-
Zawartość
5 047 -
Dołączył
Wszystko napisane przez Rafał S
-
Panowie, nie bądźmy drobiazgowi. Trzymajmy się tytułu, czyli liczby płyt. Tym bardziej, że różne wydania mogą się też różnić zawartością (jakieś bonusy itp.).
-
Tomek, to nie kwestia demokracji, tylko - jak sam piszesz - wzrostu poziomu życia (który oczywiście często idzie z nią w parze). Co do reszty: pełna zgoda. Praktycznie każda szkoła kształci pracownika. Wynika to z tego, że uczeń / student jest nastawiony na spełnianie wymagań nauczycieli, którzy są w tym układzie odpowiednikami jego przyszłych zwierzchników. Dlatego pracodawcami zostają często nie prymusi z pierwszych ławek, tylko spryciarze z ostatnich, tacy którzy inaczej patrzą na system, w którym funkcjonują.
-
Jak czytam te wpisy na dole forum, to myślę, że nie od rzeczy byłoby założyć Polską Partię Audiofili. Stać nas na składki, jest jakaś płaszczyzna porozumienia, Tomek cieszy się zaufaniem większości i potrafi wartko prezentować swe poglądy. Jakieś wiece w okolicach salonów audio - nikt by nas nie zagłuszył.
-
Podobnie to widzę, tylko wciąż nie czuję do końca, na ile w przypadku Zandberga to fanatyzm, a na ile chłodne kalkulacje, że taki radykalizm się politycznie opłaca w bieżącej sytuacji. Przecież inteligentny facet powinien mieć jakieś pojęcie o budżecie państwa... A cóż w tym dziwnego? Młodzi unikają głosowania na dwu głównych kandydatów. Myślą, że czyni ich to oryginalnymi (przynajmniej odróżnią się czymś od rodziców). W zachodniej Polsce przekłada się to na faworyzowanie lewicy, we wschodniej i częściowo południowej - na poparciu dla nacjonalistów. Pierwsze jest swego rodzaju kaprysem sytych, drugie - płynie z frustracji głodnych. Oczywiście upraszczam i uogólniam. Moja córka jest zaskoczona, że część jej znajomych głosowała na Mentzena. To też ciekawe zjawisko. Mamy całkiem znaczący odsetek młodych, którym nie podoba się liberalizm obyczajowy i chcieliby powrotu do "tradycyjnych wartości". Na ogół to tacy dwudziestolatkowie, co w życiu trzech książek nie przeczytali, ale na uczelnię przychodzą z teczką zamiast plecaka.
-
Moim zdaniem nie. Zauważ, że (przynajmniej pod koniec) tzw. "komuna" pozwalała u nas na więcej niż PiS. Wolno było się z niej śmiać (weźmy choćby "Kabaret Olgi Lipińskiej") i na swój sposób była niemal dobroduszna, jakby coraz bardziej pogodzona ze swoim przemijaniem? Niby wciąż władza, ale coraz bardziej umowna i fasadowa. A może tylko tak to zapamiętałem jako nastolatek? Jeśli chodzi o poziom agresji w mediach, szczucie społeczeństwa na opozycję itd., to PiS-owi było bliżej do wczesnego PRL-u - czyli czasów, kiedy polaryzacja też była silna, przy czym wtedy ten drugi obóz to była głównie emigracja (bo w kraju trzeba było siedzieć cicho).
-
Czekamy.
-
Przy okazji mam pytanie do @Top Hi-Fi & Video Design. Macie trochę doświadczenia z Proakami D2R. Co z Waszej oferty wzmacniaczy najbardziej Wam się podobało z tymi monitorami? Jakiś Luxman, Copland, czy może jednak Pathos?
-
ERRATA Mea culpa. Wczoraj nad morzem przypomniałem sobie o czymś. Otóż podczas odsłuchów obu par monitorów z Normą, słuchaliśmy też z moim dakiem który połączonym był koaksjalem z lampowym cedekiem (z Topa) pracującym wtedy jako źródło cyfrowe. Natomiast pod koniec – przy słuchaniu Pathosa Logosa MKII z Proakami D2R – grał już w całości tor z Top HiFi, tzn. ten cedek połączony był z Pathosem przez analogowe RCA. Czyli zamiast mojego Gustarda korzystaliśmy już z lampowego daka na pokładzie odtwarzacza CD. Podsumowując: różnice w brzmieniu, które przypisywałem samej zmianie wzmacniacza, w rzeczywistości rozkładały się na piec i daka (oraz kable, ale to dyplomatycznie przemilczę). Tłumaczy to do pewnego stopnia tak inne brzmienie toru z Pathosem. Oficjalnie przepraszam wzmacniacz Pathos Logos MKII, któremu nie oddałem sprawiedliwości i forumowiczów, których wprowadziłem w błąd. 😊 Adam, a nie masz wrażenia, że D2R charakteryzują się świetną mikrodynamiką (objawiającą się w oddawaniu niuansów wokali "w ruchu")? Bo na mnie chyba to zrobiło największe wrażenie.
-
@kaczadupa Adam, mam nadzieję, że się nie pogniewasz, że się podczepię pod Twoje testy. Korzystając z okazji chciałbym wspomnieć o swoim spotkaniu z D2R – szkoda, że tylko jednym i tak krótkim. Do tego słuchałem ich na obcym terenie, więc muszę tu przedstawić sprawę w odpowiednim kontekście (czyli długo). 😊 Zabrałem wtedy do w sopockiego Topa swój ówczesny wzmacniacz (Norma Revo Ipa 140), daka (Gustard R26), kable głośnikowe i analogowe RCA. Zmiennymi były głownie kolumny i pomieszczenie - chyba około 32m^2. Kolumny ustawione daleko od każdej ze ścian. Oprócz PraAków podpięliśmy też Elaki Vela 404 – monitory z midwooferem 18 cm (większe siostry Vel 403). Vele 404 kusiły mnie wykresem SPL i opisami – miały szanse dobrze zgrać się z moim pomieszczeniem i wzmacniaczem. Do tego ich cena spadła wtedy do 10 tys., więc grzech nie sprawdzić. Naprawdę na nie liczyłem… … i zagrały te Vele 404 całkiem nieźle. Tonalnie bez zarzutów: dość szczegółowe soprany bez wyostrzenia i efekciarstwa, kawał basu, który nie snuł się i nie dudnił, średnica nie krzyczała, nie wychodziła przed szereg, ani nie chowała się wstydliwie za skrajami pasma. Do tego duże źródła pozorne (jak lubię) i obszerna scena, na której w co lepszych nagraniach panował przyzwoity ordnung. Nic nie dominowało, nie raziło, nie wiało chłodem ani nie stapiało się w pulpę ciepłego budyniu, nie brakowało też powietrza. Ale mimo to nie wciągało do końca. Strzygłem uszami zastanawiając się: w czym rzecz? Uproszczenia. Oczywiście mówimy o produkcie uznanego producenta i z takiej półki cenowej, że o spektakularnej wsypie nie było mowy. Ale byłem już rozpieszczony odsłuchem wielu monitorów z tej i wyższej półki i miałem pewne pojęcie, co mogę usłyszeć w ramach każdego z zakresów pasma z moją elektroniką. Średnica i bas z Elaków były dla mnie trochę obłe i nieostre. Kontrabas miał odpowiednią masę, zejście i pulsował jak trzeba, ale brakowało mi jeszcze wyraźniejszego konturu, a na samiutkim dole – szybkości (tu można ewentualnie obwiniać Gustarda, który potrafi czasem przeciągnąć niższy bas). Wokale odbierałem jako zaokrąglone i lekko ociężałe. Ktoś powie, że przecież tak przeze mnie lubiane Xaviany Ambra też zaokrąglają, czy wręcz rozmywają dźwięk. Zgoda. Ale tam uproszczenia są ceną, którą płacimy za ogromną przyjemność płynącą z ich ocieplenia i słodyczy. Tymczasem Vele 404 upraszczały nie oferując mi w zamian niczego pod względem barwy. Nie były monitorami dla mnie, co nie zmienia faktu, że ogólnie pokazały wiele zalet. Robiły wrażenie skalą basu i makrodynamiką całości, bez problemu wypełniały dźwiękiem duże pomieszczenie, były poprawne tonalnie, zrównoważone, a także wyjątkowo starannie i ładnie wykonane (spokojnie na poziomie droższej konkurencji). Pierwsze, co zauważyłem po przełączeniu na ProAki D2R, to, że przy podobnej głośności (ustawionej na ucho) wszystko zrobiło się trochę mniejsze: scena, wokale i instrumenty. Te ponad 30m^2 to jednak było dla nich zbyt dużo. I to tyle, jeśli chodzi o ograniczenia. Pomijając kwestię mniejszej masy dźwięku, miałem wrażenie, że nagle przeskoczyliśmy z dobrego hi-fi do hi-endu. Przede wszystkim: imponująca klarowność i poczucie realizmu zarówno instrumentów, jak i wokali. Większa czystość i wyraźniejszy kontur. Przy czym nie miałem wrażenia, żeby odbyło się to kosztem rozjaśnienia, czy tym bardziej – ochłodzenia. Brzmiało to raczej tak, jakby D2R miały z jednej strony mniejsze zniekształcenia harmoniczne od Veli 404, a z drugiej – te zniekształcenia były przyjemniej rozłożone (większy udział parzystych). W każdym razie, ich dźwięk z Normą odbierałem jako bliski neutralności, z naprawdę subtelną nutką ciepła i słodyczy. Nie podejmę się porównania ich sopranów z górą Elaka, natomiast bas miał wyraźnie więcej sprężystości niż z poprzednich monitorów. Czy w parze z tą sprężystością dostawaliśmy równie niskie zejście? Nie wiem, ponieważ ewentualna różnica na tym polu została w moich uszach przykryta przez wspomniane już wrażenie mniejszej masy niskich tonów z D2R. Bez wątpienia ich bas był nieco szczuplejszy, ale przy tym jędrniejszy i szybszy. Dla mnie, całościowo – znacznie lepszy. Na deser podpięliśmy do D2R Pathosa Logosa MkII (@Slawko69 - wspominam o tym pod Twoim kątem). Znów spora różnica. Zarówno źródła pozorne, jak i scena urosły (scena bardziej w głąb niż wszerz). Przy czym instrumenty i wokale powiększyły się bardziej od samej sceny i w rezultacie zbliżyły się do siebie. Ich kontur lekko się rozmył, ale w przyjemny sposób. Dotyczyło to również kontrabasu, który był teraz rysowany grubszą, choć mniej precyzyjną kreską. Z kolei soprany zostały zdominowane przez podgrzany środek pasma. W tej konfiguracji średnica naprawdę czarowała, ale też trochę rozpychała się łokciami. W kameralnym jazzie wciąż było dość powietrza i separacji, natomiast na płycie z big bandem zrobiło się już dusznawo, choć dźwięk pozostawał uzależniający. Aż się nie chciało wychodzić, ale jednocześnie w tyle głowy paliła mi się ostrzegawcza lampka, że w gęstszym i szybszym rocku mogłoby już nie być tak komfortowo i że ogólnie za mocno skręciliśmy od neutralności w stronę brzmienia przyciemnionego i zagęszczonego. Jednak nie starczyło mi już czasu na przyłapanie tego systemu na jakiejś ewidentnej wpadce, zresztą nie miałem motywacji, by to robić – nie rozważałem przecież zakupu Logosa, więc po cóż doszukiwać się w nim wad, skoro można się delektować jazzem. 😊 Podsumowanie: D2R bardzo mocno zostawiły w tyle Vele 404. Byłem zaskoczony, że w tym przedziale cenowym (10-20 tys.) różnice jakościowe mogą być wciąż tak duże. Oczywiście ProAc do pewnego stopnia wyciskał tę jakość kosztem mniejszej ilości generowanego dźwięku, ale i tak zrobił na mnie ogromne wrażenie. Uważam jednocześnie, że mógłby on oczarować mnie jeszcze bardziej ze wzmacniaczem łączącym pewne cechy obydwu, z którymi wtedy grał. Na własny użytek celowałbym w coś o proporcjach: 3/4 Normy, 1/4 Pathosa (bo ta pierwsza konfiguracja brzmiała jednak znacznie prawdziwiej). Na marginesie, kilka miesięcy później miałem okazję rozmawiać z posiadaczem D2R, który kupił do nich właśnie Normę Revo Ipa 140 i to w dodatku ten sam egzemplarz demo, który kiedyś wypożyczyłem z Premium Sound. Przeżywał rozterki, bo z jednej strony był wciąż zauroczony Proakami w spokojniejszej muzyce, a jednocześnie brakowało mu w tej konfiguracji z Normą masy i dociążenia w metalu. Przymierzał się do wymiany monitorów. (Doradziłem mu wtedy sprawdzenie Dynaudio Contour 20 / 20i, zaznaczając jednocześnie, że prawdopodobnie będzie to brzmienie ciemniejsze, gęstsze na średnicy i – moim zdaniem – jednak trochę mniej wyrafinowane. Niestety, nie wiem, czy został z Normą i ProAkami, czy też słucha już na innym sprzęcie.)
-
Czekamy z niecierpliwością. Koledzy - proszę motywować Grześka!
-
No to 2 systemy, jak radzą niektórzy. Ale ja jednak celowałbym w kompromis. Neutralność doprawiona ciepłem i słodyczą.
-
Nie każdej. Albo inaczej: niektóre płyty czy instrumenty tak wiele wtedy stracą, że nie będziemy w stanie ich należycie docenić. Chociażby kontrabas, którego słuchanie z miniwieży trochę mija się z celem. Sa też zespoły rockowe, które wciągnęły mnie dopiero, jak już dorobiłem się lepszego sprzętu. Co nie zmienia faktu, że podczas wyjazdów rzeczywiście słucham na czymkolwiek i wciąż czerpię z tego dużą przyjemność. Ale jednocześnie słyszę, ile wtedy tracę i ile muszę sobie dopowiadać posiłkując się wyobraźnią.
-
Adam, jaki jest Twój cel: mieć jak najprzyjemniejsze brzmienie z bieżącą elektroniką, czy też złożyć jak najlepszy tor docelowy? Z scm7 już pewnie nie wyciśniesz dużo więcej, niż masz teraz. A na D2R możesz zbudować system wyższej klasy. Pytanie: czy chcesz się bawić dalej, czy też szkoda Ci czasu, bo życie jest krótkie, rower wzywa itd.
-
System powinien robić to, czego oczekuje jego właściciel. Bo w przeciwnym razie biedak skończy na olx. I tu dochodzimy do tego, jakich nagrań ten właściciel słucha częściej. Osobiście uważam, że celem powinno być jak najlepsze finalne brzmienie po uwzględnieniu uśrednionego charakteru płyt w kolekcji (a nie abstrahując od ich jakości). Czyli - tak, jest sens budować tor, który podciąga nagrania, jeżeli one zwykle tego potrzebują.
-
Adam, nie wiem, czy chcę więcej sopranów z Dynaudio, czy ze swojego pomieszczenia. Mogłoby się okazać, że u siebie w domu odebrałbym D2R jako paczki ze zgaszoną górą, mimo, że obiektywnie takie nie są.
-
Grzesiek, kupiłeś Unisona? Można Ci już oficjalnie gratulować? Napiszesz coś więcej (może pokusisz się o porównanie z Magnatem)?
-
Z D2R ranking może już wyglądać inaczej. Ba, już teraz chyba tak jest, bo przecież z tymi paczkami Rega mocno zostawiła w tyle małego Naima i Hegla, a z ATC to były raczej równorzędne kombinacje, prawda? Zawsze dobrze jest wykorzystać czas w pełni. Szczególnie, jeśli się coś odsyła i ma to być ostateczne pożegnanie.
-
@kaczadupa Adam, weź pod uwagę, że D2R gra u Ciebie "na cudzym boisku" - z samymi zabawkami, które kupiłeś pod kątem scm7. To są rozwojowe paczki, na dzień dobry masz gwarantowane dobre brzmienie z Regą, a w przyszłości możesz wycisnąć więcej z używanym SN3, czy co Ci tam przyjdzie do głowy. Tyle tego przerobiłeś, że będziesz wiedział do czego warto wrócić. I na koniec najlepsze - gdyby Cię na starsze lata wzięła ochota na lampkę, to z nią też zagrają - przy tej impedancji i skuteczności możesz się bawić do woli.
-
Oczywiście. Jak sam wiesz - jestem tego boleśnie świadomy. A ogólnie, to uważam, że wyrównywanie "na ucho", jak robił to Adam, wcale nie jest złe. Zauważcie, że jeśli przy testach słuchamy utworów z 10 płyt o różnych DR, to i tak zachowanie zbliżonej głośności wymaga każdorazowo dostrojenia wzmocnienia (im niższy DR, tym większa średnia głośność utworu, bo dopycha się dźwięk do sufitu). Sam mam cyfrowy wyświetlacz wyskalowany (podobno) do 100 i niektórych płyt słucham na 10-tce, a innych na 20-tce. Więc chcąc wyrównywać szumem, musiałbym zapisać te 10 głośności dla 10 utworów i po zmianie kolumn znów ustawiać oddzielnie szumem wartość zapisaną wcześniej dla każdego utworu. Chyba, że podzielę to na grupy utworów o zbliżonym DR, wtedy będzie oczywiście mniej zmian. Ale i tak w ciemno mówię, że przy tej procedurze wybiorę te pierwsze monitory. Bo przy drugich będę już zmęczony. W moim przypadku, przy tylu pomiarach nie ma mowy o słuchaniu na serio.
-
- Mam miarkę, to sobie zmierzę. - Ale właściwie: po co? - Po to, że mam miarkę!
-
Każdy może sam sprawdzić, że dla różnych kolumn przedział komfortowych dla nas głośności będzie nieco gdzie indziej położony na osi wyskalowanej w dB. Wynika to z tego, że nasz słuch nie działa liniowo. Tę samą głośność w decybelach odbieramy inaczej w zależności od charakterystyki kolumn. Bo przecież możemy wyrównać tylko wartości uśrednione po paśmie, a nie całe krzywe SPL (chyba, że mamy DSP, ale i wtedy nie do końca). Nikt nie musi mi wierzyć - proszę się przekonać na własne uszy.
-
Jeśli masz na myśli Enerra, to sprawa była trochę bardziej skomplikowana. A ogólnie - wiele zależy od poziomu zakłóceń, jaki mamy w sieci. U mnie to jest koszmar, co skłoniło mnie do testowania dość drogich kondycjonerów. Są duże różnice, szczególnie pomiędzy modelami pasywnymi i tymi z trafem separującym.