Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 307
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. Myślę, że tak - skrzynka stanie się cichsza.
  2. W końcu (bo już od dawna planowałem) sprawdziłem wpływ sprzężenia zwrotnego w F5 na dźwięk. Jeżeli ktoś nie ma chęci czytać dalej to od razu napiszę, że wg mnie zdecydowanie nie warto zmniejszać. Próbę podjąłem dlatego, że NP zrobił to w wersji turbo i po tym zabiegu dźwięk określił jako relaksujący. Głównym celem było jednak zwiększenie wzmocnienia wzmacniacza, aby ułatwić odpowiednie jego wysterowanie przy większej dostępnej mocy. Nie zaprzeczę, że i mnie by się przydało parę dB więcej, niż obecne 15 (6x), gdyż steruję końcówką bezpośrednio z dac'a (dokładniej, przez potencjometr). W ten sposób z teoretycznie dostępnych kilkudziesięciu watów (jak policzyć to blisko 50 rms, przy 4 omach obciążenia) i to wszystkich w kl A, mogę użyć zaledwie sześciu 😂 Choć właściwie... Nie bardzo mi to nie przeszkadza. Zdarzyło mi się dać "na maksa" może ze dwa razy po jednym utworze Wracając do sedna, wylutowałem po jednym 100R z każdej gałęzi sprzężenia, zwiększając tym samym wzmocnienie blisko dwukrotnie. Od pierwszych dźwięków nie byłem zadowolony z efektu. Zrobiło się bardziej kwadratowo, chaotycznie i przede wszystkim uleciał realizm. Wytrzymałem tylko dwie płyty i wróciłem do wyjściowej konfiguracji. Nic nie mierzyłem, nie zostawiłem do dalszych testów. Od razu było słychać, że nic z tego nie będzie. Cóż, mniej sprzężenia poskutkowało zapewne zwiększeniem ilości zniekształceń. O, i jeszcze jedno sobie przypomniałem. Odkryłem, że jest lepiej jak... zakryłem 🤣 Chodzi o górną pokrywę, która do tej pory praktycznie cały czas stała obok wzmacniacza. Głównie z powodu ciepła. Nie ma wprawdzie w tej chwili tragedii pod tym względem, ale po co skracać życie elektrolitom Okazuje się natomiast, że z założoną pokrywą zniknęło praktycznie całkowicie buczenie (które i tak było ledwo słyszalne, ale jednak). Gdy nie gra muzyka, nie słychać już kompletnie nic. Nawet o północy z uchem w głośniku To lubię.
  3. @Chyba Miro 84, dzięki za dogłębne zbadanie tematu. Takie niewinne pytanko rzuciłem, a tu cały referat ;) To może od końca. Uważam, że głośniki, podobnie jak testowany przez ciebie przetwornik pobudzając skrzynki kolumn, wprowadzają do nich energię, która przemieszcza się i zostaje "spożytkowana" niekoniecznie w taki sposób jakbyśmy sobie tego życzyli. Po pierwsze, jak sam zauważyłeś, dźwięk wydobywa się nie tylko z głośników, ale także z drgającej skrzyni (linkowałem wcześniej wyniki badań, taki wpływ potwierdzające). Inną, przypuszczam, być może nawet bardziej znaczącą niedogodnością, są niekorzystne oddziaływanie drgań przenoszonych przez obudowę, na głośnik wysokotonowy, przenoszący znaczną część pasma, ale jednocześnie niewiele mocy. Wydaje się, że głośniki niskotonowe odbierające zdecydowaną większość dostarczonej do kolumny mocy, mają dość łatwe zadanie, jeżeli chodzi o zakłócanie pracy wysokotonowca. I właśnie w zakresie wysokotonowym najłatwiej zauważyć poprawę po zabiegach zmniejszających drgania skrzyni. A wg mnie jedną z prostszych metod jest nie "gromadzenie" energii - pozwolenie, aby swobodnie odpłynęła. Można to zrobić poprzez ustawienie kolumn na niskoimpedancyjnych mechanicznie podporach. Oczywiście usztywnianie i tłumienie drgań w samej skrzynce, np metodami znanych firm, które wymieniłeś jest jak najbardziej wskazane. Niestety nie zrobimy tego we własnym zakresie w kolumnach, które właśnie kupiliśmy ;) A sprężyny... dostępne od ręki i już za kilka złotych :) Reasumując, staramy się działać tak, aby utrudnić skrzynce odbiór energii od głośników, a jednocześnie ułatwiamy jej odpływ (bo zawsze coś tam przejdzie ;) ). Tak to widzę. A Moby chyba nie do końca doczytał o czym rozprawialiśmy ;) Mam wrażenie, że napisał o całkiem innym zjawisku. Działanie przetwornika o którym była mowa opiera się na pobudzaniu przedmiotów do drgania, które w rezultacie stają się źródłem dźwięku. Nie chodziło więc zwiększenie natężenia dźwięku wynikające z nakładania się fal bezpośrednich i odbitych od, przeszkody znajdującej się w niewielkiej odległości od źródła dźwięku.
  4. A ja kupiłem stetoskop, aby lepiej przysłuchać się "graniu" skrzynek kolumn i w ogóle wyśledzić, gdzie przenoszą się wibracje :) Przyznam, że nieco się zawiodłem na tym, jakby nie patrzeć, dość już wiekowym wynalazku :) Myślałem, że lepiej przez to słychać. Cóż, być może dlatego, że ten akurat model kosztował 40 zł 🤣 Niemniej jednak..., przykładając do kolumny, z łatwością można usłyszeć różnicę w jej reakcji, gdy pomiędzy skrzynką a żeliwną podstawą są sprężyny lub drewniane klocki. Dodam, że na spodzie kolumny jest fabrycznie przyklejona jakaś pianka, tak więc drewniane klocki i tak nie stykały się bezpośrednio ze skrzynią. Na klockach było zdecydowanie głośniej. Szczególnie mocno wzbudzały się pewne częstotliwości. Nie było to tak wyraźne, gdy kolumna stała na sprężynach. Odizolowana "grała" równiej jeżeli chodzi o balans tonalny, ale przede wszystkim ciszej. Myślę, że potwierdziłem w ten sposób wcześniejsze przypuszczenia, pomimo, że nadal w roli przyrządu pomiarowego występował słuch .
  5. Brałem pod uwagę, ale nijak mi tu nie pasowało Może czegoś nie chyciłem 🤔
  6. Sądzę, że większość nie bardzo mających ochotę się szczepić wierzy w sens szczepień, ale ma wątpliwości co do akurat tej szczepionki. Oczywiście nie ma stuprocentowej pewności jakby wyglądała sytuacja w naszych warunkach, gdyby nie zostały zastosowane obostrzenia. Jednak epidemia trwa już pewien czas i sporo obserwacji zostało poczynionych. Wynika z nich (można zerknąć do komentarza T. Wróblewskiego, konkretnie wymieniającego na jakie badania się powołuje, w linku zamieszczonym gdzieś na początku), że mimo wszystko nie ma znaczących różnic pomiędzy krajami, czy nawet stanami w USA, które różnie podchodziły do tematu wprowadzania restrykcji. Dlatego Twoje gdybanie/szacunki wydają się jednak nieco przesadzone. Nie zaprzeczam natomiast, że polskiej służbie zdrowia nie potrzeba wiele, aby sytuacja stała się naprawdę groźna. Nawet w normalnych warunkach nie jest dobrze. Swoją drogą, ciekawe, kto będzie winny takiej ilości zgonów (szczególnie tych nie na covid), gdy przyjdzie czas na podsumowania?
  7. Nie ogarnęliśmy i nie ogarniemy. Ja się np zgadzam z tą częścią środowiska naukowego, która twierdzi, że dopóki nie zostanie osiągnięta wystarczająca odporność zbiorowa (albo stadna ) w ten czy inny sposób, wybiórcze zamykanie branż niewiele może zdziałać. Przy tak dużej zaraźliwości nie ma znaczenia zamknięcie restauracji, czy kin, podczas gdy i tak ludzie spotykają się ze sobą w pracy, na spotkaniach rodzinnych, w sklepach, środkach komunikacji, ich dzieci w przedszkolu... itp itd. I jeszcze do tego przymus jeżdżenia na rowerach w maseczkach... Przypuszczam , że to w największym stopniu przyczynia się do zapobiegania szerzenia zarazy Wczoraj trochę przeglądałem statystyki. Dla porównania, od początku pandemii zmarło w Polsce na covid niecałe 24 tys ludzi, podczas gdy w 10 mln Szwecji, która tylko zalecała - 8 tyś. O Białorusi nawet nie wspominam, bo... jest tak dobrze, że i u nas ludzie mogliby zacząć stosować terapię zalecaną przez prezydenta Aleksandra Co ciekawe, przeczytałem też, że tylko pomiędzy 36 a 46 tygodniem (od początku września do połowy listopada) z powodów "nie związanych" z covid zmarło u nas 20 tys ludzi więcej, niż w tum samym okresie w latach poprzednich. Dla porównania na covid 8 tys. O tak, Polacy to zaradny naród. Wprawdzie nie popieram łamania prawa, ale też rozumiem ludzi, którzy zgadzając się z tymi samymi naukowcami co ja, są zmuszani do zamykania swoich źródeł utrzymania. Włożyli wiele wysiłku, aby zapewnić sobie i swoim bliskim byt, a tu nagle koniec, bo pan minister tak powiedział, nie bardzo przy tym potrafiąc uzasadnić swoją decyzję. Odpowiedzieć na wydawałoby się proste pytanie: "Na jakiej podstawie?" Też bym się wku... i kombinował, jak z tego wybrnąć.
  8. Nie da się ukryć, że choroba zbiera żniwo. Zabija w sposób bezpośredni, ale także mnóstwo ludzi zmarło (więcej niż na covid i to kilka razy) niejako, brzydko mówiąc "przy okazji" - nie na covid, a z powodu covidu (czego się już powszechnie nie mówi). W takiej sytuacji ludzie się boją i łatwiej ulegają manipulacji. Łatwiej ich pokierować w kierunku choćby dającym nadzieję na lepsze jutro.
  9. Znacz co, cieszysz się, że nie tylko nasz rząd jest durny? ;)
  10. Tyle, że wg strategii szczepień, najpierw będą szczepione osoby najbardziej narażone na zakażenie, oraz te, u których występuje duże prawdopodobieństwo wystąpienia ciężkich objawów. Wszyscy narażeni będą więc teoretycznie już mieli odporność, gdy przyjdzie moja kolej szczepienia. Dodam, że według doniesień, odporność ma charakter czasowy.
  11. Przechorować (ewentualnie). Nie mam oczywiście pewności w jaki sposób odbyłoby się to w moim przypadku, ale jestem w grupie statystycznej, która przechodzi chorobę łagodnie. Czy jestem egoistą i stwarzam w ten sposób zagrożenie dla innych? Nie wydaje mi się, gdyż i tak byłbym szczepiony na końcu. Nasuwa się więc pytanie, czy jeżeli uda mi się nie zachorować do tego czasu, to czy jest sens ryzykować? Akurat to zadanie jest nadal bardzo aktualne. Jak się rozejrzeć, to demografia ma bardzo duży wpływ na gospodarkę, rozwój itd. Prognozuje się, że nawet Chińczycy będą niedługo mieli z tym problem, ze względu na mocno w przeszłości ingerującą w ten obszar politykę.
  12. A dlaczego wszyscy wymigują się od odpowiedzialności za ewentualne negatywne skutki masowych szczepień? Czyżby producent jednak nie był pewny, co produkuje, a rząd boi się wypłaty odszkodowań? To rodzi jeszcze więcej wątpliwości. Dziwne mamy czasy. Niedługo nikt za nic nie będzie brał odpowiedzialności. Inżynier, który zaprojektuje most, czy samolot też powie: "Możecie użytkować, ale na własne ryzyko."
  13. Tych akurat nie znam :) To pierwsza wersja, a ja mam Be-718. Wg mnie, super kolumny.
  14. :) Gdyby nie przypadek, czyli gdybym kiedyś nie zrobił sobie granitowych standów, żeby było ładniej i stabilniej, to zapewne do dzisiaj myślałbym podobnie jak ów forumowicz 🤣
  15. Sprężyny? Ano są podporą o niskiej impedancji akustycznej. Na moje oko, fale, które jak już ustaliliśmy, krążą w dużej ilości w skrzyni kolumny i które dla lepszego uzmysłowienia można sobie wyobrazić jako podążające zniekształcenie struktury materiału, natrafiając na sprężynę nie są odbijane z powrotem. Mogą spokojnie opuścić materiał z którego zbudowana jest skrzynia. Sprężyna je łatwo "odbiera". Gdy postawimy kolumnę powiedzmy na granicie, zaburzenie natrafia na opór do którego nie może przeniknąć, podobnie jak opisane wcześniej fale na tafli wody po dotarciu do stałej przeszkody. Zostaje więc odbite, pozostając jeszcze jakiś czas w skrzyni, zwiększając tym samym energię, która i tak się wydostanie, tylko w innym miejscu. Coś jak subwoofer stojący na podłodze (przykład wydaje mi się dobry ze względu na długość wytwarzanych fal, w stosunku do rozmiarów). W polu swobodnym, wytwarzałby fale rozchodzące się sferycznie. Postawiony na podłodze, wytwarza ciśnienie akustyczne o 3 dB wyższe, gdyż dolna półsfera odbija się od podłogi i dodaje do górnej. Przypuszczam, że na podobnej zasadzie, skrzynka kolumny staje się głośniejsza, gdy stoi na twardym. Zapytam jeszcze, z jakimi argumentami przeciw sprężynom się zetknąłeś Mariusz? Odpowiadając na ostatnie pytanie - tak słyszymy Znalazłem pracę, w której ktoś dosyć skrupulatnie zajął się problemem. Załączam poniżej (dla potomnych, gdyby zniknęło) + szybki link. Czy można je wyeliminować? Całkowicie raczej nie. Są różne sposoby zmniejszające ich uciążliwość, co widać w skomplikowanych konstrukcjach i materiałach skrzyń kolumn z górnych półek. Jeżeli chodzi o zaprzęgnięcie ich do pracy na naszą korzyść... Pewnie niektórzy próbują i znajdują odbiorców. Ja bym takich kolumn nie kupił z zasady . Podobnie zresztą jak innych uznawanych za dobrze brzmiące urządzeń, generujących - napiszę delikatnie - względnie duże zniekształcenia Po prostu tak mam. Complete_IOA_paper.pdf Dobrze, że o tym wspomniałeś, bo przypomniałem sobie o teście ze sprężynami przeprowadzonym w robocie Postawienie na nich tekturowej kolumny od jakiejś starej miniwieży spowodowało, że nawet koledzy nie zainteresowani audio byli zdziwieni. Dodam, że test odbywał się na hali produkcyjnej. Poziom tła - ok 80 dB. Pamiętam, że sam byłem zaskoczony.
  16. Pozwolisz Mariusz, że z lenistwa posłużę się Twoim tekstem i do niego sie odniosę :) Generalnie podobnie to widzę, jeżeli chodzi o przenoszenie się wibracji na skrzynkę kolumny. Jednak wydaje mi się, że skoro wibruje, to też "gra". Widziałem doświadczenia z drgającą blachą jak na filmie, ale bez podkładu muzycznego. Pobudzana staje się "głośnikiem". Zresztą o przetwornikach wykorzystujących pobudzanie do drgań przedmiotów użytkowych też już było za sprawą kolegi @yacool'a. Dlatego pytanie @Fafniak'a uważam za całkiem zasadne. Też jestem ciekawy, jak głośno w stosunki do muzyki może "grać" skrzynka kolumny. Zapewne te drgania powodują również inne zniekształcenia, wnikając do elektroniki, czy niekorzystnie współpracując z przetwornikami. Nieco inaczej imaginuje mi się natomiast wpływ wibroizolatorów. O aspekcie izolacji od podłoża już wiele razy pisałem, nie będę zatem powtarzał. Druga sprawa to wpływ takiego miękkiego zawieszenia na samą skrzynkę. Wspomagając się doświadczeniami z gitarą, wydedukowałem, że stawiając kolumnę na twardym podłożu/podstawach sprawiamy, że drgania, które w skrzynce się pojawiają, są na styku ośrodków w dużej części odbijane przez ośrodek stanowiący dużą impedancję akustyczną, czyli podłoże. To powoduje, że wracają do kolumny powiększając w niej niechcianą energię. Gdybym miał porównywać, to przychodzi mi na myśl kamień wrzucony do spokojnego jeziora. Fale rozchodzą się spokojnie po powierzchni, dopóki poruszają się w tym samym ośrodku (impedancja się nie zmienia). Gdy natrafią na opór (dużą impedancję), odbijają się od niego i interferują z falami nadal dopływającymi, powodując miejscowe wzrosty amplitudy. A zresztą... Co tam jezioro. Nasze pokoje odsłuchowe działają podobnie. Im więcej gołych ścian, tym mamy dłuższy pogłos, gdyż energia fal akustycznych szalejących po nim nie jest pochłaniana przez ściany stanowiące w odniesieniu do powietrza bardzo dużą impedancję akustyczną. Skutkiem jest oczywiście wyższy poziom natężenia dźwięku w takim pomieszczeniu, względem pomieszczenia wytłumionego.
  17. Owszem ale spokojnie można przyjąc że poziom -100 czy -120 dB jest absolutnie niesłyszalny To sa inne poziomy - nie czaruj mi tu Rano i wieczorem "cisza" jest na poziomie15-30 dB (w bloku pewnie do 40 w zaleznosci od tego co się dzieje dookoła)i jest czymś zupełnie innym niż skorelowany z poziomem wzmocnienia sygnał który leży 120 czy nawet 80 poniżej użytecznego sygnału. Dojedź w pikach do 80 i poziom tła przestanie ci przeszkadzać😆 A twoja wyciszenie i przyjemność związana jest raczej z faktem odpoczynku i oddania sie ulubionej czynnosci. Przyznam, że trochę się zgubiłem... :) Może zacznę od tego, że powyższy przykład miał na celu raczej pokazanie w sposób przejaskrawiony, czego (wg mnie, moich spostrzeżeń) można oczekiwać, gdy zadba się o odpowiednią izolację, a nie udowodnienie, że coś tam jest słyszalne. Napisałem przecież, że odrywamy się na chwilę od cyferek. I nie chodziło o moje wyciszenie i zrelaksowanie, a spokój w dźwięku, gdy zanikną wymienione zakłócenia. O tym, dlaczego zakłócenia mogły wpływać na odbiór za chwilę i tym razem przy użyciu cyferek :) Odnośnie poziomów, najpierw piszesz o odstępie zniekształceń od sygnału użytecznego, po czym o poziomie ciśnienia akustycznego (SPL) w odniesieniu do progu słyszalności (tak przynajmniej zrozumiałem). To rzeczywiście kupy się nie trzyma :) . Aby móc porównać, nadal trzeba odnieść poziom zakłóceń (laptop, lodówka) do sygnału użytecznego jakim jest w tym wypadku muzyka. Przyjmujemy, że to ona ma poziom 0 i sprawdzamy o ile dB niżej są zakłócenia. Czy są to parametry sygnału elektrycznego (np poziomy napięć), czy poziom ciśnienia akustycznego - zasada jest ta sama. Wspomniałeś o odstępie równym 100 - 120 dB poniżej, którego zniekształcenia nie mają prawa być słyszalne. Przypuszczam, że ten z mojego przykładu to jakieś 30 - 40 dB :) . Tu trzeba dodać, że w warunkach jakie występowały przy odsłuchu, bo jak zauważyłeś zakłócenia nie były skorelowane z sygnałem. Może jeszcze to, że szacunek jest na podstawie zabaw z REW, przy okazji których czasami "łapałem" w pomiarach lodówkę (nie bardzo chce mi się szukać dobrej podkładki ) . Czy rzeczona lodówka mogła mi zatem przeszkadzać przy cichym wieczornym słuchaniu?
  18. Dzisiaj w pracy znalazłem. A to się przyczaiła paskuda. A najgorzej, że niektórzy próbują na tym interes zrobić PS. To tak dla rozładowania
  19. Ha!!! Wiedziałem Dzięki Mariusz za wrzucenie filmiku 👍 Jak dla mnie wszystko się zgadza i zaczyna stanowić coraz bardziej spójną całość, nie tylko w kwestiach przedstawionych w filmie, ale ogólnie odnośnie dźwięku. Zgadza się z tym, co udało mi się najpierw "zauważyć" za pomocą wbudowanego systemu pomiarowego - słuchu , a po zainteresowaniu tematem, doczytać tu i ówdzie - oczywiście jak najdalej omijając teksty związane z tematyką audio 😂. Ostatnio zastanawiałem się jeszcze, jak to jest z tymi żeliwnymi podstawami, ściśle dokręconymi do skrzynek kolumn, ale chyba i to już potrafię dość dobrze wytłumaczyć (tu także znajduję potwierdzenie w filmie - mając też na uwadze, że jest on także reklamą ). No cóż, jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że rozbudowana audiofilska mitologia w zdecydowanej większości przypadków rozmija się z rzeczywistością Może inaczej, mniej radykalnie - jeżeli przyjąć, że wielu z nas na drodze poszukiwań stara się znaleźć brzmienie, które subiektywnie najbardziej mu odpowiada, pasuje do wzorca z jakichś przyczyn zapisanego w głowie, to owszem, wskazówki, które są tam dostępne, mogą poszerzyć wachlarz możliwości do sprawdzenia W takim ujęciu nawet najdziwniejsze gadżety (o ile w jakikolwiek sposób wpływają na dźwięk ) są do zaakceptowania. Odmiennie niż ich ceny, ale tego tematu lepiej nie dotykać 🤣 Trochę natomiast niezrozumiałe jest dla mnie dążenie do dźwięku jak najbliższego rzeczywistości, a wiele osób twierdzi, że właśnie to jest ich najwyższym celem, poprzez ewidentne wprowadzanie do sygnału zniekształceń/zakłóceń. Weźmy choćby przykłady zgodne z tematem wątku. Czemu niby mają służyć kolce, metalowe kopułki, czy inne sztywne metalowe konstrukcje złożone z absurdalnej liczby elementów. Czy ktoś stawia na czymś takim maszyny, stoły laboratoryjne? Hmm... Czy już gdzieś o to nie pytałeś? 🤣 Aby taka informacja miała jakieś znaczenie, potrzebna jest wiedza, jaki odstęp "dodatków" od sygnału użytecznego jesteśmy w stanie usłyszeć. Abstrahując jednak od sztywnych danych, czy np nie czujesz ulgi, gdy słuchając wieczorem muzyki wyłączysz laptopa, lodówka (o ile masz ją odpowiednio daleko) przestanie sprężać, czy skończy się pranie u sąsiadów mieszkających piętro wyżej? Niby nie słychać tych rzeczy na tle muzyki, jednak gdy zakończą swoją działalność, muzyka robi się przyjemniejsza, "spokojna" i relaksująca (spokojna w cudzysłowie ze względu na gatunki, których często słucham ). Ja w każdym razie tak mam i chyba dość podobnie postrzegam pozbywanie się kolejnych czynników zakłócających/zniekształcających - tych związanych z sygnałem audio w sposób bardziej bezpośredni.
  20. Można, ale uznałem, że korzystniej będzie pozostawić. W dość prosty sposób mogłem za ich pomocą zrealizować zabezpieczenie przed przewróceniem opisane wyżej. Wychył względem podstawy jest ograniczony, a ona sama ma szerzej rozstawione punkty podparcia, wychodzące poza obrys skrzynki kolumny. Inna sprawa to konieczność znalezienia miejsca składowania, gdybym jednak ich nie użył Zdekompletowanie zestawów i oddanie podstaw na złom odpada - nie wezmę za nie tyle, ile bym stracił przy ewentualnej odsprzedaży niekompletnych kolumn 😂 Myślę, że po prostu producent nie brał pod uwagę aspektu, o którym tu debatujemy. Przypuszczam, że głównym zadaniem podstawy jest poprawa bezpieczeństwa - to dość wysokie i ciężkie kolumny. Ciężka podstawa obniża środek ciężkości i daje możliwość szerszego rozstawienia punktów podparcia. Oczywiście ważna jest też estetyka, choć to kwestia gustu. Akurat w mój średnio trafiają . Powinny jednak grać z wizualną masą kolumny. Chude łapki z kolcami na końcach chyba nie byłyby w tym przypadku odpowiednie :) . No i pozostaje jeszcze marketing. O ile poważniej w broszurce wygląda taki żelos, niż jakiś paździerz, choćby nawet typu mdf 😂 Hej @yacool! Myślę, że na początek należałoby uściślić kilka pojęć, aby wszyscy uczestnicy rozmowy, jak i czytelnicy wiedzieli o czym my tu :) Ja rezonans postrzegam jako zwiększenie amplitudy drgań przy pewnej charakterystycznej dla danego układu drgającego częstotliwości (nie wnikając jakie są tego przyczyny). W przypadku gitary dociśniętej do mebla chodzi raczej o przekazywanie drgań, powodujące "granie" także rzeczonego mebla. Występują tam również rezonanse, ale nie one są jedyną przyczyną zjawiska. W każdym razie, jak pisałem wcześniej, to wydaje się dość naturalne i intuicyjne. Pytanie, dlaczego gitara dociśnięta do betonowej podłogi pokrytej płytkami staje się nawet głośniejsza, niż gdy docisnąć ją do mebla? A może nasz specjalista od spraw akustycznych, kolega @Bartek Chojnacki zechciałby nas nieco oświecić? :D Wystarczą choćby słowa klucze, jeżeli brak czasu nie pozwala na obszerniejszą wypowiedź. Coś tam wprawdzie wymyśliłem, ale nie chcę gafy strzelić A co się dzieje, gdy położyć taki na sztywnej twardej powierzchni, np na glazurze?
  21. Troszkę znużyło mnie już grzebanie we wzmacniaczu... Oczywiście żartowałem :P . Mimo, że mam jeszcze w zanadrzu pewne pomysły, na jakiś czas uwagę raz jeszcze skierowałem na izolację kolumn od podłoża. Nie dawał mi spokoju fakt, że zastosowanie sprężynowych podstawek izolujących, dało zdecydowanie większy efekt w przypadku monitorów, niż kolumn podłogowych (sposób podparcia podłogówek przedstawiony jest na stronie 32 tego wątku). Jak już pisałem wcześniej, zacząłem się zastanawiać, czy przyczyną nie są przypadkiem ciężkie żeliwne podstawy przykręcone "na sztywno" do skrzynek kolumn. Przypomnę, że używam obecnie Usher Dancer Mini Two DMD. Powodem takich podejrzeń było pewne skojarzenie, które przyszło mi na myśl, gdy brzdąkałem na gitarze. Konkretnie chodzi o efekt jaki wywołuje gra na niepodłączonej gitarze elektrycznej, gdy oprzemy ją (np główką, lub dechą), o mebel, ścianę, czy podłogę. Dźwięk staje się wyraźnie głośniejszy, i obfitujący w niskie częstotliwości. O ile w przypadku szafy wydaje się to naturalne, tak betonowej podłogi pokrytej glazurą już mniej. Z ciekawości sprawdziłem organoleptycznie i zjawisko także występuje. Czy zatem skrzynka kolumny stojąca na twardym podłożu, pobudzona dźwiękiem z głośników, zamiast strun, jak w gitarze, będzie zachowywała się podobnie? Zapewne tak, bo dlaczego miałoby być inaczej. Sprawdziłem to zresztą, gdy kombinowałem z monitorami. Skrzynka kolumny ustawionej na sprężynach była wyraźnie cichsza. Pomiaru wprawdzie dokonywałem po audiofilsku, czyli uchem przyłożonym do górnej ścianki , jednak różnica była tak duża, że nie budziła jakichkolwiek wątpliwości. Trzeba więc sprawdzić, czy rozdzielenie skrzynek od podstaw, da w dużych Usherach jakiś namacalny skutek. Tradycyjnie, aby nie ponieść zbyt dużych kosztów przy testowaniu, jak również zbytnio się nie napracować (o ile można mieć na to w ogóle nadzieję, gdy mamy zamiar operować kolumnami o wadze blisko 60 kg :) ), wymyśliłem tym razem, że użyję gotowych gumowo-metalowych wibroizolatorów, dostępnych za kilka zł na allegro. Wybrałem taliowane o średnicy przy końcach 20 mm i wysokości 30 mm. Chodziło mi o maksymalne obniżenie współczynnika sprężystości zawieszenia, a tym samym uzyskanie jak najlepszej izolacji. Jak się okazało, trafiłem w punkt. Minimalnie delikatniejsze, lub wyższe, prawdopodobnie nie byłyby w stanie utrzymać ciężaru kolumny. Zresztą nawet przy tych, z obawy na zmęczenie materiału, na noc umieściłem pod kolumnami dodatkowe drewniane klocki :) Co z tego wynikło? Ano to, że już po krótkiej chwili słuchania zacząłem się zastanawiać, jak umieścić tam sprężyny zamiast gumy, aby uzyskać jeszcze lepszy efekt :) Sprawdzamy różne rzeczy, z których jedne wywołują mniejsze, inne większe zmiany w dźwięku. Na moje ucho, to jest jedna z tych dużych i to bardzo na plus. Jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że wbrew temu, co w świecie audio jest wręcz religią, czyli wszelkie twarde i ciężkie podstawy wszędzie, gdzie tylko można, są wielkim błędem. Podkreślam, że jest to moje zdanie, które wyrobiłem sobie na podstawie własnych doświadczeń i przemyśleń, w dużej części opisanych w tym wątku. Na koniec kilka fotek, jak to wygląda teraz. Dołożyłem podstawki sprężynowe, tak dobierając ich twardość, aby kolumna była zawieszona w nieco większej (o ok 1 mm) odległości od podstawy, niż wynosi długość nieobciążonych gumowych wibroizolatorów (gdy się przyjrzeć, widać to na zdjęciach). Te z kolei przykręcone są na sztywno do kolumny (wykorzystałem oryginalne otwory do przykręcenia podstaw), ale od strony podstawy, śruba nie jest dociągnięta - łeb jest oddalony o ok 1 mm od podstawy. Ponieważ otwory w podstawie maja średnicę większa od średnicy śrub o jakieś 2 mm, śruby nie stykają się z nią w ogóle. W ten sposób powstało zabezpieczenie, nie pozwalające kolumnie na nadmierne przechylenie się w razie potrącenia, ale nie wpływające w żaden sposób na pracę w stanie ustalonym Troszkę testowałem w warunkach kontrolowanych - działa całkiem dobrze. Zrobiłem tak, ponieważ zmniejszył się rozstaw podpór, które do tego są podatne. Bez zabezpieczenia byłoby więc mniej bezpiecznie.
  22. Wczoraj podłączyłem i... jest duuużo lepiej. Wreszcie słychać muzykę !!! 🤣 Pomimo, że tak do końca nie wiadomo, jak interpretować pomiary wykonane Spectroidem (bo jak się okazuje, nawet porównawczo nie najlepiej to wyszło, ze względu na różne telefony ), wrzucam to, co udało mi się zapisać wczoraj - przy samym głośniku i kontrolny kilkadziesiąt cm dalej (godzina widoczna na zrzucie ).
×
×
  • Utwórz nowe...