Skocz do zawartości

Kraft

Uczestnik
  • Zawartość

    12 205
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kraft

  1. Myślę raczej o ograniczeniu aktywności.
  2. Podsumowanie odsłuchów S-520. Uwaga. Punkty odzwierciedlają, jak małe Ushery wypadają na tle kolumn dwa, trzy a nawet cztery razy droższych, bo takie wcześniej testowałem. Muszę tak, bo klasie 2000 zł nie mam rozeznania. Wsad technologiczny 5/10 Przetworniki zdaje się przyzwoite. Woofer wygląda na "bezlicencyjną" kopię popularnego niegdyś głośnika SEAS-a. Przetworniki stare, ale jare. Wzornictwo/wykonanie/detale - 6/10 Klasyczne, by nie powiedzieć zwyczajne. Proste skrzynki bez żadnych fajerwerków wzorniczych czy konstrukcyjnych. Powtórzę to, co napisałem przy okazji testu bardzo podobnych ProAc Response One SC: „całość wygląda rasowo i audiofilsko. Plusik za niesymetryczne umieszczenie tweetera”. Fornir czy lakier to nic wielkiego w klasie monitorów za +/- 6000 zł (a do takich przypominam porównujemy), więc daję za wszystko 6 punktów. Miejmy jednak na uwadze, że S-520 kosztują ledwo 2 000 zł. Przy tej cenie należałoby się raczej 10. Balans tonalny - 10/10 Równowaga, równowaga i jeszcze raz neutralność. Stereo - 8/10 Stereofonia świetna łamane chwilami przez rewelacyjna. Duży, przestrzenny dźwięk z małych kolumn. Doskonałe zgranie fazowe przetworników. Na odpowiednich nagraniach potrafią otoczyć muzyką. O dziwo stereofonia robi tak dobre wrażenie, mimo że przejrzystość Usherów wcale nie zachwyca. Brakuje trochę poczucia powietrza między instrumentami. Bas - 8/10 Ogólnie dobry, a w stosunku do wielkości skrzynek nawet bardzo dobry. Schodzi całkiem nisko, często niżej niż z monitorów o rozmiar większych. Jest na tyle potężny, że trzeba uważać z ustawieniem kolumn w pomieszczeniu. W 25 m2, z kolumnami odsuniętymi 85 cm od tylnej ściany był u mnie akuratny. W 6-metrowym pokoju syna, 30 cm od ściany, balans tonalny tracił doskonałe proporcje – muzyką mętniała. Podobnie w ustawieniu na biurku (dodatkowo odsłuch w bliskim polu też im chyba nie służy). Małe kolumny do odsłuchu w większych pomieszczeniach. Wokale/średnica – 8/10 Ładnie, naturalnie, namacalnie. Wysokie/detaliczność - 7/10 Dość detalicznie, w miarę żywo. Bez szczególnego blasku i wielkiego realizmu, np. talerzy, ale też bez przyciemnienia. Muzykalność/komfort odsłuchu - 10/10 Dopiero tu trzeba będzie się bardziej rozpisać. Lakoniczne opisy wcześniejszych sekcji są podyktowane tym, że małe Ushery właściwie niczym się nie wyróżniają (no może poza stereofonią). Rozbierane na czynniki pierwsze wydają się sonicznymi przeciętniakami. Są kolumny, które grają czyściej, przejrzyściej, dynamiczniej, z większym wykopem, oddechem itd. Co z tego, skoro mieszanka ich niewybitnych cech składa się w niesamowicie przyjemne w odbiorze brzmienie. Niczego w nim nie brakuje. Niczego nie jest za dużo. I ten brak jakiejkolwiek skuchy jest zdaje się tajemnicą sukcesu tej konstrukcji. Nie chce się analizować brzmienia, za to chce się go słuchać. Ostatnio szczególnie sobie cenię kolumny, którym mogę zaufać. Które dają mi pewność, że nie zawiodą i wszystko odtworzą bez potknięć i przekłamań. Ushery doskonale wpisują się w tę filozofię. Grają poprawnie, ale nie beznamiętnie. Potrafią przykuć uwagę na długie godziny, ale też nie zamęczyć przesadną ekspresją. Równowaga. Wszystkiego. Redaktor Stryjecki z Hi-Fi i Muzyka zakończył test S520 zdaniem” „Za te pieniądze: łeb urywa.”. Lepszego podsumowania nie wymyślę. 25-milimetrową tekstylną kopułkę osłania metalowa siatka. To nie Gwiazda Śmierci, ale nisko-średniotonowa 14-stka à la SEAS. Oryginalnego SEAS-a podobnej wielkości mam w Pylonach. Na koniec próba odpowiedzi na pytanie, na jakiej półce umieścić jakość brzmienia małych Usherów. Moim zdaniem są równorzędnym konkurentem dla dużo droższych kolumn pokroju Bowersów 707, KEF LS50, czy Dali Menuet (wszystkie bardzo lubię). Ushery nie są od nich lepsze, w niektórych aspektach są gorsze, ale jeśli po starannym odsłuchu porównawczym ktoś wybrałby z powyższych właśnie konstrukcję z Tajwanu, to wcale bym się nie zdziwił. W tej sytuacji nagroda w kategorii Koszt/Efekt jest absolutnie nieunikniona.
  3. Nie. Już skończyłem poszukiwania. Pogodziłem się z tym, że jest wiele różnych ciekawych brzmień. Wszystkich mieć u siebie nie sposób. Szkoda też czasu na poszukiwanie tego jedynego najbardziej nam pasującego. Lepiej skupić się na poszukiwaniach muzycznych słuchając na sprzęcie niekoniecznie "najlepszym", ale "wystarczającym",
  4. To był mój pierwszy Zlot, więc podzielę się wrażeniami z punktu widzenia świeżaka. Po pierwsze, jakikolwiek krytyczny odsłuch jest w warunkach takiej imprezy niemożliwy. Nieznane pomieszczenie, nieznane ustawienia, mało znane lub słuchane po raz pierwszy utwory (moja wina - nie przygotowałem się), zmienna pozycja odsłuchowa (gdzie często uszy nawet "nie widzą" głośników) i na dokładkę kilkanaście stale przemieszczających się po pomieszczeniu "ustrojów akustycznych", do tego bez przerwy gadających (nie wyłączając mnie;). No tak się nie da. Przejdźmy zatem do wrażeń odsłuchowych;) Niezmiennie dobre wrażenie robi na mnie gra droższych modeli Bowersa (słuchaliśmy podłogówek i monitorów z serii 800 D4). Ich klarowność, przestrzenność i oddanie powietrza są dla mnie wzorcem i punktem odniesienia dla innych kolumn. W przypadku podłogówek w pamięć zapadną mi też niektóre dźwięki basowe. Monitorami się jednak lekko rozczarowałem. grały ładnie, ale oczekiwałem objawienia, a to na mnie niestety nie spłynęło:(. Dalej podłogowe ProAc-i. Słuchałem krótko i siedząc mocno z boku. Ładnie, ale na mój gust za bardzo sypało sybilantami. Może akurat taki utwór. Podstawkowe Elac Vela. Nadspodziewanie dobrze. Błyszcząca, czysta góra i mocny, sprężysty bas. Podobało mi się. Ale już trójdrożne, podłogowe Vela zupełnie bez wyrazu. Nic dobrego nie rzuciło mi się w uszy. Może za blisko i zbyt nisko siedziałem). Chyba podobnie bez wyrazu podłogowe Linn Majik, bo zauważam brak wrażeń pamięciowych z nimi związanych. Ciekawa była konfrontacja sklepowych wypasów ze skromnymi Chario Radka i Usherami Tomka. Zaskoczyło mnie, że pod niektórymi względami zaprezentowały się bardzo podobnie do wcześniej wymienionych. Szczególnie pod względem rozmachu i stereofonii. Potwierdza to moim zdaniem opinię, że za brzmienie kolumn w dużym stopniu odpowiada akustyka pomieszczenia. Była taka sama, to i brzmienie było podobne. Ani Chario, ani Ushery do detaliczności i czystości grania Bowesów i małych Vela się nie zbliżały, ale wrażenia ogólne ze słuchania muzyki zapewniały podobne. Grały zaskakująco dobrze. Jak się spojrzy na cenę S-520 i 20 razy od nich droższych 805 D4, to wychodzi, że do miana objawienia Zlotu powinny pretendować właśnie Ushery;) Odsłuchowo było tak sobie, za to towarzysko wspaniale. Tyle ciekawych osobowości! Żałuję, że tylko z niektórymi udało mi się dłużej porozmawiać. Rozmowy z ludźmi są takie inspirujące. Bardzo dziękuję. Podziękowania również dla wesołych towarzyszy podróży. 6 godzin jazdy, a nic a nic się nie nudziłem (no może trochę, jak zaczęli dyskutować o rabatkach). Pozdrawiam!
  5. Jak @halik potwierdzi, to wtedy automatycznie ja też. I jeszcze @Mikelas76 powinien się znaleźć na liście.
  6. Przespałem się z problemem (wiem - sam go stanowię), przemyślałem jeszcze raz sprawę (od razu przepraszam za myślenie samodzielne, wręcz samozwańcze) i doszedłem do wniosku, że się do tego testowania nie nadaję. Sprzętowo i mentalnie. Przede wszystkim ten mój Marantz. Jest zbyt wielkim ograniczeniem. Puszczam sobie Wielką Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia (źródło to TV, bo jak nie widzę kto gra, to trudno mi ocenić co gra), a z jego trzewi wydobywa się Kwartet Jorgi. Podobno jakiś Kilowata, czy jakoś tam, go tak bez sensu nastroił. Ale może w tym budżecie robił, co mógł. Wiadomo, z pustego i Japończyk nie naleje. Powiecie - no to kup droższy. Ale jak, skoro za Marantza zostało mi jeszcze 48 rat (zazdroszczę tym, co mogą tak sobie po prostu pójść do sklepu i coś kupić). Ale jak się miałem dorobić z moim lewicowym odchyleniem? Prędzej bym gałkę balansu ukręcił nim bym je wyrównał. Dodatkowo sygnał filtrują mi sznurowadła od trampek, które eufemistycznie nazywam kablami (wiem, wiem - zaklinanie rzeczywistości), a na koniec resztę dźwięku pochłaniają mi te cholerne pianki. Praktycznie podczas testów siedzę i słucham ciszy! Nawet jakby ten mój sprzęt jakiś sensowny dźwięk wypuszczał, to i tak mam zbyt małe doświadczenie, osłuchanie, żeby to, co dotrze do moich niemytych, wietrzonych uszu zinterpretować. Dość powiedzieć, że cały mój kontakt z muzyką na żywo to gwiżdżący kolega z podstawówki i dziadek, który grał na grzebieniu (klasycznym kościanym, być może z barana, o lekko ocieplonym, ale szczegółowym i dynamicznym brzmieniu, takim "z zębem"). A jeszcze braki elokwfecii uniemożliwiają mi sensowne przekazanie moich - pożal się Boże - wrażeń. Sami widzicie. No się nie da. Postanowiłem zatem posłuchać, nie sprzętu, nie muzyki, ale mądrzejszych kolegów i odpuścić to moje - pożal się Boże po raz drugi - testowanie. Proszę, niech mi ktoś łaskawie napiszę, jak te Ushery grają. Będę bardzo zobowiązany. PS jestem z siebie dumny, że jednak trochę się znam - znam swoje miejsce w szeregu.
  7. Ok. Też przepraszam, ale widzisz jakie wpisy zaczęły towarzyszyć Twojemu i jaką sympatię sobie zaskarbiły. Zdecydowanie czas na przerwę.
  8. Ludzie! Zażartowałem sobie tylko z wpisu kolego Rafała, że niby napisanie o nieprzesadnym przejmowaniu się punktem -6dB wymagało ode mnie jakiegoś przełamania się do szczerej wypowiedzi. To już dowcipy trzeba tłumaczyć?
  9. Wstyd, Koledzy. Lepiej już nic nie piszcie.
  10. Już widzę te nagłówki: "Kraft szczerze o pomiarach", "Kraft przerywa milczenie", "Mocne słowa Krafta na temat charakterystyki częstotliwościowej";)
  11. Skąd się biorą odmienne opinie o audio? To głębszy problem, który można nazwać systemowym, niezależny od dobrej, czy złej woli użytkowników i ich zaangażowania. Nakładają się tu różne kwestie. Po pierwsze nierozerwalnie związane z ludzkim postrzeganiem tzw. błędy poznawcze, po drugie - niemożność (czasem jedynie nieumiejętność) przeprowadzenia odsłuchu porównawczego w kontrolowanych i powtarzalnych warunkach, a po trzecie - wspomniana już - ułomność języka, którym staramy się opisać nasze wrażenia. Samych błędów poznawczych nauka wyróżnia kilkadziesiąt, jest więc z czym się się mierzyć chcąc przeprowadzić rzetelny test. Podam kilka wybranych, by pokazać w jakiej - właściwie beznadziejnej - sytuacji znajduje się osoba dokonująca oceny sprzętu audio i pragnąca podzielić się swoimi odczuciami z innymi. Efekt kontrastu – subiektywne zwiększenie lub zmniejszenie obserwowanych cech obiektu w zależności od porównania z wcześniej obserwowanym obiektem. Efekt czystej ekspozycji – wytworzenie pozytywnej opinii czy oceny obiektu pod wpływem samego zwiększenia liczby kontaktów z tym obiektem. Efekt posiadania – tendencja do oceniania posiadanych rzeczy jako bardziej wartościowe niż identyczne nieposiadane. Efekt potwierdzenia – tendencja do poszukiwania wyłącznie faktów potwierdzających posiadaną opinię, a nie weryfikujących ją. Efekt skupienia – błąd w ocenie wynikający ze zwracania nadmiernej uwagi na jeden aspekt i ignorowania innych aspektów. Efekt ślepej plamki – tendencja do niezauważania błędów we własnej ocenie rzeczywistości. Selektywna percepcja – tendencja do zaburzania percepcji przez oczekiwania. Zasada podczepienia – tendencja do robienia czegoś (i wierzenia w coś) dlatego tylko, że wiele osób tak robi. Efekt polaryzacji – możliwość użycia tych samych (neutralnych) faktów do umocnienia zarówno pozytywnej, jak i negatywnej opinii na jakiś temat. Heurystyka zakotwiczenia – tendencja do ulegania dużemu wpływowi wiedzy, założeń lub informacji, nawet jeśli wiadomo, że są fałszywe lub niepełne. Iluzja grupowania – tendencja do zauważania wzorców lub korelacji tam, gdzie w rzeczywistości ich nie ma. (źródło: Wikipedia) I na koniec jeszcze jeden błąd poznawczy, jak mi się zdaje istotny w audiofilskim hobby. Kaskada dostępnych informacji mówiąca, że kolektywna wiara w pomysł jest tym silniejsza, im pomysł ten jest częściej powtarzany w dyskursie publicznym. Jeśli na uwarunkowania psychologiczne nałożymy dodatkowo kwestie techniczne związane z odsłuchami:, zmienna akustyka, poziomy głośności, punkt odsłuchu, repertuar itd,, to przedstawienie obiektywnych subiektywnych odczuć z odsłuchów wydaje się zadaniem bardzo trudnym (a właściwie beznadziejnym).
  12. Liniowy skok zależy od konstrukcji mechanicznej głośnika: membrany, zawieszenia i napędu.
  13. Być może w innym egzemplarzu będzie jeszcze inny przebieg pasma. Analogowe potencjometry mają swoje odchylenia od normy.
  14. Zależy o jaką dynamikę chodzi. Jeśli o zdolność do zagrania bardzo głośno, to może - nie zamierzam sprawdzać. Jeśli jednak o mikrodynamikę, to nie mogę się zgodzić. Ushery realistycznie oddają dźwięki typu szarpnięcia strun gitar czy uderzenia w bębny. Myślę, że do oddania przez nie transjentów nie można się przyczepić. Pewnie nie są to najszybsze kolumny na świecie, ale też nie widzę tu żadnej ich słabości. Moim zdaniem grają całkiem dynamicznie.
  15. A co Ty Sebastian taki na nie? Za tanie? Kolega @kaczadupajuż się kiedyś naśmiewał z Heco, że na pewno nie kupię i się przejechał;)
  16. Spoko. Po to zakładam tematy, żebyście mieli co poczytać i o czym popisać. Najważniejsze żeby było sympatycznie i bez ubliżania. Tym bardziej, że o samych Usherach jakoś mi się nie chce pisać. Serio. Są zbyt normalne. Żadnej szczególnie wybijającej się zalety. Żadnej wady. I czym ma się tu recenzent ekscytować? Nie dają pisarskiego paliwa. To po prostu świetnie zestrojone, realistycznie grające i przyjemne w odbiorze paczki.
  17. Tylko skąd wiemy, gdzie był w nagraniu, a gdzie nie był? Niestety taka jest natura rezonansów pomieszczenia. Niektóre częstotliwości są wzmacniane, a inne wycinane. Trzeba by odsłuchać utwór na słuchawkach i na gorąco sprawdzać, czy na kolumnach jest tam, gdzie trzeba (i w odpowiedniej ilości). Często fajne zejścia basu to po prostu mod pomieszczenia.
  18. Dziękuję za materiał. Niestety nic tam o pomiarach nie ma. Same ogólniki.
  19. Z tym pomiarowym zejściem to trzeba uważać. Nie musi się ono przekładać na subiektywny odbiór (i odwrotnie). Jeśli jednak mówimy o wrażeniach, to faktycznie bas S-520 wydaje mi się lepszy od tego w PMC. Ma niezłe wypełnienie i zejście. Nigdy też nie bywa twardy (częste w monitorach np. w przypadku odtwarzania kontrabasu). Zawsze ma w sobie trochę przyjemnej miękkości. No i nie dudni. W kategoriach bezwzględnych co najmniej 3+. Co ciekawe wydaje mi się też lepszy niż w tomkowych ProAcach z bliźniaczym wooferem. Tam był dość nierówny. Często brakowało mu energii. Ale powtórzę jeszcze raz. Na odbiór basu w znacznym stopniu wpływa sytuacja zastana - akustyka i rozmieszczenie.
  20. Ok. Już wszystko wiem. Skalibrowałem sobie nasze spojrzenia na dobry bas.
  21. A u Tomka był dobry bas? Bo jego Altecki wcale tak nisko nie schodzą (ale dzięki temu mu nie dudni).
  22. Niskie zejście basu to akurat łatwiej osiągnąć z małym przetwornikiem niż dużym. W tym przypadku ważny jest bowiem stosunek objętości obudowy do wielkości membran.
×
×
  • Utwórz nowe...