-
Zawartość
2 381 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nowy78
-
Ech... Ręce opadają. Już się nawet pisać nie chce. Gdzie nie spojrzeć "wydajność prądowa" odpowiedzialna za wszelkie zło w dźwięku. Chyba by się przydał jakiś wątek w klimacie technicznym.
-
Jak już o dużych wartościach napięć, to przypomniało mi się, że kiedyś zmajstrowałem takie coś. Oceniając po rozmiarze wyładowań - rzędu kilkaset kV (ale tak bliżej 1000000 V, nie mam jak zmirzyć ). Wygrałem ? Przepraszam za OT
- 1 753 odpowiedzi
-
- wzmacniacz lampowy pp
- diy
-
(i %d więcej)
Tagi:
-
😂 Czarnowidztwo. Przecież można to zrobić pod nieobecność żony Nie powinna zauważyć, że pokój ma kilka cm mniej (podobno kobiety mają mniejsze zdolności, nazwijmy je jednym słowem - "przestrzenne" ). No i nic nie prujemy, a jedynie dokładamy stelaż + płyty. Oceniam, że przy dobrym spięciu, pojedynczą ścianę w przeciętnym pokoju można zrobić w jeden dzień. Gdy się żona przyzwyczai wzrokowo do pierwszej (tak dla pewności), kolejny wyjazd, kolejna ściana
-
Cambridge też nie ma zbyt dużego poważania w gronie prawdziwych audiofili
- 1 309 odpowiedzi
-
- dac
- przetwornik
-
(i %d więcej)
Tagi:
-
Myślę, że aż tak źle nie jest. Jeżeli ktoś się bardzo uprze, może skutecznie rozprawić się z falami stojącymi w niskim zakresie częstotliwości, stosując pokrycia ścian dodatkowymi ściankami w postaci płyt k-g na stelażu. Są to wprawdzie ustroje rezonansowe, ale można nieco rozszerzyć ich działanie na większe pasmo poprzez nierównomierne punkty podparcia płyt - taki mniej równomierny stelaż, powodujący że poszczególne obszary ściany będą miały inne częstotliwości rezonansowe. Dodatkowo wypełniając mniej lub bardziej przestrzeń pomiędzy ścianą a płytą k-g wełną mineralną, zmniejszymy dobroć, zmniejszając także tłumienie dla częstotliwości rezonansowej, ale za to zwiększając dla tych w pobliżu. Takie ustroje są całkowicie niewidoczne ! Niestety minusem jest minimalne zmniejszenie powierzchni użytkowej pokoju, a kolejnym brak wystroju mówiącego "tu mieszka audiofil" .
-
O, dział DIY zaczyna nabierać rumieńców. Coraz ciekawsze projekty się pojawiają . Jako że pomimo ich pięknego wyglądu, póki co, przez wzgląd na sprawy techniczne, jestem jakoś tak niezbyt pozytywnie nastawiony do wzmacniaczy lampowych (oprócz gitarowych, ale tam to zupełnie inna bajka), z ciekawością będę śledził co wyniknie z Twojego projektu Mariusz. Być może się jednak przełamę Trzymam kciuki za powodzenie przedsięwzięcia 👍 Zapytam jeszcze dlaczego wybrałeś PP na pentodach, a nie święty gral audiofila, tj SE na triodach?
- 1 753 odpowiedzi
-
- wzmacniacz lampowy pp
- diy
-
(i %d więcej)
Tagi:
-
😂 Aż od razu spojrzałem, jak tam u mnie stan pazurów się prezentuje. Rzeczywiście pan Anglik wyhodował dość obfite, ściągające uwagę widza. Ja bym w każdym razie nie dał rady funkcjonować z takimi szponami Jeszcze uzupełnię, że używam do lutowania standardowego stopu SnPb. Próbowałem kiedyś także te ze srebrem, ale jakoś nie przypadły mi do gustu. Są z różnych względów trudniejsze w użytkowaniu, a rzekomy efekt poprawy dźwięku dzięki ich stosowaniu jest wg mnie mocno kontrowersyjny. Przynajmniej ja nic takiego nie zauważyłem.
-
Gdyby ktoś się jednak skusił na wykonanie kabli wg wyżej opisanego projektu, parę słów o tym, jak lutować licę. Wprawdzie MariuszZ poruszał już tę kwestię w swoim wątku - "Kable głośnikowe - eksperymenty z licą nawojową", ale ze względu na pewną trudność tej czynności, szczególnie gdy robi się to pierwszy raz, pomyślałem, że pokażę jak robię to ja. Załączam więc filmik na którym widać wszystko co najważniejsze. Pobielany jest koniec przewodu typu lica, składający się z 800 drutów o średnicy 0,04 mm. Metoda wydaje się dość skuteczna, a efekt końcowy estetyczny. Głównym problemem przy lutowaniu licy są zanieczyszczenia powstające ze stopionej/spalonej emalii, którą pokryte są druty, jak również nadmiar kalafonii, bez której się nie obejdzie. Kalafonia zmniejsza napięcie powierzchniowe cyny i znacząco ułatwia lutowanie. Zaczynamy od skręcenia palcami końca przewodu, maksymalnie jak to tylko możliwe. To ważne, jeżeli się tego nie zrobi, koniec będzie gruby i trudno coś z tym później zrobić. Następnie podgrzewamy koniec przewodu i zanurzamy go w kalafonii. Nie należy przesadzać, gdyż lica zachowuje się jak knot i wciągnie nadmiar roztopionej kalafonii dalej, co będzie skutkowało jej usztywnieniem, gdy kalafonia zastygnie. Wystarczy końcowe 4 mm. Kapka cyny na grot i przykładamy do końca przewodu na jakieś 3 - 5 sek, aż cyna ładnie pokryje druciki. Chwilowo nie przejmujemy się gotującym się tam paskudztwem. Pozbywamy się go później przez przetoczenie podgrzewanego przewodu po..., no właśnie, nie wiem jak zachowywać się będą inne materiały, ja używam kawałka płytki gresowej (gres techniczny). Myślę, że widać to dobrze na filmie, dlatego nie będę się rozpisywał. lutowanie.mp4
-
Przyłączę się do grupy poprawiającej Często piszę tuż przed udaniem się na spoczynek, czyli po północy, gdyż dopiero wtedy mam czas. Zdarza się także, że obok fotela stoi szklaneczka z bursztynowym płynem (ilość znikoma, ale jednak) W tej sytuacji możliwość poprawienia błędów zauważonych o poranku jest jak najbardziej pożądana.
-
Bogusławie, czytając o Twoich zmaganiach z syczeniem wokalistów i wokalistek, coś mi się przypomniało. Odszukałem posty, gdzieś bliżej początku tematu o DRC (Dirac Live i Room EQ Wizard...) i znalazłem pomiary, które zrobiłeś w swoim pokoju odsłuchowym: link. Patrząc na kreski, rzeczywiście można odnieść wrażenie, że góry jest u Ciebie sporo. Porównując moje (poniżej) i Twoje pomiary można zauważyć, że u Ciebie krzywa zaczyna się wznosić począwszy od 1kHz osiągając wzrost ponad 5dB w ok kilkunastu kHz. Dla odmiany u mnie jest odwrotnie - delikatny spadek od ok 5kHz, a powyżej 10kHz już nieco mocniejszy, co jest w miarę zgodne z krzywymi docelowymi uzyskanymi z badań (zamieszczone przez Krafta w tym samym wątku). Dodam, że pomiary zawsze robię z kolumnami skręconymi w kierunku miejsca odsłuchowego/mikrofonu. Mamy więc dwie możliwości: albo taka już natura kolumn które posiadasz, albo brak naturalnych pochłaniaczy w pomieszczeniu odsłuchowym powoduje, że masz zbyt duży pogłos w zakresie wysokich tonów. Jednak jeszcze jedna opcja. Widziałem, że Heco The New Statement mają podwójne zaciski w sekcji średnio i wysokotonowej, umożliwiające korekcję podbijającą górę o 2 dB (i obniżającą środek o 2 dB). Czy tam masz odpowiednio podłączone? Może Nokia 7 Plus? Od niedawna jestem posiadaczem i jak na razie nie narzekam. Niezłe parametry i przyjemna estetyka (oczywiście kwestia gustu ). Niestety 6 cali :|
-
Do naszych celów to chyba tylko do określenia częstotliwości rezonansowej układu sprzęt + izolator.
-
Z tego co piszesz można wywnioskować, że w pomieszczeniach mieszkalnych, wyposażonych w różnego typu naturalne pochłaniacze (meble tapicerowane, zasłony, dywany itp.), stosowanie dodatkowych absorberów nie jest zbyt zasadne. Korzystniejsze byłoby ewentualne rozpraszanie w zakresie wyższych częstotliwości (jeżeli powiedzmy mamy małe wypełnienie meblami typu półki, czyli tzw gołe ściany), gdyż to nie spowoduje nadmiernego ich wytłumienia, natomiast pomoże wyrównać rozkład energii w przestrzeni. Można by powiedzieć, że adaptacja akustyczna w warunkach domowych (ta związana z ilością energii w poszczególnych pasmach), gdy mamy pewne ograniczenia związane z estetyką i gabarytami ustrojów akustycznych, będzie właściwie sprowadzała się do dostosowania środkowego i górnego pasma do niskich częstotliwości, na które nie bardzo mamy wpływ. Poniżej przykład pomiaru z pokoju w kształcie litery L, o powierzchni 24m^2, umeblowanego w niewielkim stopniu: wersalka, trzy fotele, niewielki dywan, stół + krzesła, stolik ze sprzętem RTV. W miejscu pierwszych odbić za kolumnami absorbery z wełny 120x60. Na najdłuższej ścianie (5,80 m) firanki i zasłony. Pozostałe ściany praktycznie gołe, żadnych półek, czy wyższych mebli. Patrząc na wykres, nie wydaje się, aby była tu konieczna jakaś ingerencja elementami pochłaniającymi. Jak sądzisz?
-
Ależ się Panowie Audiowit i Pboczek zawzięli na Krafta i pomiary Mierzenie wcale nie jest złe. Ja też lubię Pozwala np. w prosty sposób potwierdzić (lub zaprzeczyć) wiele rzeczy , których udowodnienie w sposób teoretyczny/matematyczny byłoby trudne. Oczywiście zawsze pozostaje do rozważenia kwestia narzędzi.
-
Wydaje mi się, że wydanie takiej kwoty na urządzenie, którego sposób działania z powodzeniem można zastąpić komputerem z odpowiednią (i tanią) kartą muzyczną + mikrofon pomiarowy (patrz kilka postów wyżej), aby się po prostu przekonać, jak działa tego typu korekcja, nie jest dobrym pomysłem. Tomek, jak sam piszesz, masz już pewien obraz, tego co można uzyskać za pomocą DRC używając systemu YPAO. Komputer daje zapewne (zapewne, bo nie znam YPAO) większe możliwości ingerencji w proces tworzenia filtrów.
-
To ja dam pod rozwagę jeszcze taki eksperyment, którego wynik zna zapewne większość właścicieli gitar elektrycznych. Nawet dla tych, którzy nie posiadają takiego instrumentu, zapewne nietrudno sobie wyobrazić jak brzmi, gdy nie jest podłączony do wzmacniacza. Tak właśnie, dokładnie jak druty rozciągnięte na czymś sztywnym (z wyjątkiem gitar typu hollow body). Ok, może jednak nieco lepiej , ale nadal dość "cienko", bez wypełnienia w dole pasma. Wystarczy jednak taką gitarę docisnąć np. główką do szafy i mamy zupełnie inny dźwięk. Jak się trafi w dobre miejsce, to nawet może on przypominać brzmienie gitary akustycznej. Ten efekt nietrudno wyjaśnić. Wibracje ze strun przenoszone są na cały instrument, a dalej na szafę sprawiając, że i ona zaczyna wibrować wydając dźwięk. Co jednak się stanie, gdy gitarę dociśniemy w taki sam sposób do żelbetonowej ściany o grubości 150 mm? Jako, że z ciekawości sprawdziłem to niedawno, sam odpowiem na pytanie. Otóż efekt jest podobny jak w przypadku szafy. Może nie tak mocny, ale jednak. I co Wy na to? Czy nie przypomina to trochę wcześniej opisywanej przeze mnie sytuacji z kolumną. Gdy stała na sprężynach dźwięk ze skrzynki był cichszy i mniej wypełniony, niż wtedy, gdy docisnąłem ją do podstawy (aby całkowicie złożyć sprężyny), lub postawiłem na drewnianych klockach.
-
Chwilowo niezbyt wiele poczułem - tylko minimalne wibracje w przypadku dolnej ścianki monitorów (na granicy percepcji i tylko przy pewnej częstotliwości), ale sprawdzałem ok północy, a mieszkam w bloku Po południu powtórzę eksperyment przy "nieco" większej mocy.
-
No nareszcie... (ktoś z poglądami podobnymi do moich ) Może dodajmy, że przy rozsądnych wielkościach ustrojów tego typu. Wypełnienie połowy pokoju wełną zapewne byłoby skuteczne A w kwestii ciśnienia akustycznego i prędkości cząsteczek medium w którym porusza się dźwięk: Czy sugerujesz, że ustroje pochłaniające byłyby skuteczniejsze, gdyby je ustawić w węzłach fali stojącej. Zetknąłem się już wprawdzie z ww pojęciami w literaturze - na przykładzie zasłony wiszącej w pewnej odległości od ściany, która skuteczniej rozprawi się z częstotliwością odpowiadającą 1/4 długości fali, równą tej odległości, niż gdyby zasłona wisiała przy samej ścianie, ale może mógłbyś to lepiej wyjaśnić na forum, tak mnie jak i zapewne szerszemu gronu zainteresowanych.
-
Coś mi się zdaje, że największy ból brzucha mają producenci profesjonalnych akcesoriów izolujących (lub cokolwiek innego robiących) audio, gdy sprzedają je za grubą kasę
-
To się właśnie dzieje, gdy podkładamy najróżniejsze rzeczy, (w tym również te drogie, kupione w sklepie audio), a jedynym kryterium i narzędziem oceny jest słuch
-
Jak to mówią: "Jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził" I kolejne, także często, ale już bardziej lokalnie powtarzane zdanie: "Nie w każdym systemie będzie to dobrze działać"
-
Ja bym polecił coś twardego z litego materiału. To tak żeby zmaksymalizować efekt - różnicę w dźwięku. Używałem drewnianych klocków, wypożyczonych czasowo z zasobów synka :)
-
Ja to widzę jednak troszkę inaczej Może zostawmy na razie "doszlifowywanie" kablami i innymi gadżetami typu podstawy, podstawki, filtry i co tam jeszcze. Na moje oko te sprawy związane są bardziej z próbą eliminacji niechcianych dodatków do dźwięku, czyli zakłóceń, które zawsze są niekorzystne. Dlatego np do wibracji (gdy zauważyłem, że jednak mają większe znaczenie niż można by się było spodziewać) podszedłem nieco inaczej niż, chyba trzeba tu użyć słowa większość i zamiast sprawdzać wszystko co mi wpadnie w ręce, starałem się znaleźć rozwiązanie optymalne z technicznego punktu widzenia. Jak się później okazało sprawdziło się bardzo dobrze. Podobnie z listwą filtrującą. Ona po prostu (na logikę) nie może nic zepsuć. Wracając do korekcji ingerującej w barwę dźwięku, czyli zawartość poszczególnych częstotliwości, którą za jej, tj korekcji pomocą można zmieniać. Wszystkie z wymienionych przez Ciebie Tomku metod, teoretycznie dają te same możliwości. No właśnie, teoretycznie, bo różnica jest taka, że korekcja analogowa w postaci korektora graficznego jest mało dokładna (delikatnie rzecz ujmując), ograniczona, a ponadto wprowadza dodatkowe zniekształcenia, takie jak np przesunięcia fazowe filtrów. O dodatkowych zakłóceniach nie wspominając. Lepsze pod względem dokładności są korektory parametryczne dające możliwość "przesuwania" wzmacnianego (lub osłabianego) pasma, a nawet zmiany dobroci filtrów. Niestety korygując w ten sposób na ucho, możemy jedynie mówić o dostosowaniu dźwięku do naszych preferencji. Korekcja cyfrowa daje o wiele większe możliwości. Jest po pierwsze bardziej idealna, czystsza - to wszak matematyka. Żadnych dodatkowych elementów zakłócających bardziej podatny na zakłócenia sygnał ciągły. Ma też mniejsze ograniczenia (np stromość nachylenia zboczy filtrów - dobroć). No i wreszcie sprawa najważniejsza, łatwo ją "zautomatyzować". Na podstawie wyników uzyskanych z pomiarów budujemy filtry (a właściwie są budowane przez odpowiedni algorytm) dokładnie odpowiadające wymaganiom. Niestety analogowy korektor graficzny, z ustawionymi na stałe parametrami filtrów, pod względem technicznym może się tu jedynie schować. Nigdy za jego pomocą nie uzyska się takiej dokładności jak w przypadku korekcji cyfrowej. Nadal jednak najważniejszym jest określenie celu, jakiemu korekcja ma służyć, a dopiero później wybranie odpowiedniej metody
-
No niby racja, jednak ma (lub może lepiej powiedzieć - może mieć) dość graniczne parametry, jeżeli chodzi o obciążenie domowej instalacji elektrycznej, a konkretniej wymienionego bezpiecznika. Swoją drogą, trudno tak na odległość wskazać 100% przyczynę. Co innego samemu posprawdzać różne możliwości przychodzące na myśl. Kilka potencjalnych rozwiązań problemu już zostało wymienionych. Będziemy myśleć dalej jak żaden nie poskutkuje
-
Wystarczy zajrzeć do instrukcji. Pobór mocy przy pełnym wysterowaniu i obciążeniu 4 Ohm = 2300W. Jeżeli jednostką jest wat, to jest to moc czynna (P = U*I*cos(fi) ). Ze względu na obciążenie indukcyjne sieci (transformator) cos(fi) jest mniejszy niż 1, a więc teoretycznie, pobierany prąd będzie większy niż 10A. Trzeba jednak zauważyć, że bezpiecznik nie zadziała przy prądzie nominalnym, a nawet większym od nominalnego od razu, jak również wzmacniacz nie pobierze takiej mocy przy wzmacnianym sygnale typu muzyka. Dlatego też zalecane przez producenta zabezpieczenie to 10A. Ale... Załączenie wzmacniacza do sieci powoduje, że transformator przez krótką chwilę pracuje w stanie zwarcia za sprawą dużych pojemności zaraz za mostkiem prostowniczym. Druga sprawa to bezpieczniki - mają różną charakterystykę czasową, tj np. 10A typu B zadziała szybciej niż typu C. Ponieważ wydaje się, że u Ciebie głównym problemem jest ten właśnie początkowy impuls prądowy, proponowałbym na początek zmianę bezpiecznika na typ C. Pozostaniesz w ten sposób przy tej samej wartości zabezpieczenia, ale jego działanie będzie wolniejsze. Być może to wystarczy, aby bezpiecznik "przetrzymał" impuls przy załączeniu.
-
Nooo… Mnie też się podoba. Zarówno wygląd samych stopek, jak i ogólnie spasowanie estetyczne całości na b. dobrym poziomie 👍 Skoro jednak podjąłeś się wykonania tego zadania, to nasuwa się wniosek, że wcześniejsze próby z piankami ściernymi coś jednak wykazały. No bo jakoś nie przypuszczam, aby stopki powstały, gdybyś to akurat Ty Kraft uznał, że nie działają Napiszesz coś o tym? Myślę też, że Bogusław słusznie zauważył, że mogłeś jeszcze chwilę pozostać w stadium eksperymentów i wypróbować również inne materiały (szczególnie gumę i sprężyny ).