Skocz do zawartości

Recommended Posts

Napisano

Ramones - jeszcze do dzisiaj mam traumę po przesłuchaniu niecałych 15 minut debiutanckiego albumu. Tyle wytrzymałem, aż tyle. Naprawdę wierzę, że Wszechmocny był wtedy ze mną, ale na pewno nie słuchał tego zespoliku.

Napisano (edytowany)
38 minut temu, Adi777 napisał:

Ramones - jeszcze do dzisiaj mam traumę po przesłuchaniu niecałych 15 minut debiutanckiego albumu. Tyle wytrzymałem, aż tyle. Naprawdę wierzę, że Wszechmocny był wtedy ze mną, ale na pewno nie słuchał tego zespoliku.

Podpisuję się pod tym. :)  Z tym że dla mnie Ramones są zbyt hałaśliwi, a Ty chyba w ogóle nie lubisz prostej muzyki (patrząc, czego słuchasz). 

Edytowano przez Rafał S
Napisano
1 godzinę temu, Adi777 napisał:

Ramones - jeszcze do dzisiaj mam traumę po przesłuchaniu niecałych 15 minut debiutanckiego albumu. Tyle wytrzymałem, aż tyle. Naprawdę wierzę, że Wszechmocny był wtedy ze mną, ale na pewno nie słuchał tego zespoliku.

Ja niektóre ich utwory bardzo lubię. Poprawiają mi nastrój :)

31 minut temu, Rafał S napisał:

Z tym że dla mnie Ramones są zbyt hałaśliwi

A jaki ma być zespół grający punk rocka?

Napisano
1 godzinę temu, Rafał S napisał:

Podpisuję się pod tym. :)  Z tym że dla mnie Ramones są zbyt hałaśliwi, a Ty chyba w ogóle nie lubisz prostej muzyki (patrząc, czego słuchasz). 

Czy nie lubię prostej muzyki?

Nie, jak najbardziej lubię, nie lubię za to prostackiej muzyki, a taki jest właśnie debiut Ramones. Z prostych rockowych płyt fajny jest album Television zespołu Marquee Moon, to tak w opozycji do Ramones, bo to też punk rock, ale dobry. Ładna jest też debiutancka płyta zespołu The Stone Roses oraz pierwszy album The Modern Lovers. 

Jeszcze trochę by się tego znalazło, ale faktycznie, wolę bardziej zakręconą muzykę.

Tak właściwie, to chyba nie ma gatunku czy podgatunku muzyki, który byłby dla mnie za trudny czy niesłuchalny.

Napisano
47 minut temu, Adi777 napisał:

 

Byłem kiedyś na koncercie McCoya Tynera w ramach festiwalu w Gdyni. Tylko trio (z  Alem Fosterem), ale to chyba najbardziej emocjonujący jazz na żywo w moim życiu. Na drugim miejscu wśród najmilej wspominanych - Brecker - Metheny Quartet z Larrym Goldingsem i Billem Stewartem. Na trzecim - Chick Corea. Potem się rozleniwiłem i od lat już słucham głównie w domu, niemniej tamten występ Tynera wciąż pamiętam. Przed nim grał Stańko z triem Marcina Wasilewskiego. Ludzie potem komentowali, że aż żal Stańki z zespołem, którzy przecież też świetnie zagrali. :)

Napisano (edytowany)
31 minut temu, Rafał S napisał:

Przed nim grał Stańko z triem Marcina Wasilewskiego. Ludzie potem komentowali, że aż żal Stańki z zespołem, którzy przecież też świetnie zagrali. :)

Zajebiste są płyty Stańki z lat 70. "Music for K" (1970), "Jazzmessage from Poland" (1972), "Purple Sun" (1973), "TWET" (1974), "Balladyna" (1976), a dzisiaj mam zamiar zabrać się jeszcze za "Almost Green" (1979), którego jeszcze nie słuchałem.

Edytowano przez Adi777

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...