Skocz do zawartości

Rafał S

Uczestnik
  • Zawartość

    3 093
  • Dołączył

Wszystko napisane przez Rafał S

  1. Sebastian, to wszystko prawda, ale tylko do pewnego stopnia. Można mieć wątpliwości, kiedy gra lepiej, ale czasem wiemy, że gra ŹLE. (Może Ty tego nie doświadczyłeś - ja kilkakrotnie - u siebie w domu. ). Źle, czyli radykalnie za ciemno, lub za jasno, z brzmieniem instrumentów akustycznych rażąco innym od znanego ze słuchania ich na żywo itp.. I takich połączeń trzeba unikać. Z tego, co tu czytam, to audiofile zwykle dążą do brzmienia neutralnego, do tego, żeby system jak najmniej wnosił od siebie. Oczywiście nie każdy to lubi. Ci, o których mówisz, prawdopodobnie mieli klocki na tyle dobre (i tym samym neutralne), że nic z niczym się już specjalnie tam nie gryzło. To sprzęty budżetowe mają największe odchyłki od równowagi tonalnej i przekłamania w rożne strony. Dlatego musimy je dobierać tak uważnie. Tak, branża doradza z tego, co ma w ofercie. Ale ma w ofercie dość dużo i wie z grubsza, co z czym jak zabrzmi. Zauważ, że np. Piotr (S4Home) zwykle podrzuca jedną czy dwie opcje i wstrzymuje się z dalszymi, dopóki ktoś nie posłucha. Potem na podstawie wrażeń pytającego orientuje się w jakim kierunku szukać dalej (lub przynajmniej, w jakim nie) i dopiero wtedy rzuca kolejne propozycje. Podobnie Q21. Widziałeś tu kiedyś ze strony branży jednoznaczne porady: kup X + Y, bo zagra idealnie i pozamiatane? Nie, raczej są to: X + Y będzie takie, X + Z trochę bardziej w tę itd. Zawsze są to różne ścieżki i próba uzyskania od potencjalnego klienta informacji na temat jego preferencji - preferencji, których sam klient z początku może nie być świadomy. Przynajmniej ja właśnie tego doświadczałem na forum, kiedy prosiłem o rady. I dostawałem jakieś rady - nawet wtedy, kiedy z góry deklarowałem, że kupię i tak gdzie indziej.
  2. Dzięki Odnotowałem i chętnie sprawdzę, jak przyjdzie czas następnej zmiany w torze. Mam nadzieję, że do tego momentu model nie zniknie z rynku.
  3. W takim salonie też byłem (choć nie było, aż tak źle, jak piszesz). To smutne, że tak działa część branży. Z mojej obserwacji, brak dbałości o warunki odsłuchu wynika z kilku czynników. 1) Sklep jest nastawiony na KD i prawdziwe stereo ma gdzieś. 2) Sklep zatrudnia przypadkowych ludzi, którzy w ogóle mają gdzieś audio. 3) Sklep jest nastawiony na klientów z naprawdę grubymi portfelami i sprzęt poniżej pewnej kwoty traktuje po macoszemu. Na szczęście jest też sporo sprzedawców - pasjonatów, którzy w wolnych chwilach, kiedy tylko nie ma klientów, podłączają i słuchają, bo ich to kręci. Bo dlatego w ogóle wybrali tę branżę.
  4. Jestem pewien, że starają się, żeby sprzęt zagrał jak najlepiej, ponieważ leży to w ich interesie. Znów korzystasz z argumentu: skoro nie da się zrobić czegoś idealnie, to nie warto się starać w ogóle. Nie wierzę, żebyś stosował tę zasadę w życiu codziennym.
  5. Jarek, myślę, że dokładnie tak się to odbywa. Choćby dlatego, że towar trzeba sprzedać klientowi. I w tym celu warto sprawić, żeby zabrzmiał jak najlepiej. Widziałem jak zestawiano tak system w pewnym salonie audio. I parę dni potem widziałem ten sam system postawiony w innym miejscu salonu, bo tam zagrał lepiej. Oczywiście doświadczony sprzedawca nie próbuje łączyć wszystkiego ze wszystkim, bo z góry wie, co na pewno będzie się gryzło, a co ma szansę wypaść korzystnie. I tak samo będzie wiedział z doświadczenia, jakich ustawień próbować. Już któryś raz w dyskusji na ten temat lansujesz tezę, że skoro nie da się (z powodów ograniczeń czasowych, logistycznych i budżetowych) sprawdzić wszystkich kombinacji, to nie warto sprawdzać w ogóle. Mam wrażenie, że piszesz tak tylko w ramach ćwiczenia intelektualnego, bo przecież musisz wiedzieć, że to bez sensu. Nie jesteś w stanie zrobić idealnej adaptacji akustycznej u siebie w domu, prawda? Ale to nie znaczy, że nie zrobiłeś żadnej. A przecież mógłbyś argumentować, że skoro nie da się pozbyć telewizora i okien, to na akustykę można machnąć ręką...
  6. Nowe. To nie wzmacniacz czy kolumny. Laser i mechanizm się zużywa, a solidność dzisiejszego sprzętu pozostawia sporo do życzenia, więc nie zaryzykuję używki. Z góry dziękuję za typy i pozdrawiam.
  7. Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale dużo właśnie powiedziałeś o sobie, natomiast o tej muzyce zupełnie nic. To co piszesz, to potworna arogancja, która (jak to zwykle z arogancją bywa) bierze się z ignorancji. Ty uważasz, że plastik, ja uważam, że nie umiesz słuchać. Może to dlatego, że zaliczasz płyty hurtowo, że odbierasz muzyczny świat okiem turysty. Paryż - znam, byłem na wieży Eiffla. Cyk fotka, lecimy dalej. Europa w tydzień. Spróbuj kiedyś pomieszkać w jakimś muzycznym zakątku trochę dłużej - może zaczniesz postrzegać rzeczy inaczej. Weźmy choćby "A remark you made" - piękny temat, ze świetną solówką Zawinula i zagrywką Pastoriusa na fretlessie. Ten kawałek i cała płyta wciąż jest inspiracją dla wybitnych instrumentalistów. Nagrania tego składu wykładowcy z Berklee College of Music analizują ze studentami jako wzory ciekawych improwizacji. Sam Jaco Pastorius zrobił dla rozwoju elektrycznego basu tyle, co Hendrix dla gitary. Ale Adi orzekł - plastik. Ugryź się następnym razem w język, zanim coś podobnego napiszesz. Naprawdę nie dorosłeś do tego, żeby oceniać tę muzykę. Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek tak się zirytuję czytając czyjś wpis na forum...
  8. A wymienisz, może jakieś sensowne modele do, powiedzmy, 5k? Na razie nie stać mnie na przesiadkę, ale za rok, czy dwa... Z góry dziękuję. Zauważ też, proszę, że ja nie polecałem koledze Cambridge'a - wprost przeciwnie. A sam zainteresowany wyraźnie celuje w niedrogie modele.
  9. Znasz tylko skład z Vitousem? Oczywiście świetny, ale mało reprezentatywny stylistycznie. Prawdziwe Weather Report (czyli to z muzycznymi historiami i obrazami) zaczęło się później. Za najważniejszy skład uważa się powszechnie ten z Jaco, chociaż płyty z Alphonso Johnsonem też ciekawe. Co do bębniarzy, to można długo dyskutować. Ja głosuję na Petera Erskine'a. Zapuść sobie kiedyś "8:30" (pierwsze trzy "strony" LP to świetne koncertowe granie) albo "Night Passage" - jeden z moich ulubionych studyjnych albumów.
  10. Ani CXA61 ani CXA81 nie mają korektora.
  11. Nie znam Rotela. Z Cambridge'a miałem najpierw AXC25, teraz CXC 2. AXC25 - słaby mechanizm. Szuflada się nie wysuwa tylko wystrzeliwuje. Jak trafiła się zarysowana płyta, to odtwarzacz wpadł w wibracje niczym pralka. Na szczęście było to przed upływem 2 tyg., więc mogłem oddać. CXC 2 - mechanizm dużo lepszy. Na laser też na razie nie narzekam (mam od sierpnia i gra powyżej 5 godz. dziennie). Ale sterowanie - porażka. Mylą mu się sygnały do odtwarzania i wysuwania płyty. Średnio raz na 10 razy zdarza się, że "play" działa jak "eject". Zarówno przy przyciskaniu na obudowie, jak i z pilota! Na szczęście mam gwarancję przedłużoną do 5 lat. Do tego na pilocie brak przycisków z numerami i jak chcemy konkretny utwór, to trzeba się do niego doklikać od przodu lub od tyłu.
  12. Z perspektywy czasu, z większą przyjemnością słucham wybranych płyt Weather Report. Ale historyczne znaczenie "Bitches Brew" jest niepodważalne. To stąd wypączkowały czołowe zespoły fusion: McLaughlin -> MO, Shorter i Zawinul -> WR, Corea i White -> RTF. Airto Moreira przewinął się i przez WR i RTF, Bernie Maupain grał w Headhuntersach Herbiego itd. Rzadko się zdarza, żeby można było jednoznacznie wskazać początek gatunku. A tutaj tak. Zapowiedź była na "In a silent way", ale "Bitches Brew" to płyta-matka całego jazzrocka.
  13. Ja pamiętam i te wydawnictwa i całą resztę. Pamiętam czas, kiedy Piotr Kosiński prowadził w RMF-ie, chyba też w sobotnią noc (a może piątkową?) "Rock Malowany Fantazją". Dopiero potem przeszedł do Trójki, gdzie na zmianę z T. Beksińskim mieli te sobotnie nocne audycje. To była druga połowa lat 90-tych. A pogranicze bluesrocka / southern rocka i jazzu? Np. Colosseum. Albo niektóre instrumentalne kawałki Allman Brothers Band ("In memory of Elisabeth Reed" itp.) czy Little Feat? Późny Traffic? Jazzowe wycieczki Jacka Bruce'a? Też nie lubisz, czy też podchodzisz bardziej wyrozumiale kiedy jazz wypływa ze znajomej bazy? Bo ja przyznam szczerze, że właśnie takie rzeczy mnie bardzo kręcą.
  14. Sebastian, mam prośbę - jak cytujesz wypowiedź, to mów mi po imieniu - Rafał. Bo "Kolego Rafał S" brzmi strasznie. A wracając do tematu. Ja też lubię ładne melodie, ale lubię i bardziej złożone granie. Tak King Crimson, jak i Yes czy Emerson, Lake and Plamer mieli w dorobku i to i to. Weź choćby utwór "Starless" King Crimson (z płyty "Red") - to jest dla mnie melodia i wykonanie, które ciężko przebić. Yes też miało przebojowe piosenki, i to nie tylko poprockowy skład z Rabinem, ale też ten klasyczny. Np. tytułowy kawałek z płyty "Going for the one" - masz melodię i odjazdowe granie zamknięte w paru minutach. Posłuchaj tych dwu i oceń, czy faktycznie jest to tak nieprzystępne. Nie chodzi o to, że współcześni muzycy są słabi. Jest wielu znakomitych, choć mam wrażenie, że akurat w rocku, jakby mniej niż kiedyś. Czyżby zdolnych i ambitnych młodych ludzi rock już nie pociągał? Może realizują się w inny sposób? Porcupine Tree nie gra, moim zdaniem na poziomie najlepszych składów King Crimson (któż gra?), co nie znaczy, że są źli. Mi się akurat nie podobają i ze współczesnego grania wybrałbym co innego - jak mówiłem - rzecz gustu. Bliższe jest mi ciepłe granie (w tym przywołane Yes), a od większości współczesnych zespołów wieje chłodem. Oczywiście w latach 70-tych też były słabsze, czy przeciętne kapele, tylko, że one zostały w znacznym stopniu zapomniane, a pamiętamy tych największych - to oni doczekali się licznych reedycji klasycznych albumów. Może powstały w czasach nowożytnych płyty lepsze / bardziej atrakcyjne niż te najlepsze z epoki. Jeśli tak, nie słyszałem ich - jak ktoś mi wskaże, to chętnie poznam. Na pewno jest dziś (dla mnie to oznacza ostatnie ćwierć wieku ) sporo zespołów progresywnych grających przyjemne rzeczy, również w moim guście, czyli oparte na współbrzmieniu gitar i klawiszy, melodyjne, z ładnymi harmoniami. Sam trochę tego słyszałem. Spock's Beard, Flower Kings, Transatlantic, Glass Hammer i wiele innych. Pozdrawiam.
  15. Co nie zmienia faktu, że przy okazji każdej mojej zmiany sprzętu kumpel przychodzi do mnie z płytą Glass Hammera i zawsze miło nam się tego słucha, szczególnie jeśli śpiewa akurat Susie Bogdanowicz, a w tle Steve Babb pogrywa na Rickenbackerze.
  16. Może Adi w końcu sam się odezwie. Na razie patrzę po sobie. Problem w tym, że klasycy proga / artrocka z lat 70-tych niesamowicie wysoko ustawili poprzeczkę. Kompozytorsko, aranżacyjnie, instrumentalnie i wokalnie. W ramach tego gatunku King Crimson jest jednak gitarowo nie do przeskoczenia. A jeśli spojrzeć na klawisze, to umówmy się, że Barbieri to przedszkolak w porównaniu z Emersonem, Morazem, Wakemanem, Lordem czy Aireyem. Sekcja rytmiczna - znów klasycy górą. Bębny - kto dziś zagra jak Bill Bruthord? Bas - Chris Squire, John Wetton... Wokale - tu już jest chyba największa dysproporcja. Wetton, Lake, Jon Anderson... Bodaj Wojtek Kapała na artrock.pl napisał kiedyś, że we współczesnym progu wokalistą zostaje ten z instrumentalistów, który najmniej fałszuje. Złośliwe, ale czasem faktycznie można odnieść takie wrażenie. Przy okazji - ciekawie dowiedzieć się, że słuchasz też takich rzeczy.
  17. Jasne. Ale zauważ, że jeśli Adi nie lubi Porcupine Tree, to Opeth produkowane przez Stevena Wilsona też niekoniecznie musi mu przypaść do gustu. Niemniej zgadzam się, że posłuchać warto, żeby wyrobić sobie zdanie, bo Opeth jest dobre w tym co robi (choć ja akurat tego nie trawię).
  18. Rzecz gustu. Znam "Damnation" - dlatego właśnie napisałem, jak wyżej. Nawet jak Opeth nie gra ciężko, to i tak jest mrocznie.
  19. Miło, że mamy coś wspólnego. Przy czym ja słuchałem trochę wszystkich trzech i nie polubiłem żadnego z nich. Opeth i Tool dla mnie za ciężkie lub za mroczne. Porcupine Tree - tu już sprawa robi się bardziej złożona, powiedzmy, że dla mnie to jest mało rockowe i zdecydowanie za mało organiczne.
  20. W takim razie bardzo Cię przepraszam - dla mnie to było oczywiste już w pierwszym sezonie, że główni bohaterowie muszą dotrwać do końcówki ostatniego. Szczególnie Marty, bo przecież Bateman jest mocno związany z serialem jako producent wykonawczy i reżyser wybranych odcinków. Raczej nie pozwoliłby się skreślić z własnego serialu.
  21. Skoro wiesz, że czwarty sezon ma dwie polowy, to chyba jest to oczywiste, prawda? O kim, czy o czym innym miałaby być ta druga połowa sezonu czwartego? Eksplorować przyrodę Ozark przed siedem ostatnich odcinków?
  22. Są emocje różnego rodzaju. Czasem człowiek potrzebuje muzyki pozbawionej rytmicznej i melodycznej struktury. Ja akurat nie mam takich ciągot, ale po lekturze biografii Mikołaja Trzaski rozumiem, że można i tak. Natomiast potrzeba katalogowania, ułożenia sobie pewnej mapy muzycznej jest mi już bliższa. Są zespoły z lat 70-tych w moim guście, których jeszcze dość dobrze nie poznałem, bo nie starczyło czasu, albumy były za drogie itp. I to mnie uwiera. Chciałbym posłuchać ich więcej i to ze swoich płyt, a nie z sieci. Dołożyć brakujący element do układanki. Wiem, że sprawi mi to kiedyś frajdę i to nie tylko czysto emocjonalną, ale też właśnie poznawczą. Dlatego umieściłem miedzy nimi Bon Jovi, jako łącznik. Teraz zachodzę w głowę, który zespół jest Ci bliższy. Obstawiam Scorpions, bo jesteś facetem. Ale do Poison też nic nie mam. Gdyby inaczej wyprodukować niektóre ich kawałki, to kto wie... Poison nie jest aż tak daleko od Mr. Big, a Mr. Big - od Van Halen.
  23. Akurat wymieniasz zespoły, które równie dobrze wypadną w oczach dorosłego człowieka, co nastolatka. Ale weź takie Scorpions, Bon Jovi czy Poison - dojrzały słuchacz może do tego wrócić na zasadzie wspominek (jeśli słuchał jako dzieciak), ale raczej nie będzie w stanie się tym ekscytować, bo jest to jednocześnie zbyt komercyjne i zbyt infantylne.
  24. Cóż za oryginalne stwierdzenie. Nie chodzi o to, co inni mówią, tylko o to, że gust zmienia się (czasem ewoluuje) wraz z osłuchaniem, wiekiem czy nawet sytuacją życiową. Jeśli chodzi o osłuchanie i orientację w ramach danego gatunku, to bywa, że jakiś zespół spodoba nam się na zasadzie novum, a potem dochodzimy do wniosku, że inni grali to już wcześniej i lepiej. Ze zmianą perspektywy i punktu odniesienia przychodzi zmiana oceny czy wręcz zmiana odczuwanej satysfakcji: estetycznej i emocjonalnej. Oczywiście nie musi tak być, ale może. Co do pozostałych dwu czynników wpływających na odbiór, to pamiętam, jak jako nastolatek usłyszałem od kogoś, że jest muzyka ludzi głodnych i muzyka ludzi sytych. Chodziło oczywiście o potrzeby emocjonalne. Wtedy byłem zdecydowanie po stronie głodnych, teraz ten głód jest już znacznie mniejszy i do tego jest to potrzeba emocji innego rodzaju.
  25. Chyba Kraft już nas wszystkich do nich przekonał (zakładam, ze podłogówki nie są gorsze od monitorów). Ale czy Silver 300 nie dadzą więcej basu i nie spasują się lepiej z Magnatem dzięki wyraźniejszej górze? Heco Revolution grają bardziej równo, prawda?
×
×
  • Utwórz nowe...