Skocz do zawartości

Czego słuchasz??


karp

Recommended Posts

50 minut temu, Kraft napisał:

1976 rok. Ciekawe, czy Herbie Hancock tego słuchał.

Rozumiem, że żartujesz. :) Fajny kawałek. Tego akurat Herbie mógł nie słuchać. Natomiast na pewno słyszał wcześniej Urbaniaka z Gulgowskim na klawiszach, bo się dobrze znali i występowali na tych samych festiwalach. Jeśli szukać kierunku inspiracji, to oczywiście Gulgowski od Hancocka i od George'a Duke'a - obaj zdążyli już nagrać sporo elektrycznych rzeczy w funkowych rytmach. W ogóle, 1976 r., to nie było specjalnie wcześnie. WR wydali przecież w tym samym roku "Black Market", a RTF - "Romantic Warrior".

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Specjalnie dla Ciebie: Helga i liderka Tria;)

IMG_1779.jpeg.dd96ef416e8b77c8b9b41582e660220a.jpeg

Ale rozmowni to oni nie byli. Gdyby nie Adam to byłoby drętwo. Dowiedziałem się tylko, że mieszkają w Oslo i okolicach. Wydaje mi się (tego nie powiedzieli), że nagrywają w tym samym studio co muzycy związani z ECM: Rainbow Studios Oslo.

Tylko, gwoli ścisłości, koncert odbył się parę lat temu. W roku wydania Bridges. Co jakiś czas wracam do tego nagrania bo bardzo je cenię.

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słucham tej płyty od momentu jej otrzymania. To jest nowa płyta i niedawno wydana. Słucham ją w domu i na słuchawkach, gdy wychodzę (zgrałem do wersji cyfrowej, bo piszę o płycie winylowej). Na pewno nie można tego nazwać recenzją. Raczej techniczną oceną z elementami oceny artystyczno-doznawczej (wiem brzydkie słowo).

Pisałem już o niej w innym wątku poświęconym muzyce elektronicznej. Tam zawarłem kilka spostrzeżeń, tu poczynię lekka powtórkę i uzupełnienie.

obraz.png.157c69f479cae352a39258b28f7320f2.png

Jak już wszyscy wiedzą, chodzi o Equinoxe Infinity, Jean Michela Jarre.

Po tylu latach niestety często artyści tworzą rzeczy miałkie. Tu na szczęście nie ma to miejsca. Osobiście od pierwszych taktów ja tu słyszę coś kojarzącego się z muzyką Hansa Zimmera i Blade Runner 2049. Gdzieś tam można też doszukać się Vangelisa, niestety nie potrafię sprecyzować o którą muzykę chodzi. Jednego czego tu nie znajduję to nawiązań do płyty Equinoxe z roku 1978. Ale to tylko moje odczucie.

Technicznie winyl jest bezbłędny. Okładka składana, Płyta 180 gram, wysoka dynamika - strumień i CD są niestety już pozbawione tego waloru.

obraz.png.2022ac39cb25354ceff5e7f49fd18f78.png

Dynamikę strumienia z Deezer i Tidal sprawdziłem sam, DR= 7.

Strumień jak i zapewne CD są głośne zawsze, bo temu ma służyć obniżenie dynamiki, co ma być i jest męczące. Zgranej płyty winylowej możemy natomiast posłuchać w dobrych słuchawkach zamkniętych z dobrym ANC, nawet w ulicznym gwarze.

Na spektrogramach widać natomiast wyraźnie, że strumień jest zgrany z CD lub jest to materiał do nagrywania CD, bo ma ograniczoną górną częstotliwość do ok. 20 kHz.

Oto zrzut ciekawego także pod innym względem fragmentu:

obraz.png.877a9a9c31aa26c00142cf4f18feb3df.png

W przypadku płyty winylowej widać to tak:

obraz.png.a56ea498998e41095f4e50b57bcea385.png

Te falowania wyglądają zjawiskowo, brzmią podobnie, choć krótko. Później się jeszcze powtarzają.

Generalnie płytę polecam lubiącym ten gatunek czy w ogóle dorobek Jean Michela Jarre.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Highlander_now napisał:

Equinoxe Infinity, Jean Michela Jarre.

Cieszy mnie Twój post bo napisałeś wiele pozytywów o płycie, którą bardzo chciałbym usłyszeć Twoimi uszami i się nią po prostu cieszyć, a nie mogę. Jednak jak czytam, płyta może się podobać - i to jest pozytywne.
 

Ja ją tak jednak słucham:

The Watchers - podkład „zerżnięty” z First Randez Vous

Flying Totems - słaba próba odtworzenia klimatu Oxygene/Equinoxe aczkolwiek doceniam

Robots Don’t Cry - podkład i metrum zerżnięte z Oxygene Pt.4, potem klimat Magnetic Fields (te a la smyczki i ich ciekawa linia melodyczna).

All That You Leave Behind - wszystko to co dzieje się w podkładzie zbyt podobne do Clinta Mansella ze ścieżki do filmu Moon.

If The Wind Could Speak - mogło by go tu nie być, nikt by nie zauważył.

Infinity - Dziwnówek latem, maksymalnie Mielno;)

Machines Are Learning - jak wyżej tylko już nie deptak a wieczorne disco;)

The Opening - wciąż balety w Mielnie;)

Don’t Look Back - Jarre nie spojrzał w przeszłość i proszę, popełnił coś dużo świeższego. Podoba mi się.

Equinox Infinity - ciekawe, trochę za dużo efektów.

Płyta ma jednak tę zaletę, że słucha się jej całkiem przyjemnie. Co więcej, gdzieniegdzie przebija dawny Jarre - głównie za sprawą jego firmowej mieszanki: niebanalnych acz zrozumiałych harmonii. Czy jednak  tylko o to chodziło? Nie wiem. Jeżeli tak, to plan „minimum” zrealizowany na piątkę. Ale tylko ten.

Moim zdaniem dożo ciekawsze są kontynuacje sagi Oxygene, pomimo iż też wyórne. 

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, sonique napisał:

Cieszy mnie Twój post bo napisałeś wiele pozytywów o płycie, którą bardzo chciałbym usłyszeć Twoimi uszami i się nią po prostu cieszyć, a nie mogę. Jednak jak czytam, płyta może się podobać - i to jest pozytywne.
 

Ja ją tak jednak słucham:

The Watchers - podkład „zerżnięty” z First Randez Vous

Flying Totems - słaba próba odtworzenia klimatu Oxygene/Equinoxe aczkolwiek doceniam

Robots Don’t Cry - podkład i metrum zerżnięte z Oxygene Pt.4, potem klimat Magnetic Fields (te a la smyczki i ich ciekawa linia melodyczna).

All That You Leave Behind - wszystko to co dzieje się w podkładzie zbyt podobne do Clinta Mansella ze ścieżki do filmu Moon.

If The Wind Could Speak - mogło by go tu nie być, nikt by nie zauważył.

Infinity - Dziwnówek latem, maksymalnie Mielno;)

Machines Are Learning - jak wyżej tylko już nie deptak a wieczorne disco;)

The Opening - wciąż balety w Mielnie;)

Don’t Look Back - Jarre nie spojrzał w przeszłość i proszę, popełnił coś dużo świeższego. Podoba mi się.

Equinox Infinity - ciekawe, trochę za dużo efektów.

Płyta ma jednak tę zaletę, że słucha się jej całkiem przyjemnie. Co więcej, gdzieniegdzie przebija dawny Jarre - głównie za sprawą jego firmowej mieszanki: niebanalnych acz zrozumiałych harmonii. Czy jednak  tylko o to chodziło? Nie wiem. Jeżeli tak, to plan „minimum” zrealizowany na piątkę. Ale tylko ten.

Moim zdaniem dożo ciekawsze są kontynuacje sagi Oxygene, pomimo iż też wyórne. 

Widzisz jak różne mogą być odbiory tego samego zestawu dźwięków. Ja na tej płycie usłyszałem np. fragment muzyki z filmu Amelia. W Mielnie natomiast byłem ostatnio, w ogóle na jakimkolwiek morzem (nie licząc przelotów ponad :-)) w 1978 roku. Istotnie słyszę nadmorski gwar, bo miałem go usłyszeć - są takie odniesienia.

Mamy jednak tę samą obserwację. Jest tam dużo odniesień do muzyki filmowej. Różnych kompozytorów. Może to Mielno to też jakiś nieodkryty przez nas film. Lubię takie zabawy w odszukiwanie, masz dobre jak widzę ucho i pamięć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Highlander_now napisał:

Jest tam dużo odniesień do muzyki filmowej.

Ja słyszę przede wszystkim artystę z niesamowitym warsztatem i możliwościami, którego Orient Express nie nadąża już za oczekiwaniami współczesnych słuchaczy. Został w tyle i zgubił się w czasie i przestrzeni. Bądź co bądź on ma już 75 lat, to i tak nieźle jak na dziadka. Choć jak spojrzy się na innych dziadków, Yello ze Szwaicarii - to mam wrażenie, że i dziadek potrafi czasem zawstydzić młokosa nowatorskim spojrzeniem na sztukę.

A co do auto-kopiowania to Jarre wypada tu i tak całkiem znośnie. Osłuchany jestem nienajgorzej w innym elektronicznym wieszczu z epoki i moim zdaniem Vangelis, bo o nim mowa, zapożyczał pomysły u samego siebie znacznie częściej.

Chociaż… czy są to auto-plagiaty? A może na tym polega mocny i unikalny styl muzyka, poza który raczej się nie wychyla? Sam nie wiem.

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Highlander_now napisał:

Jeżeli chodzi o ojca Jean Michela to kolekcja filmowa do której skomponował on muzykę jest rzeczywiście spora i jest to dobra muzyka.

Właściwie, to znam tylko ten soundtrack. Main Theme jest cudnej urody. Piękne, ale zarazem smutne, przygnębiające, lecz dające nadzieję, ukojenie. Nie ma szans go słuchać, i nie mieć przed oczami sceny spotkania ojca z synem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...