Skocz do zawartości

sonique

Uczestnik
  • Zawartość

    1 111
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez sonique

  1. Nie tak ostatnio. Moim zdaniem jest to spodziewana konsekwencja wieloletnich działań moderacji polegających na blokowaniu kont użytkowników, którzy nie wpisują się w kanon i odkrywają audio po swojemu. A przepychanki? To też konsekwencja banowania użytkowników zamiast edukowania i świecenia przykładem co do kultury prowadzenia sporów przy jednoczesnej demokratyzacji forum. Szacunek do inności idzie z góry. Lub nie. Historia świata pokazuje, że ludzkość rozwija się najszybciej wtedy gdy dwie lub więcej kultur ma szansę zaistnieć jednocześnie w tym samym miejscu. Poza tym ileż można pisać z tymi co myślą tak samo? To po jakimś czasie nudne i nie stymulujące.
  2. @Adi777, od Ryuichi Sakamoto blisko już do Alva Noto, którego Ci onegdaj polecałem. Moim zdaniem stworzyli świetną muzykę:
  3. Wczesne poczynania Simple Acoustic Trio (obecnie Marcin Wasilewski Trio). Zanim trafili pod artystyczny mecenat Tomasza Stańko, skryli się pod skrzydłami innego świetnego muzyka, a prywatnie ojca jednego z nich - Henryka Miśkiewicza. Nie muszę dodawać, że płyty nie można kupić ot tak… trzeba polować. Henryk Miśkiewicz & Simple Acoustic Trio - Lyrics (2001).
  4. Zachęciłeś mnie. Taki ładny post, że dam jej drugą szansę…;)
  5. Nadworny gitarzysta Stinga, Dominic Miller, wydaje płyty ostatnio nieco rzadziej. Może to i dobrze, bo zmiany względem poprzednich wydawnictw niewielkie i głównie dotyczą składu i instrumentarium. Klimat w zasadzie pozostaje ten sam: marzycielski. Dobrze się przy tej muzyce obserwuje obłoki na niebie czy powiewające liście. Lub jak w ostanim okresie, rozedrgany krajobraz nad rozgrzaną ziemią… Podziwiam Dominica za odwagę (lub wolność twórczą) bo jego ostatnie płyty trwają moje ulubione +/- 40 minut co jest dzisiaj absolutną rzadkością. Dominic Miller - Vagabond
  6. Od razu wskoczyłeś w największy skład mistrza Tomasza. Płyta niezwykle ciekawa. Lubię ją odkąd ją usłyszałem w Pawła Brodowskiego środowych Trzech Kwadransach Jazzu. Ale nie jest to płyta dla późnego Stańko zbyt reprezentatywna. Jeśli mogę coś zaproponować, to jako kolejną wrzuć Leosia lub Lontano.
  7. W tym roku znowu bywam niemieckich autostradach bez limitu prędkości po ponad 10-cio letniej przerwie. Za to często jeżdżę po innych, takich z limitem do 110km/h lub maksymalnie 130km/h (do tysiąca kilometrów preferuję podróżowanie własnym samochodem). Na kilka wyjazdów po autostradach przez Niemcy przez ostatnie pięć miesięcy byłem już świadkiem większej ilości wypadków i korków niż przez kilkanaście lat na autostradach z ograniczeniami w innych europejskich krajach. Szczególnie mocno dotknął mnie widok spalonego BMW pod Rostockiem. Wczoraj w korku minęła mnie karetka na sygnale mknąca „korytarzem życia”. Nie wiem co było powodem ale mogę się domyślić. Udało mi się umknąć z korka pierwszym zjazdem, który na szczęście był zaraz obok. Najszybszy samochód? Zaleta bodaj chyba tylko na papierze. Poza tym trendy są zupełnie inne…;) https://automotyw.com/klub-180-km-h-ograniczenie-predkosci-juz-nie-tylko-w-volvo-dolacza-renault-i-dacia/
  8. Często to jedyna możliwość aby nadrobić zaległości muzyczne;)
  9. Płyty nie znalem, dziękuję, jest ciekawa. Chrisa znam chociażby z Dave Holland Quintet ale też z jego licznych kolaboracji. Pamiętam, że swego czasu podobała mi się poniższa płyta. Tak sobie teraz skaczę po kawałkach dla przypomnienia i wciąż mnie wciąga.
  10. Jeżeli pytasz o stare DM to wybór może być tylko jeden. Muzycznie i tekstowo.
  11. Zapowiadało się na spacerek. Ale Muchová odnalazła się w czwartym gemie drugiego seta. Nie dość, że po raz pierwszy przełamała Igę to jeszcze wygrała 3 gemy pod rząd. Potem było już tylko ciekawiej bo początek raczej nudnawy. Może Muchová będzie dla Świątek niczym Schiavone dla Radwańskiej. Pomimo, że dużo niżej rozstawione ciężko je pokonać.
  12. Zaraz zaraz… CD wszędzie? Z Discmana czy jak? Dla mnie w czasach plików i streamowania położenie płyty CD na tacce odtwarzacza to taki sam rytuał jak położenie czarnej płyty na talerzu adaptera. Inne czynności, wydźwięk ten sam: szacunek dla materiału i gra wstępna do poważnego odsłuchu. Odsłuchu zaplanowanego, na który człowiek się cieszy całym sobą. Aby schrzanić materiał przy kopiowaniu z płyty matki trzeba przy nim coś zrobić. Wykonać jakąś czynność. Zadać sobie trud. Przeznaczyć czas. A czas to zawsze jakiś dodatkowy koszt. To mnie niezwykle ciekawi: co sprawia, że ludziska przy tym grzebią. Nie mogą zostawić jak jest? I tak CD nie jest dzisiaj popularne a więc zasięg słuchalności znikomy. Chyba, że tworzy się dwa materiały. Jeden trafia na LP a drugi wszędzie.
  13. Nie rozumiem powodów dla których uprawia się proceder polegający na różnicowaniu jakości między materiałem CD i LP nagranym przez niszowych artystów. Jeszcze rozumiem pop dla mas. Ale Vangelis? Fuj!
  14. Hmmm… ale to nie „Music For Supermarkets” Jean-Michel Jarre’a, którą wytłoczono w jednym egzemplarzu tylko komercyjne, wielonakładowe wydawnictwo, które wciąż można upolować… np. pod poniższym linkiem, prosto z ojczyzny artysty. Płacisz ok. cztery i pół stówki i wchodzisz gładko w posiadanie;) https://www.discogs.com/sell/item/2210909770
  15. @Highlander_now, Nocturne to już Vangelisa „nowe granie”. Tak jak piszesz: plumkanie. Skąd inąd przyjemne. Głównie ze względu na fortepianowe transkrypcje znanych „szlagierów” ale też kilka nowych utworów. Jest tu świetny To The Unknown Man z płyty Spiral. Love Theme z Blade Runner. Czy La petite fille de la mer z „Apokalipsy”. Nic wielkiego ale miło się słucha. Ale ostatnia naprawdę dobra płyta Vangelisa została wydana bezpośrednio przed Nocturne: Rosetta. Artyście, który już daleko pożeglował od pierwotnych klimatów i brzmień, które zdominowały najlepszy okres w jego karierze, tzw. okres Nemo Studios w Londynie, udało się wykreować dzieło stylistycznie zbliżone do jego najsłynniejszych dokonań, a jednocześnie nie wtórne i brzmiące zaskakująco świeżo. Tu jest głębia. Tu jest przestrzeń. Wyrafinowane, przenikające się warstwy i harmonie. Niesłychanie mocny wywar z „ejtisowego” Vangelisa. Polecam: Vangelis - Rosetta
  16. Nie powiem, że nie zazdroszczę… choć ze względu na mój wiek w 1982r Marek by ze mną interesującej pogawędki z pewnością nie uciął;)
  17. Eeetam, takie niekupowanie się nie liczy. No chyba, że na sprzęt i akustykę wydałeś mniej niż byś w tym czasie wydał na płyty;)
  18. W moim świecie to wynik nie do pobicia. Pomimo faktu, że mocno ograniczyłem zakupy. No ale jak się nie zmieni kumpli i nawet ścieżek, którymi się chadza to ponoć wyjść z nałogu nie sposób;) Ostatnio kumpel kupując dla siebie coś w Japonii dodał jeden tytuł dla mnie bez pytania. Jak ja go uwielbiam za to, że… nie pozwala mi wpaść w inny nałóg;)
  19. @Highlander_now, dzięki za przypomnienie Mythodea. Ta płyta nie widnieje na liście w TIDAL pod nazwą artysty. Trzeba szukać po tytule. A czego oczy nie widzą tego nie ma. A więc o niej zapomniałem. A co do nieodsłuchanych płyt (domyślam się, że chodzi o słuchanie z nośnika), to chyba każdy takie ma. I u mnie coś by się znalazło. Wygodniej mi czasem spontanicznie i niezobowiązująco w samochodzie lub w sypialni przed snem niż w salonie podczas zaaranżowanego melomańskiego misterium;)
  20. Czy był ktoś z Was na koncercie Marka Bilińskiego w Szczecinie na Wałach Chrobrego w roku… 1993?;) Myślę, że nawet dzisiaj zrobiłby na mnie wrażenie.
  21. Dwa spostrzeżenia z koncertu Kebu z STHLM Italo Disco Party 2015... Stare syntezatory, podobnie jak sprzęt audio wówczas produkowany, były bardzo porządnie wykonane. Drewniane boki nie były rzadkością. Sam wciąż posiadam Korga N1 z 1998r (więc wcale nie bardzo stary), ma drewno po bokach i waży ponad 20kg... (zdjęcie z Internetu). Oczywiście wciąż śmiga bez zarzutu… Drugie spostrzeżenie to... Szwedów nawet taka muzyka nie jest w stanie zmusić do pląsania… gosh!!!;)
  22. Tutaj Giorgio opowiada co nieco o sobie. Dla fana muzyki elektronicznej jest to gratka nie lada... Bardzo ciekawa historia... https://tidal.com/browse/track/211822893
  23. Tytuł nietrafiony - pudło i falstart;) Jarre popełnił ten sam błąd co Juliusz Słowacki w Kordianie in pewnie wielu innych: wiek czy millennium nie zaczynają się 1 stycznia po zakończeniu roku z dziewiątką na końcu tylko z zerem. Więc sabat czarownic u Słowackiego w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia 1799r nie był początkiem wieku. Jarre wpadł w tę samą pułapkę. Obecne millenium zaczęło się 1 stycznia 2001r;) A tak przy okazji, i tak byłeś wytrwały co do twórczości JMJ. Ja zbastowałem po Revolution…
  24. Ha! Każdy lubi posłuchać jak ktoś już umie grać ale mało kto akceptuje etap nauki. Jakby Cię wyrzucali z domu to dokup podobną przystawkę. Powinni mieć też coś do saxów…
×
×
  • Utwórz nowe...