Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 304
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. A dla mnie właśnie powyższe rozwiązanie jest jednym z najgorszych. I żeby nie było, testowałem również nakrętki. W ten sposób dźwięk staje się jazgotliwy i sporo traci na efektach stereofonicznych, precyzji rozmieszczenia źródeł w przestrzeni. Dodam jeszcze, że nie ma znaczenia, czy kolumny kosztowały 2k, czy 20k - efekt zawsze był taki sam. Nie pozostaje Ci więc nic innego, jak przetestować samodzielnie (lub uwierzyć jednemu z nas ).
  2. 160 W to bardzo dużo mocy w odniesieniu do domowego sprzętu audio. Tyle, że nie ma to znaczenia, o ile nie planujesz nagłaśniać dyskotek Przeciętnie wykorzystuje się max kilka watów w odsłuchach domowych. Przytoczę przykład wzmacniaczy lampowych typu SE. Max kilkanaście watów na kanał, a do tego transformatory wyjściowe (względnie duża impedancja wyjściowa) i nikt nie marudzi, że są "za słabe" . Po prostu ilość basu nie zależy od mocy wyjściowej wzmacniacza
  3. Właśnie staram się pomóc, pokazując, że poleganie na czyichś subiektywnych odczuciach jest błędem. Sugerujesz koledze rozwiązanie bazując na tym co sam słyszałeś w sposób bardzo kategoryczny. Jeżeli już jakiś czas zajmujesz się audio, to doskonale wiesz, że ten sam dźwięk dla jednego będzie jasny lub nawet ostry, a inny oceni go jako przebasowiony. Wg mnie nie ma innej drogi, szczególnie w przypadku kolumn, jak posłuchanie na własne uszy kilku modeli i wybranie tego najbardziej pasującego do upodobań. Dlatego zwykle nie udzielam się w tego typu tematach, nie chcąc sugerować komuś rozwiązania, które ja uważam za dobre, bo jest duża szansa, że wyda pieniądze w sposób, delikatnie mówiąc, nie optymalny. Jeżeli uważasz inaczej to ok, doradzaj dalej. Mnie najbardziej razi podpieranie się argumentami z zakresu nauk ścisłych, nie mając przy tym odpowiedniej wiedzy. Dlatego właśnie zabrałem głos.
  4. Obie pary wymienione wcześniej? Bo tego, że te same kolumny grały inaczej na różnych wzmacniaczach można się spodziewać.
  5. Ok. Takie miałeś subiektywne spostrzeżenie. Teraz pytanie, czy na jego podstawie wysnułeś poprawne wnioski Nie przyszło Ci np do głowy, że różnica wynika po prostu z kolumn i podłączone do innego wzmacniacza zaprezentowałyby podobne rozbieżności. Jeżeli chodzi natomiast o ruch membrany, to przy dwóch głośnikach o tej samej skuteczności, będzie większy w mniejszym z nich, aby przy tej samej mocy wytworzyć takie samo ciśnienie akustyczne.
  6. Po czym wznosisz, że tak zapytam? Co ma moc, bo rozumiem, że o tym mowa w stwierdzeniu "za słaby", do ilości niskich tonów? Tylko z góry proszę, nie pisz o "wydajności prądowej" bo to bzdury.
  7. Z całą pewnością to lepsza opcja, jeżeli źródło ma być cyfrowe. Jest to jednak rozwiązanie mniej uniwersalne - fani gramofonu już nie skorzystają. Piszę oczywiście o 22D.
  8. Zwróć uwagę na opis osi pionowej. Przy takim zakresie w większości przypadków będzie zaskakująco dobrze
  9. Wydaje mi się, że się Panowie za bardzo "wczuwają". Po pierwsze trzeba wziąć pod uwagę cel naszych tu zmagań - jest to hobby. W związku z tym, wydawanie fury pieniędzy na profesjonalny sprzęt pomiarowy i oprogramowanie jest uważam bezzasadne. Wg mnie REW to świetny darmowy program, oferujący bardzo dużą funkcjonalność pozwalającą na praktyczne zapoznanie się z wieloma zjawiskami akustycznymi zachodzącymi w naszych pomieszczeniach odsłuchowych. Jeżeli spojrzeć na historię zmian w programie, to widać, że cały czas się rozwija i powiększa swoje możliwości. Zapewne m. in. to także powód tylu jego wersji. A poza tym nie myli się ten, kto nic nie robi. Grunt, że autor nie spoczął na laurach i wprowadza poprawki wykrytych błędów. Z naszej strony, oprócz poszerzania wiedzy, można przy okazji poprawić co nieco w dźwięku, oczywiście w miarę możliwości wprowadzenia adaptacji w pomieszczeniu mieszkalnym. Co z tego, że ktoś wyda kilkadziesiąt tysięcy, zrobi super dokładne i wiarygodne pomiary, aby zgłębić wszelkie akustyczne zawiłości swojej jaskini, jak ostatecznie żona sprowadzi go na ziemię, nie pozwalając powiesić choćby jednego marnego absorbera :) W czym się na pewno zgadzam z Bartkiem to to, że nawet hobbysta powinien przyłożyć dużą wagę do świadomego wykonywania pomiarów i ciągłego uzupełniania wiedzy, aby interpretacja pomiarów i późniejsze wnioski były właściwe. Bez tego nawet profesjonalny sprzęt nic nie da. Na szczęście forum odwiedzają również zawodowcy, którzy chętnie odpowiadają i podpowiadają, wspierając nas, hobbystów :)
  10. Jeżeli nadal mowa o wzmacniaczu pracującym w klasie A, to przecież także w PP oba elementy aktywne (lub więcej par przy większych mocach) są stale w stanie przewodzenia. Nie występują tu więc zniekształcenia przejściowe (lub inaczej skrośne - ale to podobno błędne określenie ) charakterystyczne dla klasy B (lub AB od pewnej wartości sygnału, zależnej od punktu pracy elementów końcowych). Wad takiego układu dopatrywałbym się bardziej w niemożności dobrania idealnie jednakowych lamp lub tranzystorów. Ten problem można nieco złagodzić przez "uśrednienie", stosując większą ilość par elementów aktywnych połączonych równolegle, ale to generuje za to dodatkowe koszty.
  11. Z tego co się orientuję, to w pierwszej kolejności należy zadbać, aby lampy (lub tranzystory) miały jak najbardziej zbliżone parametry w obrębie jednego kanału - oczywiście mowa o układzie symetrycznym (push pull).
  12. Jeżeli chodzi o Altusy, to ja akurat nie mam zbyt dobrych wspomnień. Sam nie miałem, słyszałem jedynie u kilku znajomych i dźwięk z nich mi się zdecydowanie nie spodobał - dudniąco i ostro. Ale za to jeden z nich miał później inny wyrób zakładów Tonsil, mianowicie model Perfect 150. Wg mnie były o wiele lepsze. Grały też po jasnej stronie, ale już nie tak kłująco jak Altusy. A ogólnie wolę jednak bardziej współczesne konstrukcje. Nie wszystkie są przecież z tektury (oczywiście biorę pod uwagę te bardziej budżetowe). Ja jestem np dużym fanem marki Usher - świetne kolumny, prezentujące bardzo dobry stosunek jakość/cena (kiedyś był jeszcze lepszy).
  13. Pomysł do przetestowania rzeczywiście dobry, tyle że ja nie bardzo mam możliwość ruchu kolumnami na boki (pomijając inne niedogodności w postaci masy i podstawek ). Wprawdzie ten niewielki ruch pozwoliłby dopasować pozycję kolumny do jakiegoś podziału (na większą ilość części), ale myślę, że korzystniej byłoby zrobić takie porównanie, dzieląc odległość pomiędzy ścianami na powiedzmy 4 i 5 (jak na rysunku). Ja jeszcze nie posmakowałem ale jak słyszę dobry kawałek muzyki nawet na radyjku w kuchni to mam łzy w oczach i błogi stan 😉 Miałem na myśli bardziej progres w jakości odtwarzania, niż "przyzwoity sprzęt" w sensie stricte. Chodziło mi o to, że w miarę ciągłego ulepszania naszych grajków otrzymujemy coraz lepszy dźwięk i cofnięcie się do początku drogi nie byłoby zapewne zbyt przyjemne. Przyznam też rację - dobre kawałki bronią się nawet, gdy są odtwarzane z radyjka
  14. Wtedy po prostu słuchałeś muzyki :) Teraz masz zapewne większe możliwości finansowe, a i dostępnych gadżetów cała fura. Dlatego oprócz hobby jakim jest muzyka, doszło nowe - sprzęt grający. Tak przypuszczam, patrząc po sobie, ale myślę, że to dość powszechne zjawisko wśród stałych bywalców tego forum :) Zauważmy, że głównie rozmawiamy o sprzęcie i akustyce. Działy poświęcone muzyce są zdecydowanie rzadziej odwiedzane, a jeżeli już, to naprawdę rzadko kto roztrząsa tam, czy np Węgierską rapsodię nr 2 Liszta lepiej wykonuje Rafał Blechacz czy Valentina Lisitsa. W każdym razie, dla mnie muzyka i sprzęt to dwa dość odrębne zagadnienia, pomimo, że mocno ze sobą związane - w warunkach domowych jedno bez drugiego traci rację bytu. Oczywistą oczywistością jest natomiast to, że do lepszego łatwiej się przyzwyczaić. Jak ktoś posmakował przyzwoitego sprzętu, to trudno się później słucha na radyjku w kuchni
  15. A tak, rośliny jak najbardziej. Są dobrym pochłaniaczem, chociażby ze względu na większą ilość miejsca zajmowanego w przestrzeni (te, o których wspomniałeś) względem ustrojów akustycznych. Są też zwykle w większej odległości od ścian. To sprawia, że są jakby bardziej w odpowiednim miejscu, biorąc pod uwagę to co wcześniej pisał @Tom.O - a więc tam gdzie prędkość cząsteczek powietrza jest większa. Bardzo dobrze działa też choinka. Wcześniej nie stosowałem, ale w tym roku żona była bardzo stanowcza w tym względzie, dzięki czemu mogłem doświadczyć jej wpływu na dźwięk - po demontażu wyraźnie pojaśniał. Szkoda, że nie pomierzyłem Ja nie podejmuje się odpowiedzieć na takie pytanie. Ciśnie się na usta standardowe "to zależy" 😂 Mogę potwierdzić słowa Krafta, że w pustym pokoju słucha się bardzo źle. Sprawdziłem to już dawno po remoncie. Pierwszą rzeczą jaką rozstawiłem w pokoju był sprzęt grający. Szkoda było zachodu. Brzmiało tak beznadziejnie, że chyba rzeczywiście trudno byłoby znaleźć kolumny tak źle brzmiące w standardowo umeblowanym pokoju - oczywiście żart, bo i takie słyszałem Z drugiej jednak strony, biorąc pod uwagę, że w ostatnim czasie zrobiłem dość spory skok jakościowy (a może bardziej należałoby napisać cenowy) w temacie kolumn i to nie za jednym zamachem i w obrębie jednej marki, w ten sposób też można sporo poprawić. Z tym, że pokusiłbym się o stwierdzenie, że większy przyrost jest pomiędzy najtańszymi a środkowymi z trzech par, jakie posiadam. Środkowe i najdroższe najchętniej stosowałbym zamiennie, w zależności od nagrania, pomimo, że jedne to monitory a drugie podłogówki.
  16. Myślę, że jednak nie. Właściwie to jestem tego pewny (kontynuując naszą rozmowę przewijającą się na przestrzeni kilku już wątków ). Dwie różnie zbudowane kolumny, ale o takiej samej charakterystyce amplitudowej nie odtworzą muzyki w taki sam sposób. Chodząc po pokoju podczas, gdy odtwarzana jest muzyka, słychać, że dźwięk się zmienia - inaczej być nie może, skoro rzut oka na wykres pokazuje różnice kilkudziesięciu dB, w różnych pozycjach pomieszczenia. Tylko czy te zmiany można porównać do wymiany kolumn na inne? Dodam jeszcze, że charakterystyki samych kolumn, wykonane w komorze bezechowej, nie różnią się tak znacząco, jak te z różnych pozycji pomieszczenia.
  17. A ja proponuję dobrze przyjrzeć się skali osi pionowej przy pomiarach charakterystyk amplitudowych pomieszczeń odsłuchowych. Właściwe wnioski powinny nasunąć się same
  18. Z uwagi na brak pomysłów, u mnie chwilowa przerwa w pomiarach . Dlatego trochę sobie ostatnio majsterkuję przy podstawkach pod kolumny, jak również prześwietlam pewien wzmacniacz, rozważając, czy jego ewentualny zakup jest mi niezbędny do życia
  19. No nie wiem, czy to dobry pomysł. Wątpliwości mam dlatego, że w ostatnim czasie miałem akurat wpięte do wzmacniacza dwie pary kolumn. Przełączałem tylko zaciski z pilota. Nie ważne w którą stronę przełączyłem, przez jakiś czas, zawsze gorzej brzmiały kolumny na które przełączałem. Po prostu nasze uszy potrzebują chwilę na przyzwyczajenie się do nowych zniekształceń (kolumny idealne nie istnieją).
  20. Te sprawy nawet słychać i to dość dobrze. Zapewne zauważyliście, że dźwięk się zmienia w zależności od pozycji na fotelu. Ja mam akurat fotel z dość wysokim oparciem. Położenie głowy na tym oparciu powoduje wyraźne wzmocnienie wysokich tonów. Temu rzeczywiście muszę się mocniej przyjrzeć, bo mam dość skomplikowaną sytuację w miejscu odsłuchowym, patrząc w poprzek pokoju. Siedzę mniej więcej w środku (cały czas piszę o szerokości), ale z lewej strony mam otwarty otwór wejściowy (brak drzwi). Do kolejnej ściany za tym otworem jest dokładnie taka sama odległość jak ma pokój na szerokość. Przyznacie, że ciekawe Zapewne dlatego w przejściu słychać potężne wzmocnienie pewnej częstotliwości (z wyliczeń i na ucho coś ok 35 Hz) - odpowiadającej połowie długości fali pierwszego rezonansu wynikającego z szerokości pokoju, a zarazem drugiego z podwojonej odległości pomiędzy ścianą pokoju i tą widzianą przez drzwi. W takim wypadku siedzę mniej więcej w węźle tej fali i być może to jedna z przyczyn ww dołka. Zależy co się chce zmierzyć. Wpływ jest, bo nawet sam to kiedyś "odkryłem" nie mogąc uzyskać powtarzalności pomiarów w teoretycznie identycznych warunkach - robione jeden za drugim. Problem się rozwiązał, gdy na czas pomiaru zacząłem wychodzić z pokoju (w REW można ustawić opóźnienie rozpoczęcia). Ma to znaczenie o tyle, że czasem chcąc coś porównać, np. wpływ jakiegoś ustroju, wprowadzamy sobą dodatkowe niedokładności, co później może przełożyć się na błędne wnioski.
  21. Ja za to porównywałem mikrofony ( tu ). Pomimo, że używam mikrofonu typu diy, a więc nie gwarantującego dokładności pomiarowej, różnice względem UMIK'a (mikrofonu typowo pomiarowego) są niewielkie. Powiedziałbym nawet, że w zastosowaniach amatorskich pomijalne, w odniesieniu do wahań krzywej, wynikających z akustyki pomieszczenia, czy nawet charakterystyki samych kolumn. Na innym wzmacniaczu będzie tak samo. Jestem przekonany, że w takim pomiarze nie będzie widać żadnych różnic.
  22. Górki i dołki podobne jak u wszystkich Zwracać może uwagę spory (szeroki) spadek w zakresie od 100 Hz do 1 kHz. Patrząc na to, można by przypuszczać, że brzmienie jest raczej chłodne (niedostatki w wyższym basie i środku pasma). W każdym razie kiedyś bym tak pomyślał. Jednak teraz, po tych wszystkich pomiarach w odniesieniu do tego co słychać (może bardziej należałoby napisać "słyszałem" ), już wcale nie jestem przekonany, czy jest to poprawny wniosek .
  23. Może nie kompensujemy, a łatwo akceptujemy pewne niedociągnięcia w tym zakresie. Dla przykładu: posłuchaj przez chwilę muzyki z wyłączoną korekcją we wzmacniaczu, a następnie dodaj powiedzmy trochę góry. Tylko przez chwilę będziesz czuł, że coś jest nie tak. Słuch dość szybko przyzwyczaja się do takiej zmiany. Gdy następnie powrócisz do pierwotnego ustawienia, znowu przez pewien, krótki czas zmiana będzie odczuwalna, po czym uczucie to się rozpłynie. Odnośnie zmiany okablowania, źródła itd - nigdy nie podchodziłem do tego w sposób, który napisałeś. Uważam, że takie zmiany, tyko w sposób pośredni wpływają na odczucia związane z balansem tonalnym. Przypuszczam, że różnice w brzmieniu powodowane zmianą wymienionych elementów wynikają z ich interakcji z otoczeniem w sposób mechaniczny - poprzez przenoszenie wibracji. Jeżeli powiedzmy niektóre (z tych ważniejszych) elementy (także obudowa, kable którymi wszystko jest połączone) wzmacniacza wpadają w rezonans przy pewnych niskich częstotliwościach (efekt mikrofonowy), to może to mieć skutek w dźwięku w postaci wolniej wygaszanych dźwięków o tej częstotliwości, czyli może dawać wrażenie, że wzmacniacz gra bardziej dociążonym dźwiękiem. Dzieje się to jednak na skutek zniekształceń, które wpływają na inne aspekty dźwięku. Dlatego ja jednak staram się oceniać bardziej pod kątem precyzji w dźwięku a nie równowagi tonalnej. Zwracam uwagę na rozdzielczość, jakość stereofonii, przejrzystość. Dobrym testem jest np zwiększanie głośności. Jeżeli przy dużym natężeniu dźwięk nadal jest przyjemny, nie staje się hałaśliwy i denerwujący (tak jakby ktoś włączył w tym samym pomieszczeniu kolejne źródło dźwięku) to znaczy, że poczyniona zmiana była w dobrym kierunku. Przecież nie napisałem, że powyższe są nieważne. Przeciwnie, uważam, że są podstawą do "zabawy" odpowiedzią częstotliwościową.. No i właśnie w tym rzecz, że i owszem, pogrubione zjawiska mają mniejszy lub większy wpływ na charakterystykę amplitudową, ale mam wrażenie, że bardziej należy się zająć nimi samymi, ale nie pod kątem prostowania ww charakterystyki. Oczywistym jest, że pozbycie się fal stojących w niskim zakresie częstotliwości spowoduje dużą zmianę na charakterystyce amplitudowej. Pamiętajmy jednak, że muzyka to w odróżnieniu od harmonicznych sygnałów testowych do wyznaczania charakterystyk częstotliwościowych, sygnał bardzo zmienny. Nie chcemy przecież, aby np odtwarzany dźwięk uderzenia w kocioł, wybrzmiewał u nas jeszcze długo po tym jak zaniknie w nagraniu, bo to psuje odbiór. Na charakterystyce amplitudowej nie widać właśnie tego wymiaru czasowego. Wiem, wiem, mamy od tego inne wykresy Tylko, że skupiamy się głównie na prostowaniu tego. Dlatego mam wątpliwości, czy korekcja cyfrowa stanie tu na wysokości zadania. Przecież pomimo wyprostowania charakterystyki amplitudowej, nie zlikwiduje tych wszystkich dokuczliwych dodatków serwowanych przez pomieszczenie. To co widać na wstawionym wygładzonym wykresie, na pewno nie jest filtrem grzebieniowym. Myślę, że po prostu wynika z mało jednorodnego rozkładu energii akustycznej w Twoim pokoju, co o ile pamiętam, nie jest niczym niezwykłym w niedużym pomieszczeniu.
×
×
  • Utwórz nowe...