-
Zawartość
2 381 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez nowy78
-
A czy na przykład wymiana drzwi wchodzi w rachubę? Swego czasu miałem porównanie budżetowych, do takich droższych, ale jeszcze powiedzmy nie ekskluzywnych (o ile pamiętam była to jakaś porta za +/- 6-7 stówek) i różnica była dość znaczna jeżeli chodzi o izolację akustyczną. Myślę, że najlepiej byłoby zacząć od tego. Przypuszczam, że@tomek4446 mógłby coś więcej tu doradzić.
-
Taki był niewinny żarcik. No nic, słowo się rzekło, to trzeba teraz konsekwencje przyjąć na klatę W każdym razie to mnie zmotywowało do szybszych działań i chyba już coś wstępnie mam Wiadomo, wymaga dopracowania.
-
Tak, podstawa jest żeliwna.
-
Ależ skąd. Dlaczego miałbym chcieć dogryzać branży. Po prostu jest to całkowicie sprzeczne chociażby z tym co można przeczytać w dziale akustyka, a przypomnę, że wypowiada się tam także specjalista (czyli też branża ). A chodzi o to, że mocne wytłumienie pomieszczenia powoduje pochłanianie wyższych częstotliwości w znacznie większym stopniu niż tych od 100 Hz w dół. Wystarczy spojrzeć na charakterystyki pochłaniania materiałów dźwiękochłonnych, które i tak mają lepsze parametry (w dolnym zakresie częstotliwości) niż standardowe wyposażenie wnętrz mieszkalnych. Dochodzą do tego rezonanse pomieszczenia dodatkowo "wzmacniające" bas, i poradzić coś na to zwykłym pochłanianiem jest naprawdę trudno. Zagracenie pokoju będzie dawało więc efekt dokładnie przeciwny niż opisany przez Ciebie Chociaż... Po zastanowieniu, meble typu szafa mogą być niezłym absorberem membranowym w zakresie niskich częstotliwości. To jednak może zadziałać tylko na plus. Trzeba by mieć naprawdę dużo szczęścia, aby w ten sposób nadmiernie wytłumić bas w pomieszczeniu
-
Niestety nie, i myślę, że potrwa to jeszcze jakiś czas Zastępczo podłożyłem 1 cm gumę, która została sprasowana do 0,5 cm
-
Proszę bardzo. Napiszę jak ja bym to zrobił w tej chwili, nie bawiąc się już w lutowanie, obudowy i ogólnie diy. Jako mikrofon proponuję Behringer ECM8000. Jest to w tej chwili chyba najtańszy mikrofon pomiarowy na rynku. Można go kupić na znanym portalu aukcyjnym już od 150 zł. W tym samym miejscu znajdziemy także interfejs usb. Opcja minimalna to Behringer U-phoria UMC22 (24b/48kHz) kosztujący min 175 zł. Behringer ma wprawdzie w swojej ofercie jeszcze tańsze urządzenie, ale nie posiada ono wejścia mikrofonowego z napięciem Phantom dla zasilania mikrofonu i konieczne byłoby używanie dodatkowego przedwzmacniacza (jak robię to ja w tej chwili). Można dołożyć jeszcze stówkę i wtedy kupujemy bardziej funkcjonalny interfejs UMC202HD - 24b/192kHz. Generalnie Behringer ma w swojej ofercie dużo urządzeń i nietrudno znaleźć coś odpowiadającego wymaganiom. Jeżeli jednak potrzebujemy tylko do pomiarów UMC22 wystarczy. Ewentualnie można także zakupić wszystkomający mikrofon przetestowany już przez Bogusława - UMIK-1. Nie wiem czy można go dostać w Polsce, no i wychodzi jednak nieco drożej, bo ok 500 zł. W tym wypadku rezygnujemy także z dodatkowego urządzenia, jakim jest interfejs usb, mający zastosowanie także do innych celów.
-
A ja zachęcam do wypróbowania tego typu korekcji, najpierw przy użyciu komputera. Daje to pewne wyobrażenie o możliwościach, a główną zaletą jest niski koszt takich zabaw. Wystarczy mikrofon pomiarowy (najtańszy ok 200 pln, albo sporo tańszy diy na wkładce panasonica) i przyzwoita (wystarczy nawet taka na usb za ok 150 pln, ale pod pewnymi warunkami) karta muzyczna w komputerze i już mamy możliwość przetestowania, czy takie zabiegi mają u nas szansę powodzenia. Jeżeli się nie sprawdzą, oprzyrządowanie pomiarowe można wykorzystać do adaptowania akustyki pomieszczenia w sposób "ręczny".
-
Co dzień czegoś nowego się człowiek dowiaduje
-
Chyba rzeczywiście tak zrobię. Tym bardziej, że wczoraj podłączyłem sobie nowy nabytek - Usher dancer mini two dmd (jeszcze bez modyfikacji ), a na drugą parę zacisków we wzmacniaczu modyfikowane Usher Be-718, które niestety będę musiał sprzedać . Wydawać by się mogło, że to jak walka Dawida z Goliatem..., i tak w istocie było. Pomimo wyraźnie widocznych różnic w gabarytach, maluszki dzielnie dawały sobie radę nawet w zakresie niskich częstotliwości. Wiadomo, że nie zejdą tak nisko jak spore podłogówki, ale tak sprytnie zostały dostrojone, że jakoś tak nie ma poczucia braku wypełnienia w niskich częstotliwościach, a nawet powiedziałbym, że grają nieco bardziej gęstym dźwiękiem (zapewne za sprawą wyższego zestrojenia skrzynek). Co jednak da się zauważyć, to pomimo poczucia większych możliwości podłogówek, monitory są jakby bardziej poukładane, przyjemniejsze, mniej hałaśliwe, a właśnie takie zmiany powodowały modyfikacje. Muszę jeszcze trochę posłuchać przy większych poziomach głośności, ale już widzę, że takie porównanie na własne uszy byłoby bardzo zachęcające dla potencjalnego nabywcy Panowie, tu się nie ma co dziwić. Rok 1978 to jeden z najlepszych w dziejach ludzkości. Wiem po sobie, jak do tej pory żadnych części zamiennych - wszystko elegancko działa A tak poważniej to ww wzmacniacze działać może i będą, ale trzeba wziąć pod uwagę duże prawdopodobieństwo, że elektrolity w nich zamontowane nie mają już swoich wyjściowych parametrów, a więc i wzmacniacze nie prezentują swoich pierwotnych możliwości. Niestety nic nie jest wieczne, a na pewno nie kondensatory elektrolityczne. Dlatego sądzę, że odświeżenie w postaci wymiany tychże elementów na współczesne (technologia i materiały także się zapewne zmieniły w ciągu czterech dekad ) mogłoby pozytywnie zaskoczyć.
-
Myślę, że nie sprzęt jest tu problemem, a przyzwyczajenie do pewnego typu dźwięku. To już nie pierwszy raz, gdy ktoś przesiada się z zestawu wspomaganego subem na klasyczne stereo i czuje "brak werwy", szczególnie w niskim zakresie. Lata temu rozważając zakup kolumn, odsłuchiwałem również bowersy (budżet, jakieś 2k). Wypadły najgorzej ze wszystkich właśnie ze względu na kiepski bas. Jedno wielkie łubudubu. Czyli nadal kwestia gustu i przyzwyczajeń. Głośność z tanich zestawów też jest odczuwana dużo bardziej, bo są po prostu hałaśliwe. Oczywiście spore znaczenie ma tu efektywność kolumn. Każe 3 dB więcej to połowę mocy mniej, aby uzyskać ten sam efekt (10dB - 10 razy mniej mocy).
-
Kraft, przecież tu sami wariaci (oczywiście w tym pozytywnym znaczeniu ). Ci "normalni" kupują Pianocraft'a i są zadowoleni. Nie drążą dalej tematu, bo przecież słychać dobrze. Każde hobby prowadzi do zachowań przez ogół uznawanych za niezbyt racjonalne No i właśnie tu pojawia się pewien problem, który w monitorach był jakby mniej zauważalny - stabilność Dodatkowo, sprawy nie ułatwia waga kolumn: 57,5 kg/szt (wg parametrów katalogowych - mogę jednak potwierdzić, że są b. ciężkie). To na pewno będzie wymagało więcej zachodu
-
Słusznie Kamill00 zauważył, że brak jest pewności, co do kompetencji, jak również doświadczenia przydatnego w takich pracach (chociażby w kwestiach technicznych związanych np. z lutowaniem) osoby wykonującej upgrade. Przyznam, że nie wziąłem tego zbytnio pod uwagę. Wyobrażałem sobie to raczej w ten sposób, jak bym to ja miał kupić kolumny od siebie No i przyznam, może trochę nieskromnie, że w takim wypadku jakoś źle to nie wyglądało Po zastanowieniu - macie racje, też bym miał duży opór, aby kupić z netu "grzebany" sprzęt. Ale z drugiej strony, gdyby mieć pewność, że robiła to osoba obcykana w temacie... … to myślę, że nie do końca zgodzę się za to z powyższym stwierdzeniem. Audiowit, nie bierzesz pod uwagę, że w "tańszym" sprzęcie komponenty, szczególnie te teoretycznie mniej znaczące, są często najtańsze jak to możliwe. Przy masowej produkcji, choćby najmniejsze oszczędności uzyskane na pojedynczej sztuce, przy wyprodukowanych tysiącach robią już spore różnice, obok których księgowi na pewno nie przejdą obojętnie. Przykładem niech będzie wzmacniacz CA który posiadam. Tranzystory w końcówce mocy są w nim i owszem - całkiem przyzwoite (to te teoretycznie ważniejsze elementy), ale za to cała masa kondensatorów, włącznie z tymi dużymi w zasilaniu to już tanie, zapewne przypadkowe (w sensie: nie dobierane aby zoptymalizować walory soniczne wzmacniacza) "chińczyki". Czy ich wymiana na coś typu wspomnianych już przez Mariusza Nichiconów czy Eln (+ mundorfy na zasilaniu końcówki) może coś pogorszyć? Otóż uważam, że nie. Nie będę opisywał dokładnie co jeszcze zmieniłem we wzmacniaczu, ale przy okazji zakupu kolumn mogłem go porównać (powiedzmy ) do devialet expert 140 pro. Jak babcię kocham, nie zamieniłbym się - oczywiście biorąc pod uwagę tylko dźwięk. No dobra, może bym się i zastanowił - ale to dopiero później, po zapytaniu internetów, ile kosztuje rzeczony devialet (w momencie odsłuchu kompletnie nie wiedziałem co to za sprzęt) Ogólnie chodzi mi o to, że niektóre modyfikacje po prostu nie mogą nic zepsuć. Tak z logiki.
-
Drganiami zajmowałem się akurat o wiele później niż kablami Nie wiem, czy w tym wypadku można mówić o jakiejś autosugestii. Nie jest tak, że ostateczna wersja kabli jest również tą pierwszą i wmawiam sobie, że jest najlepsza, bo tak wymyśliłem, bo to ja to zrobiłem, bo wyszło najdrożej, czy w sposób najbardziej skomplikowany możliwy do wykonania (a to akurat chyba prawda ), a może jeszcze inne bo... Parę rzeczy jednak wypróbowałem, zanim doszedłem do takiego właśnie rozwiązania. Jeżeli przy tych zabawach byłem w stanie określać co się zmieniało w dźwięku i to w sposób bardziej konkretny niż nie na zasadzie "jest lepiej" lub jest "gorzej", to chyba trudno tu mówić o autosugestii. Innymi słowy nie bardzo znajduję czynniki, które mogłyby powodować, że sobie coś wmawiam. Na dodatek spostrzeżenia Mariusza są bardzo podobne do moich, żeby nie powiedzieć identyczne . No nie wiem... Z drugiej strony zwykle nie jesteśmy świadomi "zagrożeń" ze strony nadmiernej pracy naszego umysłu, bo gdyby tak było, to nie byłoby takich problemów..., no i sformułowania "wydaje mi się" w słowniku
-
To ja myślałem raczej o wciąganiu tylu rurek, ile jest przewodów w kablu, tak aby rurki wskoczyły na miejsca przewodów i ładnie się ułożyły w izolacji PCV. Stąd moje pytanie o spasowanie średnic przewodów i rurek. Przy wciąganiu sporo pomaga opalarka ustawiona na jakieś 200 stopni. Zmiękcza PCV i idzie znacznie łatwiej. W moich kablach rurki mają minimalnie większa średnicę niż przewody, a mimo to udało mi się je wciągnąć nawet w kablach głośnikowych, które mają długość jakieś 2,4 m. Ja też się z tym źle czuję, ale niestety nie mam w zanadrzu żadnej teorii. Chyba jedyne co mi przychodzi na myśl to drgania, mogące np powodować wzajemne przemieszczanie się przewodów względem siebie, a przez to zmianę parametrów kabla w sposób dynamiczny, co może przekładać się na zakłócenia. Coś na zasadzie mikrofonu pojemnościowego. Wtedy jakoś można byłoby próbować tłumaczyć, dlaczego akurat zmiana średnicy przewodu zmienia dźwięk (bezwładność, rezonanse itp) Ale to takie luźne myśli :)
-
To może jeszcze uzupełnię, że myślałem o takiej samej cenie w obu przypadkach. Czyli mamy dwie pary kolumn, jedna 100% oryginał, druga z komponentami wymienionymi na teoretycznie lepsze, a na pewno droższe. Na którą parę padnie wybór w takiej sytuacji?
-
To ja mam jeszcze takie pytanko odnośnie komponentów do budowy kabla, jako że nie bardzo można to zobaczyć na zdjęciach. Pisałeś Mariusz, że rurkę teflonową 3mm bez problemu wsunąłeś palcami do izolacji PCV z kabla OMY. Wnioskuję z tego, że dopasowanie nie jest zbyt dobre, tzn dość luźne. Czy tak? Zauważyłem także, że użyłeś kabla 3x1,5 mm^2. Czy w takim razie wsunąłeś trzy rurki do izolacji? Czy nie lepiej było użyć kabla 2 x 1,5 mm^2 ? Zapewne byłby cieńszy, a przez to łatwiejszy w późniejszym montażu wtyków na nim.
-
W ostatnim czasie nastąpił u mnie dość spory przyrost "masy kolumnowej" w mieszkaniu. Pomimo, że po pierwsze: przyzwyczajam się do rzeczy, po drugie: kolumny działają na mnie jakoś tak elektryzująco, z różnych względów muszę się pozbyć większości z nich. I tu pojawia się pewien dodatkowy problem. Otóż kolumny, które chcę sprzedać przeszły pewne zabiegi poprawiające ich działanie. Nie były to modyfikacje ingerujące w zmianę charakterystyki, a raczej przyczyniające się do poprawy takich aspektów jak szybkość, przejrzystość, precyzja, zmniejszenie hałaśliwości przy dużych poziomach głośności. I tak np wymieniając kondensatory w zwrotnicach zachowałem ich wartości, zmieniając jedynie markę na powiedzmy "lepszą". Innym przykładem może być wymiana gniazd głośnikowych i w ogóle całej płytki do której są przykręcone. Tandetny plastik zastąpiło 3 mm aluminium malowane proszkowo. No i wreszcie pytanie, które kieruję do Was, szanowni użytkownicy sprzętu audio. Czy wolelibyście kupić kolumny z oryginalnymi komponentami, czy może akceptujecie upgrade opisany wyżej, a może nawet byłby dla was pożądany? Mnie powrót do "ustawień fabrycznych" wydaje się w tym wypadku nieco pozbawiony sensu, a Wy co o tym myślicie? Kupilibyście takie kolumny? Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
-
Mariusz, na wstępie gratuluję wykonania kolejnego już kabla 👍 Jeżeli chodzi o Twoje odczucia co do dźwięku, to ja mam dokładnie takie same. Cechy, które wymieniłeś najbardziej rzucają się w uszy i zauważa się je "od razu". A teraz najciekawsze. Przytoczę to co napisałem Tomkowi ( @tomek4446 ) 26.10.2018 w PW. Otóż w odpowiedzi na jego zainteresowanie kablami po części opisowej napisałem: "Acha, dodam jeszcze, że na początku dźwięk jest trochę syczący, ale to przechodzi i później jest super." - Tomek może to potwierdzić :) . Czyli znowu mamy sytuację, gdy dwie osoby niezależnie zauważają to samo. Przypomnę, że chodzi o zmiany dźwięku wywołane kablami, których teoretycznie nie powinno być.
-
Dziękuję! Jestem tym bardziej zadowolony z zakupu, że od wielu lat jestem miłośnikiem marki Usher. Niestety, ze względu na cenę nie mógłbym sobie pozwolić na zakup ww modelu nowego, a na rynku wtórnym praktycznie się w Polsce nie pojawia (przez długi czas nie było u nas dystrybutora tej marki). Właściwie to nadal nie wierzę, że je mam A odnośnie zakupów rzeczy używanych, to właśnie o tym pisałem. Naogląda się człowiek takich "ciekawostek" jak przedstawione wyżej i później wszystko wydaje się podejrzane. Ech...
-
Wrócę jeszcze na chwilkę do opisywanej wcześniej aukcji kolumn Usher Dancer Mini Two DMD. Stało się. Już są u mnie w domu. Jestem wprost zachwycony :) - chwilowo z nabytku, bo jeszcze nie podłączyłem - nie mam już dzisiaj siły po ich samodzielnym przeniesieniu z samochodu do domu (w sumie 115 kg) W każdym razie, jeżeli chodzi o sprzedawcę, to chyba nazbyt się zagłębiłem w internet i zacząłem wymyślać jakieś dziwne historie. No cóż, sporo kłamstwa w dzisiejszym świecie, to się do wszystkiego podchodzi z rezerwą. A człowiek to bardzo miły, zarazem słowny niezwykle (nie będę pisał dlaczego, uwierzcie :) ). Do tego poszanowanie sprzętu - wprost wzorowe. Kolumny są w stanie idealnym, jak ze sklepu. Pakowaliśmy (a właściwie pakował) je do transportu z najwyższą pieczołowitością. Nie było mowy o jakichkolwiek ryzykownych ruchach. Oczywiście uzyskałem także pomoc przy przenoszeniu do samochodu. Z czystym sumieniem mogę polecić zakupy u tego sprzedawcy, gdyby ktoś wypatrzył u niego coś dla siebie. Tak wiem, troszkę reklama się zrobiła, ale uważam, że w tym wypadku warto docenić postawę, tym bardziej, że wcześniej nieśmiało powątpiewałem, czy wszystko jest w porządku - jak widać niesłusznie.
-
Jak najbardziej zgadzam się z kolegą @strefa ciszy, odnośnie porównania jakości dźwięku w pomieszczeniu z dobrą akustyką pomieszczenia, vs kiepskie akustycznie pomieszczenie + adaptacja akustyczna. Jeszcze raz przytoczę przykład wcześniejszego lokum, w którym pomimo nieustającej walki i coraz to gorszego wystroju (nie było to docelowe miejsce zamieszkania i pozwalałem sobie na więcej) , poprawa była niezadowalająca. Przeprowadzka, jak za sprawą pstryknięcia palcami, załatwiła sprawę To była naprawdę duża zmiana. Oczywiście zapewne można także z kiepskiego akustycznie pomieszczenia zrobić całkiem niezłe, ale zapewne nakłady będą potężne (nie tylko materiałowe), nie wspominając o pogorszeniu walorów estetycznych. No i jest jeszcze żona
-
Hehe . Ja także oparłem swoje wątpliwości o tego typu obrazy utrwalone w pamięci Niemniej jednak starałbym się użyć tylko magnesów, także do stabilizacji platformy w płaszczyźnie poziomej. Chodzi o to, aby uzyskać możliwość pełnej oceny skuteczności takiego rozwiązania. Dlatego wydaje mi się, że brak jakichkolwiek materialnych połączeń pomiędzy elementami byłby jak najbardziej wskazany. Myślę, że jest to do zrobienia przy użyciu minimum 24 magnesów