Najpewniejszym rozwiązaniem ślepego testu jest test ABX. Słuchamy A (znanego), słuchamy B (znanego), a na koniec słuchamy X (jednego z dwóch poprzednich, ale nie wiemy którego) i wskazujemy, czym był X. A czy B.
Myślę, że dokładne warunki odsłuchu powinien określić słuchający. On decyduje, ile czasu potrzebuje, jakie utwory itd. Jego komfort jest najważniejszy. Mogłoby się to odbyć tak. Słucha (ile chce i na czym chce) A i zapamiętuje jego cechy brzmieniowe. Potem to samo z B (nie na ślepo - wie, co gra). Potem asystent podpina "losowy" X, a słuchający mówi, który to z dwóch odsłuchanych wcześniej (słucha, ile chce). X (zmienne) podpinamy np. 10 razy i sprawdzamy skuteczność rozpoznania. 8 na 10 trafień oznacza, że test został zaliczony - jest wysoce prawdopodobne, że słuchający faktycznie rozróżnił brzmienie kabli.
Co sądzicie? Trochę to potrwa, ale powinno być mało stresująco.