-
Zawartość
5 029 -
Dołączył
Wszystko napisane przez Rafał S
-
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Rafał S na Kraft w Audiofile dyskutują
Ręce opadają. Kabli nie da się usłyszeć, ale różne wejścia wzmacniacza już tak? -
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Rafał S na Kraft w Audiofile dyskutują
Gdybyś umiał czytać ze zrozumieniem tekstu uśmiałbyś się, jak ja. Podsumowując: 1. Nie powiem Wam, gdzie i kiedy zdobyłem formalne wykształcenie. 2. Tylko ja jeden z całego zespołu w Sony opanowałem super świetne bardzo drogie urządzenie. 3. Tamto super świetne bardzo drogie urządzenie oddałem za darmo, bo pieniądze nic dla mnie nie znaczą, zresztą było mnie stać na jeszcze bardziej super świetne drogie urządzenie. 4. Wniosek - nie próbujcie mnie naśladować i powtarzać pomiarów, bo nie macie moich unikatowych umiejętności, nie stać Was na jeszcze bardziej super świetne drogie urządzenie a nawet gdyby było Was stać, to nie opanowalibyście go, skoro tylko ja w całym Sony rozgryzłem starszy model. 5. Możecie mnie tylko podziwiać i słuchać w nabożnym milczeniu. Nie czytajcie prac naukowych, bo piszą je ciemniacy albo oszuści, którzy nie mają moich unikatowych umiejętności. Prawdę znajdziecie tylko na mojej stronie i moim kanale youtube. Przekażę Wam ją tylko ja - ostatni ocalały mnich z Shaolin demaskujący kłamstwa branży i przekupnych pseudonaukowców swoim jeszcze bardziej super świetnym drogim urządzeniem. Czy wszyscy czytają to, co ja??? -
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Rafał S na Kraft w Audiofile dyskutują
Cóż z tego, że są bardziej prestiżowe uczelnie? Kunchur jest profesorem fizyki, od lat zajmuje się przewodnikami i ma też publikacje w czasopismach z wyższej półki niż JAES (choćby w Physical Review Letters). Nie jest przypadkową osobą, jak Amir. Ja się i tak dziwię, że komuś na tyle poważnemu chciało się zająć audio. W każdym razie, od czerwca 2021 r. kable oficjalnie "grają" i można to wygooglać w 2 minuty. A u nas regularnie powracają argumenty strony przeciwnej, że nic nie stwierdzono, nikt nie przeprowadził testów itd. -
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Rafał S na Kraft w Audiofile dyskutują
Interconnect-cable-measurements--Kunchur.pdf -
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Rafał S na Kraft w Audiofile dyskutują
Audibility-of-cable-pathways--Kunchur.pdf -
Czyżby cechy linii transmisyjnej?
-
Ja też. Ale perkusista się nie leni, prawda?
-
Zależy od sytuacji - jeśli komuś idealnie zgrają się z trudnym pomieszczeniem lub elektroniką, to ich zakup może być bardziej opłacalny niż wymiana reszty sprzętu czy mieszkania.
-
Michał już nie pracuje w NTA - odszedł pod koniec lutego.
-
Mam 3 płyty Imeldy (nie licząc koncertu jeffa Becka) - dwie wczesne i tę zrobioną przez T Bone'a Burnette'a. Zanim kupiłem tę trzecią, przeczytałem całą historię. Lubię wiedzieć, kto gra na płytach i zdarza się, ze dokonuję zakupów wyłącznie na podstawie nazwisk muzyków towarzyszących. Ale nazwisko męża Imeldy musiałem teraz sprawdzić na allmusic.
-
Te wczesne są nagrane z mężem - gitarzystą Darrelem Highamem i utrzymane w stylistyce żywiołowego rockabilly urozmaicanego swingowymi balladami. Po rozwodzie zaczęły się inne brzmienia, tak jak na "Life. Love. Flesh." wyprodukowanej przez T-Bone Burnetta i z gościnnym udziałem Jeffa Becka. Wcześniej z kolei Imelda wystąpiła gościnnie na koncertówce Jeffa poświęconej Les Paulowi (2011 r.). Którą stronę Imeldy wolicie? @tomek4446 ? Ja chyba lubię obydwie, ale ze wskazaniem na tę spokojniejszą.
-
Kolejna propozycja z Naxos Jazz: Dejan Terzic Quartet - Four For One (1998 r.). W składzie George Garzone grający głównie na tenorze , ale (jak wielu tenorzystów) sięgający też czasem po sopran. To właśnie ze względu na George'a kupiłem płytę. Słuchałem go kiedyś na żywo, grającego z Dickiem Oattsem na drugim saksie i braćmi Schuller (synami Gunthera Schullera) w sekcji rytmicznej. Jeden z najlepszych koncertów jazzowych na jakich byłem. Tej płycie, nagranej w formacie typowego kwartetu z fortepianem i firmowanej przez żywiołowego perkusistę, też niczego nie brakuje. Postbop zagrany z pazurem, zróżnicowany, a jednocześnie - na swój swobodny sposób - swingujący i zdradzający wpływy hardbopu (rasowy ton Geroge'a). Sam lider też jest wyraźnie zapatrzony w amerykańskich mistrzów konkretnego uderzenia. Jestem ciekaw, czy ktoś z Was zna tych muzyków ( @sonique, @Grzesiek202, @Adi777, @maxredaktor, @MariuszZ ) Garzone'a możecie kojarzyć np. z niektórych płyt Joe Lovano.
-
Sprawdziłem, że Dreyfus Jazz wydał album (2CD + DVD) z jednego z tych koncertów. W składzie dwu młodych muzyków: Christian Scott i Alex Han. Ciekawe, że Scott nie pierwszy raz występuje w tego typu projekcie. Mam płytę świetnego nowoorleańskiego alcisty Donalda Harrisona "Kind of New" nagraną z wybornym zespołem, gdzie partie Milesa też grał właśnie ten trębacz, wówczas 19-letni. (Jednak największym ekspertem od grania w estetyce Davisa był zmarły 3 lata temu Wallace Roney, ale to temat na kiedy indziej.)
-
I pomyśleć, że jacyś frajerzy kupują współczesny nowy badziew. A przecież wystarczy nabyć klasyka, wykonać te parę drobnych czynności i cieszyć się dobrym dźwiękiem przez dekady. Każdy z nas może to zrobić.
-
Pytanie, było do Grześka, ale też odpowiem. To nie jest kwestia strachu. Świat jest pełen muzyki, którą szanuję, ale nie słucham, bo nie czuję takiej potrzeby. Hemphill jest jednym z przykładów. Im jestem starszy, tym bardziej doceniam jazzmanów, którzy potrafią zmieścić sporo treści w pozornie prostej formie.
-
@tomasz1w Fajnie napisałeś i cieszę się, że Cariny dobrze wypadły. Słuchałem ich kiedyś u siebie (18m2) i wtedy nie brakowało mi basu. Bardzo dziarskie maluchy. Gdyby nie brak zgrania z CXA81 na sopranach być może bym je wtedy kupił, bo ta szczegółowość była imponująca. Pozdrawiam.
-
Na tej płycie wyżej, wrzuconej przez @J4Z był jazz, tylko trzeba uważnie słuchać.
-
Nie dziwię się. Nigdy się nie interesowałem muzyką z tak silną zawartością etniczną, ale czasem zahaczałem o nią od strony jazzu, szczególnie francuskiego, który jest dziś prawdziwym konglomeratem różnych kultur. W każdym razie, trudno przeoczyć w tym zespole bardzo mocną stronę rytmiczną - gdyby odrzucić wokale, to wciąż zostałoby solidne fusion.
-
Rozumiem, że w komplecie do irdaca kupiłeś zasilacz liniowy Tomanka?
-
Z zasady jestem przeciwny cytowaniu obrazków, ale tym razem nie mogę się powstrzymać. Ogólnie design jest dla mnie bez większego znaczenia, ale to jest potworek, jak rzadko. Mam nadzieję, że dobrze temu człowiekowi gra, bo wygląda tak, że i w kuchni bym się wstydził postawić. Estetycznie Twój nowy nabytek Denona stoi jakieś trzy klasy wyżej.
-
Dodam jeszcze tylko, że powyższe nie dotyczy niestety pierwszego utworu na ww. płycie - "It won't take long to see you again" - moim zdaniem nieciekawego i stanowiącego tylko pretekst do improwizacji.
-
Gusta są różne i nie zamierzam Was na siłę przekonywać. Mogę natomiast powiedzieć, co mnie się tu podoba. Przede wszystkim kompozycje. Jestem już zmęczony tym, że nawet na płytach wybitnych instrumentalistów śpiewność odnajduję głównie w improwizacjach, a same tematy są albo banalne, albo stanowią abstrakcyjne sekwencje akordów. Tutaj jest kilka melodii, które sprawiają mi przyjemność (choćby tytułowa ballada "Wherever You Are"). Nawet bluesowy "You know it" jest moim zdaniem powyżej średniej tego typu numerów i ma w sobie rzadką lekkość. Pani Ola wymienia kilka inspiracji i nieprzypadkowo jest wśród nich Horace Silver. (Bardziej już chyba skomplementować nie mogę, bo Silver to przecież kopalnia świetnych kawałków.). Wykonawczo też nie mam zastrzeżeń, bo zespół to pierwsza liga polskiego jazzu. Oczywiście na własnych płytach Sikała poszybowałby wyżej w improwizacjach, tutaj formuła trochę go ogranicza. Nie wykluczam, że autorka płyty również mogłaby pokazać więcej w formacie trio. Za to tutaj ma okazję zaprezentować się jako wytrawna akompaniatorka, a to wcale nie jest oczywista umiejętność. Słuchałem niedawno debiutanckiej płyty cenionej islandzkiej pianistki Sunny Gunnlaugs - Mindful z 2003 r. Amerykański zespół jest tam wyraźnie lepszy od niej i chwilami miałem wrażenie, że Sunna nie wie, co ma robić w akompaniamencie i usuwa się z linii ognia. Ola Mońko przez cały czas ma swoją muzykę pod pełną kontrolą. (Kompozytorsko tym bardziej przebija Sunnę z debiutu, ale o tej stronie p. Oli już mówiłem - jestem pewien, że Horace Silver uśmiecha się z chmurki ).
-
Zarówno Roxy Music, jak i Bryana solo znam bardzo wybiórczo - głównie z radia i składanki, którą prawie 30 lat temu kupiłem na kasecie. Nie można mieć wszystkiego. Ale z tyłu głowy wciąż jest myśl, żeby kiedyś kupić coś więcej, bo jak ich słyszę, to zawsze budzą we mnie pozytywne uczucia.
-
Czas na płytę, którą już anonsowałem w rozmowie z Grześkiem (@Grzesiek202 Ola Mońko - Wherever You Are (Soliton, 2018 r.). Klasyczny amerykański jazz w stylu Blue Note z najlepszego okresu, tyle, że to głównie autorski materiał naszej pianistki. W tym dwa utwory, które zdobyły I nagrody na Konkursie Kompozytorskim im. Krzysztofa Komedy. Wszystko to zagrane bez żadnych kompleksów przez muzyków krajowych (oczywiście poza Allenem). Maciej Sikała - saksofon tenorowy, Jerzy Małek - trąbka, Ola Mońko - fortepian, Michał Barański - kontrabas, Eric Allen - bębny. Już od dość dawna uważam, że lepiej grać dobrze niż odkrywczo. Moim zdaniem bardzo wysoka półka i dziwię się, że nie mówiło się o tym albumie głośniej.
-
Zawsze ich ceniłem. Marcin, a słyszałeś jakieś solowe albumy Phila Manzanery? Ja mam jedną - "Firebird V11" z 2008 r., nagraną z udziałem Leszka Możdżera. Ciekawe granie.