Tak dodam od siebie , że w tych wyborach nie chciałem być członkiem OKW. Przewodniczącym komisji byłem 5 lat temu. Funkcja Przewodniczącego to ciężka i bardzo męcząca praca , za wcale nie taką dobrą kasę. Te 5 lat temu to musiałem być od około 5 rano do 13, i pózniej od 19 do 23 w lokalu komisji. A po spisaniu protokołu i wysłaniu go przez internet, musiałem jeszcze wszystkie głosy i dokumenty zawieść i zdać na Rakowiecką, a tam jeszcze odstać w kolejce. Dopiero koło 1 w nocy byłem wolny, i jeszcze musiałem szukać transportu do domu. W końcu dojechałem do domu nocnym autobusem około 2 w nocy.
Jeśli pisałem , że te różne rzeczy są nie możliwe to bardziej chodziło mi o te komisje w dużych miastach. Oczywiście jakieś tam oszustwa czy błędy były, i było ich w tym roku wyjątkowo dużo.
No cóż Pis miał swoje cele w tym by było o te 6000( chyba nie przesadzam z ilością, a nie chce mi się sprawdzać) komisji więcej, szczególnie właśnie chodzi o te małe wsie i małe miasteczka, tam łatwiej zrobić coś nie zgodnego z prawem na korzyść swojego kandydata.
Kiedy mówiłem, że w malych komisjach, czy pipidówach, gdzie wszyscy się znają i dogadają można tak zrobić, to kolega @Tomasz Kluczynski tegoroczny przewodniczacy komisji twierdzi, że się nie da.
Jak widać się da i to na skale kraju.
W piątek w pracy rozmawiałem z kumplem pochodzi z Kujawsko Pomorskiego bywał w takich komisjach, powiedział Baton, co się nie da jak się da i zaśmiał sie porozumiewawczo, później opowiedział co można zrobić po zamknięciu lokalu wyborczego w małej wsi, czy miejscowości.
Tak, że ten...
Rozwiązaniem może być tylko zapewnienie w każdej komisji zaufanych bezstronnych tzw. mężów zaufania, którzy również pilnują liczenia po zamknięciu lokalu, poza tym monitoring, kamery etc.
Jeśli nic się nie zmieni to będziemy mieli zawsze takie oto kwiatki :