-
Zawartość
5 774 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez MariuszZ
-
A powinienem? Nie słuchałem ale kilka razy szukałem na aukcjach i myślałem o kupnie. Byłem napalony po przeczytaniu kilku opinii i recenzji. Na szczęście ceny nie były w moim zasięgu i zawsze kończyło się na przemyśleniach czy warto iść w półśrodki czy lepiej nabyć "słabego" mocowo SETa na duotriodach. Wracając do tematu. Dlaczego wracają lampy do łask? Może dlatego, że te najciekawiej brzmiące wzmacniacze jak ten Sugden często w recenzjach porównywane są do lampowców. Gonią je próbując osiągnąć pewien pułap wykazywany w podprogowych przekazach recenzentów zachwyconych dobrym brzmieniem. Na przykład TU Cytuję: "Praca tranzystorów wyjściowych w trybie single-ended nadaje temu wzmacniaczowi dodatkową ilość płynności, której nie mogą osiągnąć nawet najlepsze wzmacniacze klasy A. Śmiem twierdzić, że brzmią jak lampa. Jeśli kochasz dźwięk SET, ale potrzebujesz więcej niż kilku watów na kanał, z solidną kontrolą basu, ten wzmacniacz szybko stanie się Twoim świętym Graalem." lub TU Cytuję: "Tak, Sugden, jak można się spodziewać po wszystkim, co napisałem, naśladuje dźwięk wysokiej jakości wzmacniaczy lampowych i podejrzewam, że parzyste harmoniczne wrodzone w konstrukcji Sugdena przyczyniają się do tej jakości." Pozdrawiam. M
-
Jak u każdego. Zrobił świetne kolumny DIY pod "slabą" lampkę na niskotonowych JBLach. Sporo zachwytu było ale widzę, że część z użytych przetworników, z tych kolumn wisi na OLX więc chyba był upgrade albo nie były takie świetne. Tak czy inaczej wszystko ewoluuje, nawet wiedzą i upodobania 😉 Zastanawiam się tylko po co szukać wzmacniaczy tranzystorowych o lampowym brzmieniu skoro tych drugich jest dostatek, a te pierwsze raczej nigdy nie oddadzą 100% lampowego brzmienia. Takie lampowe wzorce i ich doganianie to jakieś nieporozumienie wg mojej oceny jest 😉
-
Jak już wspomniałem o Danielu to zachęcam do poczytania jego przemyśleń i doświadczeń dotyczących wzmacniaczy tranzystorowych o lampowym brzmieniu Cytat: "Niewprawnemu słuchaczowi może się spodobać aktywna kolumna w 100% napędzana takim modułem, ale zwykle nie jest on osłuchany z tym ile życia, namacalności, rozdrganego powietrza wokół instrumentów i obecności, alikwotów i wybrzmień, które długo trwają zapewniają dobre konstrukcje lampowe i niektóre Single Ended tranzystorowe."
-
To też wielokrotnie było poruszane w dyskusjach. Patrz ślepe testy. Kierowalibyśmy się wyborem funkcjonalności, złącz, mocy itd. Poza tym wzmacniacz to tylko jeden z elementów i dobiera się go pod kolumny, pre jeżeli już jest. Musi być uszyty na miarę patrząc na impedancję wejścia, wyjścia, czułość wejścia, efektywność kolumn. Barwa wzmacniacza to detal będący przyczynkiem do dyskusji ale nie powinien być priorytetem. Wzmacniacz ma być "drutem" ze wzmocnieniem. Nie powinien podbarwiać. Jeżeli ktoś, tak jak ja tego oczekuje to czemu nie? Lubię takie granie i będę zachęcał innych by "skosztowali" takiej interpretacji bo jest ciekawa, wciągająca, relaksującą, piękna i powoduje więcej emocji niż bez podbarwień 😉
-
Przekreślam też wiele wzmacniaczy lampowych. Wielokrotnie o tym wspominano na forum. Nie wszystkie grają aplikując THD na poziomie, który zmieniałby w słyszalny sposób barwę dźwięków. Mam PP na EL84, który podobnie jak wzmacniacze tranzystorowe ma THD+N na poziomie ok. 0.01% w okolicach 1W. Można je zwiększyć kręcąc gałką głośności w górę ale nie przepadam za tym więc lampowego brzmienia z tego wzmaka nie doświadczam zbytnio.
-
Myślę, że w dyskusji doszło do pewnego uproszczenia przypisując barwie wzmacniaczy lampowych granie koncertu na żywo, wszak odtwarzając muzykę na zestawie stereo podajemy muzykę nagraną mikrofonami w studio, przerobioną przez filtry DSP na konsoli inżyniera dźwięku. Porównanie zapewne pochodzi z naszej analizy gdzie do porównań mózg sięga pamięcią po wzorce głosów słyszanych na żywo, niekoniecznie konkretnych wykonawców, niekoniecznie podczas koncertowania. Głos na żywo w porównaniu z nagranym i później odtwarzanym przez system różni się w detalach. Odtwarzany przez wzmacniacz lampowy jest bliższy "żywemu" niz ten z trana przez nasycenie harmonicznymi, które powodują nieco inny, cieplejszy tembr, powodujący wrażenie "żywszego" czy bardziej naturalnego. To oczywiście iluzja za którą odpowiedzialny jest mózg i porównywanie do wzorców zaszytych głęboko w pamięci.
-
Uważam, że nie dobór lamp jest kluczowy. Tu co najwyżej przesunie się środek obrazu jeżeli gain, nachylenie krzywych czy emisja się różnią. Przestrzeń i obraz muzyczny jest kreowany wysokimi tonami. Wysoki THD niskich rzędów powoduje, że energia wysokich tonów jest większa. Poza tym co co pisałem wcześniej. Dla impedancji przetworników, która często ze wzrostem częstotliwości wzrasta wzmacniacze lampowe działają jak niezbyt idealne źródło prądowe ale oddają więcej mocy, rośnie napięcie na ich wyjściu co przełoży się na głośniej czyli wyraźniej w zakresie obrazowania.
-
@KraftSprawa jest bardziej złożona. Pomijając, że wzmacniacz lampowy można zewrzeć na wyjściu i nic się nie wydarzy to jednak prąd jest odpowiedzialny za poruszanie membraną. Wzmacniaczom lampowym napięcie szaleje ze zmianami impedancji ale prąd jest utrzymywany. Odwrotnie jest w tranach upraszczajac. Słusznie zwróciłeś uwagę, że te drugie trzymają napięcie ale kosztem zmian prądu, którego w skrajnych przypadkach czuć niedobory.
-
Cześć, Jakiś czas temu natknąłem się na krótki artykuł nt. Dlaczego wzmacniacze lampowe brzmią lepiej. Opowiada on poniekąd na pytanie zawarte w temacie posiłkując się trochę spojrzeniem na stronę techniczną zagadnień. Nasycenie dzwięków harmonicznymi, głównie tymi eufoniczmymi, wzrost nasycenia ze wzrostem mocy, łagodne przesterowanie, brak DC offsetu, odporność na spadki impedancji obciążenia to w skrócie powody dla których idziemy w lampki. Wszystko to powoduje, że wzmacniacze lampowe brzmią inaczej. Czy lepiej to już kwestia indywidualnych ocen i oczekiwań. Dla mnie dual mono SET na duotriodach 6C4C (6B4G) czyli oktalowa wersja 2A3 bez USZ jest kilerem i chyba już zostanie ze mną na długie lata. Pozdrawiam. M
-
@kaczadupa Naim jest w kategorii "buczenia" chyba liderem. Dziwi mnie, że nie dołożono staranności by problem rozwiązać patrząc przez pryzmat ceny wzmacniaczy Naim. Faktycznie istnieje rosnący problem zakłóceń sieciowych i wrażliwości transformatorów toroidalnych na ich obecność co słychać ale są producenci, którzy zaradzili i użytkownicy nie narzekają. Chociażby przez niektórych wyszydzany Marantz, któremu tak naprawdę nic nie brakuje, a w kategorii komfortu użytkowania takiego buczącego Naima "zjada" na śniadanie 😉 Problem "buczenia" dotknął mnie w przypadku Audiolaba. Z początku nie zwracałem uwagi na problem ale ze wzrostem oczekiwań dotyczących jakości brzmienia oraz coraz głębszemu wsłuchiwaniu się w muzyczme detale co niejako związane było z rozwijaniem się u mnie zajawki na leszość problem urósł do tego stopnia, że pogoniłem Angola, a wspomnienie problemu przykrywa wszystko dobre co miał do zaoferowania, w tym fajne "analogowe" brzmienie. Nadmienię, że Audiolab był w kategorii niechciane odgłosy bardziej dokuczliwy niż moje wzmacniacze lampowe.
-
Naim "buczy" podobnie jak mój Audilab 6000A więc każdy odróżni przy cichym słuchaniu.
-
@RLC2 Na początek musielibyśmy zdefiniować pojęcie "lepszy" tak by uniwersalizm pojęć był zrozumiany przez oceniających. Następnie określić skalę wg której dokonana byłaby ocena by mieć porównanie do wyborów. Dobrze byłoby określić wzorzec systemu doskonałego do którego byśmy się odnosili i jeszcze kilka innych kwestii pozwalających rozwiać wątpliwości granic między lepszym, a gorszym. To była tylko zagrywka do dyskusji. Sam fakt, że słuchałem systemu za milion z hakiem nie daje mi podstaw do oceniania czegokolwiek. Nie podobało mi się granie ale nie mam pewności czy z powodu zmęczenia, gatunku muzyki prezentowanego przez wystawcę, słabej akustyki czy innych czynników. Chodziło mi tylko i wyłącznie o zwrócenie uwagi na ocenę lepszego przez pryzmat kasy. Takie oceny nie mają sensu bo zmiennych jest zbyt wiele. Zgadzam się, że z pełnym portfelem jest łatwiej dokonywać wyborów. Wybór jest większy ale czy jest to warunek konieczny by obstawać przy swoim poglądzie i twierdzić, że "lepszy" nie może być dużo tańszy? Pozdrawiam. M
-
Nie śledzę wszystkich nowinek w temacie ale normy określające warunki pomiaru wzmacniaczy nie przewidują pomiaru dla obciążenia reaktancyjnego odzwierciedlającego realne obciążenie wzmacniacza jakim są zespoły głośnikowe. Krótko pisząc napisałeś nieprawdę patrząc na podkreśloną kwestię z Twojej wypowiedzi. Przy pomiarach do tabelek "dane techniczne" podaje się pomiary robione na obciążeniu czysto rezystancyjnym co nie oddaje pełnego obrazu jakości wzmacniacza. Ponadto podczas pomiarów wzmacniaczy nie poddaje się ich próbom odporności na przenikanie zakłóceń poprzez linię zasilania, a przynajmniej mało który producent wzmacniaczy chwali się parametrami zasilania np. PSRR. Chyba, że są to producenci wzmacniaczy operacyjnych. Wtedy to jeden z podstawowych parametrów jest 😉 Mała prowokacja z mojej strony mającą ostudzić chęć dyskusji prowadzącej na manowce. Pieniądze w audio mają znaczenie ale argumentów za tezą "droższe jest lepsze" i przeciwnych można znaleźć setki i trudno byłoby polemizować. Nie zabraniam, a nawet zachęcam ale na argumenty. Sugerowanie przez Majkela komuś, że nie słuchał czegoś dużo droższego niż używa więc się nie zna jest nie fair. Na marginesie. Słuchałem systemu za ponad milion i jestem niemal pewny, że złożyłbym lepiej grający za 50 tysięcy. Idąc tym tropem jak bym się zawziął to od tego za 50 tysi złożyłbym lepszy za 25 tysi. Gdzie jest zatem granica absurdu cen i uniwersalne pojęcie "lepszości"? Jestem zwolennikiem umiarkowanego forsowania swoich racji. Tylko tyle 😉 Pozdrawiam. M
-
Który da lepszy skok dynamiki, głośniejszy i szybszy impuls? Aavik i280 za 10 tys. euro czy IMG STA 1000D za 700 euro? Nadmienię tylko, że wzmacniacze napędzane są prawie identycznym modułem PWM Pascala 😉
-
@Karol64208Jak będziesz trolowal temat to będzie ban. Ostatnie ostrzeżenie ode mnie. Proszę o merytoryczne wypowiedzi na temat z kontrargumentami do moich tez z pominięciem argumentum ad personam. Każda wypowiedź nie na temat, w której będziesz sobie pozwalał na oceny typu "robisz ludziom wodę z mózgu", "jak czegos nie wiesz to nie pisz", itp. czyli sugestie wobec mojej osoby bez uzasadnienia będę ukrywał bo to jest trolowanie tematu. Znam Twoje metody i nie będę Cię karmił. Jeden post nie na temat i żegnamy się na jakiś czas. Stawiam sprawy jasno żebyś zrozumiał. Pozdr.
-
Nie mam pojęcia. Nie wykluczam, że mogą różnić się brzmieniem ze względu na inne czynniki kształtujące brzmienie. Szukałbym różnic w zasilaczu i tym jak radzi sobie z filtrowaniem zakłóceń sieciowych, zastosowanym ujemnym sprzężeniem zwrotnym, podatnością na wzbudzanie się powyżej pasma akustycznego. Nawet jeżeli wzmacniacz spełnia standardy HiFi to wiele zależy od środowiska w jakim go wykorzystamy. Dwa wzmacniacze o podobnym rozkładzie THD może zupełnie inaczej reagować na obciążenie reaktancyjne czy wysokoczęstotliwościowe impulsy zakłóceń dostarczane wraz z napięciem zasilania, co w połączeniu z reaktancyjnym obciążeniem może powodować rezonanse. Mimo, że na częstotliwościach ponadakustycznych to wpływających na wypadkowe brzmienie. Mam na myśli kilkuktotnie wspominane przeze mnie grzanie się cewki tweetera i spadek efektywności przetwornika. Wbrew pozorom temperatura cewki poprzez zmianę jej rezystywności jest wymierną zmienną wpływającą na brzmienie przetwornika. Oczywiście trudno doszukać się badań potwierdzających taki punkt widzenia ale myślę, że w niedalekiej przyszłości będzie można o tym poczytać bo temat jest grzany w różnych wątkach for audio. Może nie bezpośrednio ale coraz częściej widzę tematy o wpływie obciążenia reaktancyjnego na wypadkową charakterystykę wzmacniacza, o ponadakustycznych rezonansach czy o zjawisku kompresji w przetwornikach. Wystarczy łączyć fakty
-
Wytłumaczenie może być proste. Na gifie jest THD dla sygnału testowego 50Hz jakiegoś cyrusa i jakiegoś atolla. Widać, że jeden z tych wzmacniaczy tworzy harmoniczne sygnału podstawowego sporo większe niż drugi. Np. druga harmoniczna THD -62dB vs -105dB. Przy badaniu pasma przenoszenia tego efektu nie zobaczymy i będzie nam się wydawało, że oba wzmacniacze przenoszą tak samo ale przemiatanie robi się specyficznym sygnałem i nie jest to muzyka. W muzyce tony i ich harmoniczne, które zaistnieją w tym samym oknie czasowym będą ze sobą "interferowały" podlegając normalnym procesom jak sumowanie czy ich odejmowanie się. Dźwięki mają swój czas trwania charakteryzujący się czasem narastania, transjentem, czasem podtrzymania i wygaszania. W tym czasie jego składowe harmoniczne (alikwoty) będą wzmacniane lub wygaszane w zależności od fazy poszczególnych dźwięków jakie zaistnieją w analizowanym oknie czasowym. Przy szybkiej stopie i nakładających się na nią innych basowych nut dojdzie do sytuacji, że poziom THD będzie definiował energię (amplitudę) jaką będą miały sumujące się tony podstawowe dźwięków i nakładające się na nie harmoniczne dźwięków sąsiednich. Do tego dodajmy wysokie zniekształcenia intermodulacyjne i na basie możemy mieć wrażenie większej masy czy buły jak to niektórzy mówią Pozdrawiam. M
-
Wypowiedź Tomka jest o słyszeniu co mocno wpisuje się w temat. Świetny materiał do przemysleń dla każdego kto o brzmieniu wzmacniaczy chcialby rzeczowo pogadać 😎
-
Panowie proszę o powrót do merytorycznej dyskusji ale bez zbędnych uszczypliwości. @DiBatonio jak nie będziesz prowokował użytkowników przyposując im "bzdury i pierdy" to nie będą Ci "gościować". @S!N!Nie prowokujcie się wzajemnie i odzywajcie "kulturalnie". Szkoda czasu na przepychanki. Pozdrawiam . M
-
Poznawanie zawsze ma sens. Znając twoje podejście do audio możesz być rozczarowany skalą zjawisk. Często za potokiem słów użytkowników wzmacniaczy lampowych kryją się zmiany brzmienia, których nie mając możliwości porównania można nawet nie zauważyć. Wydaje mi się, że pasjonaci "lampowego" brzmienia komunikują się trochę na innej płaszczyźnie pisząc o wrażeniach jakich doświadczali nieco je wyolbrzymiając tak by komunikaty były czytelne. Realne zmiany brzmienia nie będą tak spektakularne jak może to być odbierane przez kogoś kto nie porównywał 1:1, a tylko o tym czytał przeglądając dyskusję użytkowników lampowego sprzętu. W moim odczuciu zmiany brzmienia np. lampowy SET 3,5W vs D klasa dotyczą percepcji dźwięku w specyficznych kategoriach i są oględnie pisząc finezyjne, drobiazgowe czy subtelne. Oczywiście porównując tandetny wzmacniacz z takim rewelacyjnym bez względu na topologię wychwycenie różnic nie będzie problemem. Gorzej z ich szczegółowym opisaniem tak by opis odzwierciedlał rzeczywistość w taki sposób jak wszyscy ją rozumiemy i postrzegamy. Wiesz, ze to niemożliwe bo wyobrażenia mamy różne i stopień uwrażliwienia na dźwięk różny. Stąd zapewne nieco koloryzowania w opisach. Ma to na celu podkreślenie pewnych cech dźwięku by przekaz był jasny i czytelny. Oczywiście najlepiej poznawać słuchając. Pomiary zaś pomagają zrozumieć pewne aspekty brzmienia ale nie są niezbędne. Wypożycz i posłuchaj u siebie jeżeli wciąż szukasz bo to co masz już Ci się osłuchało. Ostatecznie odwiedź jednego czy drugiego kolegę i oceń czy to Twoja bajka jest. Myślę, że żaden nie będzie robił uników jak będziesz zainteresowany. Ja mieszkam w Kołobrzegu jakby co Pozdrawiam. M
-
Ukryłem niektóre treści w dyskusji nie dotyczące meritum. Proszę na temat bez uszczypliwości. Pozdrawiam. M