-
Zawartość
4 011 -
Dołączył
Wszystko napisane przez Rafał S
-
Otóż radzą sobie (próbowałem siadać na wysuniętym do przodu fotelu) i nawet producent pisze wprost, że mogą służyć za monitory bliskiego pola. Ale osobna kwestia to zejście basu - czy to ono nie będzie problemem. Bo sama ilość niskich tonów raczej nie.
-
Słuchałem dwu modeli Xavianów: Ambry i Corallo. Obu w tym samym torze, co Callas. To monitory do tranzystora, zresztą sam Bartletta zestawia je z Normą. Nawiasem mówiąc, miałem wtedy w domu Normę, więc można powiedzieć, że słuchałem ich z optymalnie dobranym wzmacniaczem. Ogólnie Xaviany grają gęściej i bardziej miękko niż Opera Callas. Oba modele są na tych samych przetwornikach, ale Corallo jest mniejszy i w OZ, a Ambra większa i z przednim BR. To słychać. Corallo nie schodzi zbyt nisko i ma bas skromny ilościowo, ale dobrze kontrolowany. Ambra ma zejście i mocno uderza basem, ale jest on trochę wolniejszy. Średnica Corallo bardziej przejrzysta, Ambry - gęstsza. Soprany Corallo wydają się dokładniejsze, ale to chyba złudzenie spowodowane innym charakterem środka i basu. Oba monitory grają b. miło i barwnie, ale trochę kosztem precyzji. Dotyczy to szczególnie Ambry, w nieco mniejszym stopniu Corallo, który z nich dwu ma dźwięk lżejszy, dokładniejszy, szybszy i bardziej finezyjny. Ale w pomieszczeniu powyżej 15m2 może mu już brakować dociążenia (zależnie od gustu, elektroniki i repertuaru). Ambra wygrywa skalą, autorytetem i otulającym brzmieniem, w którym można się zatopić, ale w szczegółach bardziej się gubi. W dużych składach trochę zlepia instrumenty, błyszczy w kameralnym akustycznym graniu. Opera Callas w porównaniu z nimi dwoma ma znacznie lepsze, dokładniejsze soprany i nie kryje się z tym - jest nastrojona wyżej. Do tego średnica trochę bardziej przejrzysta od Corallo i dużo bardziej od Ambry. Dół pasma specyficzny, prawdopodobnie strojony pod lampę. Wyższego i średniego basu dość mało, w mojej akustyce wyraźnie go brakowało. Za to jest zejście podobne jak w Ambrze, więc jak trafi na częstotliwość rezonansową to słychać to. Scena szeroka i wysoka, ale mogłaby być głębsza. Tak było z Normą. Z lampami (słuchałem z dwiema różnymi) nagle brakujące klocki wskakiwały na swoje miejsce. Szczegółowe soprany nabierały więcej nasycenia i słodyczy, wypełniał się też przyjemnie dolny środek i niskie tony. Jednocześnie bas nie schodził aż tak nisko, za to było go więcej tam, gdzie wcześniej odczuwałem deficyt. Scena nabierała znacznie większej głębi. Kolumny wręcz zdawały się mówić: tego nam było trzeba. Od razu stało się jasne, że z neutralną Normą grały na pół gwizdka. Ale... i tak całościowo Callas podobały mi się z Normą bardziej niż Xaviany. Było słychać, że to większe i bardziej zaawansowane technologicznie paczki, z lepszymi tweeterami itd. Podsumowując: cenię Callas wyżej od ww. Xavianów, tylko żeby pokazały pełną klasę muszą grać z barwnym, muzykalnym piecem, takim, który nasyci dźwięk harmonicznymi, doda gęstości i dociążenia. I wcale nie musi to być wzmacniacz szaleńczo drogi.
-
Chodzi mi o wzmacniacze, dla których producent podaje w opisie, że pre jest w klasie A. Np. tranzystory Haiku, czy niektóre Pathosy. Oprócz tego końcówka mocy może mieć duży prąd spoczynkowy, ale to, jak rozumiem, odrębna kwestia.
-
I muzyka Quincy Jonesa z Rayem Charlesem w tytułowym numerze.
-
Eksperymentować można zawsze, więc czemu nie. Natomiast w ciemno obstawiam, że to zagra słabo - gorzej od każdego z tych dwu wzmacniaczy osobno. Może wyjść z tego np. dźwięk mały, szczupły i momentami szorstki, a jednocześnie bez tranzystorowej wydajności i kontroli basu. Na rynku jest sporo hybryd z lampowymi pre i tranzystorowymi końcówkami mocy. Bardzo mało natomiast konstrukcji odwrotnych (choć rzeczywiście zdarzają się). Ba, nawet w czystych tranach stosuje się czasem pre w klasie A. Więc teoretycznie w tej eksperymentalnej kombinacji dostaniesz to, co gorsze z każdego z tych dwóch piecyków. A da się fizycznie podać sygnał z pre tej lampy na końcówkę Regi? Próbowałeś? Tak, czy owak, koniecznie daj znać, jak spróbujesz - wszyscy będziemy bogatsi o Twoje doświadczenie.
-
Ogólnie sybilanty słychać głośniej u wokalistów / wokalistek śpiewających ciszej / delikatniej. Bo wtedy głoski dźwięczne nie dominują tak nad bezdźwięcznymi, jak przy śpiewaniu z głębi płuc.
-
@tomasz1w Tomek, być może Evoke 20 ładnie zagrają również z lampą. Ale są paczki, które pokażą swój urok właśnie ze wzmacniaczem lampowym. Np. wspomniane już przeze mnie Opera Callas, teraz w świetnej cenie w NTA. Tak, wciąż kosztują swoje (nie wiem, jakim budżetem dysponujesz). Ale mają dobre przetworniki, są pięknie wykonane i z lampą potrafią zabrzmieć tak, że to chwyta za serce. Jakiś czas temu sprzedałem swoje na gwarancji za niecałe 9 tys. Rozmawiałem z nabywcą po kilku miesiącach od transakcji - wciąż zachwycony. https://www.maxaudio.eu/pl/p/OPERA-CALLAS-WALNUT/122?gad_source=1&gclid=Cj0KCQiAu8W6BhC-ARIsACEQoDDF6i6OzlPlnSat6ssZ7rHoH2OQg-EzGR83iwc5whtdq2gs1ZQMBhYaAnvIEALw_wcB
-
Rozważasz 2 systemy: lampa z B&W, Rega Elex z Dynaudio?
-
W październiku wypożyczałem z NTA dwa XLR-y. Obsługa, jak zwykle, bardzo kulturalna i sympatyczna. Zwrot kaucji bez problemu.
-
Wytwórnię Nagel Heyer lubię głównie za muzykę. W latach 90-tych wydała masę swingu w wykonaniu zarówno weteranów gatunku, jak i młodszych adeptów. Ten koncert z Hamburga jest dobrym przykładem. A w poniższym numerze dodatkowo cieszy dobra realizacja dźwięku. (Mam pierwszą edycję płyty, na YT jest chyba tylko remaster.) Randy Sandke / The New York Allstars - "Count Basie Remembered" (Nagel Heyer, 1996 r.) Grający tu na kontrabasie i pogwizdujący Bob Haggart miał wówczas 82 lata. Jeździł w trasy z różnymi składami do samego końca. Obyśmy byli w równie dobrej formie i zachowali tę pogodę ducha będąc w jego wieku. Posłuchajcie Boba oraz Joe'go Ascione bawiącego się swoim zestawem perkusyjnym. U mnie ładnie słychać, jak Joe przemieszcza się na scenie. @Grzesiek202,@maxredaktor, @tomek4446, @MariuszZ i inni - dacie radę powstrzymać się od uśmiechu?
-
Masz odwagę poruszać ważne kwestie. Cieszę się. Ale czy pytasz, aby odnaleźć prawdę? Żeby ją przyjąć, potrzeba też pokory. Nie znajdziesz jej w hercach i decybelach. Potrzeby. Które z nich są niezaspokojone? Pieniądze nie stłumią niepokoju. Zamiast iść do szefa po podwyżkę, może lepiej wyjść na dwór? Albo pójść na live? Też kiedyś stawiałem sobie podobne pytania. Możemy o tym porozmawiać. (Nie mogłem się powstrzymać. )
-
Ustalić można wszystko, ale powyższe nie będzie prawdą. Są kombinacje, które razem grają kiepsko. A przynajmniej zostaną odebrane przez zdecydowaną większość jako nietrafione połączenia. Oczywiście, zawsze znajdzie się ktoś, komu odpowiada brzmienie skrajnie gęste i ciepłe lub przeciwnie - ekstremalnie analityczne. Ale dla statystycznego odbiorcy będzie to dalekie zarówno od realizmu, jak i przyjemności.
-
Muszę się pochwalić. Niedługo pobiję swój prywatny rekord dekady. Otóż od ponad dwu m-cy nie kupiłem ani jednej płyty. Grudzień jest długi, więc pewnie w końcu się złamię, ale żeby tak jeszcze ze dwa tyg. wytrzymać...
-
U mnie to samo. Z jedną różnicą: nie posiadam poddasza.
-
Z monitorów to chyba dotyczy głównie Contour 20 / 20i, które są 4-omowe, dość gęste i z mocnym basem. Evoke 20 i S40 mają w papierach 6 omów, więc nie powinno już być tak ciężko. Skuteczność 86dB też nie jest jakaś przerażająco niska i te 25 watów, o których piszesz, wystarczy pewnie z nawiązką (jeśli sekcja zasilania nie okaże się wąskim gardłem). Podobna pentoda - Primaluna - grała u mnie kiedyś chwilę z Confidence 20. Wolę te Dynki ze swoją obecną hybrydą, ale z tamtą lampą nie było dramatu. Trochę brakowało otwarcia i tyle. Z Operami Callas ta sama Primaluna wypadła lepiej (mimo ich 4-omowej impedancji).
-
U mnie też dobrze się spisywały przy cichych wieczornych odsłuchach. Powiedziałbym, że lepiej niż większe Contour 20i, które (w moim torze i akustyce) przy małej głośności traciły trochę detali.
-
@tomek4446 Tomek, mam kilkanaście płyt Buddy Guya (w tym tę), więc szybko sprawdziłem, kto tu gra, choćby dlatego, że pamiętałem, że gościnnie pojawiają się Clapton i BB King. Ale rzeczywiście, przywiązuję wagę do tego, kto za co odpowiada. Muzycy sesyjni są niedoceniani przez odbiorcę masowego, a to przecież ich praca przekłada się na efekt końcowy. Ludzie czasem mówią, że ta płyta danemu wykonawcy się udała, a tamta już nie. A bywa, że gość tylko śpiewał, a całość ktoś mu napisał, zaaranżował, dobrał muzyków i wyprodukował. Więc nic się panu gwieździe nie udało - to było dzieło innego zespołu i tyle. Oczywiście Buddy'ego to nie dotyczy, chociaż Tom Hambridge miał duży wpływ na jego albumy z ostatnich kilkunastu lat (sprawdziłem, że od "Skin Deep" z 2008 r.). Osobiście wolałbym, żeby Buddy nagrywał więcej chicagowskiego bluesa w stylu "Slippin' In" (1994), ale te rzeczy zrobione przez Hambridge'a też mają swoje momenty (i dobrych muzyków towarzyszących). A duety z B.B. Kingiem, czy Vanem Morrisonem, to już miód na moje uszy.
-
Zakładam, ze masz na myśli gitarę slide, która, moim zdaniem, jest tu ciekawsza od zwykłej. Jeśli tak, to dlaczego "kiedyś"? Przecież Jimbo Mathus ma się świetnie i wciąż nagrywa, choć niekoniecznie bluesa. Przy okazji: nie wiem, czy interesowałeś się kiedyś wytwórnią Fat Possum. Realizacja "Blues Singer" b. dobra, a Buddy kapitalnie tu śpiewa, natomiast jako gitarzystę jednak wolę go z nakrapianym Stratem. Na akustyku można grać bluesa ciekawiej, weź choćby którąś z płyt nagranych przez Rory Block dla Telarku. Ona z kolei nie nie ma wielkiego głosu, ale nadrabia to jako instrumentalistka.
-
@rajdek Jedyne Dali, jakich miałem okazję u siebie słuchać, to Menuety Wojtka (lpomis). Nigdy nie porównywałem ich bezpośrednio z żadnymi Dynaudio, natomiast grały u mnie w prawie tym samym torze, co S40, Contour 20i i obecne Confidence 20. Każde z tych paczek (w tym Menuety) porównywałem bezpośrednio z moimi ówczesnymi Operami Callas. Jeśli chodzi o górę pasma, to zarówno Menuety, jak i S40 grały trochę ciemniej i gładszymi sopranami niż Callas. Callas mają b. dobry tweeter i trochę się nim "chwalą", a Menuety i S40 oceniam jako bardziej dyskretne pod tym względem. S40 nie nazwałbym ani jednoznacznie ciemnymi, ani jasnymi - jak na Dynaudio mają sporo góry (więcej niż Contour 20 / 20i), w porównaniu z innymi markami - przeciętnie. Średnica S40 jest rzeczywiście lekko ocieplona i dość gęsta, ale absolutnie nie rozmiękczona. Ich środek jest wyraźnie twardszy niż np. w Xavianach (Ambra i Corallo), których słuchałem u siebie z tą samą elektroniką i w podobnym okresie. Bardzo podobał mi się blues z S40. Gitara elektryczna miała gęstą, intensywną barwę, a jednocześnie nie było przeciągania dźwięków - gitarowe nutki kończyły się w zdecydowany sposób. (Pamiętam, jak rozwieszałem pranie słuchając dwupłytowego "Live in Chicago" Luthera Allisona. Bas S40 jest zaskakująco potężny jak na średniej wielkości monitory (midwoofer 17cm), szczególnie w średnim i wyższym podzakresie. Do tego potrafi zejść dość nisko (chyba ok. 40Hz / -3dB), ale jakimś cudem nie miałem z tymi paczkami problemów z rezonansem. Kapitalnie podawały rytm. Tylko hard rocka grały mi trochę za gęsto, ale mogła to być kwestia daka - Gustarda R26. No i dla mnie były wciąż trochę zbyt małe. Pomijając oczywiste różnice rozmiarów, zejścia basu i skali dźwięku, S40 i Menuety odebrałem w pewnym sensie jako pokrewne granie: wyjątkowo udane połączenie barwności, rytmiki, energii i szczegółów podanych w nienachalny sposób. Rubikonów niestety nie znam w ogóle, ale z Twojego opisu tych większych Dali wnioskuję, że S40 jednak gęstsze na średnicy i mocniejsze na basie (na pewno też niżej schodzą). Myślę, że w praktyce może to rzutować na nasz subiektywny odbiór góry pasma, nawet jeśli fizycznie jest ona podawana w podobny sposób (spekuluję). O S40 kilkakrotnie pisał na forum Michał (@majkel74), który ma je na własność i słuchał bodaj z 3 wzmacniaczami. Michał - miałeś też u siebie jakieś Dali?
-
@rajdek Dzięki za ten i poprzedni opis. Bardzo lubię tego typu brzmienie.
-
Wysokie takie same, jak z Menuetów (pamiętam, że tam trochę Ci brakowało "kropki nad i") czy też słyszysz jakiś postęp?
-
@Aranda Dzięki za sprostowanie.