczej. No dla mnie "WOW";)

A na marginesie, chyba B&W rozkochały mnie w sobie na dobre... cudownie wykonane paczki! Prawdopodobnie również świetnie brzmiące (tam mieli fantastyczną wprost akustykę więc musiałbym jednak zweryfikować u siebie).

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...