-
Zawartość
4 315 -
Dołączył
Wszystko napisane przez Rafał S
-
W sieci dominują pochlebne recenzje tych Usherów, choć zdarzają się wyjątki. https://www.whathifi.com/usher/s-520/review W każdym razie, bez względu na ocenę ogólną, powtarza się opinia, że dynamika trochę odstaje poziomem od reszty. https://hi-fi.com.pl/kolumny-testy-lista/3452-usher-s-520-ii.html http://www.audioreview.com/product/speakers/bookshelf-speakers/usher/s-520.html Recenzenci i użytkownicy zwracają też uwagę na wyeksponowany przełom średnicy i sopranów. Czyli unikać wzmacniaczy o podobnym charakterze. No i naprawdę mała efektywność (82 dB) oznacza, że nie zaszkodzi podłączyć mocniejszy piecyk. Mój Sol II raczej odpada z obydwu ww. względów. Ale z takim Naimem SN3... Gdybym planował oddzielny system do sypialni... Niestety, nie mam sypialni. Niemniej, będę z ciekawością śledził wątek.
-
Jak różnie można coś odbierać. Mnie Jarrett wydawał się zawsze bardzo emocjonalny, introwertyczny. Oczywiście, jego korzenie tkwią w bebopie i lubi Monka, po którego kawałki chętnie sięga - to faktycznie jego bardziej "matematyczna" strona. Ale jak już pójdzie w improwizację, to jest strumień świadomości. Zresztą, chyba dlatego tyle nagrywał w trio, że lubi dużo improwizacji i interakcję z sekcją rytmiczną i to sekcją grającą bardzo swobodnie. Jest biały, więc to zawsze będzie takie intelektualne podejście do jazzu. Ale naprawdę formalny i ścisły, to jest dla mnie np. Chick Corea, mimo włoskich korzeni i ciągot do muzyki hiszpańskiej i latynoskiej. Jego płyty akustyczne z sekcja dętą (np. zespół Origin) mają aranżacje dopięte na ostatni guzik. Wydaje mi się, że Jarrett jest też zdecydowanie bardziej spontaniczny niż inni pianiści nurtu Evansowskiego. Brad Mehldau i Fred Hersch, to przy nim sztywniacy. Zastanawiam się, czy Jack DeJohnette rzeczywiście jest taki rockowy. Dla mnie chyba jednak nie. Tzn. tak, bębni bardzo mocno i ostro, ale jednocześnie swobodnie od strony rytmicznej. Paradoksalnie, wydaje mi się, że gdyby grał prościej i bardziej rockowo - jak np. Billy Cobham, to byłoby to łatwiej strawne. Natomiast to połączenie agresywnego brzmienia z wyrafinowaniem jest wyzwaniem dla słuchacza - dla mnie czasem zbyt dużym. Niemniej, ja to jednoznacznie utożsamiam z jazzem. Ostro grał już Roy Haynes, który był bebopowcem, niesamowicie agresywnie potrafił przyłożyć Elvin Jones. To samo Tony Williams i to jeszcze przed swoim okresem fusion. Myślę, że to jednak było ich, że wzięło się ze świata jazzu, a rockmani to od nich ściągnęli. Muszę kończyć - pozdrawiam świątecznie.
-
Nigdy nie miało być ślepych testów u Bogusława. Miały być u mnie i wstępnie się dogadywaliśmy co do terminu. Niestety potem Marcinowi posypało się zdrowia, a jeszcze później Rosja zaatakował Ukrainę. Uznaliśmy zgodnie, że w tej sytuacji są ważniejsze rzeczy niż testowanie kabli (i ich użytkowników). Myślę, że kiedyś jeszcze do tego wrócimy.
-
Chwycę Cię za słowo. Pisałeś niedawno, że Twoja córka poszła do pracy. Jesteś pewien, że to Twoja córka? Zrobiłeś test DNA? Przecież stać Cię. Koszt mniejszy niż kolejnej pary kolumn. Ale myślę, że nie zrobiłeś tego testu. I wiesz co - ja też nie zrobiłem. Ufam bez sprawdzania. Powiem więcej: współczuję tym, którzy muszą takie rzeczy sprawdzać.
-
Bzdura. Zdarzyło Ci się kiedyś, że Cię bolała głowa, noga, ręka, cokolwiek? Tak? A jesteś pewien że Cię bolało? Zmierzyłeś to? Zrobiłeś ślepy test? To skąd wiesz? I skąd wiesz, że czytasz w tej chwili to, co czytasz? Może tylko Ci się tak wydaje? Może to projekcja Twojego mózgu? Jak sprawdzisz, że świat, którego doświadczasz za pośrednictwem zmysłów, jest realny? W ten sposób idziemy w solipsyzm. Wszystko można negować, tylko to niczemu nie służy. W codziennym życiu na każdym kroku zawierzamy naszym zmysłom. Bez tego nie można nawet bezpiecznie przejść przez ulicę. Dlaczego mielibyśmy nagle przestać ufać swemu słuchowi, gdy chodzi audio? Akurat na tym polu jest on jedynym, co ma znaczenie.
-
Jeszcze dodam (bo już nie mogę edytować wcześniejszego wpisu), że jak najbardziej szanuję wszystko, co robi Jarrett. Choć, oczywiście, nie wszystko do mnie trafia. Przy okazji, nie wiem czy znacie tę panią. Lynne Arriale - "Long Road Home".
-
Oh man, this is intense! Byłem kiedyś bliski kupienia tego albumu. Ponad 20 lat temu. Wciąż to pamiętam, bo budżet na płyty miałem wtedy bardzo ograniczony. Ostatecznie odpuściłem, nie mogłem się przekonać do tej formuły (żeby chociaż Peacock tam był). Zamiast niej dodałem do kolekcji kolejną pozycję tria - "Tokyo '96". Zresztą świetny album, choć jakoś nigdy mnie nie poruszył tak, jak np. "Bye Bye Blackbird"czy "The Cure" z poczatku lat 90-tych. Tych dwu słuchałem bardzo dużo, szczególnie "The Cure". No i ""At the Deer Head Inn" - z Paulem Motianem zamiast Jacka DeJohnette'a - to też taki bardziej stonowany, introspektywny Jarrett (Motian gra dużo delikatniej od DeJohnette'a). Potem przyszedł okres, gdy sprzedałem wszystkie cztery Jarretty - dziś żałuję. Pozdrawiam świątecznie.
-
N moje ucho, bas z CXA81 był faktycznie obszerny, ale brakowało mu wypełnienia, sprawiał wrażenie rozrzedzonego / nadmuchanego. Końcowe brzmienie zależało oczywiście od kolumn. Z Pylon Diamond 18 bas się trochę snuł - miało to swój klimat w spokojniejszych numerach, ale w szybszych już basówka nie wyrabiała. Z AP Classic 3 było szybko i w punkt, ale dla mnie trochę za sucho. Z MA Silver 100 - optymalnie jeśli chodzi o szybkość i twardość, tzn. dobra kontrola, ale bez suchości, z odpowiednim wybrzmieniem i zejściem. Natomiast problem słabego wypełnienia pozostawał. Od strony tego wypełnienia, najlepiej wypadały precyzyjne AP Classic 3 i podstawkowe Elac Carina, ale w obu było to kosztem ww. suchości.
-
Ja nie jestem w stanie powiedzieć, które z testowanych przeze mnie kabli w różnych kategoriach (głośnikowe, IC cyfrowe i analogowe) były najlepsze. Porównania lepsze / gorsze mogę dokonać tylko przy kablach o podobnej sygnaturze brzmieniowej. Wtedy, w ramach tego samego typu brzmienia, decydująca staje się sama jakość. W przeciwnym razie decyduje właśnie sygnatura brzmieniowa i jej dopasowanie do mojego toru. Przy zmianach kabli z reguły wybieram z góry jakiś przedział cenowy (np. 500-1000 zł.), pożyczam kilka równocześnie i szukam tego, który najlepiej wpisze się w tor. Oczywiście nie pożyczam w ciemno, tylko takie, które mają szanse dobrze u mnie zagrać (nie za jasne, nie za ciemne). Obecnie rozważam wymianę analogowego IC Albedo Blue na Chorda Shawline'a. Wpiąłem tego Shawline'a - jest trochę jaśniejszy, teoretycznie to bliżej planowanego przeze mnie brzmienia, ale nie jestem do niego przekonany. Problem w tym, że chyba wszystkie kable eksponujące górę, podkreślają przy okazji górną średnicę kosztem dolnej. A ja lubię dolną średnicę w moich Canto i nie chcę niczego zmieniać w tych rejestrach.
-
Przyłączam się do apelu. Tym bardziej, że rząd chyba niespecjalnie przejmuje się pisaniną w tym wątku, a i w przekonywaniu odmiennie myślących forumowiczów nie widać sukcesów.
-
Może dlatego, że to dużo lepszy zespół. Żartujesz sobie, czy na serio interesujesz się Eurowizją?
-
U mnie wyszło 14% licząc wszystko tzn. kable głośnikowe, interkonekty cyfrowe, analogowe, listwę i kable zasilające. 9% bez listwy i kabli zasilających. Zauważcie, że gdybym zamiast oddzielnego wzmacniacza, źródła i zewnętrznego DAC-a miał wypasiony system all-in-one o podobnej wartości, to odpadłyby interkonekty i zszedłbym do 7.5% z zasilaniem i do 4% bez (same kable głośnikowe). Wszystko kupowałem nowe - liczę wg. cen zakupu.
-
Nie namawiam Cię na Silver 500, ale czysto hipotetycznie - myślę, że akurat Twój Rotel poradziłby sobie na luzie.
-
Zejście basu, to może nie być jedyna różnica. Nie porównywałem, ale czytałem, że Silver 100 6G gra równiej, a 7G ma bardziej cofniętą średnicę. Faktycznie w pomiarach 6G były bliżej liniowego grania niż V-ki, którą się im tradycyjnie przypisuje i ja też je tak odbierałem. Co do 7G, to przy cofniętym środku, ich bas będzie pewnie relatywnie lepiej wyeksponowany, więc te parę Hz na dole może być dodatkowo bardziej słyszalne. Rozumiem, że kupiłeś 7G i jesteś pozytywnie zaskoczony basem?
-
Jak w stopce: Canto Grand New Premium.
-
Serio w takiej kolejności? Jedna z rzeczy, która mnie chwilowo hamuje przed adaptacją akustyczną, to obawa, że straciłbym balans tonalny, bo absorbery zabrałyby więcej góry niż średnicy. A że kolumny mają łagodną górę, byłby problem z odzyskaniem odpowiedniej ilości sopranów. Gdybym miał zaczynać od zera, to adaptacja najpierw, potem dopasowanie toru do akustyki pomieszczenia.
-
Ale to tylko dlatego, że poszedłeś w monitory, jak większość z nas. Co innego przy większej powierzchni pokoju. Np. Silver 500 poza promocją to już konkretny wydatek, a technologia - ta sama.
-
Znam Cariny tylko w wersji podstawkowej. Bardzo przestrzenne, szczegółowe granie. Koniecznie ich posłuchaj z sensownie dobranym wzmacniaczem (nie za jasnym). Myślę, że do Carin nawet @Kraft się nie przyczepi, że nie dość dobre. Jarek - akceptujesz Cariny?
-
Jako nastolatek sporo słuchałem "Joyride". Dziś już do tego nie wracam, ale jak poleci w radiu, to się uśmiecham. No i Per Gessle ma świetne gitary: https://equipboard.com/pros/per-gessle
-
Nie dowiemy się, jak poradziłby sobie wtedy kto inny. Są błędy i błędy. Nie rusza Cię, np. kiedy Morawiecki podkopuje Macrona i tym samym wspiera Le Pen, która po dziś dzień pozostaje otwartym sojusznikiem Rosji? https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-le-pen-pytana-o-wizyte-w-kijowie-w-odpowiedzi-smiech-i-teatr,nId,5959773
-
Prawda? To był też mój główny wniosek z lektury. Że przy wszystkich swoich wadach politycznych, jest to zwyczajnie przyzwoity człowiek. Marcin - dzięki, że wrzuciłeś ten link. Tekst bardzo dobry, sugestywnie pokazuje atmosferę tamtych dni.
-
U mnie też jest takie ciche pyknięcie przy włączaniu SOLa. Niezależnie od tego, w jakiej kolejności włączam wzmacniacz, DAC i transport. Podobnie u kumpla, który ma Atolla IN100, z tym, że u niego głośniej, więc skręca gałkę do zera przed włączeniem.
-
Akurat na tym polu wiele chyba nie ugrają. Skutek może być wręcz przeciwny do zamierzonego. U mojej córki w szkole dzieciaki śmieją się z Czarnka-garnka. Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, że mówimy o Trójmieście i klasie o profilu politechnicznym - to nie jest środowisko podatne na pisowską propagandę. Wyobrażam sobie, że statystyki mogą zupełnie inaczej wyglądać na ścianie wschodniej, np. wśród licealistów nastawiających się na KUL. Ale i tak cieszę się, jak trzeźwo lokalna młodzież podchodzi do sprawy.
-
Mam i lubię, chociaż spodziewałem się po tym albumie więcej. Wydaje mi się, że Clapton na swoich własnych płytach potrafi ciekawiej zagrać JJ Cale'a. Niemniej, miło, że doborowe towarzystwo się zebrało, żeby wspólnie wykonać te numery. Parafrazując wieszcza: Wielu jest świetnych gitarzystów w tym wieku, Lecz niech żaden z nich nigdy nie gra po Becku.