-
Zawartość
2 389 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nowy78
-
Hehe, coś o tym wiem. Szykuję się do wymiany w zwrotnicach kolumn. Postanowiłem, że będą Mundorfy Supreme. Dla przykładu zastosowany dotychczas 8 uF ma wymiary (dł x fi) 45 x 20 (żółte na fotce), natomiast 8,2 uF Mundorfa - 106 x 38. Są gigantyczne! Mam nadzieję, że jakoś wcisnę. Dobrze, że na płytkach nie oszczędzali
- 1 753 odpowiedzi
-
- wzmacniacz lampowy pp
- diy
-
(i %d więcej)
Tagi:
-
Nigdy się nie zastanawiałem nad zagadnieniem w ten sposób. Taki wpływ wydaje się w pierwszej chwili dość mało prawdopodobny ze względu na mikroskopijność ewentualnych spadków względem napięcia zasilania końcówki, której do tego przy małych sygnałach potrzeba zaledwie ułamek tego napięcia do poprawnej pracy. Niemniej jednak, jeżeli jest możliwe zauważenie wpływu filtracji napięcia zasilania wzmacniacza (pamiętajmy, że po drodze do części sygnałowej mamy jeszcze transformator, także stanowiący filtr, jak również baterię kondensatorów), to być może i w tym przypadku coś jest na rzeczy. Na pewno polemizowałbym, jeżeli chodzi o rytmiczność spadków, chyba, że odnosisz to do rytmu związanego z muzyką Tym razem zacytuję w całości, aby lepiej uchwycić sens. Otóż wzmacniacze lampowe w tym względzie wypadają najgorzej ze wszystkich. Ich impedancje wyjściowe oscylują w okolicach kilku Ω, podczas gdy w tranzystorowych uzyskuje się nawet kilka mΩ, czyli kilkaset (nawet 1000) razy mniej. Nie będę się rozpisywał jak to wszystko działa, bo można takie informacje bez problemu znaleźć w sieci. Pierwsze z brzegu: tu - wytłumaczone w bardzo przystępny sposób, żeby nie powiedzieć łopatologicznie. Proponuję zapoznać się z uwagą, przed pisaniem takich... I wcale nie jest to kwestia wiary, tylko najzwyczajniejszych faktów. Jestem przekonany, że wspomniana Yamaha ma zdecydowanie niższą impedancję wyjściową niż jakikolwiek wzmacniacz lampowy. Jeżeli chodzi o jakość, pod względem technicznym lampowce niestety zostają daleko w tyle. Ale... wcale nie przeczy to temu, że w odsłuchu mogą się bardziej podobać. Po prostu pomimo swoich ułomności mają w brzmieniu coś takiego, co urzeka. Jeżeli jeszcze dodamy aspekt wizualny, który także wpływa na całokształt oceny... Nie dodałeś, że lampowym wzmacniaczu w kl. A, a wtedy już wytłumaczyć to łatwo - basowa klucha Tzw "poluzowanie", czyli słabsze tłumienie wibracji membran głośników w okolicach częstotliwości rezonansowej przez względnie wysoką impedancję wyjściową wzmacniacza, może sprawiać wrażenie większej ilości dołu - patrz post MobyDicka.
-
Zatem poproszę o wytłumaczenie co to za 60 A. Kiedy wzmacniacz jest w stanie zmasakrować kolumny takim prądem? Dodam, że wymieniony wzmacniacz (Leema Tucana II) dysponuje mocą 290W przy 4Ω, a nawet gdzieś mi przemknęło 520W przy 2Ω - czyli teoretycznie może współpracować z takim obciążeniem. Jego walory dźwiękowe (te o których mogę przeczytać w recenzjach) wynikają wg mnie z innych cech, bardziej związanych z budową i użytymi elementami, niż mityczną wydajnością prądową. Wielki głośnik niskotonowy nie jest receptą na dobre "zejście" zestawu. Jako przykład mogę podać kolumny, które miałem w przeszłości. Była to konstrukcja trójdrożna STX podobna do Altusów 140. Waliło i owszem - potężnie, niestety o zejściu w najniższe zakresy można było pomarzyć. Kwestia zestrojenia kolumny. Teraz mam na dwóch osiemnastkach i po pierwsze: nie nap...a basem (tym wyższym) zagłuszając całą resztę, że się odechciewa słuchać po 15 min., po drugie: jest poczucie, że bas nie ma ograniczeń, oczywiście przy odpowiednim repertuarze - większość nagrań, czy raczej muzyki nie zapuszcza się w rejony 30 Hz na tyle mocno, aby takie niskie częstotliwości były wyraźnie słyszalne na tle całości. Chociaż właściwie to one bardziej wprowadzają pewien, nazwijmy to niepokój, takie poczucie falowania powietrza, niż brzmią jak te wyższe. Poza tym, sytuacja wygląda jeszcze gorzej w monitorach (a konkretniej w konstrukcjach dwudrożnych), gdy głośnik niskotonowy musi odtwarzać szersze pasmo. Im większa membrana, tym trudniej zmusić ją do szybkiego ruchu, np. ze względu na masę. Jej zmniejszanie (nadal mowa o masie) prowadzi natomiast do pogorszenia sztywności i pojawia się problem zniekształceń związanych z "łamaniem" się membrany. Dlatego wydaje mi się, że upraszczanie tych skądinąd skomplikowanych zagadnień elektryczno-mechanicznych w sposób jak w powyższym cytacie nie jest nie jest dobrą drogą. Każde z rozwiązań ma pewne zalety i wady. Kwestia dobrego wykorzystania zalet i jak najskuteczniejszego "zamaskowania" wad. Niektórym się to jednak udaje z dobrym skutkiem, dlatego najlepiej potraktować "dobre rady" z przymrużeniem oka i samemu poszukać dźwięku, który satysfakcjonuje
-
Właśnie, że nie. Na moc mało kto zwraca uwagę w odniesieniu do jakości dźwięku (i słusznie). Za to wszędzie króluje wydajność prądowa. Źle gra - za słaby wzmacniacz, tj mało wydajny prądowo. Nieważne, że dysponuje kilkuset watami mocy wyjściowej w sinusie. Za cienki jest i już. Diagnoza zawsze ta sama Najciekawsze jest jednak to, że te najsłabsze pod względem możliwości wydatkowania prądu, czyli konstrukcje oparte na lampach, elementach, które z natury mają wysoką impedancję wyjściową (transformatory wyjściowe stosuje się właśnie w celu dopasowania impedancji wzmacniacza do obciążenia), czy tranzystorowe układy pracujące w klasie A, mam na myśli SE, o dziwo nie mają problemów z wysterowaniem tych wszystkich niewiarygodnie prądożernych kolumn. Tam jakimś dziwnym zrządzeniem losu ten problem nie występuje i dlatego grają tak wyśmienicie. Hmm… Cuda
-
Ech... Ręce opadają. Już się nawet pisać nie chce. Gdzie nie spojrzeć "wydajność prądowa" odpowiedzialna za wszelkie zło w dźwięku. Chyba by się przydał jakiś wątek w klimacie technicznym.
-
Jak już o dużych wartościach napięć, to przypomniało mi się, że kiedyś zmajstrowałem takie coś. Oceniając po rozmiarze wyładowań - rzędu kilkaset kV (ale tak bliżej 1000000 V, nie mam jak zmirzyć ). Wygrałem ? Przepraszam za OT
- 1 753 odpowiedzi
-
- wzmacniacz lampowy pp
- diy
-
(i %d więcej)
Tagi:
-
😂 Czarnowidztwo. Przecież można to zrobić pod nieobecność żony Nie powinna zauważyć, że pokój ma kilka cm mniej (podobno kobiety mają mniejsze zdolności, nazwijmy je jednym słowem - "przestrzenne" ). No i nic nie prujemy, a jedynie dokładamy stelaż + płyty. Oceniam, że przy dobrym spięciu, pojedynczą ścianę w przeciętnym pokoju można zrobić w jeden dzień. Gdy się żona przyzwyczai wzrokowo do pierwszej (tak dla pewności), kolejny wyjazd, kolejna ściana
-
Cambridge też nie ma zbyt dużego poważania w gronie prawdziwych audiofili
- 1 653 odpowiedzi
-
- dac
- przetwornik
-
(i %d więcej)
Tagi:
-
Myślę, że aż tak źle nie jest. Jeżeli ktoś się bardzo uprze, może skutecznie rozprawić się z falami stojącymi w niskim zakresie częstotliwości, stosując pokrycia ścian dodatkowymi ściankami w postaci płyt k-g na stelażu. Są to wprawdzie ustroje rezonansowe, ale można nieco rozszerzyć ich działanie na większe pasmo poprzez nierównomierne punkty podparcia płyt - taki mniej równomierny stelaż, powodujący że poszczególne obszary ściany będą miały inne częstotliwości rezonansowe. Dodatkowo wypełniając mniej lub bardziej przestrzeń pomiędzy ścianą a płytą k-g wełną mineralną, zmniejszymy dobroć, zmniejszając także tłumienie dla częstotliwości rezonansowej, ale za to zwiększając dla tych w pobliżu. Takie ustroje są całkowicie niewidoczne ! Niestety minusem jest minimalne zmniejszenie powierzchni użytkowej pokoju, a kolejnym brak wystroju mówiącego "tu mieszka audiofil" .
-
O, dział DIY zaczyna nabierać rumieńców. Coraz ciekawsze projekty się pojawiają . Jako że pomimo ich pięknego wyglądu, póki co, przez wzgląd na sprawy techniczne, jestem jakoś tak niezbyt pozytywnie nastawiony do wzmacniaczy lampowych (oprócz gitarowych, ale tam to zupełnie inna bajka), z ciekawością będę śledził co wyniknie z Twojego projektu Mariusz. Być może się jednak przełamę Trzymam kciuki za powodzenie przedsięwzięcia 👍 Zapytam jeszcze dlaczego wybrałeś PP na pentodach, a nie święty gral audiofila, tj SE na triodach?
- 1 753 odpowiedzi
-
- wzmacniacz lampowy pp
- diy
-
(i %d więcej)
Tagi:
-
😂 Aż od razu spojrzałem, jak tam u mnie stan pazurów się prezentuje. Rzeczywiście pan Anglik wyhodował dość obfite, ściągające uwagę widza. Ja bym w każdym razie nie dał rady funkcjonować z takimi szponami Jeszcze uzupełnię, że używam do lutowania standardowego stopu SnPb. Próbowałem kiedyś także te ze srebrem, ale jakoś nie przypadły mi do gustu. Są z różnych względów trudniejsze w użytkowaniu, a rzekomy efekt poprawy dźwięku dzięki ich stosowaniu jest wg mnie mocno kontrowersyjny. Przynajmniej ja nic takiego nie zauważyłem.
-
Gdyby ktoś się jednak skusił na wykonanie kabli wg wyżej opisanego projektu, parę słów o tym, jak lutować licę. Wprawdzie MariuszZ poruszał już tę kwestię w swoim wątku - "Kable głośnikowe - eksperymenty z licą nawojową", ale ze względu na pewną trudność tej czynności, szczególnie gdy robi się to pierwszy raz, pomyślałem, że pokażę jak robię to ja. Załączam więc filmik na którym widać wszystko co najważniejsze. Pobielany jest koniec przewodu typu lica, składający się z 800 drutów o średnicy 0,04 mm. Metoda wydaje się dość skuteczna, a efekt końcowy estetyczny. Głównym problemem przy lutowaniu licy są zanieczyszczenia powstające ze stopionej/spalonej emalii, którą pokryte są druty, jak również nadmiar kalafonii, bez której się nie obejdzie. Kalafonia zmniejsza napięcie powierzchniowe cyny i znacząco ułatwia lutowanie. Zaczynamy od skręcenia palcami końca przewodu, maksymalnie jak to tylko możliwe. To ważne, jeżeli się tego nie zrobi, koniec będzie gruby i trudno coś z tym później zrobić. Następnie podgrzewamy koniec przewodu i zanurzamy go w kalafonii. Nie należy przesadzać, gdyż lica zachowuje się jak knot i wciągnie nadmiar roztopionej kalafonii dalej, co będzie skutkowało jej usztywnieniem, gdy kalafonia zastygnie. Wystarczy końcowe 4 mm. Kapka cyny na grot i przykładamy do końca przewodu na jakieś 3 - 5 sek, aż cyna ładnie pokryje druciki. Chwilowo nie przejmujemy się gotującym się tam paskudztwem. Pozbywamy się go później przez przetoczenie podgrzewanego przewodu po..., no właśnie, nie wiem jak zachowywać się będą inne materiały, ja używam kawałka płytki gresowej (gres techniczny). Myślę, że widać to dobrze na filmie, dlatego nie będę się rozpisywał. lutowanie.mp4
-
Przyłączę się do grupy poprawiającej Często piszę tuż przed udaniem się na spoczynek, czyli po północy, gdyż dopiero wtedy mam czas. Zdarza się także, że obok fotela stoi szklaneczka z bursztynowym płynem (ilość znikoma, ale jednak) W tej sytuacji możliwość poprawienia błędów zauważonych o poranku jest jak najbardziej pożądana.
-
Bogusławie, czytając o Twoich zmaganiach z syczeniem wokalistów i wokalistek, coś mi się przypomniało. Odszukałem posty, gdzieś bliżej początku tematu o DRC (Dirac Live i Room EQ Wizard...) i znalazłem pomiary, które zrobiłeś w swoim pokoju odsłuchowym: link. Patrząc na kreski, rzeczywiście można odnieść wrażenie, że góry jest u Ciebie sporo. Porównując moje (poniżej) i Twoje pomiary można zauważyć, że u Ciebie krzywa zaczyna się wznosić począwszy od 1kHz osiągając wzrost ponad 5dB w ok kilkunastu kHz. Dla odmiany u mnie jest odwrotnie - delikatny spadek od ok 5kHz, a powyżej 10kHz już nieco mocniejszy, co jest w miarę zgodne z krzywymi docelowymi uzyskanymi z badań (zamieszczone przez Krafta w tym samym wątku). Dodam, że pomiary zawsze robię z kolumnami skręconymi w kierunku miejsca odsłuchowego/mikrofonu. Mamy więc dwie możliwości: albo taka już natura kolumn które posiadasz, albo brak naturalnych pochłaniaczy w pomieszczeniu odsłuchowym powoduje, że masz zbyt duży pogłos w zakresie wysokich tonów. Jednak jeszcze jedna opcja. Widziałem, że Heco The New Statement mają podwójne zaciski w sekcji średnio i wysokotonowej, umożliwiające korekcję podbijającą górę o 2 dB (i obniżającą środek o 2 dB). Czy tam masz odpowiednio podłączone? Może Nokia 7 Plus? Od niedawna jestem posiadaczem i jak na razie nie narzekam. Niezłe parametry i przyjemna estetyka (oczywiście kwestia gustu ). Niestety 6 cali :|
-
Do naszych celów to chyba tylko do określenia częstotliwości rezonansowej układu sprzęt + izolator.
-
Z tego co piszesz można wywnioskować, że w pomieszczeniach mieszkalnych, wyposażonych w różnego typu naturalne pochłaniacze (meble tapicerowane, zasłony, dywany itp.), stosowanie dodatkowych absorberów nie jest zbyt zasadne. Korzystniejsze byłoby ewentualne rozpraszanie w zakresie wyższych częstotliwości (jeżeli powiedzmy mamy małe wypełnienie meblami typu półki, czyli tzw gołe ściany), gdyż to nie spowoduje nadmiernego ich wytłumienia, natomiast pomoże wyrównać rozkład energii w przestrzeni. Można by powiedzieć, że adaptacja akustyczna w warunkach domowych (ta związana z ilością energii w poszczególnych pasmach), gdy mamy pewne ograniczenia związane z estetyką i gabarytami ustrojów akustycznych, będzie właściwie sprowadzała się do dostosowania środkowego i górnego pasma do niskich częstotliwości, na które nie bardzo mamy wpływ. Poniżej przykład pomiaru z pokoju w kształcie litery L, o powierzchni 24m^2, umeblowanego w niewielkim stopniu: wersalka, trzy fotele, niewielki dywan, stół + krzesła, stolik ze sprzętem RTV. W miejscu pierwszych odbić za kolumnami absorbery z wełny 120x60. Na najdłuższej ścianie (5,80 m) firanki i zasłony. Pozostałe ściany praktycznie gołe, żadnych półek, czy wyższych mebli. Patrząc na wykres, nie wydaje się, aby była tu konieczna jakaś ingerencja elementami pochłaniającymi. Jak sądzisz?
-
Ależ się Panowie Audiowit i Pboczek zawzięli na Krafta i pomiary Mierzenie wcale nie jest złe. Ja też lubię Pozwala np. w prosty sposób potwierdzić (lub zaprzeczyć) wiele rzeczy , których udowodnienie w sposób teoretyczny/matematyczny byłoby trudne. Oczywiście zawsze pozostaje do rozważenia kwestia narzędzi.
-
Wydaje mi się, że wydanie takiej kwoty na urządzenie, którego sposób działania z powodzeniem można zastąpić komputerem z odpowiednią (i tanią) kartą muzyczną + mikrofon pomiarowy (patrz kilka postów wyżej), aby się po prostu przekonać, jak działa tego typu korekcja, nie jest dobrym pomysłem. Tomek, jak sam piszesz, masz już pewien obraz, tego co można uzyskać za pomocą DRC używając systemu YPAO. Komputer daje zapewne (zapewne, bo nie znam YPAO) większe możliwości ingerencji w proces tworzenia filtrów.
-
To ja dam pod rozwagę jeszcze taki eksperyment, którego wynik zna zapewne większość właścicieli gitar elektrycznych. Nawet dla tych, którzy nie posiadają takiego instrumentu, zapewne nietrudno sobie wyobrazić jak brzmi, gdy nie jest podłączony do wzmacniacza. Tak właśnie, dokładnie jak druty rozciągnięte na czymś sztywnym (z wyjątkiem gitar typu hollow body). Ok, może jednak nieco lepiej , ale nadal dość "cienko", bez wypełnienia w dole pasma. Wystarczy jednak taką gitarę docisnąć np. główką do szafy i mamy zupełnie inny dźwięk. Jak się trafi w dobre miejsce, to nawet może on przypominać brzmienie gitary akustycznej. Ten efekt nietrudno wyjaśnić. Wibracje ze strun przenoszone są na cały instrument, a dalej na szafę sprawiając, że i ona zaczyna wibrować wydając dźwięk. Co jednak się stanie, gdy gitarę dociśniemy w taki sam sposób do żelbetonowej ściany o grubości 150 mm? Jako, że z ciekawości sprawdziłem to niedawno, sam odpowiem na pytanie. Otóż efekt jest podobny jak w przypadku szafy. Może nie tak mocny, ale jednak. I co Wy na to? Czy nie przypomina to trochę wcześniej opisywanej przeze mnie sytuacji z kolumną. Gdy stała na sprężynach dźwięk ze skrzynki był cichszy i mniej wypełniony, niż wtedy, gdy docisnąłem ją do podstawy (aby całkowicie złożyć sprężyny), lub postawiłem na drewnianych klockach.
-
Chwilowo niezbyt wiele poczułem - tylko minimalne wibracje w przypadku dolnej ścianki monitorów (na granicy percepcji i tylko przy pewnej częstotliwości), ale sprawdzałem ok północy, a mieszkam w bloku Po południu powtórzę eksperyment przy "nieco" większej mocy.
-
No nareszcie... (ktoś z poglądami podobnymi do moich ) Może dodajmy, że przy rozsądnych wielkościach ustrojów tego typu. Wypełnienie połowy pokoju wełną zapewne byłoby skuteczne A w kwestii ciśnienia akustycznego i prędkości cząsteczek medium w którym porusza się dźwięk: Czy sugerujesz, że ustroje pochłaniające byłyby skuteczniejsze, gdyby je ustawić w węzłach fali stojącej. Zetknąłem się już wprawdzie z ww pojęciami w literaturze - na przykładzie zasłony wiszącej w pewnej odległości od ściany, która skuteczniej rozprawi się z częstotliwością odpowiadającą 1/4 długości fali, równą tej odległości, niż gdyby zasłona wisiała przy samej ścianie, ale może mógłbyś to lepiej wyjaśnić na forum, tak mnie jak i zapewne szerszemu gronu zainteresowanych.
-
Coś mi się zdaje, że największy ból brzucha mają producenci profesjonalnych akcesoriów izolujących (lub cokolwiek innego robiących) audio, gdy sprzedają je za grubą kasę
-
To się właśnie dzieje, gdy podkładamy najróżniejsze rzeczy, (w tym również te drogie, kupione w sklepie audio), a jedynym kryterium i narzędziem oceny jest słuch
-
Jak to mówią: "Jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził" I kolejne, także często, ale już bardziej lokalnie powtarzane zdanie: "Nie w każdym systemie będzie to dobrze działać"
-
Ja bym polecił coś twardego z litego materiału. To tak żeby zmaksymalizować efekt - różnicę w dźwięku. Używałem drewnianych klocków, wypożyczonych czasowo z zasobów synka :)