Skocz do zawartości

michaudio

Uczestnik
  • Zawartość

    911
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez michaudio

  1. Niektórzy bywają w weekendy w pracy, na służbie, stąd aktywność.
  2. W słuchawkach bas słychać czysto pneumatycznie, bo mamy bardzo dużą powierzchnię membrany w stosunku do objętości powietrza które napędza. W aucie jest sytuacja pośrednia, bas słyszymy częściowo pneumatycznie, a częściowo normalnie jak w pomieszczeniu. Każdy pewnie zwrócił uwagę, że dający basem samochód nie buczy równomiernie. Jeśli ktoś był na pokazie ekstremalnego car-audio, to pewnie zwrócił uwagę na to że natężenie basu tworzy swoiste kręgi wokół auta. Tu działa ta sama fizyka, źródło basu promieniuje dookólnie, w pionie i poziomie, bas tworzy kopułę, lub kulę jeśli jego źródło znajduje się nad ziemią (np. auto znajduje się na górze piętrowego parkingu). Zależnie od częstotliwości najmocniejsze uderzenie basu słychać na jednej czwartej długości fali, a w przypadku dużej mocy car-audio także na całej długości fali+ 1/4 fali. Dlatego najniższego basu tak naprawdę wewnątrz auta nie słychać w całości, dla przykładowych 25Hz szczyt fali basu będzie najbardziej odczuwalny w dwóch odległościach, 3,44metra i 17,2 metra od suba. Stąd bierze się ten wredny efekt buczenia wewnątrz budynku gdy stanie pod nim dające basem auto.
  3. Fala akustyczna 18hz ma 19,11 metra, szczyt sinusoidy jest osiągany na 1/4 długości fali, czyli 4,78 metra od źródła dźwięku. Dla 35 Hz fala ma 9,82 m, więc szczyt sinusoidy wypada 2,46 metra od suba. Jedna czwarta długości fali akustycznej, właśnie w takiej odległości od źródła odczuwamy najwyższy poziom basu dla danej częstotliwości.
  4. I jeśli chodzi o Luxmana i wiele innych piecyków vintage, to brzmią przyjemnie, bo ich charakterystyka nie jest płaska jak stół. Wiele z nich w pomiarach ma charakterystykę, która przypomina krzywą Harmana, są brzmieniowo dopasowane do fizjologii naszego słuchu, dlatego ich słuchanie sprawia nie do końca uświadomioną radość. Dziś buduje się sprzęty zapominając o tym, dla kogo są przeznaczone, świetnie się mierzą, ale dźwięk który się z nich wydobywa jest niedopasowany do charakterystyki naszego słuchu. Dlatego część ludzi instynktownie wybiera lampy i stare tranzystory, bo sprawiają więcej frajdy. A o to chodzi w tym hobby.
  5. Nie wiem jak grają, bo ich nie słyszałem. Mogę się jedynie domyślać, że grają po amerykańsku, z rozmachem, bo za to są chwalone, ale tylko z potężnym wzmacniaczem. A o to, że artysta decyduje o kształcie brzmienia to dla mnie mit. Nawet p. Marek Biliński który sam produkuje swój dźwięk oddaje go do dystrybucji jako plik 24bity/96kHz. Z tego nie będzie dobrego dźwięku na CD, bo powyższa wartość nie jest krotnoscią zapisu cd. Pomijam już sytuacje w których ludzie produkujący dźwięk, korzystają tylko ze sprzętu pro. Nie porównując nawet jak ich produkcje brzmią na sprzęcie konsumenckim, nie robią sobie regularnie audiogramów. A pracując uszami przez wiele godzin dziennie, są bardziej narażeni na problemy ze słuchem. Jak mają zrobić dobry dźwięk, skoro nie mają układu odniesienia. Robią dźwięk dobry dla siebie, a że każdy z nas jest inny, to efekt ich produkcji zawsze jest różny, ale nigdy powtarzalny, uniwersalny. Poza tym nagranie nawet stricte akustycznych instrumentów jest wielokrotnie zmienione w produkcji, więc w miarę prawdziwe bywają tylko nagranie zrobione jednym mikrofonem, w jednym podejściu, na tak zwaną setkę. Inne, jak na przykład "wyroby" Stockfish Records, są ich przeciwieństwem. Są zapisem istnej orgii kompresorów na oryginalnym brzmieniu, są tak przekoloryzowane, że brzmią jak karykatura. Bo z dźwiękiem oryginalnych instrumentów nie mają zbyt wiele wspólnego. Tak że każde praktycznie nagranie, to efekt kreacji, a te prawdziwe właściwie nie występują, bo toną w oceanie przeprodukowanej pod wieloma względami muzyki.
  6. A jeśli chodzi o Dynaudio Evoke 50, to nie widzę żeby miały być prądożerne, są cichsze z racji niższej skuteczności, ale przebieg ich modułu impedancji nie wskazuje żeby były jakimś zabójczym obciązeniem dla wzmacniacza. Więc nie są prądożerne. Legendarnie prądożerne kolumny to na przykład Infiniti kappa 9a, ze spadkami impedancji poniżej dwóch omów w zakresie najniższego basu, z nimi nie ma przebacz. Do prawidłowego, stabilnego grania potrzebują prawdziwej elektrowni, a w towarzystwie niektórych słabych piecyków, powodują ich wzbudzanie i trzepoczą membranami basowców. W porównaniu z nimi większość dzisiejszych kolumn to impedancyjny pikuś.
  7. Nie dziwię się, że nie dobrałeś żadnej końcówki mocy. Nie usłyszałeś żadnej różnicy na plus. Nie mogło jej być, bo ograniczeniem i swoistym zrównywaczem była jakość dźwięku za którą odpowiada wyjście przedwzmacniacza. Z tak samo brzmiącego źródła nie mogło być różnic. Prawidłowo skonstruowana końcówka mocy zazwyczaj ma prawie idealnie płaską charakterystykę, brak jej własnego charakteru brzmienia. To jak ona zabrzmi zależy od tego jak zabrzmi przedwzmacniacz. Jeśli przedwzmacniacz skoryguje brzmienie, na przykład podbije średni bas, przełom średnicy i sopranów, to nada taki charakter końcówce. Jeśli i przedwzmacniacz, i końcówka brzmią równo i płasko, to otrzymamy dźwięk który będzie bezbarwny dla naszych uszu, bo nie uwzględnia on krzywych izofonicznych naszego słuchu. (Patrz krzywe jednakowej głośności Fletchera-Munsona, krzywa Harmana). Wzmacniacze zintegrowane i amplitunery, które mają filtr kontur czy loudness, po jego włączeniu, brzmią naturalniej przy cichszym słuchaniu. Łatwiej odczuć różnicę brzmienia końcówki mocy zmieniając przedwzmacniacz, bo to on, jego tonacja, możliwości korekcji tonów, loudness zmieniają brzmienie końcówki. Dlatego między innymi tak przyjemnie odbieramy ciepły i naturalny dźwięk starych wzmacniaczy z funkcją loudness. Stare piece kiepsko wychodzą w pomiarach, ale brzmią tak, że nóżka sama chodzi. Nowe piece świetnie się mierzą, ale bez konturu i korekcji brzmią płasko jak wykres ich charakterystyki. Nasze uszy tego nie lubią, stąd po ochach i achach wynikających z nowosci, następuje pogłębiające się rozczarowanie. Gra cały system, więc najpierw musimy mieć naturalnie brzmiące źródło, potem przedwzmacniacz i końcówkę które tego nie zepsują, i na końcu dobre kolumny. Jeśli źródło, preamp zagrają płasko, to zmiana końcówek mocy już tego nie uratuje. Będzie płasko i kiepsko.
  8. To jak zagra końcówka mocy zależy od dopasowania elektrycznego wyjścia i wejścia jakości przedwzmacniacza.
  9. Bardziej prądożerne są kolumny o niskiej skuteczności, nie ważne duże czy małe. Ale przy takiej samej skuteczności z wata, najwięcej mocy pochłania odtwarzanie niskich tonów, stąd dość logiczny wniosek że duża kolumna trójdrożna, potrzebuje więcej mocy niż monitor, czy surround o ograniczonym zakresie basu. W amplitunerach kina domowego mamy możliwość kompensacji różnic w skuteczności poszczególnych głośników.
  10. Odpowiedz jest prosta, przednie kolumny kina są największe, a zatem najbardziej prądożerne, i to one generują najwyższe temperatury pracy końcówek mocy. Certyfikaty bezpieczeństwa użytkowania w UE wymagają aby sprzęt był idioto odporny, stąd największe redukcje mocy na kanałach przednich. Reszta kanałów kinowych wymaga minimalnych mocy, więc w efekcie jest właśnie tak jak na powyższym obrazku. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest zastosowanie zestawu kolumn 8ohm. Są rzadziej spotykane, ale do zdobycia.
  11. Absolutną podstawą jest swobodna wentylacja, czyli ustawianie na górnych blatach stolików, ewentualnie w rackach z wymuszoną wentylacją. Sprzęt wciśnięty w zaślepioną od tyłu półkę, to strzał w kolano. A co do redukcji mocy, to pośrednio efekt ilości kanałów, im więcej tym większy kłopot. Moje niegdysiejsze markowe piece 5.1 miały porządne zasilacze, i fakt grzały się, ale nigdy nie zdarzyło się, żeby któryś się wyłączył. Nawet po kilku godzinach grania koncertów, bo zawsze miały swobodną wentylację.
  12. Warto mieć komplet głośników jednej firmy, bo to pozwala zachować spójność brzmienia całości. Fakt, że ośmio ohmowe kolumny są łatwiejszym obciążeniem elektrycznym i termicznym dla wzmacniacza/amplitunera, który dzięki temu mniej się grzeje. Kolejna drobna różnica użytkowa jest taka, że przy z 8ohm trzeba trochę mocniej kręcić gałką volume, by uzyskać ten sam poziom dźwięku co ze 4ohm. Ogólnie dla trwałości sprzętu 8ohm jest lepsze, przy 4ohm, wzmacniacz bardziej się grzeje, musi mieć wydajniejszy zasilacz, by stabilnie pracować. Większość dziś dostępnych kolumn jest realnie bardziej zbliżona do 4ohmów. Dlatego warto stosować odpowiednie ustawienie przełączników impedancji, szczególnie w kinie domowym, przy większej ilości kanałów. Zawsze należy zapewniać wzmacniaczom/amplitunerów jak najlepszą wentylację, dzięki temu przedłużamy znacząco żywotność sprzętu i zmniejszamy potencjalne zagrożenie pożarem. Tyły w kinie można postawić przy uchu, i skompensować to płynną regulacją opóźnienia. To podstawy kalibracji kina. Pozdrawiam.
  13. No tak panowie, kupowanie i testowanie sprzętu generuje koszty, ale w zamian daje coś bezcennego... Doświadczenie.
  14. Na temat: użycie głośników stereo w kinie ma sens, dopóki jakość tych frontów i ich napędu nie odbiegnie zbyt jakością od reszty głośników, bo wtedy dźwięk straci spójność. 😁 Opisałem własne doświadczenia, ale widzę że tutaj liczą się tylko treści wspierające. Jakiekolwiek inne zdanie jest niedopuszczalne. Bo jeszcze ktoś poznałby obie strony medalu, i podjął świadomą decyzję. Kto to widział takie rzeczy na forum? 😜 Sam też odwodziłem Martina od półśrodków, ale każdy wyciąga że wpisów tylko to co mu pasuje do jego tezy. Proszę o przeczytanie ze zrozumieniem moich wpisów, i nie wyrywanie pojedynczych zdań z kontekstu. Pozdrawiam pokojowo 😀
  15. Właśnie to napisałem kilka postów wyżej wytłuszczonym drukiem. "Wyboru musisz dokonać sam"
  16. I nie prowadzę żadnej krucjaty, kino jest super. Po prostu kino dla mnie kosztowałoby by jakieś chore z punktu widzenia budżetu kwoty.
  17. Powiem jeszcze inaczej, miałem dwa sety kina. Pierwszy Ampli Harmana, AVR 165 grał na tamten moment naprawdę dobrze, takie mięsiste granie live. Niestety ciągle "zapominał" ustawień, po każdym odpaleniu nawet radio było głuche, i trzeba go było kalibrować i ustawiać od nowa. Wymieniłem go na lepszy jak sądziłem wzmacniacz kinowy Yamaha Dsp-ax2. Funkcjonalnie bez zarzutu, ale dźwiękowo już niekoniecznie, w porównaniu do harmana sucho, bez wypełnienia. Wtedy zamiast ax2 podłączyłem mój pierwszy wznak stereo vintage, i to był dla mnie strzał w dziesiątkę. Dźwięk którego chciało się słuchać, nie tak rozdzielczy i dokładny, ale bardzo urokliwy dla moich uszu, i pasujący do starszych filmów. Tak to kino zaczęło się kurzyć, i w końcu je sprzedałem. I tu ciekawostka, bo po Yamahę kupiec przejechał ponad 550 kilometrów z Czech. Gdybym miał mieć jeszcze kiedykolwiek kino, to musiałbym je zbudować na jakimś procesorze, a do napędzania głośników użyć kilku jednakowych końcówek stereo, by zachować jednolity charakter brzmienia. Bo amplitunery czy wzmacniacze wielokanałowe, cenie wzmacniacza stereo, zawsze zagrają gorzej. Nikt nie podaruje nam pięciu, siedmiu, czy więcej końcówek mocy tej samej jakości, co dwie w piecu stereo. Stawiam jakość brzmienia (najlepszą wyłącznie dla moich uszu) ponad ilość kanałów i efekty przestrzenne. A dobre stereo też potrafi zaskoczyć dźwiękami z zaskakujących kierunków.
  18. To fajne rozwiązanie, przez pewien czas też tak funkcjonowałem. Jednak w miarę rozwoju i poprawy sekcji stereo, dźwięk z kina zaczął coraz bardziej odstawać i w efekcie końcowym, postanowiłem pozbyć się kina. Po prostu nie chciałem inwestować więcej w kino, bo nie da się zrobić kina na miarę moich potrzeb, bez sporych wydatków. Nie żałuję, bo i tak znacznie więcej czasu słucham muzyki niż oglądam seriale czy filmy. W sumie pierwszy pomysł na kino wziął się z chęci słuchania koncertów. Ale chyba miałem za wielkie oczekiwania, stąd jest jak jest, poza tym ścieżki stereo z koncertów sprawiają mi nawet większą frajdę, podane w smakowicie brzmiącym dla moich uszu systemie stereo. Bawcie się kinem, ja po prostu okazałem się bardziej melomanem niż kino maniakiem.
  19. Przetestuj każdego choćby 5 minut, 2 minuty mowy, 3 minuty muzyki wybierz ten, który najmniej gryzie w uszy. Inaczej to loteria.
  20. Wiesz co, mam podobnie mieszane uczucia. Inny jest dźwięk typowego stereo w kinie, a inny jest dźwięk kanałów przednich ze ścieżki wielokanałowej+ centralny, raz jedno raz drugie gra lepiej. Wyboru musisz dokonać sam, ja korzystam z czystego stereo, bo daje mi lepsze brzmienie ogólnie. Nie mam problemu z przebasowionymi dialogami, bo mam kolumny na stałe odsunięte od ściany na ok. 75-80cm. Zrezygnowełem z kina, bo dźwięk kina za mocno odstawał od jakości, do której się przyzwyczaiłem przy stereo, i tyle. Sam oceń co dla ciebie ważniejsze. Jeśli lubisz dźwięk wielokanałowy, to zbuduj pełne kino, choćby stopniowo, na raty. Jeśli nie to wystarczy dobrze brzmiące i rozstawione stereo.
  21. Tak to już z kinem jest, albo buduje się je na pełnej, albo zostawia stereo, wersję pośrednie nie powalają. Ja po dwóch kinach 5.1 wróciłem do stereo, ale bardziej dlatego że nie oglądam akcyjniaków, wolę kino kameralne. Stąd mój wybór.
  22. Tak, możesz śmiało podłączyć yamahę w miejsce technicsa, wszystko będzie dobrze współgrać.
  23. Panie! Kiedyś to były sprzęty, aż się łezka🥲 w oku kręci. Jeśli za czymś tęsknię to za takimi widokami, bo dźwięk bywał różny. Teraz wpatruję się w światło lamp, dźwięk jest naj... przynajmniej dla moich uszu, ale widoki już nie tak ładne jak to Akai. Zawsze coś za coś.
  24. Uszy do góry, mam kolumny marki Pilot z 1993 roku. Ich gumowe zawieszenia głośników są w idealnym stanie, mają ponad 30 lat, i nie ma żadnego problemu. Jeżeli guma z 1993 roku nadal hula, to ta z 2020 nie jest żadnym realnym problemem, to nie czasy gąbkowych zawieszeń Tonsila. Ciesz się słuchaniem muzyki, nie przejmuj się takimi nic nie znaczącymi detalami. Pozdrawiam.
×
×
  • Utwórz nowe...