-
Zawartość
5 006 -
Dołączył
Wszystko napisane przez Rafał S
-
Już któryś raz piszesz o nim. O co chodzi: zamieniłeś Naita 50 na Uniti Star? Na dobre, czy tylko wypożyczyłeś od kogoś?
-
Widzę, że Twoja "głęboka analiza" nie objęła lektury testu w Audio. "Lepszą precyzję i większą swobodę zapewniają wejścia analogowe (oczywiście w zestawieniu z odpowiednim źródłem) – koniecznie w trybie Direct." "Podstawowym wariantem jest tryb Direct (z całkowicie analogową ścieżką sygnału) bez podwójnej konwersji. Takie ustawienie zapewnia więc najlepsze parametry, zwłaszcza (relatywnie) najniższy poziom szumów i zniekształceń."
-
S/N nawet w trybie Direct (omijającym część cyfrową) jest na poziomie pieca z lampowym pre. Tyle, że ten JBL nie ma lamp, więc dlaczego mielibyśmy się godzić z tak marnymi parametrami? (Lampy przynajmniej da się wymienić na NOS, co daje nadzieję na niższy szum i jeszcze ładniejszą barwę.) A S/N przy wyłączonym Direct to już dramat. Czyli pokładowy Dirac i DAC w praktyce do skreślenia, bo zabiją mikrodynamikę.
-
Ale tu już oprócz samej jakości dochodzą preferencje - zarówno nasze, jak i naszych kolumn.
-
Też jestem ciekaw porównania tych dwu. Hegel to oczywisty punkt odniesienia dla neutralnej Unitry błyszczącej w pomiarach. Kwestia oczekiwań i potrzeb. Do swoich B&W raczej byś tej 605-tki nie wybrał, prawda (i nie mam na myśli ceny)?
-
Atak pewnie jest, trudniej może być o soczystą barwę. Sądząc z recenzji w sieci, to raczej piec do bardziej nasyconych paczek (Harbethy itp.). A z ATC mogłaby się lepiej sprawdzić 805-tka. Ale nie uprzedzajmy faktów.
-
Widać nie zgrały się zabawki Unitry z Sonetto VII (o ile się nie pomyliłem co do modelu). Zdarza się.
-
Oryginalny Neumann U47 z epoki bywa jeszcze trochę droższy od Telefunkena ELA M 251 / 251E. Zależy od konkretnego egz. - mówimy przecież o vintage.
-
Mariusz: to Ty z Grześkiem poruszyliście temat miedzi, więc się odezwałem. Uważam, że należy tu odróżnić dwie rzeczy: techniczną rzetelność opisu produktów od ich wpływu na dźwięk. Jeśli firma podaje, że korzysta z jubilerskich metali o absurdalnie wysokiej czystości i rzeczywiście tak jest, to uznaję ją za uczciwą. A że klient tego w praktyce nie usłyszy, to już inna sprawa. Nie usłyszy też przecież szumu czy THD poniżej pewnych wartości. Natomiast przynajmniej płaci za technologię i jakieś mierzalne parametry wyrobu. Za markę nieuczciwą uważam taką, która nie podaje konkretów i jedzie na marketingowym bełkocie albo chwali się liczbami wziętymi z kapelusza.
-
Brak konkretów. Ogólnie: dłuższe włókna, ale nikt nie podaje szczegółów. Dlatego nie budzi to mojego zaufania. Niekoniecznie. Zależy od marki. Japończycy potrafią się chwalić osiągami - jak w elektronice.
-
@Kraft Z ciekawości sprawdziłem. W branży "pro" standardem jest 4N. Nieliczne firmy szarpnęły się na 5N.
-
Jestem niemal pewien, że nie. Za drogo by to wyszło. Branża jest bardziej oszczędna niż audiofile.
-
Nie ma co się podniecać tym LGC (Long-Grain Copper). Niektóre marki używają tego terminu (np. Audioquest), ale nie podają jaką czystość miedzi to oznacza. Jeśli komuś na tej czystości faktycznie zależy, to już lepiej trzymać się firm, które chwalą się konkretnymi poziomami od 3N (99.9%) do 8N (99.999999%). Z 8N producenci audio się raczej wycofują, bo koszt wytwarzania był zbyt duży, a przełożenie na dźwięk dyskusyjne nawet według ekstremalnych kablo-entuzjastów. Np. Acrolink (korzystający z miedzi od Mitsubishi) w pewnym momencie wrócił do 7N, za to zaczął przywiązywać większą wagę do wtyków, ekranowania itd.
-
Grzesiek, mówię ogólnie o tym, że nasza percepcja bywa zredukowana przez stres, szczególnie w warunkach ograniczonego czasu. A kto i w jakim stopniu jest na ten stres podatny, to już inna sprawa. Zapewniam Cię, że rozrzut jest tu ogromny. Pytasz, czy ja bym rozpoznał różne zabawki? Zależy co. Znane mi wzmacniacze, które uważam za mocno różniące się od siebie - z pewnością. Kable - niektóre z nich bez problemu. Wybrane ze znanych mi lamp (pomijam logistykę podmianek i czas rozgrzewania się) - również. Filtry w dakach - szło mi gorzej niż mojej żonie, mógłbym na tym polec (ale znając włączony tryb też uważałem jego wpływ za niemal pomijalny). Uważam, że pewne różnice słyszę tak wyraźnie, że poradziłbym sobie nawet w mniej sprzyjających okolicznościach. Natomiast subtelności mógłbym już nie wychwycić. Obstawiam, że podstawowa zdolność rozpoznawania w warunkach ślepego testu może się zmniejszyć o kilkadziesiąt procent (nie, nie mierzyłem tego).
-
U mojego przyjaciela pracują z Atollem IN100 i jest to dobry zestaw: szybki, przejrzysty, ale nie za suchy. Fajnie gra również rocka i metal. Ale tam jest większy metraż. No i Atoll to nie Yamaha.
-
@Tomasz Kluczynski Przeczytałem to porównanie: konkretne i sugestywne. Widać, że nie są to dwa bieguny, oba pewnie grają dość naturalnie, ale Topping jednak trochę bardziej stawia na precyzję i przejrzystość, a Laiv - na gęstość i soczystość. Po tym opisie: dla siebie z tych dwu wybrałbym oczywiście Laiva, choć Topping może okazać się bardziej uniwersalny. Tomek - dzięki i brawa dla Ciebie, że w tej strefie działań wojennych udało Ci się przebić z kilkoma merytorycznymi wpisami o ciekawych przetwornikach za jeszcze rozsądne pieniądze.
-
Proszę Cię. Wiem, co to interpolacja. I Ed Meitner też wie. A Twój Roszkow to prawdopodobnie wymysł AI. Dałeś się nabrać. (Co nie przeczy temu, że R2R grają b. przyjemnie. )
-
Ale zdajesz sobie sprawę, że takich speców nie brakuje również po drugiej stronie barykady? Typowe D/S też znajdzie sporo obrońców. A Ed Meitner - jeden z największych guru od przetworników - wciąż trzyma się konstrukcji 1-bitowych, co również oznacza oversampling i to o znacznie wyższych częstotliwościach.
-
Jeśli dla Twojej przyjemności nie wypożyczę drugiego wzmacniacza na potrzeby testów, to będę tchórzem, czy tak? Nie mam w tej chwili zdublowanego sprzętu, więc i brak okazji do jakichkolwiek eksperymentów. Ale chętnie posłuchałbym w swoim torze Accuphase'a e-700. Mogę nawet z zamkniętymi oczami. Podać Ci adres pocztowy na PW, żebyś mógł mi tego Accu wysłać? Czy też boisz się prawdy o nim? P.S. W poprzednim daku miałem wybór filtrów. Dla mnie różnice symboliczne, znacznie mniejsze od kabli, nie mówiąc już o lampach w pre. A moja żona rozpoznawała te filtry w ślepych testach 8 razy na 10. (Akurat to dało się sprawdzić bez szkody dla sprzętu.) Pewnie chodziło o oversampling. Nazwanie tego urojeniem jest oczywiście przesadą, ale rozumiem skojarzenie. Czy tylko ja jeden?
-
To założenie nie podlega dyskusji. Niestety założyłeś też, że zasłaniając sprzęt odcinasz wpływ psychoakustyki. A w rzeczywistości zastępujesz jedno zjawisko psychoakustyczne drugim.
-
Dzięki!
-
Bawić się w takie czy inne testy zawsze można. Natomiast zauważ, że przyjmujesz tutaj pewne nieme założenie: a mianowicie, że nasza percepcja dźwięku podczas testu jest taka sama, jak przy normalnych odsłuchach. Otóż nie tylko nie da się udowodnić słuszności tego założenia, ale wręcz są przesłanki by uznać je za fałszywe. Po pierwsze: każdy test to stres redukujący naszą zdolność rozpoznawania. Ślepy test wymusza udział drugiej osoby, czyli mówimy o występie przed publicznością -nawet jeśli życzliwą i jednoosobową, to jednak publicznością. Po drugie, udział "pomocnika" w praktyce ogranicza czas trwania eksperymentu (chyba, że ktoś mieszka ze swą sekretarką). A im taki test krótszy, tym mniej miarodajny. W szczególności niemiarodajne jest poleganie na pamięci krótkoterminowej, charakteryzującej się mniejszą rozdzielczością i pojemnością niż pamięć długotrwała. Częstym problemem eksperymentów (nie tylko w audio) jest nie dość dokładne zamodelowania badanego zjawiska czy procesu. A im dalszy od rzeczywistości jest nasz model (w tym przypadku - warunki odsłuchu tylko pozornie identyczne z normalnymi), tym mniej zaufania powinniśmy mieć do wyników.
-
Panowie, zachęcam do powrotu do tematyki daków. Czy ktoś z obecnych miał okazję słuchać przetworników 1-bitowych w tym samym torze co D/S lub R2R? Jakiś charakterystyczny rys tego typu konstrukcji? Nie, to dlatego, że u Was bardziej wieje chłodem, co spowalnia proces wygrzewania sprzętu i kabli.
-
A ja nie, z tym , że ja bym chyba niczego nie kupił ponownie, bo jestem z tych, którym trawa po drugiej stronie płotu zawsze wydaje się zieleńsza. CXC v2 nie był zły, ale gdybym miał się cofnąć w czasie, to rozważyłbym w tej cenie coś używanego, albo dopłaciłbym do Shanlinga ET3 - przynajmniej odpadłby problem z szufladą.