Skocz do zawartości

Czego słuchasz??


karp

Recommended Posts

9 godzin temu, Grzesiek202 napisał:

Polecam taką oto płytę. Muzyka raczej tylko mocno inspirowana Czarnym Lądem, aniżeli będąca jej wiernym przeniesieniem na nośnik. Ale pzez to może łatwiejsza w odbiorze? Nie wiem. Nigdy nie byłem w Afryce. Przyjemnie nagrany album.

Na pierwszy rzut ucha faktycznie przyjemna muzyka. Ogólnie lubię oryginalną muzykę z Czarnego Lądu. Gdy niegdyś pracowałem za granicą, często miałem do czynienia z czarnoskórymi imigrantami. Zawsze ich prosiłem o muzykę artystów z krajów, skąd pochodzili i bardzo chętnie przynosili mi CD-Rki. O nazwiska artystów nie pytaj 😁, jakość studyjna tej muzyki gorzej niż tragiczna, ale była to muzyka do bólu autentyczna. Do dziś gdzieś mam w skrzynkach te płyty. Natomiast z takich bardziej znanych muzyków polecam nieżyjącego już artystę o nicku Papa Wemba z Kongo. Zmontowałem sobie składankę z kilku jego albumów, natomiast utwór pt. "Bakwetu" uważam za najlepszy afrykański  utwór ever, jaki znam. Kawałek pełen życia, słońca i dobrego nastroju, przynajmniej tak go odbieram.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie wszystkie płyty Ronnie Earla są godne uwagi. Mam szczególny sentyment do tych starszych, z Brucem Katzem na klawiszach (miały więcej energii), ale skład z Davem Liminą też świetnie sobie radzi, co słychać na tym albumie. Gościnnie Kim Wilson w trzech utworach - również w tym powyżej. Stwierdzenie, że to blues z najwyższej półki jest strasznym banałem w przypadku Ronniego i jego zespołu. :) 

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś dostałem ten potrójny album CD. 

c533fb9e-a88c-4308-a8e7-d0a03b825700.jpg

Very early on in their career, The Doors played at a small, hole-in-the-wall club called The Matrix, which was co-owned by Jefferson Airplane's Marty Balin. The rule at the time was that bands from LA had to play The Matrix when they came to San Francisco as 'tax' and homage to the bands that built the local scene. The Doors happily obliged, and co-owner Peter Abram recorded the band's two shows - March 7 and March 10, 1967. The set features soon-to-be beloved covers by The Doors such as 'Gloria' and blues favorites like 'Alabama Song (Whisky Bar) ' that would define their influence and sound as they worked out originals like 'Break on Through (To the Other Side)'. The complete set from both shows was released once before, but it was discovered after release that they were taken from third-generation tapes of the recordings.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, audiowit napisał:

Swego czasu objawienie polskiej sceny. Bardzo dobra, emocjonalna płyta.

Bo to była wtedy dobra, emocjonalna wokalistka. Pamiętam jak kiedyś (ćwierć wieku temu) byłem na jej koncercie i odniosłem wrażenie, że na żywo wypada lepiej niż w nagraniach, które znałem z radia. Prosta dziewczyna, ale śpiewająca z dużym uczuciem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś pierwociny. Pierwszy album autorki, piosenkarki, wykonawczyni, Enya w pierwszym albumie Enya.

Ni5qcGVn.jpeg

Aldebaran dedykowany dla Ridleya Scotta w którym na wierzch wypływa styl Vangelisa.

I Want Tomorrow znany ze śpiewu Wykonawczyni.

Mruczando Boadicea to już standard.

Po za tym ja w tej płycie słyszę wiele Mikea Oldfielda. Podobna inspiracja.

Moja płyta pochodzi z 1987 roku z wytwórni Edelton. Zachowana w doskonałym stanie. cieszy jakością i zawartością do dziś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak. Teraz szukajac wsrod cdkow stwierdzam, ze mam dosc duzo pierwszych wydan PL rocka. Nie kupuje wogole remasterow. Na plikach mam też trochę polskiej muzyki.

20230918_195944.jpg

20 godzin temu, Rafał S napisał:

Bo to była wtedy dobra, emocjonalna wokalistka. Pamiętam jak kiedyś (ćwierć wieku temu) byłem na jej koncercie i odniosłem wrażenie, że na żywo wypada lepiej niż w nagraniach, które znałem z radia. Prosta dziewczyna, ale śpiewająca z dużym uczuciem.

Z tą prosta dziewczyną nie zgodzę się. Faktycznie live wypadała dobrze.

Dla mnie objawieniem i bardzo mocnym akcentem w polskiej muzyce jest Agnieszka Chylińska. Znam ją od początków w Ona aż do teraz regularnie w miarę ja spotykam. Jej ewolucja, a w zasadzie rewolucja sceniczną jest ogromna. Zobaczylibyście ja 25 lat temu, a teraz... kosmiczna zmiana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, audiowit napisał:

ak. Teraz szukajac wsrod cdkow stwierdzam, ze mam dosc duzo pierwszych wydan PL rocka. Nie kupuje wogole remasterow.

A masz oryginalną "Talking pictures" ? Ostatnio zobaczyłem cenę na alledrogo i osłupiałem ;)

Moja jest porysowana, ale udało mi się ja zgrać bez błędów (chyba)

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dość o grzecznych dziewczynkach i Waszych jeszcze grzeczniejszych nudnawych Enyach. Wracamy do mrocznej, zimnej Norwegii. Album lekkostrawny nawet dla niewiernych. Trochę taki blackmetalowy pop. Bardzo lubię ten album. To już późne lata 90te i wydawałoby się, że Black już jest uformowany. Zespoły pierwszej fali Black metalu zaczynają błądzić i wkraczać na niebezpieczne elektroniczne sciezki.

A tymczasem powstaje 3 już album na wskroś tradycyjny, i jednocześnie bardzo w charakterystycznym rytmie dla Satyricon.

Screenshot_20230918_201617_BubbleUPnP.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Fafniak napisał:

A masz oryginalną "Talking pictures" ? Ostatnio zobaczyłem cenę na alledrogo i osłupiałem ;)

Moja jest porysowana, ale udało mi się ja zgrać bez błędów (chyba)

 

Szukam i nie znalazłem. Trochę ostatnio burdello w płytach mi się zrobiło. Muszę dokupić półki bo trzymanie w pudlach jest mało ergonomiczne.

Na pliku mam.

20 minut temu, gienas napisał:

Tej co to metalowe kapele gubią się w lasach podczas nagrywania klipów ;)

A która? Nie znam historii :)

Ups... chyba troszkę zgrzeszyłem piszac popowa... płyta ma bardzo dobrą prasę. Epitety typu "monument gatunku" ścielą się gęsto.

Ja ze swojej strony polecam jeśli chcecie odpocząć od komercyjnej ściemy.

Edytowano przez audiowit
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weekendowe wieczory spędziłem słuchając Michała Urbaniaka. Wciągnąłem 11 płyt. Niektóre na pewno zostaną ze mną na dłużej i dziś też je włączyłem. Inne wcale mnie nie zainteresowały, ale powiedzieć, że to artysta nietuzinkowy, to nic nie powiedzieć. Choć, pewne wątki, czy też tematy po kilkudziesięciu wysłuchanych utworach już nie wydają się tak błyskotliwe, bo używane zbyt często. Ale ten polish fucking fiddler* na pewno miał coś do powiedzenia. Tylko ja mam taki problem, że do tej pory nie wiem co to jest ten fusion jazz.

Bo jeśli słucham wcześniejszych płyt Urbaniaka, to one owszem, są nowatorskie, ale nudnawe i niezrozumiałe, a to dla mnie ważne (tak-mogę być ignorantem). A może inaczej, dzieje się tam sporo nowego, dla mnie w zbyt dużych dawkach. Przez Parathypus B nie przebrnąłem do końca. Do końca też nie rozumiem albumów Fusion i Fusion III. Pewnie nie bez znaczenia jest tu fakt, że nie lubię popisów wokalnych Dudziak (ale płyta Voo Voo Z kobietami jest cudna). Poźniej jednak kupuję w całości muzykę, która zazwyczaj na pewno nie jest moim pierwszym wyborem - spójną, funkową Ecstasy, i będącą zupełnie inną bajką Code Blue. Ten album szczególnie przypadł mi do gustu, a przecież to dźwięki syntetyczne. Ale z melodią!- Bo to też się dla mnie liczy. Jakikolwiek punkt zaczepienia, jakaś fraza. A takich na pewno nie brakuje na wręcz smoothjazzowym albumie Sax Love. Muszę poszukać, w jakich okolicznościach ta płyta została nagrana - bo aż tak nie pasuje do reszty. Podobała mi się jeszcze Songs for Poland, bo w jakiś ciekawy sposób czerpie z naszego folkloru. Nawet więcej bierze jeszcze Atma, ale już w zbyt dosłowny, nudnawy sposób. Spośród skrzypiec klasycznych, elektronicznych i saksofonu, Michał Urbaniak najbardziej podoba mi się na tym instrumencie z prądem. To powoduje, że  taka płyta jak Take Good Care of My Heart to rzeczywiście coś nowego i starego (czy tu jest to fusion?). Innych jego albumów słuchałem już wcześniej, więc Miles of Blue z ładnymi, choć odgrzewanymi melodiami traktuję jako coś bardzo dobrego, ale nie rewolucyjnego. No ale na koniec było coś takiego. Hip Hop to naprawdę nie moja estetyka (i nie ma go tam zbyt wiele), ale płyta Urbanator  (w tym wypadku wykonawca, to skład pod takim samym tytułem), to album który miłośnik jazzu po prostu powinien znać. A Ty @Chyba Miro 84 znasz dwie ostatnie przywołane tu płyty.

*odsyłam do anegdotki z M. Davisem

Ten wpis w żaden sposób nie jest próbą recenzji jakiejkolwiek płyty. Jestem po prostu bardzo ciekaw, co myślicie o muzyce Urbaniaka, bo bardzo jej tu niewiele.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, audiowit napisał:

Ale dość o grzecznych dziewczynkach i Waszych jeszcze grzeczniejszych nudnawych Enyach. Wracamy do mrocznej, zimnej Norwegii. Album lekkostrawny nawet dla niewiernych. 

Oprócz kotłów ze smołą i ziejącego ognia, ci którzy trafią do piekła, będą jeszcze dodatkowo torturowani tego typu piekielnym jazgotem  :). BoSZe spraw abym trafił do nieba i słuchał anielskiego głosu Enyi :) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Grzesiek202 napisał:

Ale z melodią!- Bo to też się dla mnie liczy. Jakikolwiek punkt zaczepienia, jakaś fraza. A takich na pewno nie brakuje na wręcz smoothjazzowym albumie Sax Love. Muszę poszukać, w jakich okolicznościach ta płyta została nagrana - bo aż tak nie pasuje do reszty.

Sax Love czy też Sax & Love to chyba trochę chałtura - nagrana na Walentynki i dołączona kiedyś do Gazety Wyborczej. Przynajmniej ja miałem takie wydanie. Z tego, co pamiętam - dobry smooth jazz, ale niewiele więcej. Przyjemny jako muzyka tła. :)

10 godzin temu, Grzesiek202 napisał:

*odsyłam do anegdotki z M. Davisem

Rozumiem, że znasz książkę "Ja, Urbanator. Awantury muzyka jazzowego". Czyta się ją świetnie, ale Urbaniak mocno koloryzuje swoje opowieści, a czasem wręcz opowiada bajki. Np. o tym, jak to on odkrył Lenny White'a (!). 😁

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiązując do tego, co @Grzesiek202 pisał o melodii - płyta, której właśnie słucham w tle.

Lew Del Gatto - "Katewalk" (Naxos Jazz, 2000 r., nagrano w 1997 r.).

Swingujący hardbop i souljazz. Mało znany, ale doświadczony tenorzysta z grupą bardziej popularnych kolegów (między innymi: Randy Brecker, Joe Cohn, Steve Turre i Victor Lewis). Realizacja przeciętna - nie dla audiofilskich snobów. Nikt też nie sili się na stylistyczną oryginalność - tak grało się już na początku lat 60-tych. Ale oczywiście każdy z muzyków ma swoje brzmienie wypracowane przez lata. Bardzo amerykański i bardzo "mój" jazz - właśnie tego typu rzeczy wciąż kupuję. Mam wątpliwości, czy znajdą tu coś dla siebie miłośnicy ECM i ogólnie europejskiego podejścia (np. @sonique). Natomiast, jeśli ktoś lubi granie w starym stylu (może @maxredaktor, @Fafniak czy @MariuszZ?), to jest to pewniak. :)

 

 

 

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, MMarek napisał:

Oprócz kotłów ze smołą i ziejącego ognia, ci którzy trafią do piekła, będą jeszcze dodatkowo torturowani tego typu piekielnym jazgotem  :). BoSZe spraw abym trafił do nieba i słuchał anielskiego głosu Enyi :) 

Marek, gdyby Enya popełniła pierwszą swoją płytę i wróciła dla Clannad okrzyknolbym ją ciekawa artystka. A ona popełniła kilka takich samych, niczym nie różniących się krążków. To prawda, odniosła komercyjny sukces.  Ale co z tego. Założę się, że nigdy nie słyszałeś jej naturalnego głosu. On na płytach jest poddany leyeringowi. Nadawała by się bardziej do piekła zanudzając lokatorów.

Pamiętam Enye jeszcze z podstawówki i MTV. I wtedy to było coś. Wychodziły kolejne płyty, dostawała nagrody, a ja dorastałem i wyrastałem. Można puścić ją w tle sprzątając ale słuchać? Nie szkoda czasu? Spojż obiektywnie. Anielski wokal? Proszę Cię. To jest produkt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A zresztą... jako przypominajka z fajnom muzom dla wieśniaków przypominam o polskiej grupie, która prawie co roku produkowała szlagier wspinający się do czołówki list przebojów. Robili świetne letnie koncerty.

 

4 godziny temu, MMarek napisał:

Oprócz kotłów ze smołą i ziejącego ognia, ci którzy trafią do piekła, będą jeszcze dodatkowo torturowani tego typu piekielnym jazgotem  :). BoSZe spraw abym trafił do nieba i słuchał anielskiego głosu Enyi :) 

I tak sobie jeszcze Mareczku myślę o tym co mi napisałeś o angielskim głosie Enyi. Następnym razem trochę dłużej przemysl podsumowania. Naprzeciwko Enyi stawiam Natalię Sikorę z jej wokalizą. Nie dajcie się nabijać w komercyjne butelki.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...