Skocz do zawartości

Czym dla mnie jest dobre brzmienie


Melo-man

Recommended Posts

za discogs: CBS Mastersound to audiofilska seria płyt winylowych  wprowadzona w maju 1980 roku. Choć kojarzona jest z półszybkimi matrycami, seria koncentruje się na obróbce audiofilskiej, jako że wydania w ramach serii to albo półszybkie matryce, oryginalne nagrania cyfrowe (wówczas uważane za audiofilskie), albo nagrania direct-to-disc. 

jak ktoś opanował japoński to może poczytać...

277686957_322772949947781_68814607108700448_n.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, DiBatonio napisał:

A słyszałeś kiedykolwiek japońskie wydania na blu spec CD2?

Nie przypominam sobie, ale to są przecież zwykłe płyty CD z ulepszoną korekcją błędów, czyli kolejny marketingowy myk.

Spędziłem kiedyś naprawdę sporo czasu na porównywaniu różnych wydań CD tych samych albumów (z tych samych okresów). Różnic albo nie było, albo były one minimalne i sprowadzały się do przesunięcia kilku suwaków na panelu EQ.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak ogólnie to uważam, że połowa (mniej więcej) wydań japońskich jest realizowana pod gust odbiorcy japońskiego, gdzie dominuje tzw V-ka. Jednakże druga polowa to poziom do którego pozostałe wytwórnie mają bardzo daleko. Wcześnie podałem przykład HDCD. To płyty realizowane na trochę innym nośniku niz tradycyjne nośniki uzywane przez większość wytwórni płyt CD. Z góry uprzedzam, że nie zagłebiałem się w tajniki produkcyjne i nie wiem na czym to polega. Jednakże efekt słychać. I na pewno nie jest to iluzja. Sprawdzałem na kilkunastu odtwarzaczach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Dzik napisał:

SACD, HDCD, Blu-spec CD, Hi-Rez

Nie wiem ile warte są takie nośniki bo najzwyczajniej w świecie nigdy nie miałem z takimi do czynienia. Dodam tylko, że tacy producenci telewizorów również przebijają się w czysto marketingowych sloganach, które można spotkać na pudełkach czy w reklamach. I tak mamy m.in. nic nieznaczące HDR1000, 1500, 2000 i True HD w Samsungach, Active HDR i HDR Plus w Philipsach, HDR Premium czy HDR Pro stosowany przez TLC. To tylko duże, kolorowe, pięknie wyglądające loga, które tak naprawdę o niczym nie świadczą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że odłamkami dostało też kilka merytorycznych zdań.

To, czy zapiszecie dokument Word na staroświeckiej dyskietce 3,5-calowej, czy na przenośnej pamięci flash nie ma znaczenia – to będzie cały czas ten sam dokument, te same dane. Audio w formacie cyfrowym to też dane i też nie ważne na jakim nośniku są zapisane – CD, HDCD, SACD itd.

Różnica między nośnikami cyfrowymi audio jest jedynie taka, że niektóre pozwalają na zapis i odtwarzanie w wyższym standardzie. Nie ma to znaczenia, bo standard CD w zupełności wystarczy w odniesieniu do możliwości ludzkiego słuchu, a różnic w dźwięku nie należy przypisywać nośnikowi, tylko jego zawartości. Można mieć np. ten sam utwór jako plik mp3 320 kbps i plik Hi-Rez 192 kHz – mp3 może zabrzmieć lepiej, jeśli plik wyjściowy miał lepszą produkcję. Pomijam fakt, że 192 kHz to już 480% więcej niż jest w stanie usłyszeć zdrowy nastolatek z doskonałym słuchem.

Co do wydań na CD. Odsłuchałem i porównałem takich wydań bardzo dużo. Poniżej przykład, jak to wygląda:

WanKsl5.png

Wydania z tych samych lat najczęściej się nie różnią, a jeśli się różnią to kosmetycznie. Czemu się różnią? Bo komuś przed oddaniem materiału do tłoczenia drgnęła ręka, pomyślał „Hmm, w naszym kraju może będą chcieli to troszkę ciemniej usłyszeć” – i przesunął kilka suwaków na panelu Equalizera.

Wydania japońskie mogą być atrakcyjniejsze, bo mają egzotyczne czcionki i czasem bonusowe utwory, ale na ich soniczny opis nie poświęciłbym więcej niż jedno zdanie. To zdanie brzmiałoby: „czasem są bardziej konturowe”.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Rega napisał:

A tak ogólnie to uważam, że połowa (mniej więcej) wydań japońskich jest realizowana pod gust odbiorcy japońskiego, gdzie dominuje tzw V-ka

Dokładnie! Ja nie rozumiem kompletnie tych zachwytów na np. forum AS, gdzie tyle jest zachwytów nad tymi wydaniami. Jedynie co mi się podoba w mojej kolekcji firmowane jako "made in japan" to składanka ELvisa Presleya, ale to wydanie jeszcze z lat 80-tych, gdzie jeszcze nawet japońce dobrze nagrywali płyty.

Wszystkie pozostałe - super sterylność, której akurat w ogóle nie potrzebuję, bo mój system gra wystarczająco czysto, a do tego wykastrowanie ze średnicy, co powoduje, że dla niedoświadczonego ucha dźwięk wydaje się efektowny, a jest tylko efekciarski.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Dzik napisał:

Pomijam fakt, że 192 kHz to już 480% więcej niż jest w stanie usłyszeć zdrowy nastolatek z doskonałym słuchem.

Nie żebym się czepiał ale 192kHz dotyczy częstotliwości próbkowania nie zakresu jaki słyszymy. Żeby skwantyzować analogowy dźwięk o częstotliwości powiedzmy 20kHz potrzebna jest odpowiednio wyższa częstotliwość próbkowania. Standard to 44,1kHz. Ta wartość próbkowania może być zbyt mała do dokładnego zdygitalizowania tych analogowych 20kHz. Zatem wyższe częstotliwości próbkowania są preferowane dla większej dokładności. Skąd pomysł o słuchaniu tychże? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, MariuszZ napisał:

Ta wartość próbkowania może być zbyt mała do dokładnego zdygitalizowania tych analogowych 20kHz

?????

----------------------

A co w ogóle zawiera przedział 17kHz-20Khz ?

Czy ktokolwiek jest w stanie pochwalic sie audiogramem z takim zakresem ? Na minus ilu decybelach "słyszy" ten zakres ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uzupełnię jeszcze:  dobre brzmienie to dobry system + dobre nagranie. Sam dobry sprzęt nie wystarczy.

Wracając do innych wątków: mam wrażenie, że mylicie głośność z dynamiką. Owszem - nośnik cyfrowy ma większą dynamikę niż analog, ale to nie oznacza od razu, że nagrania na CD mają maksymalną dynamikę, jaką ten nośnik oferuje. Wskazane - tutaj ograniczenie 60dB dla analogu - przecież nawet w części nagrania na CD nie zbliżają się do tej wartości.

I na koniec tego postu, moje osobiste spostrzeżenie: moje pierwsze systemu audio wyróżniały tylko nieliczne płyty, jako świetnie nagrane. Często było też tak, że słuchana płyta brzmiała średnio lub słabo, ale jeden czy dwa utwory wyróżniały się brzmieniowo.

Na przykład bardzo fajnie brzmiały Apollo 440 "Electro blue glide" czy Red Box "The circle & the square". Dzisiaj jak słucham, to te płyty brzmią też świetnie, ale w stosunku do innych zatarła się różnica jakości.  Poza tym - zniknął całkowicie "efekt" wyróżniania się pojedynczych utworów na płytach. Teraz jakakolwiek płyta słuchana od początku do końca brzmi zasadniczo na bardzo zbliżonym poziomie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Fafniak 20 podałem jako przykład do lepszego zobrazowania potrzeby odpowiednio większej liczby próbek do dygitalizacji. 

Pisałem wcześniej, że takie wysokie częstotliwości to tylko szum, harmoniczne i syntetyczne dźwięki. Mało prawdopodobne żeby stanowiły istotną część muzycznej treści. Mogą odpowiadać za jaśniejszą barwę, tło ale nie dostarczą słyszalnych nut. Te na muzycznej skali kończą się dużo wcześniej. 

Skąd zatem potrzeba w Hifi tak szerokiego pasma? Niektóre wzmaki ciągną do kilku setek kHz. 

Ja się domyślam, a Ty? Masz jakiś pomysł? 

Pozdrawiam. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, MariuszZ napisał:

Ja się domyślam, a Ty? Masz jakiś pomysł? 

By pasmo słyszalne było odtwarzane z minimalnymi zniekształceniami. Jak granice rozsuniesz od 5 do 50kHz ;)

16 minut temu, Melo-man napisał:

Z tego co pamiętam chyba można wykonać test do 20kHz, normalne badanie to jednak tylko do 8kHz.

Tak można zrobić takie badanie. Swoje z przed "kilku" lat zamieściłem

18 minut temu, MariuszZ napisał:

20 podałem jako przykład do lepszego zobrazowania potrzeby odpowiednio większej liczby próbek do dygitalizacji. 

Cos mi sie wydaje że sie nie rozumiemy. Ale ok. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, MariuszZ napisał:

Nie żebym się czepiał ale 192kHz dotyczy częstotliwości próbkowania nie zakresu jaki słyszymy.

Wiem o tym i wziąłem to pod uwagę. 192 kHz obejmuje dokładnie zakres do 96 kHz.

56 minut temu, MariuszZ napisał:

Żeby skwantyzować analogowy dźwięk o częstotliwości powiedzmy 20kHz potrzebna jest odpowiednio wyższa częstotliwość próbkowania.

Nie "odpowiednio", tylko dwukrotnie - w myśl twierdzenia o próbkowaniu, na bazie którego cyfrowa muzyka w ogóle powstała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Dzik napisał:

Wiem o tym i wziąłem to pod uwagę. 192 kHz obejmuje dokładnie zakres do 96 kHz.

Chyba się nie rozumiemy. Nie nagrywa się dźwięku do 96kHz. Ścieżka audio  max do 22kHz chyba jest. 96kHz też dotyczy częstotliwości próbkowania. Nie ciągnę tematu dalej bo to nie miejsce. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Melo-man napisał:

Poza tym - zniknął całkowicie "efekt" wyróżniania się pojedynczych utworów na płytach. Teraz jakakolwiek płyta słuchana od początku do końca brzmi zasadniczo na bardzo zbliżonym poziomie.

A to nie powinno być tak, że powinno bardziej różnicować? 😉 Ja pamiętam kiedyś jak każdy metal grał dla mnie prawie tak samo... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, marcinmarcin napisał:

A to nie powinno być tak, że powinno bardziej różnicować? 😉 Ja pamiętam kiedyś jak każdy metal grał dla mnie prawie tak samo... 

Różnicuje. teraz każda płyta brzmi inaczej. Kiedyś większość grała podobnie, a tylko kilka wyróżniało się brzmieniem.

Wielu pieje z zachwytu nad masterami Boba Ludwiga, a ja dzisiaj posłuchałem sobie "Street fighting years" i uczciwie powiem, że średnio to brzmi. Znaczy się - szału nie ma. Pamiętam, że jakaś inna płyta, na której tez figuruje też brzmiała przeciętnie. Ani dobrze, ani źle. 
Mam setki płyt z trudniejszą muzyką niż płyta Simple Minds, które brzmią lepiej. Nawet takie Sonic Youth czy The Birthday Party brzmieniowo bardziej mi się podobają. Do pierwszych płyt Killing Joke czy The Cult to nawet nie ma startu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Melo-man napisał:

Jedynie co mi się podoba w mojej kolekcji firmowane jako "made in japan" to składanka ELvisa Presleya, ale to wydanie jeszcze z lat 80-tych, gdzie jeszcze nawet japońce dobrze nagrywali płyty.

No proszę i wszystko jasne!

Mam ok 50 winyli z japan i żadna płyta  nie gra vką, ale to wszystkie wydania z lat 80… to samo z cd. 
 

ale jak porównać je do też starych wydań europejskich to brzmienie jest jakby bardziej obfite i przestrzenne, może w kilku są lepiej prezentowane wysokie tony i to tyle…

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...