Tam chyba jakiś średni Wolfson siedzi.
Jest różnica jak słucham z DAC Magnata (przez optyka/coaxiala) a jak bezpośrednio ze starego Marantza CD52SEmkII czy nowszego Denona. Jednak w tych CD DAC generuje lepszy dźwięk niż Magnata.
Ogólnie rzecz biorąc już nie rozglądam się za kolejnym CD, jednak pójdę w stronę DACa.
Końcówka mocy to wyłącznie końcowy stopień wzmocnienia. Żadnych regulacji, tylko wejść tyle ile kanałów obsługuje, wyjścia na głośniki, zasilenie oraz trigger dla automatyzacji. To typowy składnik systemów dzielonych oraz zaawansowanych układów kina domowego (procesor + końcówki mocy)
Amplituner czy wzmacniacz stereo z trybem końcówki mocy pozwala uruchomić funkcjonalność powyższego, wówczas wyłączają się wszystkie regulacje, korektory itp, także vol. Sprzęt dostaje audio przez pre-in i wyłącznie go wzmacnia do głośników.
W obu przypadkach za pełną obsługę odpowiada pre a więc w naszym przypadku amplituner kina mający wyjście pre-out, to on wszystkim zarządza. Trigger pozwala ponadto na zdalne załączanie i wyłączanie podłączonych końcówek.
@MariuszZ - nieźle. Fajnie, że są takie "gotowce" do Eversolo. Nie wiedziałem. Dla samego zmniejszenia szumu z gwizdka było warto. A jak z trafem w nowym zasilaczu? Cichutkie?
@marcinmarcin - wiem, że działasz w temacie zasilaczy, streamerów, dużo zmieniasz, dużo słuchasz i masz doświadczenie. Ale muszę zapytać, nie traktuj tego proszę jako czepialstwo. Dlaczego twierdzisz, że taki zasilacz po tygodniu pokazuje dopiero na co go stać? Co się w nim dzieje, że właśnie wtedy się rozkręca? I najważniejsze. Czy w przypadku wprowadzania takich lub większych modyfikacji w systemie, brałeś kiedykolwiek pod uwagę, że to jednak zwyczajne osłuchanie się (przyzwyczajenie mózgu, słuchu do nowej prezentacji) wprowadza więcej niż sam proces "nabierania nowych właściwości" sprzętu z czasem? Często można przeczytać, że np. jakiś forumowicz kupił wzmacniacz, który od samego początku mu się podobał. ALE DOPIERO po dwóch tygodniach "się otworzył" i zaczął grać jeszcze lepiej! Może człowiek się po prostu oswoił, przyzwyczaił, osłuchał, a sprzęt gra dokładnie tak samo jak na początku?
I żeby była jasność - nie kwestionuję tutaj zmian w brzmieniu po zmianie zasilacza czy innych elementów. Chodzi mi o to, dlaczego tak często za pewnik obiera się to, że to dany sprzęt ulega zmianom z czasem, a odrzuca się czynnik ludzki i nasze słabości? Czy na pewno możemy je wykluczyć?