Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 307
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. O, co to, to nie :) . Namacalność pracy wzmacniacza jest całkiem dobra. Ilość energii w pokoju rośnie z każdą chwilą odsłuchu ;) . Jest to szczególnie niekomfortowe przy obecnej aurze. Na szczęście mam stosowny system alarmowy, który dba aby nie nastąpiła awaria: "Czyś ty już całkiem zgłupiał!!! Przecież tu jest jak w piekarniku! " Tomek, Tobie to już zupełnie nie zazdroszczę kompromisów, które musisz podejmować w związku z słuchaniem muzyki w lato 😂 A tak z ciekawostek, koledzy z "ciepłych krajów" chwalili się na forum fotkami swoich F5 chłodzonych wentylatorami - to akurat nie jest jeszcze takie niezwykłe, ale to już pełen odlot 😲 Mi też! No tak. Ja też dołączam :) Tak to by chyba każdy chciał. Niestety budowane są z elementów aktywnych o zdecydowanie gorszej liniowości niż drut. Cała sztuka w tym, aby ich dobór, układ w którym pracują i parametry tej pracy były dobrane w sposób zapewniający jak najlepszy wynik końcowy, oczywiście w zależności od założonego kryterium oceny. Mamy wiele czynników, których optymalizacja często pociąga za sobą pogorszenie innych. Kompromisy, kompromisy i jeszcze raz kompromisy. Swój egzemplarz zapewne jeszcze trochę pomęczę, gdyż coraz ciekawsze wydaje mi się dociekanie, jak zmiana różnych rzeczy w budowie wzmacniacza wpływa na dźwięk. Po prostu widzę przyszłość właśnie w takim bardziej świadomym poszukiwaniu. Znajdowaniu zależności pomiędzy "parametrami" a brzmieniem. Uważam, że akurat ten wzmacniacz bardzo dobrze się do tego nadaje, ze względu na bardzo prostą konstrukcję (w której upatruję także jego rewelacyjnego brzmienia). Dzięki temu można dobrze wgryźć się w temat i starać zrozumieć działanie wzmacniacza w najdrobniejszych szczegółach, co przy wsparciu tych mądrzejszych ułatwia wyciśnięcie z niego ostatnich soków. Dlatego zachęcam również do zaglądania na forum diyaudio.com (mam nadzieję, że kapka reklamy dla konkurencji nie będzie niemile widziana ;) ). Wypowiada się tam parę osób z bardzo obszerną wiedzą i doświadczeniem, m.in. sam Nelson Pass :) , znających odpowiedzi na wiele dręczących nas pytań. Trochę żałuję, że nie "przepisywałem" co ciekawszych fragmentów dotyczących F5 na bieżąco, w miarę czytania, tworząc swego rodzaju kompendium. Tym bardziej, że nie znalazłem zbyt wielu informacji o nim na forach polskojęzycznych. Pamięć jest ulotna, a poszukiwanie interesujących treści w wątku zawierającym kilkanaście tys. wpisów jest praktycznie niemożliwe. Tomek, oczywiście serdecznie zapraszam.
  2. Trochę się poznęcałem nad wzmacniaczem, czas więc coś napisać. Zacznę od wstawienia aktualnego schematu. Co się zmieniło? 1. Zniknęły kondensatory umiejscowione pomiędzy drenami a bramkami wyjściowych MOSFET’ów. Gdy dokładniej przyjrzałem się sprawie, okazało się, że oscylacje mają swoje źródło w stopniu wejściowym. W sumie można było od razu na to wpaść, jako że sporo zależało od tego, jaki interkonekt był wpięty. W każdym razie teraz niewielka pojemność, konkretnie 100pF, zwiera bramki tranzystorów wejściowych do masy. Próbowałem też 47pF, ale w pewnych warunkach okazało się to niewystarczające (jeszcze będzie o tym w jakich). Zmiany w dźwięku nie były zbyt dobrze zauważalne - o ile w ogóle były ;), dlatego powstrzymam się od opisu. Niemniej jednak przebieg prostokątny na ekranie oscyloskopu wygląda teraz nieco lepiej. Jego płaskie części (szczyty) stały się spokojniejsze. W poprzedniej wersji można było dostrzec minimalne pozostałości po prezentowanych wcześniej falkach. W tej chwili wygląda to tak: …a dla pełnej mocy wyjściowej: 2. Kolejna zmiana to rezystory R3 i R4. Zmniejszyłem ich wartość do 1k1 (właściwie dolutowałem równolegle do obecnych 2k2 kolejne 2k2 ). Dzięki temu regulacja offsetu na wyjściu jest łatwiejsza i można to zrobić z większą precyzją, aczkolwiek trochę więcej kręcenia . 3. Miałem kolejny przypadek samoczynnego odlutowania się rezystora źródłowego w stopniu końcowym, na szczęście tylko jednego z dwóch równoległych dla każdego tranzystora, co było spowodowane nadmiernym jego rozgrzaniem. Potencjometr na wejściu w poz. max spowodował powstanie niezbyt szybko zauważonych przeze mnie oscylacji – to te wspomniane wcześniej „pewne warunki”. Postanowiłem, że nie będę dłużej kusił losu i narażał się na ewentualne koszty. Rezystory wymieniłem na pojedyncze R47/25W w metalowej obudowie przykręconej do kawałka aluminiowej blachy. Sytuacja się nieco poprawiła. Zamiast 90 ºC, notowanych przy poprzednich, nowe mają „zaledwie” 63 ºC . Bardzo szybko się jednak rozgrzewają do temperatur całkowicie nie do zniesienia w bezpośrednim kontakcie z palcem, gdy moc wyjściowa jest na poziomie kilkunastu watów. Jak się okazuje ponad 2,2A prądu spoczynkowego to nie przelewki ;). Choć jak przeliczyć, to moc przez nie rozpraszana nie wydaje się jakaś oszałamiająca. Mimo wszystko skorzystam z porady Mobby’ego i w niedalekiej przyszłości wymienię na 30W Caddock’i, które przykręcę do głównych radiatorów. A jak już wspomniałem o prądzie spoczynkowym, to napomknę, że dla testów, na jakiś szas wróciłem do nominalnego, tj 1,3A. Różnica w dźwięku jest łatwo zauważalna. Przypuszczam, że niektórym mógłby się nawet bardziej spodobać ten przy niższym prądzie. Ja jednak wróciłem do 2,2A. Z pomiarów wyraźnie widać, że w tym układzie wraz ze wzrostem prądu spoczynkowego, maleją zniekształcenia nieliniowe. Dalszego ich obniżenia można natomiast dokonać poprzez ustawienie P3. A więc jeszcze parę słów o regulacji tej dodanej późnej Pr-ki, umiejscowionej pomiędzy źródłami tranzystorów wejściowych. Z grubsza chodzi o to, że tranzystory z kanałami typu N i P użyte w projekcie, zarówno w stopniu wejściowym jak i wyjściowym różnią się charakterystykami. Nie chodzi o to, że ja wykazałem się ignorancją i użyłem nieparowanych. Jest to niemożliwe, jako że elementy te po prostu nie są parami komplementarnymi. To powoduje asymetrię i wzrost zniekształceń nieliniowych – konkretnie harmonicznych parzystych rzędów, charakterystycznych także dla układów typu single ended, tam również powodowanych asymetrią. Wprawdzie układ jest bardzo sprytnie zaprojektowany i już wyjściowo otrzymujemy zniekształcenia na bardzo niskim poziomie, można je jednak jeszcze obniżyć. Należy przy tym wspomnieć, że takie działanie ma całkiem dobrze słyszalny wpływ na dźwięk. Ja bynajmniej jestem zaskoczony efektem obniżenia drugiej harmonicznej o ok. 10 dB, na poziomie -100dB i to tylko w jednym kanale. W drugim okazało się optymalnie „bez kręcenia”. Można jeszcze wspomnieć, że innymi metodami poprawiającymi symetrię układu, testowanymi przez zaawansowanych budowniczych zaraz po opublikowaniu przez Passa projektu, było: stosowanie mosfetów bocznych stanowiących pary komplementarne (np. 2SK1530+2SJ201 Toshiby – dzisiaj bardzo trudne do zdobycia), doświadczalne dobieranie rezystorów źródłowych dla każdego z tranzystorów pary wyjściowej, lub ingerencja w rezystory źródłowe JFETów (tu dodatkowy rezystor 5R szeregowo z 10R przy 2sj74, jednak poza sprzężeniem zwrotnym). Najwygodniejsza w użyciu jest jednak Pr-ka. Jak zatem dokonać regulacji, nie mając analizatora zniekształceń nieliniowych? Początkowo próbowałem użyć analizy FFT z oscyloskopu. Niestety, zgodnie z przypuszczeniem, jego 8-mio bitowy przetwornik jest do tego celu dalece niewystarczający. W następnej kolejności w ruch poszła karta dźwiękowa (Behringer UCA222 – a więc bardzo podstawowa) i program RMAA. Wzmacniacz ma jednak na tyle małe zniekształcenia, że przy mocy wyjściowej 1W, też nic ponad zniekształcenia generowane przez kartę nie udało mi się zaobserwować. Później wpadłem na pomysł, aby spróbować przy większej mocy wyjściowej, przy której także zniekształcenia są większe. Udało się. Przy mocy kilku watów, druga harmoniczna stała się widoczna i można było tak wyregulować P3, aby maksymalnie obniżyć jej wartość. Oczywiście niektórzy będą woleli dźwięk z większym dodatkiem zniekształceń w postaci parzystych harmonicznych. O takich przypadkach można np. przeczytać na forum diyaudio, gdzie po testach rezygnowano z dodatkowego „ulepszenia”. Był nawet kolega, który potencjometr wmontował specjalnie po to, aby nadać brzmieniu bardziej lampowego charakteru, „rozstrajając” go jeszcze bardziej. Wg mnie, poprawniejsze dla uzyskania niejako definicyjnej jakości jest jednak pozbywanie się wszelkich zniekształceń. W każdym razie, można zauważyć, że pomimo wyjątkowo prostej budowy, wzmacniacz oferuje spore możliwości dostosowania brzmienia pod własne preferencje.
  3. A nie, nie - nie było moim zamiarem całkowite rozłączenie masy układowej od PE. Po prostu mając na uwadze połączenie, o którym wspomniałeś Mariusz, tj PE z masą w Dacu, zdecydowałem, że we wzmacniaczu je pominę, aby całkowicie przerwać pętlę masy. Pass dla odmiany używa do tego połączenia termistora ochronnego typu CL60, który dla zakłóceń spełnia funkcję tłumiącą, natomiast w przypadku awarii, czyli przy przepływie dużego prądu, zmniejsza swoją rezystancję na skutek rozgrzewania się. Jak wspomniałem wcześniej, transformator mam uziemiony, a konkretniej jego ekranowanie. Pominąłem połączenie "środka" zasilania po stronie wtórnej (0V) do PE ze względów opisanych wyżej. Jeżeli chodzi o szumy, to wzmacniacz jest kompletnie cichy pod tym względem. Można przystawić ucho do samej kopułki wysokotonowej, a i tak nic nie słychać. Problemem jest przydźwięk pochodzący prawdopodobnie od zasilania (100Hz), słyszalny w głośnikach niskotonowych. Napisałem "problemem", ale tak właściwie zjawisko jest tak mało słyszalne, że zupełnie mi to nie przeszkadza. Dodam, że przydźwięk ten zwiększał się wraz ze zwiększaniem prądu spoczynkowego, a więc wraz ze wzrostem tętnień napięcia zasilającego. Pomyślałem nawet przez chwilę o dodatkowej filtracji zasilania stopnia wejściowego (prosty filtr RC), ale później doczytałem, że nie jest zalecana w tym układzie. Biorę też pod uwagę, że trudno tak naprawdę ocenić, czy u innych faktycznie była całkowita cisza, czy po prostu "nie zauważyli" tego bardzo bardzo cichutkiego mruczenia, które mógł zagłuszać choćby niezbyt dobry transformator (np transformator z Ushera słychać o wiele bardziej). A gdyby jednak mnie to zaczęło męczyć psychicznie, mogę wymienić elektrolity w zasilaczach na 47mF/25V, zamiast stosowanych obecnie 22mF/35V Jeżeli chodzi o przepływ prądu, to obwody wzmacniacza zamykane są do masy układowej (0V w zasilaczu), nie zaś do PE. Zauważ, że uzwojenie wtórne transformatora jest odizolowane galwanicznie od sieci energetycznej, przez co PE nie może stanowić tu potencjału odniesienia. Połączenie PE z masą spełnia głównie funkcje bezpieczeństwa, np gdyby wystąpiło przebicie pomiędzy uzwojeniami pierwotnym i wtórnymi transformatora sieciowego. W odniesieniu do sygnału może jednak działać niekorzystnie tworząc właśnie pętle masy. Występują one wtedy, gdy łączysz ze sobą masy układowe dwóch urządzeń (np pre i końcówki) za pomocą interkonektów i jednocześnie przewodów PE w kablach zasilających, wtedy, gdy w obrębie obu urządzeń PE jest połączone z masą.
  4. Uzupełnię, że właściwie nie jestem pewien, czy takie połączenie jest optymalne, tym bardziej, że słychać z głośników delikatny przydźwięk sieciowy. Wprawdzie jest bardzo niewielki, słyszalny tylko w bezpośredniej bliskości, powiedzmy poniżej 0,3m (albo i mniej) , ucha do głośnika, ale z drugiej strony, relacje innych użytkowników wskazują na "martwą ciszę" z ich urządzeń. Trzeba jednak też wziąć pod uwagę to, że ja mocniej dociążyłem zasilanie, ustalając dość duży prąd spoczynkowy (w tej chwili 2,2A), a to przyczynia się do zwiększenia tętnień napięcia zasilania.
  5. Może zacznę od tego, że nie połączyłem w ogóle masy układowej z obudową. Obudowa wraz z ekranowaniem transformatorów połączona jest z przewodem PE z gniazda zasilania. Masa układowa zorganizowana jest natomiast w ten sposób, że ustaliłem punkt wspólny na płytce z kondensatorami PP, stanowiącymi dodatkowe wspomaganie zasilania wzmacniacza, do którego zbiegają się masa sygnałowa, masa wyjściowa i masa zasilacza (opisy na fotce dotyczą oczywiście mas). Wiem, że masa po wtórnej stronie transformatorów powinna być połączona z PE, ale jako że wzmacniacz jest tylko do mojego użytku, zrezygnowałem z tego, aby nie tworzyć pętli masowych i nie wprowadzać dodatkowych zakłóceń z sieci energetycznej. Można stosować rozwiązania pośrednie - połączenie poprzez termistor lub mostek prostowniczy.
  6. Ciężka sprawa. Po pierwsze, odnośnie diagnozy serwisu, nieco podejrzane wydaje się, aby oba monobloki miały identyczną usterkę. Byłby to duży zbieg okoliczności. Jeżeli jednak, to problem staje się, nie chcę martwić, ale spory. Aby mieć pewność co do oryginalności, najlepiej byłoby kupić ze źródła polecanego na jakimś forum (lub "sprawdzonego" użytkownika forum - także handlują na ebay). Kolejna sprawa - parametry. Bez wiedzy o założeniach konstrukcyjnych wzmacniacza, podmianka na "cokolwiek", byle napis się zgadzał może nie dać dobrego rezultatu. A tu jest o tyle trudniej, że masz aż trzy pary (jeżeli to klasyczny PP). Być może trzeba będzie dobrać zarówno w poziomie (wszystkie N-kanałowe ze sobą i tak samo P-kanałowe), jak i w pionie czyli pary komplementarne N i P. Zapewne i tak nie obędzie się bez regulacji po wymianie. Co tu dużo mówić, najlepiej jakby całą operacje, włącznie z zakupem, przeprowadziła osoba obtrzaskana w temacie budowy wzmacniaczy, a najlepiej zaznajomiona z tym konkretnym układem.
  7. Testowanie kabli poprzez wpięcie ich w wyjścia A i B wzmacniacza, a z drugiej strony w te same zaciski kolumn (zworki oczywiście muszą pozostać, aby dostarczać sygnał do wszystkich głośników) i przełączanie nie jest dobrym pomysłem, szczególnie, jeżeli nie wiesz, co jest podłączone do terminali od strony wzmacniacza (w środku ). Współczesne wzmacniacze mają wiele zabezpieczeń, w tym także takie, które "obserwują" wyjścia. Pojawienie się sygnału na wyjściach, które są rozłączone, a tak będzie przy opisanym połączeniu, może powodować reakcje ze strony zabezpieczeń i np wyłączanie wzmacniacza (wiem z własnego doświadczenia ). Po drugie, jeżeli przekaźniki rozłączają tylko zaciski sygnałowe, niezależnie, które wyjście wybierzesz, sygnał i tak będzie "wracał" żyłami obu kabli podłączonymi pod zaciski -. Nie ma więc to za bardzo sensu. Przełączanie kabli będzie najpewniejszą metodą.
  8. Z tego co czytam na diyaudio, to większość uruchamia wzmacniacz za pomocą jednego miernika - jest to możliwe, szczególnie, jeżeli wszystko idzie zgodnie z planem. Gorzej jeżeli pojawiają się dodatkowe atrakcje, typu wzbudzanie. Można się od razu przed tym zabezpieczyć, wstawiając kondensatory w sprzężeniu zwrotnym. Ustawienia początkowe muszą jednak być wykonane w zmontowanym "na gotowo" urządzeniu. Dla przykładu, zerując offset na wyjściu, trzeba wziąć poprawkę nawet na górną pokrywę. Po jej założeniu ucieka kilka, kilkanaście mV. Różnica pomiędzy zimnym a rozgrzanym wzmacniaczem to już kilkadziesiąt mV. Dlatego właśnie miałem problem z wyregulowaniem pr-ki P3. Udało się po zwiększeniu mocy, dzięki czemu także zniekształcenia poszły w górę i było coś widać :) Opiszę wkrótce. Dzisiaj idę już spać. Dobrej nocy życzę :)
  9. Mam oczywiście i inne wykresy, ale tak jak zauważyłeś, pomiary za pomocą tej karty niestety nic ciekawego nie pokazują. Dla przykładu wykres dla pomiaru THD - sam Behringer i F5 (dla 1W).
  10. Przyznam, że przy takiej separacji kanałów (wspólna jest tylko obudowa), sądziłem, że przesłuchy będą nie większe niż dla samej karty. Ale rzeczywiście, być może to niedoskonałość układu pomiarowego. Wyglądał tak: Czyli dość niechlujnie :D
  11. Hehe, przy takich wydatkach na audio, jak ostatnio, to może być wręcz przeciwnie A Panowie @MariuszZ i @Chyba Miro 84 niech za długo nie zwlekają. Każdy dzień opóźnienia, to takaż sama strata w słuchaniu muzyki odtwarzanej ze znakomita jakością Od kilku dni sprawdzam, co można osiągnąć w połączeniu z Topping'iem D90, którego mam na testach dzięki uprzejmości Q21. Rewelacja :) Pomyślałem, że skoro wzmacniacz ma bardzo małe zniekształcenia, trzeba mu znaleźć odpowiednie towarzystwo. Wygląda na to, że się polubili i... dac ten najprawdopodobniej zagości u mnie na dobre. Monobloki... jak najbardziej :) Sam się w tej chwili zastanawiam nad drugim takim jak wyżej i użytkowaniem jako końcówek symetrycznych. Oczywiście może być także w formie pojedynczych kanałów w osobnych obudowach. Wariacji akurat tego wzmacniacza powstało multum. Crosstalk poniżej. Są tam wykresy dla samej karty, F5 - dla mocy 1W oraz 5,8W (maksymalne wysterowanie z karty, której używałem), jak również dla porównania, pomiary dla tych samych wartości mocy końcówki Usher R1.5. Co ciekawe F5 mam w konfiguracji pełne dual mono, a mimo wszystko CT jest większy niż dla samej karty. Usher ma wspólne zasilanie dla obu kanałów.
  12. Płytę mam od bardzo dawna. Nawet nie mogłem znaleźć w sieci okładki, aby móc wkleić :)
  13. Nie, aż tak zdeterminowany nie jestem. Zdałem się na profesjonalistów - mam płytę testową ze sklepu . Także lubię i zgadzam się, że jest to instrument dość trudny w odsłuchu na dłuższą metę (m. in. zapewne ze względu na natężenie dźwięku), jak również bardzo wymagający dla sprzętu audio. Przy czym nie chodzi mi o wymagania względem pasma przenoszenia, a właśnie o długoterminową przyjazność dla słuchacza. PS1 Polecam utwór Apparitionde I'Eglise Eternelle Olivier'a Messiaen. Niesamowita harmonia akordów. PS2 Trochę się Bogusławowi galimatias zrobił w temacie
  14. Dlatego dobrze jest mieć w zasobach także nagrania różnych dźwięków, które z dużym prawdopodobieństwem są minimalnie przemielone przez machinę realizacji, a przy tym dobrze zakodowane w głowie. Mam na myśli dźwięki naturalne typu hałasująca i pluskająca się w wodzie gromadka dzieci na plaży, czy deszcz na rynku w Krakowie (można poznać po hejnale ) padający na różne powierzchnie w otoczeniu mikrofonów. Dla mnie tego typu nagrania są bardzo pomocne do oceny, czy działam w słusznym kierunku.
  15. Po dłuższej przerwie w nadawaniu czas coś napisać, tym bardziej, że zdążyłem już nieco dokładniej zaznajomić się z możliwościami tych kilku zmyślnie połączonych tranzystorów. Na początek kilka fotek w stanie kompletnym lub prawie kompletnym, bo właściwie jak do tej pory jakoś nie udało mi się zamieścić. Jeżeli chodzi o dźwięk to nadal jestem zachwycony - jeszcze bardziej po kolejnych regulacjach, o których później. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak jeszcze raz napisać powtarzane na diyaudio do znudzenia: „This is amazing amp!!!” A jak już o tym forum wspomniałem, to dodam, że jednak czytam dalej i jestem już blisko strony dziewięćsetnej (czyli po półmetku ) w wątku poświęconym F5. Mam nadzieję, że znajdę jeszcze coś ciekawego, co pomoże ulepszyć dzieło . Niestety okazuje się też, że mój egzemplarz wcale nie jest taki wyjątkowy Miedziane podkładki pod (lub nad) tranzystory mocy, czy dodatkowe kondensatory foliowe o dużej pojemności w zasilaniu, to nic nowego. Tyle, że tam dla odmiany, zamiast wyrywać ze zwrotnic, koledzy preferują rozruchowe do silników . Z drugiej jednak strony, Pass nie zaleca zabawy z pojemnością w pobliżu płytki wzmacniacza, a to z uwagi na… możliwość pojawienia się oscylacji (na to nie wpadłem, gdy starałem się ustalić przyczynę ich powstawania u mnie). I bądź tu mądry . Kilka konkretów odnośnie obecnego stanu wzmacniacza. W tej chwili pracuje z prądem spoczynkowym 2A i nadal nie zbliżyłem się do granicy bezpieczeństwa, jeżeli chodzi o temperaturę. Radiatory osiągają ok. 47 ºC (na środku, pomiędzy tranzystorami przy temp. otoczenia 24 ºC), a same tranzystory 9 – 10 ºC więcej. Nie było to jednak dla mnie zaskoczeniem, gdyż układ chłodzenia sprawdzałem na długo przed uruchomieniem wzmacniacza za pomocą rezystorów, przy okazji testowania zasilaczy. Przy ok. 115 W mocy rozpraszanej temperatura radiatora tuż za rezystorami skupionymi w centrum wynosiła 58 ºC, a przy jego końcach 48 ºC. Dla porównania, w tej chwili całkowita moc oddawana przez tranzystory jednego kanału to ok 85W. Przyznam się za to, że póki co nie bardzo mogę cokolwiek napisać o wpływie prądu spoczynkowego na dźwięk :) . Regulacji dokonywałem po prostu w zbyt krótkich odstępach czasu, chcąc jak najszybciej osiągnąć założoną wartości (pamiętajmy, że konstruktor zaleca jak najwyższy możliwy), głównie skupiając się na kontrolowaniu, czy coś złego nie dzieje się ze wzmacniaczem. W ten sposób nie byłem w stanie zapamiętać dźwięku przy poszczególnych ustawieniach. Zapewne za jakiś czas do tego wrócę i dokładniej obadam sprawę. Mogę za to powiedzieć coś o regulacji Pr-ki umiejscowionej pomiędzy źródłami tranzystorów wejściowych, tj P3. Na moje ucho zdecydowanie warto to zrobić, ale od razu dodam, że nie jest łatwo bez odpowiednio czułej aparatury pomiarowej. Mimo wszystko się udało i to z dobrym skutkiem. Opiszę przy kolejnej okazji.
  16. Przyznam szczerze, że nie porównywałem nigdy transportów, z góry zakładając, że nie powinno być różnic. Z drugiej jednak strony, w aktualnie posiadanym odtwarzaczu CA Azur 840c jest upsampling. Korzystając z zewnętrznego DAC'a mogę przesłać do niego (DAC'a) sygnał bezpośredni, lub po obróbce dsp realizowanej przez odtwarzacz, który jest w tym wypadku tylko transportem. W tej sytuacji różnicę słychać wyraźnie, wg mnie na korzyść upsamplingu. Dodam, że także jestem zwolennikiem dźwięku jak najbardziej zbliżonego do tego co słyszymy na żywo. Wydaje mi się jednak, że z technicznego punktu widzenia, tego typu interpolacja danych jest procesem łatwiejszym, jako pewne działania matematyczne na sygnale cyfrowym, niż np konwersja DA, którą za to można przeprowadzić bardziej "gładko", mając większą ilość danych.
  17. Obróbka, którą przeprowadza transport, nie ma na celu zmiany danych w ten sposób, aby np uprzyjemnić odbiór. Po prostu to co np laser odczytuje z płyty jest dostosowywane do standardu interfejsu, którym dane przesyłane są do DAC'a.
  18. No tak, odczytuje z nośnika, obrabia do odpowiedniego formatu, który to będzie strawny dla DACa. Akurat też ostatnio porównuję dwa DACi, może nawet w sposób bardziej zorganizowany i bez problemu słyszę różnicę. Z tym, że trzeba wziąć pod uwagę także to, że pomiędzy wyjściem przetwornika (w sensie układu), a gniazdami RCA (lub XLR) są jeszcze układy filtrujące, buforujące/wzmacniające a pomiędzy nimi mogą być sprzężenia pojemnościowe (a wiadomo jak to z kondensatorami, szczególnie tymi w torze sygnału jest ). To wszystko też "obrabia" sygnał. Czyli tak naprawdę nie porównujemy "gołych" przetworników a całe urządzenia, nazywane ze względu na pełnioną funkcję DAC-ami.
  19. Myślę, że nawet w konstrukcjach wypełnionych po brzegi znajdziemy tylko niezbędne elementy :) Nikt przecież nie wciska do środka czegoś, co nie jest tam potrzebne, zwiększając tym samym w sposób nieuzasadniony koszty produkcji. Powody tej różnorodności są rozmaite. Od funkcjonalności urządzenia, czyli ukłon bardziej w stronę klienta, poprzez łatwość regulacji i zapewnienia powtarzalności parametrów w produkcji masowej, co często jest dość trudne w konstrukcjach minimalistycznych, kończąc na osiągach i szeroko pojętej jakości dźwięku. To chyba trochę jak z samochodami. Jeden wybierze sportowego "golasa", ktoś inny rodzinnego suv'a z bajerami na każdą okazję.
  20. Fajny temat - nie ma to jak rozbierane zdjęcia A skoro póki co idziemy w minimalizm, nie może zabraknąć First Watt F5 (na zdjęciu oryginał): GainClone przy nim to kosmiczna technologia - zbudowany jest przecież w oparciu o monolityczne układy scalone zawierające w swojej strukturze całkiem pokaźną ilość elementów W najprostszej wersji F5, z półprzewodników mamy natomiast tylko 8 tranzystorów i dwa mostki Graetza (mógłby być nawet 1). Kosztował ok 3000$
  21. Przykład bardzo specyficznej konstrukcji z kuchni Nelsona Pass'a (tak pode mnie chyba wyszukałeś ). Tego typu wzmacniacze to bardziej laboratorium. Są budowane przez pasjonatów dobrze znających się na rzeczy, głównie z chęci sprawdzenia jak pewne nietypowe rozwiązania zadziałają w praktyce. Raczej nie znajdziesz takich na półce w sklepie. Nikt nie chce mieć później problemów z nabywcami Odpowiadając na pytanie, pomimo, że wykres przez Ciebie zamieszczony nie wygląda dobrze, uważam, że o brzmieniu znacznie bardziej decydują inne czynniki, niż te dwu dB zawahania amplitudy. Trudno mi powiedzieć, czy byłyby słyszalne. Myślę jednak, że jeżeli nawet, to w sposób mało znaczący (przynajmniej jak dla mnie). Można sobie popróbować korektorem w kompie
  22. Tyle, że w tym tercecie, to z całą pewnością lampa będzie miała najgorsze parametry, sporo odstające od pozostałych
  23. Skoro kończymy OT, to pozostaje mi się tylko nie zgodzić z powyższą tezą . Jestem przekonany, że tego typu zafalowania charakterystyki amplitudowej są bez znaczenia dla dźwięku. Ok, czyli ampli Onkyo z dolnej półki różni się dźwiękiem od 300b, ale od Accuphase'a już nie
  24. Dlaczego zamiast słuchać muzyki? Ludzie tutaj (i nie tylko) po prostu lubią sprzęt audio :) Oprócz wykorzystania go zgodnie z przeznaczeniem, czyli do słuchania muzyki (którą także lubią), cieszą się nim samym, dopieszczając w najdrobniejszych szczegółach. Inni robią to samo z samochodami, motorami, mieszkaniami, sprzętem sportowym itp. itd...
×
×
  • Utwórz nowe...